Rekrutacyjne WTF jakie Was spotkały

7

Do was też piszą iż praca hybrydowa i nie piszą gdzie jest biuro? Ja wiem iż niby wtedy obowiązuje zasada iż biuro jest w default city, ale default city jest duże i dla mnie to ma znaczenie po której stronie rzeki, ale pewnie i tak na mordorze

12
KamilAdam napisał(a):

Do was też piszą iż praca hybrydowa i nie piszą gdzie jest biuro? Ja wiem iż niby wtedy obowiązuje zasada iż biuro jest w default city, ale default city jest duże i dla mnie to ma znaczenie po której stronie rzeki, ale pewnie i tak na mordorze

Niektórzy ludzie nadal uważają że to norma że jedziesz 45 minut do biura i potem wracasz drugie tyle. Raz mi chłop podał, że biuro jest dosłownie na drugim końcu miasta tak że jechałbym komunikacja miejska z 40-50 minut to mu odmówiłem i podałem powód odległość biura, po czym doznałem obrazy majestatu rekrutera, że jak to śmie odrzucać z tego powodu xD.

Ludzie mają nasrane w głowie myśląc, że komuś chce się jeździć do ich g**no firm xD

16

Jak nie chcesz tracić dodatkowych 2 godzin dziennie (bezpłatnych) i 1000zł miesięcznie na paliwo to nie jesteś team playerem a na dodatek jesteś roszczeniowym karaluchem niegodnym pracy w ich firmie.

1

Osatnio wysłałem cefałkę do kilku banków. Wszędzie masz być hybrydowo minimum dwa razy w tygodnu. Stawki marne. Na b2b zgadza się tylko Santander niemniej nie doczekałem się draftu umowy. W kontraktorniach które pchaja ludzi w ich oblicza stawki to równia pochyła.

Dojazd do jednego z banków w moim przypadku to tak 40 min w jedną stronę. Z parkingiem jest problem więc zostaje prywatny za jakieś 300/400 zl na miesiąc i jeszcze aby było miejsce. Do tego policzyć jedzenie. Mi się nie chce.

2

Dobrze, że się ewakuowałem z testingu
screenshot-20240209133015.png

1

gościu ma stronę na PHP, napisał zektoś robia dla niego ale nie ma czasu żeby wszystkie poprawki zrobić. Korespondencja trwała do momentu jak poprosił abym nie widząc kodów wyceniła kilka zmian, które by chciał

  • zmianę jak podejrzewam wystarczyło by linijką w CSS załatwić wyceniłam na 200 (bo mogę się mylić i jednak wiele więcej roboty jest potrzebne)
  • zmianę która była robotą na tydzień wyceniłam na 1600
    odpisał ze nie, bo ta pierwsza wycena ok, ale druga to o wiele za dużo, mam podejrzenie że mój mail miał tylko posłużyć do szantażowania tego gościa co to robi, że za bramą jest pełno takich co zrobią mu wszystko taniej ;)
13

Dostałem dziś ofertę z Polski na zarzadzanie zespołem 9 hindusów. W mojej glowie pojawiło się pytanie czy jak wezme oferte, zatrudnie hindusa zeby robił to za mnie i zgarne 90% pensji zamiast 100% to wszystko będzie cacy.

3

Dalej wysyp kiepskich ofert ;| Linkedin co prawda wrze w ofertach i codziennie ktoś się odzywa. Jednak w znacznej większości są to propozycje ~130zl/h na Seniora z naprawdę bogatym stackiem. Rzesza ludzi pewnie się na to skusi w imię zasady "Jest wydumany kryzys, więc wezmę co dają".

P.S Zauważyłem również pewien trend. Co raz częściej "cwane" rekrutywki podają stawkę w rocznych zarobkach w euro / dolarach typu np. 60k euro, żeby bezpośrednio nie napisać (I nie wystraszyć) 130/h :DDDD

8

Kliknąłem jedną zgodę za mało, dostałem prośbę, żeby to zmienić. Ciekawej rzeczy się dowiedziałem, jak odmówiłem

Zrzut ekranu 2024-02-21 o 15.56.12.png

7

Kolejna rekruterka z ukrainy ;|
screenshot-20240222111920.png

Przesłuchanie jak w jakimś kgb, tym samym nie dając absolutnie żadnych informacji odnośnie stawki, czy projektu. Czyli na starcie kandydat nie wie nic a oni mają wiedzieć wszystko :D

4

Duże korpo finansowe.
Dawno temu wysłałem do nich CV (w odpowiedzi na ogłoszenie).
Po kilku miesiącach dostałem info zwrotne, że niestety ale kontynuują rekrutację z inną osobą.

