Zagubiony student, pare pytan....do osob siedzacych w branzy

0

Jestem studentem informatyki, i muszę odbyć praktyki.

Chciałem się poradzić ludzi siedzących w branży...
Wiem, ze jestem słabym, beznadziejnym programista, i jeszcze gorszym sieciowcem, nie mam w tym kierunku żadnego polotu i nie lubię tego...
Czy są dla mnie jakieś szanse na znalezienie pracy po infie? W swym marnym żywocie miałem krótkie epizody z praca np. jako mechanik, wiec pomyślałem, ze może powinienem szukać praktyk i ew. późniejszego zatrudnienia po studiach z czymś bardziej technicznym, namacalnym. Np. związanym z przemysłem, automatyka, produkcja, obróbką etc. itp...

Ktoś dobry mi doradzi może czy jest dla mnie jakaś szansa? Jest jakieś zajęcie które mógłbym wykonywać które wiąże się jednocześnie z technika i informatyka? Co można robić, gdzie pracować w ogóle po infie? Gdzie szukać praktyk, jakie konkretnie branże, czym zajmujące się firmy atakować? Ktoś jest mi w stanie skonkretyzować, ukierunkować moje myślenie? Nigdy nie pracowałem w niczym co miało związek z informatyką, nie mam zielonego pojęcia o niczym:( etc?

0

A zastanów się, czy informatyka to naprawdę to, co chcesz robić w życiu?
Mam wrażenie że będziesz nieszczęśliwy...
Może kup budkę i sprzedawaj hot dogi? Albo hoduj psy lub koty...
Zarobek może być nawet wyższy od pracy informatyka - a robota na pewno lepsza...

A jak masz jakieś hobby typu fotografowanie, łażenie po górach itd to oczywiście w tym kierunku - zakład fotograficzny, prowadzenie grup, itd.

0

Jeżeli nie cierpisz informatyki to moim zdaniem powinieneś sobie odpuścić studia na tym kierunku - zamrnujesz tylko swój czas i pieniądze.
Jeżeli chodzi o automatykę, to po informatyce też można być automatykiem (np. inżynieria utrzymania ruchu), ale co trzeba dokładnie umieć na tym stanowisku to Ci nie powiem. Jak wygląda taka praca możesz sprawdzić na forum elektrody, pamiętam, że było o tym pare tematów.

0

Wiem, ze jestem słabym, beznadziejnym programista, i jeszcze gorszym sieciowcem, nie mam w tym kierunku żadnego polotu i nie lubię tego...
Czy są dla mnie jakieś szanse na znalezienie pracy po infie?

No są - wykładać towar na półki w hipermarkecie, kopać rowy (wcale tak mało nie płacą), ewentualnie na budowie lub w najlepszym przypadku sprzedajac komputery. Bo widzisz, nie jest istotne jakie studia skończysz, tylko co będziesz umiał. Jak nie bedziesz umiał nic, to zostaje praca fizyczna (a i to trzeba umieć!)

0

Po co szedłeś na infę? [???] Rodzice kazali? Jeśli zakłada się, że się nie będzie po studiach nic umiało, to trzeba było wybrać jakiś normalny kierunek. Np. politologię, ekonomię albo dziennikarstwo. Przynajmniej byś się wyszalał z dziewczynami. ;-P

0

Ech :/ no i co Ci z tej infy? NIC nie umiesz? Sam nic nie próbowałeś? COKOLWIEK umiesz sam z siebie, z własnych zainteresowań jeśli chodzi o infę?

Piszesz że nie jesteś programistą ani sieciowcem - to 2 możliwe dziedziny informatyka, a co z resztą? Też marnie? Może jest choć cień szansy dla ciebie, skoro się prześlizgnąłeś aż do praktyk, ale napisz jak się Ci ta sztuka udała jeśli jesteś takim dnem informatycznym jakie opisujesz.

0
Johnny_Bit napisał(a)

napisz jak się Ci ta sztuka udała jeśli jesteś takim dnem informatycznym jakie opisujesz.

