Firmy w, których nic sie nie robi a sporo zarabia.

0

Czesc,

Chcialem sie dowiedziec jak czesto zdarza wam sie trafic do firmy, w ktorej prakycznie nie ma zadnych zadan a jak sie pojawiaja to ich realizacja zajmuje kilka dni ?

Czesto sie slyszy o kontraktorniach, w ktorych jest przemial projektow natomiast rzadko sie wspomina o wewnetrznych dzialach it, ktore tak naprawde same nie wiedza jakie zadania realizuja.

10

niemal każde korpo

12
Poaq napisał(a):

Chcialem sie dowiedziec jak czesto zdarza wam sie trafic do firmy, w ktorej prakycznie nie ma zadnych zadan a jak sie pojawiaja to ich realizacja zajmuje kilka dni ?

Ogólnie to twój post chyba mnie obraża. To że kilka dni robię jedno zadanie to jeszcze nie znaczy że prawie nic nie robię. Chyba maksymalnie jedno zadanie robiłem 3 miesiące. Zadaniem tym było stworzenie nowego mikroserwisu. Tak, podział na podzadania w zespole trochę leżał :(

Co do firm w których są programiści i nic nie robią. Raczej to nie jest zamierzone przez firmę więc trudno dostać się na takie stanowisko. Chociaż raz w jednym korpo informowałem manago że nic nie robię, a on mi jeszcze podwładnego zatrudnił. I tak zostałem Team Leaderem zespołu, który nic nie robił :( Trudno to wytrzymać. Po kilku miesiącach, jak już przeczytałem Struktura i interpretacja programów komputerowych się zwolniłem

1

Są korporacje, gdzie taki programista spędza połowę dnia na call'ach, potem drugą połowę dnia na czytaniu Exceli. Czyli z programowaniem ma to tyle wspólnego co nic. Z jednej strony ma to jakieś plusy i minusy, bo jak się zasiedzisz, zostaniesz odpowiedzialny za support jakiegoś systemu to jesteś nie do ruszenia. Z drugiej strony taki programista po 5 latach pracy nie ma wiedzy technicznej, takiej, gdzie mógłby konkurować z ludźmi z firm, gdzie pieniądze się nie przelewają tj. software housy.
Sam też tego doświadczyłem, jak ludzie z dwa razy mniejszym doświadczeniem ciągnęli projekt w korporacji, bo przyszli z małych firm , gdzie nie byli nauczeni palić budżetu.

0

@janek_sawicki Moge Ci podac inny przyklad, pracowalem w trzech firmach, w ktorych najpierw napisalismy aplikacje (praktycznie na podstawie kilku zdan - brak sepcyfikacji) a po etapie prototypu nie bylo / nie ma praktycznie nic do roboty. Firma/y zatrudnialy/a co raz to wiecej managerow, ktorzy sa od niczego i karuzela sie kreci. I wcale nie jest tak, ze spedzasz pol dnia na callach (daily 5min), co do rozwoju to tez nie jest tak, ze nie zdobywasz wiedzy technicznej bo ten wolny czas leci na poznawanie nowych rzeczy (ja np. przerabiam jak leci mase rzeczy, ogarnalem w tym czasie min. go, unity, kolejki, rozne patterny i tak dalej). Byly/sa to firmy 50-100 osobowe. Wiec jesli chodzi o takie klasyczne zasiedzenie pod tytulem 5x jeden rok to zalezy glownie od osoby jak wykorzysta wolny czas.

Pytanie jak szerokie jest zjawisko (bo skoro mi sie zdarzylo / a tyle razy to nie moze byc pojedynczy przypadek) oraz drugie pytanie czy lepiej brac kase i robic co sie chce (szczegolnie na remote) czy moze jest jakis powod by ten stan zmienic?

11

Widziałem na własne oczy że się da, a robi się to tak:

  1. Zatrudniasz się w dużym korpo które ma mnóstwo legacy kodu i legacy aplikacji
  2. Zaczynasz zajmować się jakąś legacy apką której nikt ale to naprawdę nikt nie chce ruszać np. bo napisana w Visual Basic 6
  3. Na większość próśb odpowiadasz że się nie da, inne proste zadania rozcieńczasz na tydzień lub dłużej
  4. Zawsze siedzisz przy kompie, co prawda umysł jest gdzieś daleko lub na FB ale dupa jest na fotelu - to tak dla zmylenia przeciwnika
  5. Jesteś miły, co prawda nic nie robisz ale uśmiechasz się i zawsze fajnie z Tobą się rozmawia

Delikwent stosował to podejście systematycznie i jeśli mu wierzyć już 8 rok tak pracował. Dupa zaczęła mu się palić dopiero jak doszło do fuzji firm i trzeba było to jego legacy kupkę zastąpić czymś lepszy. No ale 8 lat pseudo pracy, "not bad" można by rzec. Dodam że gość miał w życiu inne priorytety niż pracę i programowanie. Nie moje życie - oceniać nie mam prawa...

