2 lata temu zminiłem firmę, nowy projekt który niedawno wdróżyliśmy na produkcję.
Pracujemy w zespole interdyscyplinarnym tj w kulturze DevOps, tj. że zespół programistów jest w całości odpowiedzialny za cały "lifecycle" aplikacji i jest odpowiedzialny za wszystko. W praktyce wygląda to tak, że jest nas 5 programistów + jeden Manager/Scrum Master + jeden Product Owner. Od dwóch lat robię infrastrukturę + zbieranie wymagań i ich analizę na Confluence + programowanie + pisanie automatów + testy manualne. Zdarza mi się rozpisywać taski i tak dalej.
Problemem jest to, że po dwóch latach jestem wyciśnięty jak cytrynka, w sensie mam za dużo rzeczy aktualnie na głowie po wdrożeniu na produkcję którą mieliśmy w maju. Dokładane są mi coraz to nowe obowiązki. Przez pierwszy rok "pro bono" dokształcałem się z Clouda/Azure którego mamy w pracy jako samorozwój w weekendy, bo myślałem że to jest przyczyną, że mało wiem, czy tam jestem słąby.
W estymatach w Scrum Pokerze jesteśmy zmuszani do estymowania często zadań których nigdy nie robiliśmy i wygląda to tak, że jak obniżę estymatę, a w zadaniu wyjdzie coś skomplikowanego, to by dowieźć wszystko muszę siedzieć nadgodziny za darmo, tj. "crunchować". Zdarzyło mi się to już wiele razy. Pracuję w firmie produktowej jak coś.
Coraz częściej myślę nad zmianą pracy, ale to już druga firma z kolei gdzie atmosfera jest podobna i natłok obowiązków. Mam coraz częściej myśli, że ten zawód nie jest dla mnie - czuję się wypalony. Mam 6 lat doświadczenia. Przechodził ktoś podobne problemy jak ja?