Zniechęcenie TUŻ PRZED skończeniem czegoś

0

Chodzi mi o zjawisko dość chyba często występujące w programowaniu. Gdy cały dzień (tydzień) zmagałeś się z problemem, że gdy już się z nim uporasz nie masz siły na wykonanie "standardowych" testów (np. brzegowych) we właśnie zaimplementowanej funkcjonalności. Przez co pozostaje ona wykonana na 80-90%. Pozostają w niej drobne niedoróbki lub błędy.

Czy wiecie coś o badaniach nad tym zjawiskiem? Może już psychologia wzięła to na warsztat i już się to jakoś nazywa? Byłbym wdzięczny za podpowiedź.

Dodam jeszcze, że nie chodzi mi o popularną ostatnio prokrastynację ;)

0
id02009 napisał(a)

Dodam jeszcze, że nie chodzi mi o popularną ostatnio prokrastynację ;)

...od razu pomyślałem o prokrastynacji :)

0
AdamPL napisał(a)
id02009 napisał(a)

Dodam jeszcze, że nie chodzi mi o popularną ostatnio prokrastynację ;)

...od razu pomyślałem o prokrastynacji :)

To samo miałem jako pierwsze skojarzenie jak zobaczyłem tytuł wątku :-P

0

Tzw syndrom studenta xD ? haha xD

Osobiscie kodze dla open source albo sam dla siebie.
I teraz tak dziele dwie metody kodzenia
1.) dokladna
2.) dla udowodnienia sobie czegos

AD 1.) Ta metoda jest rzadko uzywana przeze mnie polega na pisaniu aplikacji dokladnej z roznymi bajerkami. Bez kluczkow. Napisany w takiej aplikacji kod ma pokazac mi ze jestem cos w stanie zakodzic i przy okazji ladnie to wkomponowac w uzyteczny program

AD 2.) Czesciej uzywam jednak ta metode. Czemu ?
po prostu chodzi tu o pewien jeden krotki badz dlugi kod ktory ma cos wykonac. Niechodzi tu wcale o aplikacje a jesli juz to aplikacje brzydka bez bajerow a jedynie skupiajaca sie na jednym glownym zadaniu.
Najczesciej wiec kodze cos co ma po prostu wykonywac dana czynnosc i jak mi sie uda biore sie za cos trudniejszego itd az do "usranej" smierci :P
Robie to po to aby nie tracic czas na kodzenie czegos co wiem ze jestem w stanie zakodzic. Niechce tracic czasu na kodzenie aplikacji uzytecznej dla malego grona userow z jakimis super bajerami dlatego jak napisze to ide dalej.

Czyli po prostu jak aplikacja ma trafic do szerokiego grona to podpunkt 1 jak nie ma trafic w ogóle badz trafic do grona mych znajomych to raczej podpunkt 2 :]

Kod jednak jest zawsze zrobiony tak by spelnial to czego od niego oczekuje wiec zaznaczam odpowiedz : "Mniej niż w połowie przypadków " bo czy to podpunkt 1 czy 2 zawsze staram sie zrobic to odpowiednip do samego konca :)

0

No właśnie prokrastynacja objawia się raczej odkładaniem rozpoczęcia czegoś w nieskończoność.

Mi chodzi o to, że np robisz upload plików na serwer w jakimś projekcie i uporałeś się z największymi problemami i na przykład nie zostaje zaimplementowane ograniczenie uploadu do tylko plików graficznych, bo zabrakło pary. To tylko przykład.

0

Jeżeli brakuje pary a szef każe to i tak trzeba to zrobić.
Jeżeli piszesz coś dla siebie a ograniczenie uploadu jest tylko żmudną, mało rozwijającą robotą to czym mam się przejmować?

0

- kogo dobrze mieć w projekcie, myślę, że na temat.

0

Jeżeli piszesz coś dla siebie a ograniczenie uploadu jest tylko żmudną, mało rozwijającą robotą to czym mam się przejmować?

Tym, że jednak jest potrzebna, żeby klient uznał funkcjonalność (opowieść) za prawidłowo wykonaną.

To co napisałeś o parze - to jest właśnie problem nad którym siedzę - zwinne wytwarzanie oprogramowania. Programowanie w parach pozwala ograniczyć to zjawisko o którym mówię, ale chciałbym znaleźć jakieś "twarde" opracowanie tego tematu...