A poczekaj jeszcze z tydzień, dwa, sesja się zbliża. Popatrz potem na dział praca i już wiesz, jak się można prosto, a czasem nawet i tanio prześlizgnąć. A zdanie kolosów z sieci czy zrobienie laborek to też nic trudnego (sieci mnie nie fascynują, a lekką ręką z tym jadę, to w razie czego każdy da radę się obryć i zdać)

0

No i pozostaje kwestia uczelni ;)
Bo na zaocznych w jakiejś Wyższej Szkole Bezrobocia zdobycie wyższego wykształcenia wiąże sie jedynie z wpłatami czesnego a nie z nauką.

0
Shalom napisał(a)

Bo na zaocznych w jakiejś Wyższej Szkole Bezrobocia zdobycie wyższego wykształcenia wiąże sie jedynie z wpłatami czesnego a nie z nauką.

Najfajniejsze, że więcej afer z kupowaniem ocen jest na uczelniach państwowych :)
Nie ma czegoś takiego jak poziom uczelni, jest poziom studentów.

0
somekind napisał(a)

Najfajniejsze, że więcej afer z kupowaniem ocen jest na uczelniach państwowych :)

Bo na państwowej uczelni za edukację płaci państwo (przeważnie), a naszym rządzicielom nie odpowiada odejmowanie sobie od ust.
A na prywatnych pozwolisz że zacytuję wykładowcę mojego braciszka: "Proszę się nie martwić o zdawalność, mamy odgórny nakaz przepuszczania minimum 80% studentów" WSU Kielce rok 2007 kierunek bodajże infa.
Jak to mówią: "Płacę i wymagam" [rotfl]

0
Shalom napisał(a)

No i pozostaje kwestia uczelni ;)
Bo na zaocznych w jakiejś Wyższej Szkole Bezrobocia zdobycie wyższego wykształcenia wiąże sie jedynie z wpłatami czesnego a nie z nauką.

Klasyczny stereotyp i bzdura. Nie papier sie liczy - tacy ludzie to nie konkurencja, wiec ciagle nie rozumiem czemu taka sola w oku wszystkich "pokrzywdzonych" :P

//edit:
Co do tematu - zmien branze, na taka w ktorej sie na cos nadasz i ktora lubisz. Uwierz mi, oplaca sie :) Jaka by to branza nie byla.

0
Loloki napisał(a)

Jak to mówią: "Płacę i wymagam"

I nie muszę wchodzić na kolanach do dziekanatu. Raczej to ja wchodzę i opieprzam, jeśli coś spieprzą ;P
I wykładowcy nie mają studentów w dupach, aż tak bardzo jak na państwowych. Tutaj klienta trzeba szanować ;]

somekind napisał(a)

Bo na państwowej uczelni za edukację płaci państwo (przeważnie),

Nie państwo, tylko obywatele.

somekind napisał(a)

A na prywatnych pozwolisz że zacytuję wykładowcę mojego braciszka: "Proszę się nie martwić o zdawalność, mamy odgórny nakaz przepuszczania minimum 80% studentów" WSU Kielce rok 2007 kierunek bodajże infa.

Dziwne trochę - przecież poprawki są płatne, więc oblewający to dodatkowa kasa dla uczelni. U mnie nie było "odgórnych nakazów", na takich przedmiotach jak ESI czy BO ze 20% zaliczało w pierwszym terminie.
Na publicznej jest ten zysk, że tam płacić nie trzeba. Można się prześlizgnąć, ściągać na egzaminach, ewentualnie kupować tylko projekty i uzyskać "elitarny" dyplom.
Z drugiej strony normą jest, że 3 poprawkę wszyscy zdają, bo zadania coraz łatwiejsze.
Mam koleżankę na UJ, tam na jednym egzaminie prof. wyrzucił indeksy przez okno i kazał przynieść na czas, im szybciej tym lepsza ocena... W szkole prywatnej za takie coś by go chyba wykastrowali.
Na uczelniach państwowych jest masa kadry, która niewiele bądź nic nie robi, wręcz jest szkodliwa, a musi być, bo trzeba dać im etaty. Efekty są takie, że wykłady prowadzą często idioci, którzy słowa "dydaktyka" nie potrafią nawet przeliterować, a co dopiero stosować w praktyce.
W szkole prywatnej nie ma takich obostrzeń co do stopni naukowych pracowników, wykłady może prowadzić nawet "tylko" mgr, który przy okazji jest praktykiem i wie o czym mówi, w przeciwieństwie do jakiegoś urwanego z choinki profesora...

