Zastanawiam się na ile normalna jest sytuacja, gdzie właściwie nie mam możliwości żeby całą uwagę skupić na jednym zadaniu.
Czyli tak: mam coś do zrobienia - przy pełnej koncentracji byłaby to robota na 2-4 dni.
Jednak w międzyczasie wpadają dodatkowe requesty, zwykle pierdoły w stylu "weź na szybko sprawdź coś tam", "porozmawiaj z X o Y", "podeślij Z binarki sprzed miesiąca".
Wybija to z flow i wymaga przełączania kontekstu w głowie i środowiska na kompie, tak że w końcu z te swoje pierwotne zadanko robię nie 2 a 5 dni.
Wkurza mnie to, ale sam nie wiem, może jestem przeczulony. taka praca? Jak jest u Was?
Praca zdalna czy stacjonarna? W pracy zdalnej łatwiej się jest wyłączyć. W pracy stacjonarnej wystarczy, że 15 minut nie odpowiesz na mejla/wiadomość na komunikatorze i już przychodzą do twojego biurka i zawracają dupę, że coś ci napisali.
Polecam uczyć ludzi w pracy bycia asynchronicznym. Ja mam cały czas status na ZW i w opisie właśnie coś takiego że proszę o rozważenie bycia asynchronicznym. Czytam wiadomości w sumie kiedy chce, jedyne wiem że od szefa dostaje wiadomość to jest to bez filtrów. Mam też elastyczne godziny pracy w umowie więc nic mi nie mogą zrobić.
To jest jak najbardziej normalne, że takie przeszkadzanie wydłuża czas robienia zadania. Tylko że takie "przerwanie" 15- minutowe nie oznacza, że straciłeś 15 minut tylko czasem to jest więcej (zależnie od złożoności problemu nad którym pracujesz). Ja myślę, że trzeba tutaj ustalić jakieś reguły- kiedy i z czym mogą do Ciebie przychodzić. A jak ktoś się obrazi, to niech pójdzie do urzędu i spróbuje poza kolejką pogadać z urzędnikiem albo z lekarzem, który akurat kogoś operuje. W obecnej firmie udało nam się poprawić wszystko tak, że o ile kiedyś ciągle ktoś mi przeszkadzał, tak teraz mam długie godziny spokoju i mogę robić co do mnie należy.
Nie, ja robię jakieś 20 zadań na raz.
Jeśli problem zajmuje dłużej niż 2 min to mówię ze nie mam czasu i odpowiem jak skończę. Jeśli ktoś ciśnie to z automatu przestaje mu odpisywać.
Ostatnie, ale jestem leadem w dużym i bardzo dynamicznym projekcie, więc to jest trochę w pakiecie.
Przepisuję starą apkę na nową technologię i często jest tak, że potrzebuję czegoś, co jeszcze nie zostało zaimplementowane, a to znów potrzebuje czegoś innego, co jest już trochę zrobione, ale na MR kolegi, który ma niższy priorytet i tak w koło. Ciężko skupić się na jednym zadaniu :D
Raczej normalna sprawa, że nie da się być wyłączonym przez 3-4 dni całkowicie, gdy pracuje się w zespole. Zwykle trzeba odpisać na jakiegoś mejla, przegadać coś, komuś pomóc, itd. Im wyżej jesteś tym więcej takich przerywników wpada, dlatego ja zawsze mam w kalendarzu każdego dnia bloki kilkugodzinne na pracę typowo techniczną i wtedy choćby skały srały nie odpisuję na komunikatorze, nie sprawdzam mejla, 4p, wykopu, itp tylko skupiam się na zadaniu. W pozostałym czasie jestem otwarty na spotkania, rozmowy, odpisuję na mejle, przeglądam www. A wynika to z tego, że nie da się (a przynajmniej ja nie umiem) przez bite 8h klepać kodu, czy rozkminiać problemów, nie mówiąc, gdybym miał w takim transie tkwić kilka dni.
Wszystko zalezy od rodzaju projektu.
W startupie to jest na porządku dziennym.
W stabilnym projekcie ale nie mega korpo - raczej nie powinno dochodzić do takich sytuacji, chyba że chodzi o jakieś dziury security lub poważne bugi.
W korpo - nie do pomyślenia.
LukeJL napisał(a):
Praca zdalna czy stacjonarna? W pracy zdalnej łatwiej się jest wyłączyć. W pracy stacjonarnej wystarczy, że 15 minut nie odpowiesz na mejla/wiadomość na komunikatorze i już przychodzą do twojego biurka i zawracają dupę, że coś ci napisali.
Ja mam odwrotnie, najpierw przychodzą do biurka, ja uważnie słucham a potem odsyłam, żeby napisali co powiedzieli na jirke / maila xD
Bardzo rzadko mi sie cos takiego zdarza w obecnej pracy
Taka praca. Jeśli firma tak organizuje pracę, że developerzy nie mogą w pełni skupić się na jednym zadaniu to muszą liczyć się ze zmniejszoną wydajnością, ale może widzą w tym sens, nie wiem, nie prowadzę firmy dlatego, że nie znam się na tym , tylko na programowaniu. Ogólnie to nie mój cyrk, nie moje małpy, po prostu robię swoje na miarę własnych możliwości.