Gdzie WTF ???
Otóż w i tytule, i w treści emaila jest stanowisko na które nigdy nie aplikowałem :-)

9

Najgorsze są oferty w języku polskim gdzie na siłę wrzucone są buzz wordy i wychodzą takie kwiatki xD
screenshot-20240227224713.png

1
benoni12 napisał(a):

Najgorsze są oferty w języku polskim gdzie na siłę wrzucone są buzz wordy i wychodzą takie kwiatki xD
screenshot-20240227224713.png

Zdecydowanie nie, najgorsze oferty to te bez widełek

1
miiiilosz napisał(a):
benoni12 napisał(a):

Najgorsze są oferty w języku polskim gdzie na siłę wrzucone są buzz wordy i wychodzą takie kwiatki xD
screenshot-20240227224713.png

Zdecydowanie nie, najgorsze oferty to te bez widełek

Jeżeli pisze do Ciebie z taką oferta:

  • Ukrainka/bialorusinka
  • hindus
  • ktoś z masowej kontraktorni/SH/mordowni

to wówczas tak.

W innych wypadkach (czyli pozostałych 10% wiadomości na LN) niekoniecznie.

7

Taka moja ogólna obserwacja z ostatniego czasu jest taka, że rozmowy techniczne coraz bardziej przypominają przesłuchania, których celem nie jest sprawdzenie przygotowania, tylko raczej dociśnięcie kandydata do muru i sprawdzenie, w którym momencie pęknie. Dawniej raczej mi się nie zdarzało, by rekruterzy w IT byli jakoś przesadnie ofensywni, raczej próbowali tworzyć jakieś pozory pozytywnego wrażenia, bądź co bądź reprezentując firmę. Ewentualnie jakieś próby sprawdzenia odporności na stres się zdarzały, ale nie przez całą rozmowę i przy każdym temacie.

Natomiast w tym roku praktycznie na każdej rozmowie technicznej napotykam niesprowokowane niczym złośliwości, agresywne wtrącenia, deprecjonowanie kompetencji przez przekręcanie lub wyrywanie z kontekstu pojedynczych słów z całej dłuższej wypowiedzi. Gdyby nie to, że trudno zbić mnie z tropu podczas takich połajanek ze względu na doświadczenie wyniesione z sali sądowej, to mógłbym nawet uwierzyć, że przed chwilą powiedziałem coś, czego nie powiedziałem, albo co gorsza dać się sprowokować. Jedyny efekt to to, że odechciewa się potem w takich warunkach rozmawiać i nawet mi się raz zdarzyło powiedzieć, że czegoś nie wiem, tylko po to, by jak najszybciej zakończyć rozmowę, widząc, że po 2 godzinach do niczego to nie zmierza. Nie wiem, czy to efekt przesycenia rynku pracy kandydatami i teraz sobie można wykorzystywać takie okazje do podbicia własnej samooceny, ewentualnie frustracji starszych programistów wynikającej z tego, że sami przestali być na rynku złotymi cielcami, ale rzuciło mi się to zachowanie w oczy, bo jest po prostu powtarzalne w krótkim okresie.

Samo w sobie moim zdaniem to może nawet nie jest jakieś bardzo złe zjawisko, bo jak się ktoś odsłoni z prawdziwym zachowaniem na rozmowie, to przynajmniej można uniknąć współpracy w pato-warunkach. Jednak może to być też kolejny przejaw tego, że cackanie się z pracownikami w IT dobiega końca, a firma nie musi już nawet budować wizerunku przed kandydatem, bo przecież i tak ktoś przyjdzie, i tego by akurat było trochę szkoda.