0

Ogólnie to w wielu firmach jest takie coś możliwe. Tylko musisz być wymiataczem i mieć niesamowite soft skillsy.
Każdy wie, że jesteś nie do zastąpienia i się Ciebie nie pytają, a jak już, to wtedy się uśmiechasz i komplementy prawisz.
Takim o to sposobem nie robiąc nic będziesz ciągle awansowany i coraz więcej pieniędzy będzie

3

wygląda na to, że chcesz być takim programistą jak z tego filmiku: "James is one of the best programmers in our company and yet he types one letter every six months" :)

0

Przypominam, ze w temacie rozwazamy jak czesto to zjawisko ma miejsce a nie jak w takim miejscu sie znalezc.

0
Poaq napisał(a):

Chcialem sie dowiedziec jak czesto zdarza wam sie trafic do firmy, w ktorej prakycznie nie ma zadnych zadan a jak sie pojawiaja to ich realizacja zajmuje kilka dni ?

Zawsze, tylko z początku trzeba się ułożyć na okresie próbnym.

2

Chodzi o bench?

To całkiem często. Im większa firma tym częściej. Przed koronawirusem to praktycznie zawsze ktoś był na benchu, jeden koleś chyba nawet od pół roku.

Natomiast w tych mniejszych, które pracują nad własnym produktem za bardzo czegoś takiego nie ma.

0

W mojej drugiej pracy w kontraktorni dla dużego korpo, roboty było średnio przez 1/4 dnia. Siedzieliśmy w biurze kontraktora więc korpo manager i tak nie widział ile się siedzi przy kompie. Płacili mało ale byłem na początku kariery, jednak w przeliczeniu na godziny wychodziło sporo.
W software house w którym byłem wynajęty do firmy zagranicznej, były dysproporcje w obłożeniu pracą mojej aplikacji i innych wchodzących w skład systemu więc przez 70% czasu czekało się aż inni skończą aby coś dopisać, bo specyfikacja systemu też była opóźniona. Płacili sporo.
Czyli ok 1/3 mojej kariery w takich projektach.

0

Są takie firmy i też w takiej pracowałem. Co najlepsze - praca w pełni zdalna, dużo luzu, mało roboty, bez napinki, a dobry pieniądz. Nic tylko brać drugi projekt albo ogarniać sobie inne sprawy w czasie pracy ;) Nie to, że się leniłem, bo dowoziłem wszystko jak trzeba i starałem się rozwiązywać dodatkowe problemy w projekcie, ale po prostu nie trzeba było więcej.

6

Do tego aby nic nie robić cały dzień trzeba mieć odpowiednią psychikę. Nie każdy to wytrzyma i często taka bezczynność jest bardziej męczące niż praca. Jak siedzisz w open space to na FB i Youtubie raczej nie poszalejesz. Tego rodzaju praca to jest bardziej w administrowaniu systemem niż tworzenie oprogramowania. Jak jesteś adminem w jakimś systemie i wszystko jest poukładane jak należy to często tak naprawdę nie ma nic do roboty bo płacone jest w zasadzie za gotowość do pracy w przypadku awarii.

1

Ja mam różne doświadczenia, w zależności od firmy.
Chronologicznie:
firma A - mała kontraktornia z aspiracjami na SH (mało PLN)
Pracy bardzo dużo, właściwie cały czas coś pisaliśmy. Raj programisty powiecie. Niestety 3/4 czasu było to przepisywanie w kółko tego samego, gdyż w tym czasie pracowałem w juniorskim zespole, w którym nie było nawet jednego regulara (!) przez co prawie nigdy nie udawało się nic zrobić dobrze za pierwszym razem.

firma B - korpo (mało PLN)
Dużo zadań, najczęściej do skończenia w 1-2 dni. Po pół roku większość ludzi była znudzona takim cyklem pracy, gdyż większość pracy to jakieś drobne usprawnienia i błędy. Wtedy też przyszedł czas na większe zmiany, jednak management był wtedy w trakcie "agile transformation" i nie chcieli się zgodzić na cokolwiek, co trwałoby dłużej niż 5 dni.

firma C - (raczej) korpo (mało PLN)
Jedyna firma, w której faktycznie działał agile (nie scrum). Lista tasków była znana wcześniej i z jednej strony zawsze było co robić, a z drugiej zespół nigdy nie był przeładowany. Do tego bardzo zaangażowany manager, który każdy problem rozwiązywał w max. 2 dni, a niejasności ogarniał w najwyżej godzinę. Najprzyjemniejsza firma w jakiej pracowałem.

firma E/F/G - różne korpo (średnio PLN)
Praca sinusoidalna, tj. 2 tygodnie pracy w nadgodzinach, potem 2 tygodnie, w których nie było dosłownie nic do roboty. Najgorzej.

firma H - nie korpo, nie startup (dużo PLN)
W miarę równe obłożenie przez cały czas, natomiast mieli wielki problem, jeśli ktoś skończył pracę przed 16.00 i szedł do domu. Toteż jakieś 15% czasu było zwykłymi dupogodzinami.

firma G - korpo (dużo PLN)
Sinusoida ponownie, ale tym razem w systemie 2 miesiące przepracowania, 2 tygodnie pustki. Później sytuacja się nieco poprawiła, chociaż nadal są okresy, gdy nie ma absolutnie nic do zrobienia, a parę dni później jest już nawał pracy. Mimo wszystko cykle te skróciły się do tygodni, więc jakaś poprawa jest :)

Wszystko zależy od projektu, a głównie od tego jak jest zaplanowany. Korpo niestety mają tendencję do bycia agile na papierze, co w połączeniu z waterfallem powoduje takie właśnie falowania w obłożeniu. Do tego jeszcze dochodzi rozkład pracy pomiędzy poszczególne zespoły, czy nawet osoby. Z reguły zespół, który robi dużo dostaje jeszcze więcej, a ten, który prawie nigdy nic nie dowozi traktowany jest ulgowo.