Przykłady można mnożyć i mnożyć - poziom zależy najbardziej od studenta, od ludzi na których trafi, a najmniej od tego gdzie, w jakim trybie i za czyje pieniądze studiuje.
A gadanie, że wszyscy z prywatnych/zaocznych/uniwersytetów to debile jest tylko leczeniem swoich kompleksów.

0

@johny_bravo: zmiana branży nie zawsze jest taka prosta. Np. w moim przypadku korzystanie z posiadanej wiedzy z inszej branży == odsiadka, żeby robić co lubię legalnie musiałbym studia na odpowiednim kierunku zrobić. Jak widać na załączonym obrazku zawodnikowi brakuje motywacji - wcale bym taki pewny nie był czy jest do tego zdolny. Z takim podejściem to on aktualnie pasuje wszędzie jak wegetarianin do masarni...

Jasne... można też lubić wykładanie chemii w Biedronce. Oczywiście problemem tutaj jest przymus ze strony otoczenia, robi to, czego oczekuje otoczenie, nawet jeżeli jest to sprzeczne z własnymi potrzebami i przekonaniami. To niestety może mieć w dalszym życiu poważne konsekwencje - kiedy się usamodzielni będzie sobie nadal odmawiał postępowania zgodnie z samym sobą...

@somekind: kłania się stara prawda - jak ch*ja umiesz po skończeniu studiów to nie ruszaj się z uczelni i zostań wykładowcą...

0

Zdawaloność na zaocznych PWr:
Po pierwszym semestrze zostało 70 osób ze 150.
Po drugim semestrze bylo juz 30 osób.

Tak więc sporo zależy jaka uczelnia.

0

Tak bo niektóre polskie uczelnie nadal uważają że o "poziomie" świadczy to ilu studentów wyrzucą, a nie to jak dobrze kształcą.
Widze to na przykład u siebie, gdzie kupa wykładów jest prowadzona co najmniej nieudolnie. Bo inaczej nie można nazwać wykładu, gdzie prowadzący sam nie wie co ma na swoich slajdach i mówi: "Ja nie wiem co tu to przedstawia. Siądźcie sobie w domu i się zastanówcie bo ja nie wiem". Dobrze ze istnieją książki które można sobie przestudiować, tylko w takim razie po co w ogóle zatrudniać takich wykładowców?
A potem uczelnia chwali się że ma "wysoki poziom" bo z 200 przyjętych, na 2 semestrze zostało 130 (i nie, nie wszyscy to byli "olewacze", ale trzeba było utrzymać poziom i prestiż).

0

O poziomie uczelni na pewno nie świadczy to ile osób wyleci. To o czym mówisz to sztuczne zawyżanie poziomu. Ale na pewno nie jest tak, że na zaocznych przepuszczają tylko dlatego, że się płaci za studia. Przynajmniej nie na każdej uczelni.

0

po prostu daj sobie spokoj z informatyka jesli cie to nie bawi.

0

informatyka to branża w której człowiek musi uczyć się całe życie... i to sporo, więc to chyba główny powód, że trzeba zmienić kierunek jeśli się tego nie lubi - po co się męczyć.

0

a ja powiem, że jak się coś lubi i do tego ma się predyspozycje to się uczyć nie trzeba:). skończyłem fizykę i się na tych studiach (państwowych) prawie wcale nie uczyłem - bo to oczywiste sprawy. od pewnego czasu pracuję jako programista i jakoś też mi się oczywistym ten sposób myślenia wydaje, nie narzekam, a i moi pracodawcy też zdecydowanie nie narzekają na moje umiejętności. czasem narzekają 'wykształceni' programiści z racji, że im się nie podoba, że byle jaki fizyk zdobywa lepsze uznanie niż oni. btw, jak czasami przyjmą absolwenta infy to za łeb się łapać co ten człowiek 'potrafi' po tych 5 latach nauki...
pewnie gdyby rodzice zmusili by mnie do studiowania prawa albo medycyny to byłbym tak pełen frustracji jak autor tematu. jak nie lubisz swojej roboty to nie będziesz w niej dobry, nie będziesz dobry to nie zarobisz. dobra kasa to skutek uboczny dobrze wykonywanej roboty - tak z mojego doświadczenia.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1