0

Każdy projekt bardziej złożony niż Hello world jest w permanentnym stanie niedokończenia.
Zawsze jest coś, co można ulepszyć, poprawić, dodać. Generalnie jak już wszystkie "must have" zostaną zrobione, a projekt nie sypie się co kilka minut, to należy powiedzieć "dosyć, wypuszczam to na rynek / do klienta". Paul Graham kiedyś napisał, że nie zna żadnej firmy, która poniosłaby porażkę przez to, że wypuściła niedokończony, minimalny produkt ZA WCZEŚNIE (chyba że był najeżony niezliczonymi bugami), za to zna mnóstwo firm, które upadły dlatego, że nie wypuściły produktu W OGÓLE, ciągle odwlekając "bo jeszcze nie jest ukończony".

Gdy masz klientów, którym zależy na poprawkach, nowych funkcjach i do tego świadomość, że jak będą zadowoleni to polecą to dalej, to naprawdę, zapominasz o czymś takim jak prokrastynacja ;)

Tym, że jednak jest potrzebna, żeby klient uznał funkcjonalność (opowieść) za prawidłowo wykonaną.

Zastrzegasz, że będzie w następnej wersji i wypuszczasz to co jest. Może się okazać, że klientowi upload w ogóle nie był tak bardzo potrzebny. Im wcześniej wypuścisz pierwszą wersję, tym wcześniej się dowiesz, czego NAPRAWDĘ potrzebuje klient, a nie co DEKLAROWAŁ, że potrzebuje.

0

Królik - nie o to mi chodzi. Znam triage i inne tego typu tricki. Nie chodzi mi o rozwiązanie problemu, ale o jego nazwanie. Potrzebuję jakiegoś opracowania na temat tego zjawiska, o ile jest to zjawisko, a nie tylko "mnie się tak wydaje".

Z ankiety jednak wnioskuję, że każdemu to się zdażyło przynajmniej raz w życiu, więc domyślam się, że wiecie o co chodzi. Dlatego chciałbym, żeby wypowiedział się ktoś, kto przeczytał o tym artykuł, słyszał coś "kątem ucha" etc.

Chodzi o to, że coś miało być zrobione, a nie jest i przede wszystkim dlaczego tak się dzieje. Rozumiem, że macie doświadczenie z rozwiązywaniem tego problemu, doceniam to, ale tych informacji mam od groma. Nie mam natomiast tej jednej - jak to zjawisko się nazywa, co je powoduje, jakie były badania.

Ktokolwiek słyszał, ktokolwiek wie?

0
Krolik napisał(a)

...Paul Graham kiedyś napisał, że nie zna żadnej firmy, która poniosłaby porażkę przez to, że wypuściła niedokończony, minimalny produkt ZA WCZEŚNIE (chyba że był najeżony niezliczonymi bugami), za to zna mnóstwo firm, które upadły dlatego, że nie wypuściły produktu W OGÓLE, ciągle odwlekając "bo jeszcze nie jest ukończony"...

Nawiazujac do postu Krolika proponuje skontaktowac sie z ekipa od Duke Nukem Forever. Jest to najlepszy przyklad na badanie tego zjawiska. [diabel]

pwnt! ;-P

0

No i z ekipą od nowej wersji Coyote, wszak czasy ukończenia tych 2 projektów są ze sobą związane :P

0

id02009 - wydaje mi sie, ze to po prostu polaczenie lenistwa z ciekawoscia(fascynacja?).... Przynajmniej u mnie tak jest - zastanawaim sie czy dam rade cos zrobic, rozwiazac jakis problem i jak juz mi sie uda to nie chce mi sie babrac z interfejsem, sprawdzac poprawnosc wejscia, szukac bugow itp itd. Przewaznie "projekt" ginie przez lenistwo albo ciekawosc, ktora popycha mnie w strone nastepnego problemu do rozwiazania :)

Duke Nukem Forever, Coyote - niekotorzy pewnie dolaczyli by do tej grupy ekipe, ktora ciagle mowi, ze "w Polsce wkrotce bedzie lepiej" ;) No i Microsoft - kiedy w koncu wypuscimy jakis porzadny system na rynek? Chm.... Stworzymy teraz badziewie, zarobimy na tym kupe kasy pojedziemy na wakacje, nabierzemy weny i nastepny system bedzie uper wypasiony ;) - Pewnie mniej wiecej tak wyglada ich rozumowanie ;) Chociaz XP SP2 jest imho dobry no i moze z 7 tez cos bedzie....

