Ja mam różne doświadczenia, w zależności od firmy.
Chronologicznie:
firma A - mała kontraktornia z aspiracjami na SH (mało PLN)
Pracy bardzo dużo, właściwie cały czas coś pisaliśmy. Raj programisty powiecie. Niestety 3/4 czasu było to przepisywanie w kółko tego samego, gdyż w tym czasie pracowałem w juniorskim zespole, w którym nie było nawet jednego regulara (!) przez co prawie nigdy nie udawało się nic zrobić dobrze za pierwszym razem.
firma B - korpo (mało PLN)
Dużo zadań, najczęściej do skończenia w 1-2 dni. Po pół roku większość ludzi była znudzona takim cyklem pracy, gdyż większość pracy to jakieś drobne usprawnienia i błędy. Wtedy też przyszedł czas na większe zmiany, jednak management był wtedy w trakcie "agile transformation" i nie chcieli się zgodzić na cokolwiek, co trwałoby dłużej niż 5 dni.
firma C - (raczej) korpo (mało PLN)
Jedyna firma, w której faktycznie działał agile (nie scrum). Lista tasków była znana wcześniej i z jednej strony zawsze było co robić, a z drugiej zespół nigdy nie był przeładowany. Do tego bardzo zaangażowany manager, który każdy problem rozwiązywał w max. 2 dni, a niejasności ogarniał w najwyżej godzinę. Najprzyjemniejsza firma w jakiej pracowałem.
firma E/F/G - różne korpo (średnio PLN)
Praca sinusoidalna, tj. 2 tygodnie pracy w nadgodzinach, potem 2 tygodnie, w których nie było dosłownie nic do roboty. Najgorzej.
firma H - nie korpo, nie startup (dużo PLN)
W miarę równe obłożenie przez cały czas, natomiast mieli wielki problem, jeśli ktoś skończył pracę przed 16.00 i szedł do domu. Toteż jakieś 15% czasu było zwykłymi dupogodzinami.
firma G - korpo (dużo PLN)
Sinusoida ponownie, ale tym razem w systemie 2 miesiące przepracowania, 2 tygodnie pustki. Później sytuacja się nieco poprawiła, chociaż nadal są okresy, gdy nie ma absolutnie nic do zrobienia, a parę dni później jest już nawał pracy. Mimo wszystko cykle te skróciły się do tygodni, więc jakaś poprawa jest :)
Wszystko zależy od projektu, a głównie od tego jak jest zaplanowany. Korpo niestety mają tendencję do bycia agile na papierze, co w połączeniu z waterfallem powoduje takie właśnie falowania w obłożeniu. Do tego jeszcze dochodzi rozkład pracy pomiędzy poszczególne zespoły, czy nawet osoby. Z reguły zespół, który robi dużo dostaje jeszcze więcej, a ten, który prawie nigdy nic nie dowozi traktowany jest ulgowo.