Nowy projekt, pośpiech i nadgodziny

0

W styczniu zatrudniłem się w firmie do nowego projektu dla klienta zewnętrznego, czyli "outsourcing", do innego korpo, kusili stawką no i chciałem coś zmienić po 3 latach bycia programistą Java w jednej i tej samej firmie.

Trafiłem do projektu w grudniu/styczniu z dwoma innymi programistami, czyli w sumie nas trzech (Ja z Polski, kolega z Rumunii, kolega z Indii).
No i Managera mamy z kontraktornii który tak jakby nas wynajmuje do klienta, ale on także w pewnym sensie pracuje dla klienta jako "Manager", a dla nas organizuje Daily jest Scrum Masterem, takim jakby managerem, jednak zbytnio nie ma dla nas czasu, ponieważ drugie pół etatu ogarnia ludzi w kontraktornii.. Mamy już spotkania z klientem i ogólnie to od stycznia prowadzone są calle no i my jako programiści stawiamy infrastrukturę CI/CD.
To co mnie martwi to brak analityka w zespole, devopsa, team leadera, normalnego planowania, normalnej organizacji pracy.

Jestem przytłoczony natłokiem obowiązków. Np. dwa tygodnie temu ponad manager (z konktraktornii) powiedział, że jest ekstremalna presja od klienta na zaczęcie dowożenia czegokolwiek. No i zostałem zmuszony do wyestymowania zadań i określenia się do deadlinów. Np. klaster Kubernetes miałem zrobić w dwa tygodnie no i skończyło się to tym, że siedziałem dwa tygodnie po godzinach za darmo dzień w dzień aby cokolwiek dowieźć, ponieważ był do dla mnie całkowicie nowe. (jestem Java Devem) Dowiozłem bo dowiozłem ten cluster w fatalnym stanie, robione wszystko na szybko posiłkując się tutorialami z Youtube. Sprint zamknięty, task zamknięty. Manager tak samo stwarza presję z dowożeniem tasków, ma trochę takie przekonanie, że wszystko da radę dowieźć w dwa tygodnie. Tak samo było z niektórymi zadaniami, że widzę że koledzy z zespołu także siedzą non-stop. Rozmawiałem z Hindusem i on powiedział mi, że bardzo zależy mu na pobycie w Polsce i że "poddał się" temu jak jest w projekcie i on nieraz siedzi po 12 godzin. Nikt nie potrafi się tak jakby z nas "postawić". Ja też wpadłem w taki wir, że siedzę po godzinach, ponieważ na swoich barkach mam rozmowy z klientem, developowania, devopsowanie plus kodowanie w Javie. W poprzedniej zarobiłem mniej sporo, ale miałem o wiele mniej obowiązków, jak tylko programowanie w Javie i tyle.

Chciałbym zasięgnąć rady od Was, czy Wy też tak macie podobnie w projektach? Rozumiem, że inna firma, którą mam teraz, ale jestem w szoku jak duże wymagania są teraz od Devów i tempo pracy które jest.

9

Już chyba 3 podobny temat ostatnio z tymi kontraktowniami. Zapraszam do korpo tu chillera, a nie jakieś kontraktownie.

7

Nie. My tak nie mamy. Czas uciekać. To jest jakis wyzysk i januszeria.

8

Miałem i teraz jestem na wypowiedzeniu. To co opisujesz nie jest normalne + NIE MASZ obowiązku siedzieć na nadgodzinach. dopóki sobie na to pozwalasz to będziesz dymany, za darmo.

Ogólnie na Twoim miejscu bym uciekał, bo bycie człowiekiem orkiestrą w kontraktornii to pierwszy krok do wypalenia i ew problemów na tle psychicznym :]

13

po cholerę zostajesz i robisz za friko po godzinach.

niech zatrudniają ludzi, skoro im brakuje, albo niech się walą na cyce

1

Hej, bardzo Wam dziękuję za odpowiedź, czyli jednak jest tak jak myślałem, że jestem wykorzystywany trochę i jeszcze wpadłem w pułapkę nadgodzin, niestety będę pewnie składać wypowiedzenie. Korzystając z okazji, chciałbym się dopytać, jak wygląda okres 4-5 msc w CV? Czy wpisywać takie coś w CV?

2

klaster Kubernetes miałem zrobić w dwa tygodnie no i skończyło się to tym, że siedziałem dwa tygodnie po godzinach za darmo dzień w dzień aby cokolwiek dowieźć, ponieważ był do dla mnie całkowicie nowe.