13

teraz sobie można wykorzystywać takie okazje do podbicia własnej samooceny, ewentualnie frustracji starszych programistów

W poprzedniej firmie poznałem typa, który przyznał się, że zawsze jak rekrutuje to lubi się spytać kandydata o to czego nie wie, bo wtedy dobrze się z tym czuje. Np na c++ to pyta się o coś z pythona i lubi kiedy ktoś czegoś nie wie a on wie xD.

Są chorzy psychicznie w tej branży i mam wrażenie, że obecna sytuacja sprzyja takim.

1
MasterMathiasso napisał(a):

Taka moja ogólna obserwacja z ostatniego czasu jest taka, że rozmowy techniczne coraz bardziej przypominają przesłuchania

Weź pod uwagę, że w ostatnich latach mamy wysyp ludzi po bootcampach, szkołach programowania, kursach weekendowych. Do tego powstał cały przemysł pisania fejowych cefałek, fekowych profili LI, pisania projektów rekrutacyjnych na zamówienie, rozwiązywania testów rekrutacyjnych za kasę, budowanie portfolio na githubie.

Kolejny problem to wysyp pozerów którzy karierę rozpoczęli w połowie ogólniaka, zaczynając robotę mają siedem lat doświadczenia, a po kolejnych czterech latach wposują sobie Architect / AWS / Azure / GCP / Dev-Ops / Full-Stack / Lead Developer / Principal Software Engineer. Z takich mam jeszcze większą bekę.

Nie brakuje ludzi którzy po siedem czy osiem lat spędzili w jakimś projekcie utrzymaniowym w kontraktorni i uważają się za nie wiadomo kogo, a są zaledwie mistrzami swojego podwórka.

Bym się nie zdziwił jak w kolejnych latach rekrutacja do sensownych firm będzie niewiele się różnić od tej jaką obecnie praktykują w firmach typu fang.

0

Meanwhile, GPT-4 (Ten co was zastąpi jutro)

public static void main(String[] args) {
        Properties props = new Properties();
        props.put("bootstrap.servers", "localhost:9092");
        props.put("group.id", "test-group");
        props.put("key.deserializer", KafkaAvroDeserializer.class.getName());
        props.put("value.deserializer", KafkaAvroDeserializer.class.getName());
        props.put("schema.registry.url", "http://localhost:8081");
        props.put("specific.avro.reader", "true");

        KafkaConsumer<String, GenericRecord> consumer = new KafkaConsumer<>(props);
        consumer.subscribe(Collections.singletonList("topic-a"));

        Properties producerProps = new Properties();
        producerProps.putAll(props);
        producerProps.put("key.serializer", KafkaAvroSerializer.class.getName());
        producerProps.put("value.serializer", KafkaAvroSerializer.class.getName());

        KafkaProducer<String, GenericRecord> producer = new KafkaProducer<>(producerProps);

        while (true) {
            ConsumerRecords<String, GenericRecord> records = consumer.poll(100);
            for (ConsumerRecord<String, GenericRecord> record : records) {
                GenericRecord value = record.value();

                // Assuming all fields are of type String for simplicity
                value.getSchema().getFields().forEach(field -> {
                    String oldValue = value.get(field.name()).toString();
                    String newValue = oldValue.toUpperCase();
                    value.put(field.name(), newValue);
                });

                producer.send(new ProducerRecord<>("output-topic", record.key(), value));
            }
        }
    }
}
0
dmw napisał(a):

Meanwhile, GPT-4 (Ten co was zastąpi jutro)

Dziś oglądałem farmazoniarza i podobno programiści są jak tkacze w wieku dziewiętnastym.

2
mrxormul napisał(a):

Kolejny problem to wysyp pozerów którzy karierę rozpoczęli w połowie ogólniaka, zaczynając robotę mają siedem lat doświadczenia, a po kolejnych czterech latach wposują sobie Architect / AWS / Azure / GCP / Dev-Ops / Full-Stack / Lead Developer / Principal Software Engineer. Z takich mam jeszcze większą bekę.

Nie brakuje ludzi którzy po siedem czy osiem lat spędzili w jakimś projekcie utrzymaniowym w kontraktorni i uważają się za nie wiadomo kogo, a są zaledwie mistrzami swojego podwórka.

