Wątek przeniesiony 2020-04-22 12:01 z Off-Topic przez cerrato.

Quarterly progress reviews

0

Witam,

W nowej pracy mam co 3 miesiace quarterly reviews. Firma wysyla do kazdego dwa pliko docs z pytaniami co sie udalo zrobic i co sie zamierza zrobic w nastepnych 3 miesiacach. Dla mnie w sumie to oczywiste pytania. Przeciez widac nad czym pracowalem i co zrobilem bardzo dokladnie. Co chce rozwinac, jakie sam moje slabe i silne stronych itd. Okolo 20-30 pytan lacznie. Ma ktos jakies pojecia czego firma sie spodziewa w takich odpowiedziach od programisty? Co mam napisac, zeby ich utrzymac w szczesciu?

2

To znaczy że firma/projekt ma napięty budżet i może wypstrykać się z kasy przed upływem roku finansowego. Oceny kwartalne służą temu żeby w razie pogorszenia sytuacji na rynku móc powiedzieć niektórym wyp*****ć i spróbować przekonać ich do obniżenia pensji lub dobrowolnego odejścia. Dziękuję że mogłem pomóc.

0

@loza_wykletych: Chyba nie wiesz o czym piszesz.

Lepszy feedback kwartalny niż roczny albo najgorzej: brak. Rozumiem, ze te a kiedy to jakoś wstęp do dyskusji?

3

Typowo korporacyjna rzecz, ale nie jest bezcelowa. Ogólnie, cele (kwartalne, roczne) powinny być w stylu SMART

Specific (simple, sensible, significant).
Measurable (meaningful, motivating).
Achievable (agreed, attainable).
Relevant (reasonable, realistic and resourced, results-based).
Time bound (time-based, time limited, time/cost limited, timely, time-sensitive).

Czyli faktycznie mierzalne wyniki, nie jakieś lanie wody.

Co do tego co tam wpisać, to pomyśl o tym jako o "trochę większym sprincie", takim 3 miesięcznym, na nieco wyższym poziomie abstrakcji - nie warto wpisywać Zrefaktorowałem klasę MyCalculator i dopisałem do niej testy, tylko np
stworzyłem/uczestniczyłem przy tworzeniu komponentu XYZ,
Poprawiłem komunikację między moim zespołem a zespołem XYZ (może dzięki jakiemuś nowemu procesowi),
byłem odpowiedzialny za naprawę błędów w komponencie XYZ i dzięki temu jest on teraz wyższej jakości,
nauczyłem się technologii XYZ, dzięki czemu implementacja naszego komponentu ABC będzie efektywniejsza.
W początkowej fazie bycia w projekcie, można też dopisać Poznałem bardziej projekt, lepiej się w nim teraz odnajduję, dzięki czemu jego rozwijanie jest bardziej efektywne.

Z tych co wymieniłem, to być może byłem odpowiedzialny za naprawę błędów w komponencie XYZ i dzięki temu jest on teraz wyższej jakości jest troszkę naciągany, bo nie jest do końca SMART - a konkretnie, nie jest Achievable, ponieważ błędy można naprawiać w nieskończoność. Tak to mniej więcej wygląda z tymi ocenami kwartalnymi.

2

No jakby mnie taka ocena spotkała, to moim celem na następny miesiąc byłaby zamiana pracy.
Może na poziomie stażystów, góra juniorów to ma sens, żeby w jakiś sposób ich nakierować w jakimś kierunku i pilnować. Później to się kwalifikuje jako mobbing.

0

A ja uważam, że oceny kwartalne są spoko. Można się dowiedzieć jak firma widzi Ciebie, można pogadać co się Tobie w firmie nie podoba, co byś zmienił itp. Oczywiście założenie jest takie, że obie strony chcą pogadać uczciwie i nie obrażają się na krytykę/wskazanie czegoś co można zmienić. Ja mam z takich rozmów dość pozytywne doświadczenia, bo często przekładało się to co powiedziałem na działania, a przynajmniej było szerzej dyskutowane.

Do pracy podchodzę bardzo otwarcie - po prostu jak wizje się rozjadą to pracę zmienię. Dlatego do takich rozmów nie podchodzę z pozycji "niewolnika" i nie zastanawiam się co "pan" chce usłyszeć, tylko podchodzę z punktu widzenia partnera i raczej jest to rozmowa jak przy piwie.

1

Ja bym wprowadził kwartalne rewizje pensji.

2
shitlord napisał(a):

Ja bym wprowadził kwartalne rewizje pensji.

Podwyżka co kwartał. To by było coś

3
hadwao napisał(a):

a przynajmniej było szerzej dyskutowane.