To żeś chłopie wyestymował. Dlaczego wyceniłeś to tylko na 2 tygodnie? Task jest wyraźnie zbyt duży. Należało zrobić spike a potem wycenić po zdobyciu jakiegoś doświadczenia. Ale pomińmy agaile gimbo, bo dział jak ludzie mają nadmiar czasu, a firma nadmiar pieniędzy...

Czy to B2B czy UoP? Na B2B licz stawkę za godzinę roboty. UoP - od raz pytaj o płatne nadgodziny, ustal gdzie i jak masz je raportować. Generalnie zmieniałeś pracę niedawno - więc wiesz że znaleźć robotę nie jest trudno, pogadaj z manago że pracujesz dla życia a nie na odwrót i że to nie może tak dalej iść.

18

No i jak w tym kraju mamy wyjśc z kultury zapierd*lu, jak nawet programiści którzy moga na pstryknięcie palcem zmienić projekt zachowują sie w ten sposób :/

3
Manualek napisał(a):

Np. klaster Kubernetes miałem zrobić w dwa tygodnie no i skończyło się to tym, że siedziałem dwa tygodnie po godzinach za darmo dzień w dzień aby cokolwiek dowieźć, ponieważ był do dla mnie całkowicie nowe.

Po pierwsze estymacja to nie jest deadline.
Po drugie nie estymuje się zadań w jednostkach czasu.

0

Można powiedzieć, że w kontraktorni masz 2 typy projektów:

  • takie które kontraktornia w całości bierze na siebie i realizuje swoimi zasobami (managerowie, analitycy, testerzy, programisci), klient pojawia się praktycznie tylko na demie
  • takie w których kontraktornia dokonuje body leasingu (wynajmu człowieka) do projektu, pracujesz jako programista razem z programistami od klienta i/lub innych kontraktorni. Managerowie zazwyczaj od klienta.

Z mojego doświadczenia, w projektach tego drugiego typu, zazwyczaj jest wyciskanie cytrynki z programistów. Klient płaci w grubych dolarach za każdą godzinę twojej pracy. Mało go interesuje czy masz smutny humorek, masz zrobić zadanie szybko, jak najszybciej. Jak cie wyciśnie tak, że za 3 miesiące wylądujesz w psychiatryku, no to szkoda, następnego proszę. Zazwyczaj też, w takich projektach może być średnia atmosfera, jeżeli klient jest na tyle zdesperowany, żeby brać ludzi z zewnątrz, to może być to związane z tym, że ma obsuwę w dostarczeniu czegoś. A to zwiastuje nadgodziny i ciągłe dokręcanie śruby.

Ja od jakiegoś czasu staram się brać projekty z tego pierwszego rodzaju. Wtedy wszyscy jadą na tym samym wózku.

5
dochaty napisał(a):

Można powiedzieć, że w kontraktorni masz 2 typy projektów:

  • takie które kontraktornia w całości bierze na siebie i realizuje swoimi zasobami (managerowie, analitycy, testerzy, programisci), klient pojawia się praktycznie tylko na demie
  • takie w których kontraktornia dokonuje body leasingu (wynajmu człowieka) do projektu, pracujesz jako programista razem z programistami od klienta i/lub innych kontraktorni. Managerowie zazwyczaj od klienta.

Z mojego doświadczenia, w projektach tego drugiego typu, zazwyczaj jest wyciskanie cytrynki z programistów
...
Ja od jakiegoś czasu staram się brać projekty z tego pierwszego rodzaju. Wtedy wszyscy jadą na tym samym wózku.

Ja postrzegam to dokładnie odwrotnie - ten pierwszy typ to tak naprawdę Software House i tam się zapiernicza. Z kolei w tym drugim typie owszem, trzeba coś dowozić, ale jak nie dowieziesz to się nic nie stanie, a dodatkowo nikt nie broni mnożyć estymat x2 już podczas planowania ;>

4

100% zgody z @Pinek. Praca w pierwszym trybie to koszmar, ale bycie wynajętym dla sensownego klienta zewnętrznego, który ma swoje działające procesy i rozumie na czym polega programowanie to jest praktycznie ciągła plaża, a mimo tego paradoksalnie nieraz powstaje więcej rzeczywistego softu niż w trybie pierwszym z zapieprzem i nadgodzinami.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1