@katakrowa:
W sumie odpowiem tutaj a nie tylko w komentarzu.
Znam takich mało profesjonalnych co dzięki brakowi profesjonalizmu w Twoim mniemaniu zostali dyrektorami albo prezesami polskich oddziałów międzynarodowych spółek.
A ja znam takich co brali na siebie wszystko, a później z wypalenia dostawali załamania nerwowego. Jeden nawet na jakiś czas wylądował w psychiatryku. Ani Twoje, ani moje doświadczenie niczego nie udowadnia.
Ale ja Ciebie ani Twojego podejścia nie oceniam bo tak samo gó..o wiem o Tobie jak Ty o mnie zatem swoje wycieczki osobiste schowaj sobie w głęboko w d... i tam je trzymaj.
Zamiast od razu się oburzać i rzucać ekskrementami na lewo i prawo lepiej wyluzuj i nie bierz tego aż tak poważnie. Ja nie oceniam Ciebie, ani Twojego profesjonalizmu jako całość. Ja jedynie wypowiadam się w tym konkretnym kontekście. Spróbuję użyć pewnej analogii (nie, nie porównuje Cię, to po prostu analogia) chociaż być może i ona będzie dla Ciebie "z d**y", bo każda analogia jest z d**y jeśli koliduje z naszymi przekonaniami.
Jest jakiś główny programista (z jakimś "bardzo ważnym" tytułem) który twierdzi że on świadomie pisze kod spaghetti, że nie jest to dla niego problem bo on ten kod zna i dobrze rozumie, a poza tym inni przychodzą prosić go o wyjaśnienie kodu i mu z tym dobrze. Na dodatek i tak planuje za jakiś czas odejść z tej firmy więc długoterminowo wracanie do kodu który napisał dawno temu to też dla niego nie problem.
W takiej sytuacji również bym mówił że jest to nieprofesjonalne. Nie ma to absolutnie nic wspólnego z osobistymi atakami czy oceną osoby, a jedynie oceną konkretnych zachowań i przekonań. Tak samo subiektywne pozytywne odczucia nijak się mają do wpływu pewnych zachowań na całość środowiska pracy.
W byciu ambitnym i ogarniętym nie ma nic złego jeśli tego nie pojmujesz to nie mój problem a Twój.
Jeden jest szczęśliwy klepiąc bezmyślnie taska za taskiem budując kapitał anonimowego gościa w USA,
a inny chce poczuć coś więcej, mieć realny wpływ, kontrolę nad tym co robi i spełniać w ten sposób swoje ambicje. Ja np. nie wyobrażam sobie klepania kodu na podstawie tasków.
Dla mnie to robota tak ogłupiająca, że nawet za 4x tyle co zarabiam obecnie nie chciałbym jej wykonywać.
I ja się z tym w pełni zgadzam! Może mamy inne definicje pojęcia "człowiek orkiestra"? Dla mnie to odpowiednik angielskiego "one man army"- osoby która wie wszystko o wszystkim, przy czym jednocześnie inni współpracownicy wiedzą mało o bardzo małym zakresie rzeczy. Wtedy każdy przychodzi do takiego człowiek orkiestry z nawet najdrobniejszymi sprawami. To jest dla mnie człowiek orkiestra i jeśli taka osoba aktywnie nie działa w kierunku aby jednak trochę "upłynnić" wiedzę i obowiązki, to jest to nieprofesjonalne.
Samo znanie wielu zagadnień w pracy i bycie wsparciem dla innych to nie jest bycie człowiekiem orkiestrom, a przynajmniej nie w tym negatywnym sensie. Sam zresztą jestem taką osobą u mnie w pracy, gdzie często z trudnymi (ale naprawdę trudnymi a nie błahostkami) problemami ludzie do mnie przychodzą. Wtedy jednak stosuję- w moim mniemaniu- profesjonalne podejście i zasadę "daj człowiekowi wędkę zamiast ryby". Również upewniam się że dokumentuję wiedzę.