Kumpel właśnie mi powiedział, że w firmie, do której zrekrutował się w kwietniu tego roku dostanie podwyżkę dopiero w styczniu 2024 roku - bo na tegoroczną ewaluację się nie załapał (cele ustalane w lutym) więc jak teraz mieli rozmowy o podwyżkach to usłyszał, że to co dostał na wejściu w ich rozumieniu zawierało już stawkę podwyższoną tak żeby "nie był stratny przez ten czas". Generalnie każdy kto przyjął się do firmy później niż 1 lutego musi czekać na podwyżkę tyle samo czasu.
Mnie to totalnie rozwaliło i żal mi chłopaka. Trochę pewnie z nim pograli bo małe doświadczenie ale z tego co mówił przyjmowali też równo z nim dwóch seniorów.
Szczerze mówiąc radziłem mu szukać nowej roboty...
Kurde mieliście taką sytuację? Na jego miejscu poprosiłbym o kartkę i długopis do złożenia wypowiedzenia w chwili tekstu o "nie byciu stratnym"