0
cyriel napisał(a)

No i Microsoft - kiedy w koncu wypuscimy jakis porzadny system na rynek? Chm.... Stworzymy teraz badziewie, zarobimy na tym kupe kasy pojedziemy na wakacje, nabierzemy weny i nastepny system bedzie uper wypasiony ;) - Pewnie mniej wiecej tak wyglada ich rozumowanie ;) Chociaz XP SP2 jest imho dobry no i moze z 7 tez cos bedzie....

To jest piękne - każdy temat jest dobry, żeby ponarzekać na M$ i zrobić flame'a. [rotfl]

0

Ja tam powiem inaczej - każdy temat jest dobry na flejma [green]

0

co do topicu: mam tak identycznie. Szczegolnie nasila się to, gdy robię jakąs pierdółke bardzo długo bo jak wiadomo w naszym fachu często coś nie działa nie wiadomo dlaczego ; ) później mam ochote jedynie na piwo

0

Jak piszę dla siebie to zazwyczaj skupiam się na podstawowych założeniach a resztę olewam. Jak dla kogoś to robię to co chciał klient plus mały bajerek dla lepszego wrażenia xD

0

Nie mam natomiast tej jednej - jak to zjawisko się nazywa, co je powoduje, jakie były badania.

Czyli przyczyny tego stanu ? To raczej zwykle podloze psychologiczne to jest : depresja i nerwica. Ludzie z tymi zaburzeniami maja najczesciej problem z odkladaniem czegos na poziej badz w ogóle do kosza.
Przyczyna takiego zachowania moze byc takze proba unikniecia frustracji. Wiadomo... cos robimy caly czas zmudnie pracujemy i ... nadal nic ... albo ... jeszcze tyyyyyle do konca :)
Niektorzy tez robia to z lęku. Boją sie ze nie dadza rady i bach koniec projektu. Zdarza sie takze ze zgadzamy sie na jakis projekt wiedzac ze nie damy rady ale po prostu nie jestesmy asertywni.

Mowi sie ze prokrastynacja ma 5 podlozy lekowych :
Lęk przed porażką
Lęk przed sukcesem
Lęk przed bezradnością
Lęk przed izolacją
Lęk przed intymnością

Ok co moge jeszczze o tym powiedziec ? hmmm Zjawisko to najczesciej "zaczyna sie" juz w domu rodzinnym. najczesciej powodem tego sa zbyt wygorowane wymagania rodzicow oraz ich swiatopoglad ( jako wyscig kto 1 ten lepszy ). Zdarza sie tez ze to nacisk ze strony nauczycieli i rodzicow daje taki rezultat i ogolne niedowartosciowanie dziecka.

0
Faszczu napisał(a)

proponuje skontaktowac sie z ekipa od Duke Nukem Forever. Jest to najlepszy przyklad na badanie tego zjawiska.

Sęk w tym, że ja nie chcę badać tego zjawiska - chce je mieć zbadane i wykorzystać we fragmencie mojej pracy :P

polaczek17 napisał(a)

(...)Przyczyna takiego zachowania moze byc takze proba unikniecia frustracji.(...)Niektorzy tez robia to z lęku. Boją sie ze nie dadza rady i bach koniec projektu.(...)

To Twoje własne przemyślenia, czy masz jakieś na to źródła? Choćby jeden artykuł w necie?

Mowi sie ze prokrastynacja ma 5 podlozy lekowych :
Lęk przed porażką
Lęk przed sukcesem
Lęk przed bezradnością
Lęk przed izolacją
Lęk przed intymnością

No moim zdaniem to zjawisko się różni od prokrastynacji (może nie diametralnie, ale przynajmniej odrobinę).

Osobiście zaczynam podejrzewać inną przyczynę. Gdzieś w jednej z książek Alitaira Cockburna przeczytałem, że programiści sa specyficzni z tego względu, że częściej są silnie motywowani wyzwaniami niż innymi bodźcami. Dlatego po przejściu największego progu motywacja spada drastycznie- pozostają zadania, które może zrobić np. student na pierwszym semestrze. Takie zadania nie są dla programisty wystarczająco atrakcyjne.

