W zapisach umowy o pracę jest zapisek, że pracownik musi wykonywać polecenia pracodawcy, a niewykonanie ich może skutkować zwolnieniem dyscyplinarnym.
I tak się zastanawiam, jak to wygląda z legalnego i praktycznego punktu widzenia. Jakie to są te "polecenia" które faktycznie trzeba wykonać, i czy jest gdzieś poziom gdzie można i powinno się nie zgodzić. Czy może jest tak że dowolne jedno polecenie koniecznie trzeba wykonać?
Dla przykładu:
- Czy jeśli pracodawca ustali godziny pracy powiedzmy od 6:00-14:00 (szósta rano), to czy pracownik może się na to nie zgodzić? A jeśli się nie zgodzi, i będzie przychodził np na 9:00-17:00, to czy taką "niesubordynację" można podciągnąć pod zwolnienie dyscyplinarne?
W skrócie: czy pracodawcan na UoP ma władzę absolutną, czy raczej nie absolutną ale blisko absolutnej, czy raczej to jest pół na pół; czy raczej jest tak że jeśli coś nie jest opisane jasno w umowie to to jest słowo przeciwko słowu?