Prze*ebane, do pracy chodzą ludzie, którzy mają w opór doświadczenia od młodego, śmieszni są, a już w ogóle tragedia to ludzie, którzy chodzili do pracy i robili swoje. Co za kpina z rynku

8
MasterMathiasso napisał(a):

Taka moja ogólna obserwacja z ostatniego czasu jest taka, że rozmowy techniczne coraz bardziej przypominają przesłuchania, których celem nie jest sprawdzenie przygotowania, tylko raczej dociśnięcie kandydata do muru i sprawdzenie, w którym momencie pęknie. Dawniej raczej mi się nie zdarzało, by rekruterzy w IT byli jakoś przesadnie ofensywni, raczej próbowali tworzyć jakieś pozory pozytywnego wrażenia, bądź co bądź reprezentując firmę. Ewentualnie jakieś próby sprawdzenia odporności na stres się zdarzały, ale nie przez całą rozmowę i przy każdym temacie.

Natomiast w tym roku praktycznie na każdej rozmowie technicznej napotykam niesprowokowane niczym złośliwości, agresywne wtrącenia, deprecjonowanie kompetencji przez przekręcanie lub wyrywanie z kontekstu pojedynczych słów z całej dłuższej wypowiedzi. Gdyby nie to, że trudno zbić mnie z tropu podczas takich połajanek ze względu na doświadczenie wyniesione z sali sądowej, to mógłbym nawet uwierzyć, że przed chwilą powiedziałem coś, czego nie powiedziałem, albo co gorsza dać się sprowokować. Jedyny efekt to to, że odechciewa się potem w takich warunkach rozmawiać i nawet mi się raz zdarzyło powiedzieć, że czegoś nie wiem, tylko po to, by jak najszybciej zakończyć rozmowę, widząc, że po 2 godzinach do niczego to nie zmierza. Nie wiem, czy to efekt przesycenia rynku pracy kandydatami i teraz sobie można wykorzystywać takie okazje do podbicia własnej samooceny, ewentualnie frustracji starszych programistów wynikającej z tego, że sami przestali być na rynku złotymi cielcami, ale rzuciło mi się to zachowanie w oczy, bo jest po prostu powtarzalne w krótkim okresie.

Samo w sobie moim zdaniem to może nawet nie jest jakieś bardzo złe zjawisko, bo jak się ktoś odsłoni z prawdziwym zachowaniem na rozmowie, to przynajmniej można uniknąć współpracy w pato-warunkach. Jednak może to być też kolejny przejaw tego, że cackanie się z pracownikami w IT dobiega końca, a firma nie musi już nawet budować wizerunku przed kandydatem, bo przecież i tak ktoś przyjdzie, i tego by akurat było trochę szkoda.

O, muszę skoczyc na jakies rekrutacje w takim razie, z chęcią pojadę po starej jakiegoś typa/typiary jak się będzie sapać i zobaczymy kto będzie w ofensywie

0
ToTomki napisał(a):

do pracy chodzą ludzie, którzy mają w opór doświadczenia od młodego, śmieszni są, a już w ogóle tragedia to ludzie, którzy chodzili do pracy i robili swoje. Co za kpina z rynku

Może maszynista powinien zaliczyć sobie do doświadczenia zabawę z kolejką? Kierowca zawodowy zabawy z resorkami? Zaś alpinista wycieczki na dach po drabinie? Przecieram oczy ze zdumienia, że w narodzie uchowali się ludzie o mentalności postacji z "chłopaki nie płaczą".