Co o tym myślicie?

0

Dlatego po przejściu największego progu motywacja spada drastycznie- pozostają zadania, które może zrobić np. student na pierwszym semestrze. Takie zadania nie są dla programisty wystarczająco atrakcyjne.

Zgadzam się w 100%. Jak coś jest mało rozwijającą żmudną robotą to się nie chce człowiekowi tego robić. Rozwiązywanie trudnego problemu jest silną motywacją.

0

To tak jak z bzykaniem. Każdy lubi się bzykać, ale nikt nie chciałby zostać zgwałcony.

Wyobraźcie sobie, że możecie przelecieć zajebistą blondynkę, w zamian za to, że po wszystkim zajmiecie się jej szpetnymi koleżankami ;)

W takiej sytuacji każdy myśli o przedsięwzięciu jako o zabawie jedynie z blondyną, bo to jest coś co nas pociąga. Zapominamy natomiast o jej koleżankach, bo dla nas nie jest to nic przyjemnego.

0

Nie rozumiem aluzji do gwaltu, ale reszta sensowna ;-)

0

To Twoje własne przemyślenia, czy masz jakieś na to źródła? Choćby jeden artykuł w necie?

Ogolnie google mi powiedzialo xD
A konkretnie tu masz duzo na ten temat :
http://prokrastynacja.foreo.pl/artykuly-o-prokrastynacji-f3.html?sid=832aa9e9c78d1980f783baf088c5417f

Osobiście zaczynam podejrzewać inną przyczynę. Gdzieś w jednej z książek Alitaira Cockburna przeczytałem, że programiści sa specyficzni z tego względu, że częściej są silnie motywowani wyzwaniami niż innymi bodźcami. Dlatego po przejściu największego progu motywacja spada drastycznie- pozostają zadania, które może zrobić np. student na pierwszym semestrze. Takie zadania nie są dla programisty wystarczająco atrakcyjne.

Wlasnie ! :)
Zauwaz ze PROGRAMISCI sa specyficzni i dlatego u nich ta choroba moze miec inne objawy niemniej w wiekszosci przypadków jest tak jak jest to opisane w publikacjach czy na tym forum co dalem :P programista to po prostu specyficzny zawod i tu moze to wygladac nieco inaczej :)

CHODZ zdarzaja sie sytuacje kiedy programista faktycznie boi sie wyzwania i mozna to nazwac lękiem przed porażką :) Tyle ze taki programista raczej sie nie rozwija a jedynie cicho siedzi. malo robi. W tym zawodzie trzeba byc caly czas na bieŻąco i sie uczyc caly czas. A to wlasnie niektore osoby moze doprowadzic do frustracji xD no bo badz co badz ale caly czas jednak trzeba duuuuzo czcytac. Praktycznie codziennie stykamy sie z wyzwaniem z ktorym wczesniej sie nie spotkalismy i wtedy wiooooo do googlowania i kodzenia i mija pare godzin i bach nowy dzien i tak w kolko :] Opisuje to nieco humorystycznie ale tak to mniej wiecej wyglada :P

Za duze ambicje prowadza czeto do uposledzenia spolecznego. I to juz jest calkiem powazna sprawa. Co rozumiem poprzez uposledzenie spoleczne ? Naprzyklad brak kontaktu z ludzmi badz nie potrafienie nawiazania nowych kontaktow. Chodz to akurat jest juz nieco inna choroba zwana syndromem Aspergera. ( Polecam ppoczytac o tym bo to sie tyczy szczegolnie matematykow , informatykow , fizykow )

0
metalek napisał(a)

Nie rozumiem aluzji do gwaltu, ale reszta sensowna ;-)

Generalnie chodzi o stwierdzenie typu: zrób to, przecież Ty to lubisz...

Jeśli coś się robi pod przymusem, a na dodatek w niewygodny sposób, to nawet najprzyjemniejsza czynność może stać się koszmarem.

IMO najlepszym rozwiązaniem było by zostawienie najlepszego kąska na koniec pracy. Wszak nie jada się deseru przed obiadem, bo nadmiar węglowodanów sprawi, że przestaniemy być głodni.

Do tego pomocne jest także spisanie wszystkich tych ohydnych czynności, by po wykonaniu każdej z nich wykreślać grubą krechą.

