Każdy projekt bardziej złożony niż Hello world jest w permanentnym stanie niedokończenia.
Zawsze jest coś, co można ulepszyć, poprawić, dodać. Generalnie jak już wszystkie "must have" zostaną zrobione, a projekt nie sypie się co kilka minut, to należy powiedzieć "dosyć, wypuszczam to na rynek / do klienta". Paul Graham kiedyś napisał, że nie zna żadnej firmy, która poniosłaby porażkę przez to, że wypuściła niedokończony, minimalny produkt ZA WCZEŚNIE (chyba że był najeżony niezliczonymi bugami), za to zna mnóstwo firm, które upadły dlatego, że nie wypuściły produktu W OGÓLE, ciągle odwlekając "bo jeszcze nie jest ukończony".
Gdy masz klientów, którym zależy na poprawkach, nowych funkcjach i do tego świadomość, że jak będą zadowoleni to polecą to dalej, to naprawdę, zapominasz o czymś takim jak prokrastynacja ;)
Tym, że jednak jest potrzebna, żeby klient uznał funkcjonalność (opowieść) za prawidłowo wykonaną.
Zastrzegasz, że będzie w następnej wersji i wypuszczasz to co jest. Może się okazać, że klientowi upload w ogóle nie był tak bardzo potrzebny. Im wcześniej wypuścisz pierwszą wersję, tym wcześniej się dowiesz, czego NAPRAWDĘ potrzebuje klient, a nie co DEKLAROWAŁ, że potrzebuje.