Nie no, to fajnie sobie tak podyskutować. Bardzo satysfakcjonujące. Niektórzy tak bardzo kochają dźwięk swojego głosu, że potrafią godzinami dyskutować o zbliżającej się dyskusji. To ma nawet nazwę - scrum.

Tylko nadal nie rozumiem, czemu czekać aż kwartał zamiast iść przedyskutować problem od razu?

1

Bo to to samo zjawisko, wolisz podniecać oczekiwaniem na nieznane niż poznać prawdę. Sprawdzone w branży growej i filmowej. Jeśli pójdziesz od razu to poznasz prawdę. A jeśli czekasz na zaplanowany event to masz nadzieję, większe emocje i nawet twoja produktywność rośnie im bliżej terminu.

Kurde, zmarnowałem swoje życie, mogłem zostać coachem.

5
somekind napisał(a):
hadwao napisał(a):

a przynajmniej było szerzej dyskutowane.

Nie no, to fajnie sobie tak podyskutować. Bardzo satysfakcjonujące. Niektórzy tak bardzo kochają dźwięk swojego głosu, że potrafią godzinami dyskutować o zbliżającej się dyskusji. To ma nawet nazwę - scrum.

Tylko nadal nie rozumiem, czemu czekać aż kwartał zamiast iść przedyskutować problem od razu?

Nie no fajnie tak sobie mędrkować i poteoretyzować. Zatrudnisz ludzi to zrozumiesz.

Nie dalej jak tydzień widziałem post na forum, gdzie gość opisywał jak specjalnie zaczął wykonywać swoją pracę źle, bo firma (w jego odczuciu) zatrudniła kogoś o gorszych kwalifikacjach za lepszą kasę... Poprowadź trochę firmę to zrozumiesz, że to nie jest odosobniona sytuacja i ludzie zachowują się dziwnie, choć oczywiście każdy uważa siebie za "tego racjonalnego i wiedzącego najlepiej".

Zresztą nie muszę tutaj teoretyzować - widziałem realne dane z firmy, która wprowadziła szereg tematów "miękkich" dla pracowników - w tym rozmowy kwartalne, ankiety zadowolenia, ocenę swoich przełożonych itp + wyciągała z tych danych wnioski. Z czasem wzrosło zarówno (deklaratywne) zadowolenie pracowników jak i spadła bardzo mocno rotacja kadry (twardy fakt), a firma na to wydawała jakieś śmieszne pieniądze w porównaniu z rekrutacjami, czy zatrzymywaniem niezadowolonych pracowników podwyżkami... Oczywiście jak kogoś z tej firmy zapytasz o te elementy, to powie, że są bez sensu i tylko strata czasu (czyli tak jak tutaj w wątku) - szkoda tylko, że to jednak działa.

W praktyce jednak jest tak, że pan programista X przez pół roku dusi w sobie, że ma niewygodne krzesło. Potem zaczyna o tym mówić kolegom z pokoju i narzekać, że firma ma go w d..e i nawet krzesła mu porządnego nie kupi. Po kolejny 2-3 miesiącach sam zaczyna wierzyć, że firma ma go w d...ie bo kiedyś na standupie w obecności przełożonego powiedział, że ma niewygodne krzesło i nikt mu nie kupił tego krzesła. W końcu taka pierdoła urasta do wielkich rozmiarów i zaczyna się wyszukiwanie czemu jeszcze firma ma go w du..ie i po jakimś czasie odchodz... A ten biedny przełożony nawet nie wiedział, że X ma niewygodne krzesło, bo na standupie akurat myślał o projekcie, a nie jakiś krześle. Wystarczyło, że na takiej kwartalce, gdzie cala uwag idzie na 1 pracownika X by powiedział, że na mniewygodne krzesło i następnego dnia dostał by nowe bo dla firmy to śmieszny wydatek. Taka jest smutna proza życia i przeciętne umiejętności komunikacji. Za krzesło oczywiście podstaw sobie coś innego.

Inny przykład z życia - chodzę na zebrania rodziców do szkoły. Na zebraniu gdy omawiamy jakąś pierdołę typu wycieczka, wysokość składki klasowej czy czegoś innego, to zazwyczaj odzywają się 2 osoby i coś ustalamy. Po ustaleniu na grupie FB nagle odzywa się kolejne 10 osób z wizją, że za drogo/za tanio, to by zmienili, to jest bez sensu... Czemu dopiero odwaga im wzrasta na grupie, a jak jest czas na dyskusje siedzą cicho? Bo tacy są ludzie i firmy, które mają inteligentnych ludzi u steru o tym wiedzą, że pewne rzeczy trzeba z innych wyciągnąć. A dlaczego co X miesięcy? Bo jak nie będzie stałej daty to się wszystko rozmyje.