[updated]
Nasunęło mi się kolejne skojarzenie. Jak dzieci interpretują Wigilię Bożego Narodzenia? Jako wielką uroczystość religijną? Jako spotkanie z rodziną? Nie! Zasiadają do stołu, a po zjedzeniu ostatniej potrawy rwą się pod choinkę by rozpakować prezent :)

0

Małe sprostowanie - Zespół Aspergera to nie choroba tylko zaburzenie rozwoju. I nie można się go nabawić przez zbyt wygórowane ambicje tylko z tym się człowiek rodzi.

0

Na pewno prokrastynacja to nie jest to czego szukam, zespół Aspergera tym bardziej.

@polaczek17: twoja logika mnie nie przekonuje. Stosując ją można powiedzieć, że to zjawisko to schizofrenia paranoidalna, tylko że programiści są specyficzni, więc się inaczej u nich objawia. To jest uproszczone widzenie świata i do mnie nie trafia, poza tym w pracy magisterskiej takie uproszczenia nie są mile widziane.

Myślę, że informacje dzięki Wam zdobyte są już wystarczające. Nie mam wprawdzie dalej żadnych "twardych" badań. Ale mam potwierdzenie, że zjawisko nie występuje tylko u mnie ;)

Dzięki wielkie wszystkim za wszystkie komentarze - pozwoliły mi poukładać sobie co nieco w głowie [browar]

0
id02009 napisał(a)

Stosując ją można powiedzieć, że to zjawisko to schizofrenia paranoidalna, tylko że programiści są specyficzni, więc się inaczej u nich objawia.

Moim zdaniem to jednak biegunka ;P

poza tym w pracy magisterskiej takie uproszczenia nie są mile widziane.

A z jakiej branży ta praca magisterska? Psychoinformatyki? ;>

Nie mam wprawdzie dalej żadnych "twardych" badań.

To je zrób ;) Obmyśl pytania, zrób ankietę, wrzuć do netu, ileś osób wypełni, będziesz miał materiał badawczy i +1 rozdział do pracy ;)

0

Praca właściwie z zarządzania, ale projektami informatycznymi. Głównie o Agile ;)

Miałem nadzieję, że ktoś rzuci hasło w stylu "to syndrom XXX" i już. Nie spodziewałem się tak poważnej dyskusji, a rozdziałów mam już akurat tyle ile mi potrzeba, żeby robić ekstra badania ;)

@down: nc

0

Małe sprostowanie - Zespół Aspergera to nie choroba tylko zaburzenie rozwoju. I nie można się go nabawić przez zbyt wygórowane ambicje tylko z tym się człowiek rodzi.

Ano tak :] racja napisalem "choroba" nie myslac za bardzo o tym :] Niemniej jest to cieekawy temat bo dotyczy informatykow :] chodz nie mozna go "nabyc" to daje do myslenia.

@polaczek17: twoja logika mnie nie przekonuje. Stosując ją można powiedzieć, że to zjawisko to schizofrenia paranoidalna, tylko że programiści są specyficzni, więc się inaczej u nich objawia.

Przepraszam ale ze co ? :D
Schizofrenia paranoidalna objawia sie przede wszystkim urojeniami... ewentualnie urojeniami przesladowczymi i kilkoma innymi.
przede wszystkim jednak chorzy na schizofrenie paranoidalna nie maja dezorganizacji zachowania :) Praktycznie zauwazyc te chorobe mozna tylko dzieki urojeniom :] Gdzie tu cos o odkladaniu czegos na pozniej :D ?

0

Z tym syndromem Aspergera to ciekawa sprawa. Ktoś wie, jak/gdzie to można zdiagnozować? I od którego momentu to już jest syndrom, a gdzie jeszcze tylko normalne cechy osobowości?

Bo moi starzy zawsze się na mnie wkurzali, że mnie od kompa/lutownicy nie można odkleić (jak to tam było "reakcja agresywna na przerwanie pochłaniającej czynności"). Jak popatrzę wstecz, zwłaszcza do swoich lat dziecięcych, to dużo objawów się zgadza. Natomiast z drugiej strony TERAZ chyba nie jestem aż takim nerdem jak tam na wikipedii opisują (hmm, no na dziewczyny i inne zainteresowania trochę czasu znalazłem, z ludmi sie spotykam, hehe).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1