0
MasterMathiasso napisał(a):

Natomiast w tym roku praktycznie na każdej rozmowie technicznej napotykam niesprowokowane niczym złośliwości, agresywne wtrącenia, deprecjonowanie kompetencji przez przekręcanie lub wyrywanie z kontekstu pojedynczych słów z całej dłuższej wypowiedzi. Gdyby nie to, że trudno zbić mnie z tropu podczas takich połajanek ze względu na doświadczenie wyniesione z sali sądowej, to mógłbym nawet uwierzyć, że przed chwilą powiedziałem coś, czego nie powiedziałem, albo co gorsza dać się sprowokować. Jedyny efekt to to, że odechciewa się potem w takich warunkach rozmawiać i nawet mi się raz zdarzyło powiedzieć, że czegoś nie wiem, tylko po to, by jak najszybciej zakończyć rozmowę, widząc, że po 2 godzinach do niczego to nie zmierza. Nie wiem, czy to efekt przesycenia rynku pracy kandydatami i teraz sobie można wykorzystywać takie okazje do podbicia własnej samooceny, ewentualnie frustracji starszych programistów wynikającej z tego, że sami przestali być na rynku złotymi cielcami, ale rzuciło mi się to zachowanie w oczy, bo jest po prostu powtarzalne w krótkim okresie.

starszych? ja mam wrażenie że tak postępują właśnie jacyś słabi., którym się wydaje że Cie uwalą, a od początku to była fejkowa rekrutacja i dlatego wysłano właśnie takich pajaców

1
mrxormul napisał(a):

Może maszynista powinien zaliczyć sobie do doświadczenia zabawę z kolejką? Kierowca zawodowy zabawy z resorkami?

Gdyby u nich rekrutacje wyglądały tak jak na programistów, to z pewnością zaliczaliby sobie te zabawy do doświadczenia. :)

1
mrxormul napisał(a):
ToTomki napisał(a):

do pracy chodzą ludzie, którzy mają w opór doświadczenia od młodego, śmieszni są, a już w ogóle tragedia to ludzie, którzy chodzili do pracy i robili swoje. Co za kpina z rynku

Może maszynista powinien zaliczyć sobie do doświadczenia zabawę z kolejką? Kierowca zawodowy zabawy z resorkami? Zaś alpinista wycieczki na dach po drabinie? Przecieram oczy ze zdumienia, że w narodzie uchowali się ludzie o mentalności postacji z "chłopaki nie płaczą".

a co ze studentami pracującymi na 1/3 1/2 etatu liczącymi rok takiej pracy jako rok expa? ;)

0
WeiXiao napisał(a):

a co ze studentami pracującymi na 1/3 1/2 etatu liczącymi rok takiej pracy jako rok expa? ;)

Przyjmując rozumowane januszy o mentalu z peerelu to po studiach typ wskakuje na kierasa, a po roku kandyduje na stanowisko cto firmy.

4

"Miszcz"
screenshot-20240229110408.png

1
mrxormul napisał(a):
ToTomki napisał(a):

do pracy chodzą ludzie, którzy mają w opór doświadczenia od młodego, śmieszni są, a już w ogóle tragedia to ludzie, którzy chodzili do pracy i robili swoje. Co za kpina z rynku

Może maszynista powinien zaliczyć sobie do doświadczenia zabawę z kolejką? Kierowca zawodowy zabawy z resorkami? Zaś alpinista wycieczki na dach po drabinie? Przecieram oczy ze zdumienia, że w narodzie uchowali się ludzie o mentalności postacji z "chłopaki nie płaczą".

Przecieram oczy ze zdumienia, że ktoś nie rozumie, że w jego branży są ludzie, którzy po prostu pracują w pracy przez wiele lat i nie masturbują się jak wirtualne zapisy robią brrrrrrrrr.
Praca w tej samej branży, ale bez walenia nadgodzin (bo dla wielu osób tym jest nauka po godzinach) za dara żeby robić dobrze pracodawcy to nie to samo co zabawa resorakami przed byciem zawodowym kierowcą, ale oczywiście możesz sobie wmówić cokolwiek chcesz.

a co ze studentami pracującymi na 1/3 1/2 etatu liczącymi rok takiej pracy jako rok expa? ;)

Nie wiem, nie spotkałem się z taką sytuacją, by ktoś robił mniej niż 3/4, nie wiem jak to wygląda.

5

mialem rektutacje do kontraktorni i rozmowe technicza mialem z dwoma goscmi z Ukrainy i miedzy pytaniami caly czas cos komentowali/rozmawiali ze soba po rosyjsku czy tam ukrainsku. spotkal sie ktos z tym?
sama rozmowa tez mialem wrazenia ze ma na celuy uwalenie mnie za wszelka cene

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1