@PaulGilbert:
to jakby powiedzieć, jakby każdy sobie mógł potestować to by rozwodów nie było - a są i jest ich więcej coraz, mimo większego testowania się przed ślubem niż wcześniej.
Tak samo z pracą. Bo ile byś nie testował i nie sprawdzał to i tak jest to jakiś wycinek (mały, i do tego mniej lub bardziej sztuczny), który za rok, 2,3 lata może być już zupełnie nieaktualny i nieadekwatny do rzeczywistości. Ile projektów upadało, ile koncepcji się zmieniało, ile nowych pomysłów przychodziło i odchodziło, ten wie kto pracował w branży, trudno przewidzieć przyszłość, a poza tym z biegiem czasu wszystko powszednieje, wkrada się rutyna, nuda, to co miało błyszczeć jak złoto okazywało się tombakiem itp. itd.
To jest złożony problem, którego moim zdaniem tydzień pracy nie rozwiąże. Już na pewno nie rozwiąże podejścia że u sąsiada i trawa bardziej zielona i dzieci grzeczniejsze i zona ładniejsza.
Krótka piłka (opowieści z życia wzięte)
Kolega dostał się do firmy telco, miał 3 miesiące wypo - w tzw. międzyczasie team do którego miął trafić kolega, zmienił swoje umocowanie (zmiany organizacyjne) co wpłynęło na charakter pracy, sam mówił, że pierwszego dnia pracy jak się o tym dowiedział, miał ochotę rzucić papierami - tydzień próbny w tym przypadku byłby zupełnie nieadekwatny do codziennej pracy
Firma ma plany inwestycji w nowe rozwiązania, rekrutują ludzi, byłem jednym z 5 czy 6 zatrudnionych w tym celu. Na początku jak to na początku, wdrożenia itp itd, po jakiś 3-4 miesiącach dyrektor odchodzi (sam czy z pomocą - nie wiem), koncepcja umiera, byłem przed albo ostatnim devem, który opuścił projekt, bo koncepcja zmian i inwestycji technicznych odeszła razem z dyrektorem.
Duża firma kupuje mniejszą firmę i sprowadza swoje porządki, ubijając niektóre projekty tej małej lub je przenosząc, ludzie którzy w tym czasie przyszli znaleźli się w centrum chaosu, czeski film - nikt nic nie wie
Klient bankrutuje - to było ciekawe doświadczenie, plany, podpisane umowy, szeroka akcja rekrutacyjna, po czym okazuje się, że klienta nie ma (chodziło o to, ze była firma A która miała być przejęta i dokapitalizowana przez firmę B, w związku z tym systemy firmy A miały być sparowane i dostosowane do firmy B, koniec końców transakcja się rypie, klient A sam nie uciąga i nie ma ani klienta ani pracy)
Zamykanie projektu - to znam z opowieści kolegi, trafił do dużego korpo do pewnego projektu i jeszcze na jego okresie próbnym okazało się, że projekt będzie zamknięty, trochę nerwów go to kosztowało
Tu sytuacja się po prostu zmieniła - i tydzień próbny miałby się tak do realnej pracy jak pięść do nosa, lub wół do karety
zdaję sobie sprawę, że to są ekstremalne przypadki, a nie codzienność, ale się zdarzają, po prostu nie ma rozwiązań idealnych, zawsze to będzie krok w ciemność czy tam nieznane, bo przyszłość jest nieznana i nieprzewidywalna, tu jak wszędzie przydaje się iskierka zwykłego szczęścia, bo każde rozwiązanie oprócz wehikułu czasu nie przeskoczy cechy przyszłości jaką jest jej nieznajomość. Można tylko próbować coś zobaczyć i mieć nadzieję, że kolejny dzień będzie taki sam jak poprzedni.