Ot i cala tajemnica kwartalnych rozmów. Raczej powinno to być oczywiste. Mając świadomość po co są takie rozmowy chodzę na nie chętnie i mówię co mi na wątrobie leży, co bym poprawił itp.

0
somekind napisał(a):

Tylko nadal nie rozumiem, czemu czekać aż kwartał zamiast iść przedyskutować problem od razu?

  1. nie niektórzy nie umieją się zebrać żeby iść pogadać i taka przymusowa rozmowa może im wyjść na dobre
  2. często przełożeni muszą zaplanować czas na dłuższą rozmowę więc i tak nie można iść pogadać z marszu. Takie smutne życie w korpo
0

ad 1) Ale jak nie umieją pogadać to pewnie jacyś introwertycy z aspergerami. Jeszcze się im stres podniesie przez takie oczekiwanie, oczekiwana długość życia skróci a nie daj boże jeszcze meltdowna dostaną na spotkaniu i dopiero będzie problem. Z zasobami ludzkimi to trzeba postępować jak Niemcy, głaskać i uspokajać aż się drzwi zamknie.

ad 2) Racja, czas zawsze mało. Ale jak bym był menedżerem i chciał wiedzieć kto w zespole kogo nie lubi to bym wystawił skrzyneczkę na anonimowe skargi/petycje/zażalenia. Niestety nie jestem bo -> 1)

1

Byłem w jednej firmie z ocenami półrocznymi i innej z ćwierćrocznymi i odniosłem wrażenie, że to raczej kolejny formalizm, co by dział HR mógł udowodnić, że jego istnienie jest firmie przydatne.

Co robiłeś przez ostatnie pół roku?
To za co mi płacicie, naprawiałem bugi.

Co zamierzasz robić przez następne pół roku?
Dalej naprawiać bugi.

I powtórka co kilka miesięcy.

2
hadwao napisał(a):

Nie no fajnie tak sobie mędrkować i poteoretyzować. Zatrudnisz ludzi to zrozumiesz.

Nie sądzę abym teoretyzował, pracuję już parę lat (niektórzy w tym czasie by zostali seniorami 4 razy), i nie wiem co teoretycznego jest w rozwiązywaniu problemów od razu zamiast czekania na jakieś cokwartalne korpogadki.

Ale teoretyzując dalej - jakby ktoś zatrudniony w mojej firmie czekał kilka miesięcy zamiast rozwiązać problem od razu, to bym go zwolnił, za marnowanie czasu i trwanie w nieefektywności.

Nie dalej jak tydzień widziałem post na forum, gdzie gość opisywał jak specjalnie zaczął wykonywać swoją pracę źle, bo firma (w jego odczuciu) zatrudniła kogoś o gorszych kwalifikacjach za lepszą kasę... Poprowadź trochę firmę to zrozumiesz, że to nie jest odosobniona sytuacja i ludzie zachowują się dziwnie, choć oczywiście każdy uważa siebie za "tego racjonalnego i wiedzącego najlepiej".

No i zanim dojdzie do tej kwartalnej rozmowy, to tego gościa, co złośliwie źle pracuje, może już nie być na pokładzie. Kolejny przykład na to, że nie warto czekać.

Zresztą nie muszę tutaj teoretyzować - widziałem realne dane z firmy, która wprowadziła szereg tematów "miękkich" dla pracowników - w tym rozmowy kwartalne, ankiety zadowolenia, ocenę swoich przełożonych itp + wyciągała z tych danych wnioski. Z czasem wzrosło zarówno (deklaratywne) zadowolenie pracowników jak i spadła bardzo mocno rotacja kadry (twardy fakt), a firma na to wydawała jakieś śmieszne pieniądze w porównaniu z rekrutacjami, czy zatrzymywaniem niezadowolonych pracowników podwyżkami... Oczywiście jak kogoś z tej firmy zapytasz o te elementy, to powie, że są bez sensu i tylko strata czasu (czyli tak jak tutaj w wątku) - szkoda tylko, że to jednak działa.

OK, wierzę, że istnieją firmy, które wyciągają wnioski z takich rozmów. Tylko co z tego? Nie takie było pytanie.

Ot i cala tajemnica kwartalnych rozmów.

Bynajmniej. Napisałeś bardzo wiele zdań, ale w żadnym z nich nie wyjaśniłeś czemu czekać, zamiast rozwiązać od razu.