6

Polecam pojsc w testy wydajnosciowe, zwlaszcza ze z niewiadomych mi powodow malo osob chce sie tym zajmowac. W poprzedniej pracy sobie calkowicie zautomatyzowalem ich wykonywanie i zbieranie wynikow. Wiec mialem okresy w pracy gdzie przez jakis czas wpisywalem tylko parametry, naciskalem play w Jenkinsie i pozniej przejrzenie wynikow i wklejenie do raportu. Co dawalo duzo czasu na doksztalcanie/improvementy/eksperymetny z wydajnoscia w miedzyczasie. Ja osobiscie bardzo lubie takie luzne okresy, bo sobie zawsze znajde cos co warto sie nauczyc albo ogarnac.

0

Luxoft

3

Kiedyś byłem na takim stanowisku. Byłem "techniczną" osobą odpowiedzialną za stary system, zespół utrzymaniowy siedział daleko, ja do nich pisałem tylko że jest taki i taki problem. Nie miałem pojęcia o technologii, głównie pisałem maile, pogadałem sobie, kodowanie jak już było to była obróbka danych z bazy danych. W sumie to było fajnie.

Najlepszy motyw jaki zapamiętałem to dosyć duży fuck up z mojej winy który sam naprawiłem (SQL puszczony na bazie danych). Jak przyszło do post mortem to rzuciłem, że proces się źle przemielił przez jakieś stare dane. Jako rozwiązanie podałem, że trzeba było ręcznie poprawić wspomniane dane i ruszyć proces jeszcze raz. Jedyne co "pominąłem" na post mortem to to, że to ja puściłem ten skrypt. Dostałem jakieś tam pochwały, później dyrektor cytował szybką naprawę tej sytuacji jako pokaz efektywności działu itp.

Nie, nie jestem z tego okresu dumny. Nauczyłem się jak się poruszać w korporacjach, ale technologicznie rzecz biorąc to był stracony czas.

5

Zapewne chodzi ci o spółki skarbu państwa.
Musisz zostać politykiem, najlepiej z PiS-u.

1

Kolega się tak ustawił w korpo.
Jest ich 4 w teamie qa. Mają nad sobą 2 managerów, którzy się nie lubią.
Cały team przerzuca wszystko od jednego do drugiego i jest tyle czasu palone między komunikacja, zezespol uzgodnił między sobą, 1 osoba pracuje w danym tygodniu, i wychodzi im średnio 1 tydzień pracy na miesiąc.

5

Korpo jest najlepsze dla osób, które świetnie się czują w laniu wody i mają zapędy polityczne, za to mniej ich ciągnie do spraw czysto technicznych. Tygodniami czekać na ważne dla siebie dane (bo "bezwładność" organizacji) niesamowicie podszkoli każdego w gadce na codziennym standupie, co tam ciekawego dziś robił (jeśli swoich zadań robić nie mógł, bo korpoprocedury), co go blokuje i co planuje robić (a tutaj można odkryć swoje zdolności duszy towarzystwa, opowiadania rozmaitych historii itp).

W zasadzie wystarczy dobra, skomplikowana gadka w większości korpo i nic nie trzeba robić, bo jeszcze podniesiesz bardzo skomplikowany temat do dyskusji i ktoś z towarzystwa PM/PO/SM będzie musiał się wysilić i kilka calli zaaranżować i jeszcze coś zanotować - w niektórych korpo to roboty na miesiąc, więc sztuka wyczuć czy w takim jesteśmy, wtedy ta "taktyka" daje nam +10 do skilla nic nie robię.

Poza tym skill patrzę w ekran i nic nie robię - to też w korpo nieźle się da wyszkolić, tu potrzebne skróty klawiaturowe, IDE w "odwodzie" z mnóstwem skomplikowanego kodu - najlepiej z jakiegoś stdliba, tam są ładne długie kody więc się nadaje. Ta umiejętność przydaje się z kolei w unikaniu niektórych spotkań i tasków, także warto ją sobie szkolić będąc w korpo. Przecież strach zrzucać taska komuś, komu matriksy tylko latają po ekranie, a on jeszcze coś pisze i myszkuje. Jeszcze jak ma blokera od tygodni bo 5 teamów obsługuje jego zgłoszenie to już w ogóle jest nietykalny.

6

Nic nie robić w pracy to bardzo ciężka praca, nie wytrzymałbym.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1