4

Są takie rzeczy, których dopóki nie zaczniesz robić to nie zrozumiesz (no offence) - możesz mieć wiele teorii o programowaniu po przeczytaniu mądrych książek, możesz mieć wyobrażenia o seksie po obejrzeniu całego Pornhuba, ale dopiero jak zaczniesz praktykować dany temat to zrozumiesz "że to nie jest takie proste jak mi się wydawało". Z zarządzeniem ludźmi jest dokładnie tak samo. Trochę w życiu ludźmi zarządzałem - obiektywnie szlo mi kiepsko więc to rzuciłem, ale coś tam na ten temat mogę powiedzieć.

Do meritum. Nie chodzi o czekanie - chodzi o ustalenie powtarzalnego terminu na bardziej lub mniej szczerą rozmowę na którą często brakuje czasu w czasie normalnej pracy. Nie masz ze wszystkim czekać na kwartalkę - po prostu masz wiedzieć, że co kwartał masz godzinę 1on1 z szefem aby sobie pogadać. Jeśli potrafisz częściej pogadać z przełożonym i opowiedzieć mu o swoim niewygodnym krześle w momencie gdy ma on na to czas i głowę do tego to super - niestety większość ludzi tego nie potrafi i dlatego są te spotkania.

PS tak wiem, że czasami nic z tego nie wychodzi, bo spotkania są pro forma i nic z nich nie wynika, ale to już kwestia kierownika/organizacji.

2
hadwao napisał(a):

Są takie rzeczy, których dopóki nie zaczniesz robić to nie zrozumiesz (no offence)

None taken.
Masz rację, co do konieczności praktykowania. Tylko ja już mam jakieś praktyczne doświadczenie z pracowania. A Twoje "poprowadź firmę przez jakiś czas" jest dla mnie całkiem nie na temat, bo ja się tym nie planuję zajmować i nie komentuję z tej perspektywy.

dopiero jak zaczniesz praktykować dany temat to zrozumiesz "że to nie jest takie proste jak mi się wydawało".

Nie sugerowałem, że zarządzanie firmą jest proste. Myślę jednak, że szybkość reakcji ma znaczenie większe niż trzymanie się procedur.

Do meritum. Nie chodzi o czekanie - chodzi o ustalenie powtarzalnego terminu na bardziej lub mniej szczerą rozmowę na którą często brakuje czasu w czasie normalnej pracy. Nie masz ze wszystkim czekać na kwartalkę - po prostu masz wiedzieć, że co kwartał masz godzinę 1on1 z szefem aby sobie pogadać. Jeśli potrafisz częściej pogadać z przełożonym i opowiedzieć mu o swoim niewygodnym krześle w momencie gdy ma on na to czas i głowę do tego to super - niestety większość ludzi tego nie potrafi i dlatego są te spotkania.

I większość ludzi woli siedzieć na niewygodnym krześle przez kilka-kilkanaście tygodni zamiast rozwiązać problem? No może i tak, ale to są chyba jacyś masochiści.
Ja już następnego dnia bym był na lekarskim i szukał następnej pracy. Z doświadczenia swojego wiem, że albo jest dobrze, albo nie jest, ale na poprawę w korporacji nie warto czekać.
A poza tym, to jeśli przełożony nie ma dla mnie czasu, to to jest kolejny problem z organizacją firmy, który zachęca do jej opuszczenia.

PS tak wiem, że czasami nic z tego nie wychodzi, bo spotkania są pro forma i nic z nich nie wynika, ale to już kwestia kierownika/organizacji.

No z moich doświadczeń wynika, że nigdy nic nie wychodzi, a im gorsza w traktowaniu ludzi firma, tym spotkania są częściej.

Mnie naprawdę nie interesuje to, że ktoś co jakiś czas mi powie, że dobrze pracuję. Ja o tym wiem. A jak źle pracuję, to niech mnie zwolnią, proste.
Patologii firmowych takie spotkania nie zlikwidują, bo jeśli w firmie panuje patologia, to jest ona jej opoką i nie da się jej zlikwidować.

0

U nas są takie kwartalne ewaluacje i służą głównie do sprawdzenia czy ktoś się łapie na podwyżkę

1
somekind napisał(a):

I większość ludzi woli siedzieć na niewygodnym krześle przez kilka-kilkanaście tygodni zamiast rozwiązać problem? No może i tak, ale to są chyba jacyś masochiści.

Jest gros ludzi przekonanych, że "góra" ma ich głęboko w rzyci, więc nie ma sensu wyciągać przełożonego na rozmowę, bo i tak ich zleje. Choćby przyszło im pracować na krześle z wystającą sprężyną, co się nieomal wbija w anus, to ponarzekają do wszystkich wokół, po czym przyniosą poduszkę z domu i będą na tym siedzieć dalej.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1