Czy to źle, że nie chcę być seniorem?

1

Swoją drogą sama wysługa lat to też nieco śmieszny miernik "senioryzacji". Oczywiście doświadczenia nic nie zastąpi, i nie da się pewnych rzeczy przeskoczyć. Ale to, że ktoś koduje od piętnastu lat, nie sprawia, że jest automatycznie lepszym programistą niż ten, który pracuje od siedmiu. "Uczę się angielskiego od dwunastu lat", "o, to musisz świetnie mówić" :)

0

Pan somekind dobrze powiedział, że za złe słowo o Javie na tym forum, to chcecie zlinczować człowieka. Aż tak bardzo boicie się o swoje posadki, że lata wkuwania nauki Javy, może pójść na darmo? Google już przesiada się na Kotlina, inne firmy na Scala, wprowadzane są mikroserwisy i języki Go, Swift, Rust.
youtube com/watch?v=Aa55RKWZxxI

0

Ale to, że ktoś koduje od piętnastu lat, nie sprawia, że jest automatycznie lepszym programistą niż ten,
który pracuje od siedmiu. "Uczę się angielskiego od dwunastu lat", "o, to musisz świetnie mówić" :)

Bo to jest tak - można długo kodować i się rozwijać przez lata, a można długo kodować, ale zamiast rozwoju - to tylko powielać stare nawyki.

A np. pracowanie kilka lat w tej samej firmie może tylko sprzyjać powielaniu starych (i złych nawyków). Jak ktoś pisze spaghetti kod przez lata i wszyscy wokół to akceptują*, to dalej będzie to robił.

Dlatego lepiej szukać różnorodności (różne firmy, różne projekty, różne problemy, różne podejścia do problemów itp.), bo najgorzej jak człowiek się ukisi gdzieś.

**czasem nawet spaghetti jest zwane dobrym kodem - mam na myśli przeinżynierowane projekty, które są jeszcze gorsze od spaghetti, ale ludzie, którzy je piszą, tak się przyzwyczaili do nich, że ciężko im przestać. Przeinżynierowanie to jeszcze jeden nawyk, z którego ciężko zrezygnować *

0
V-2 napisał(a):

Swoją drogą sama wysługa lat to też nieco śmieszny miernik "senioryzacji". Oczywiście doświadczenia nic nie zastąpi, i nie da się pewnych rzeczy przeskoczyć. Ale to, że ktoś koduje od piętnastu lat, nie sprawia, że jest automatycznie lepszym programistą niż ten, który pracuje od siedmiu. "Uczę się angielskiego od dwunastu lat", "o, to musisz świetnie mówić" :)

Nie chodzi o to, że każdy, kto ma 15 lat doświadczenia nadaje się na seniora tylko o to, że nikt kto ma 3 lata seniorem nie jest. Nawet jeśli Pani z HR mu to osobiście wpisała w stopkę w Outlooku.

1
somekind napisał(a):

Nie chodzi o to, że każdy, kto ma 15 lat doświadczenia nadaje się na seniora tylko o to, że nikt kto ma 3 lata seniorem nie jest. Nawet jeśli Pani z HR mu to osobiście wpisała w stopkę w Outlooku.

Pecunia locuta causa finita
Jak dostaje kasę seniora to jest seniorem.

1

A co to jest "kasa seniora"? Dostaje się tyle, ile się wynegocjuje. Mnie nie obchodzi, że koledzy seniorzy zarabiają mniej ode mnie.

0

Słabo, że nie chcesz być seniorem-firmy potrzebują gości, którzy ogarną projekt i nauczą juniorstwo kodowania. Wlasnie za to firma płaci mityczne 15k, nie za kod od regulara, tylko za np wdrozenie kilku juniorów. Z drugiej strony senior to nie jakiś sufit w it, masz nad nim kierownika it, potem dyrektora it, w końcu CEO odp. Za it.
Ja zostałem seniorem po 6 latach (zbyt szybko!!!) I moje doswiadczenie jest takie, ze czasami nie masz wyboru-zostajesz chcesz czy nie chcesz, po prostu masz doświadczenie, ktoś mlodymi siersciuszkami :) musi zarządzać...

1

Senior to nie znaczy zawsze to samo.

Lepiej by byłoby, gdyby firmy, zamiast szukać "seniorów", szukałyby kogoś konkretnie pod wymogi projektu np. "leadów" (wtedy wiadomo byłoby, że chodzi o programistę, który poprowadzi projekt, niezależnie czy ktoś programowałby 3 lata czy 15). Albo np. "mentorów" (wtedy wiadomo byłoby, że to osoba, która ma za zadanie mentorować innym programistom). Albo "team leaderów" (czyli wiadomo, że chodzi o hierarchię). Albo mogliby szukać po prostu "programisty", ale w obowiązkach doprecyzować, jakiego programisty szukają (Jeśli będzie napisane "do twoich obowiązków będzie należało: projektowanie architektury całego systemu" to wiadomo, że trzeba mieć już jakiś poziom).

A sam senior to w zasadzie nic nie znaczy. Już junior znaczy więcej. Bo "junior", czyli ktoś, kto dopiero zaczyna, komu należy pomagać. A senior to takie nie wiadomo co. Równie dobrze mogliby szukać "wujków" (tak jak jest np. Wujek Bob). Albo "guru", "ninja" itp. To mniej więcej ta sama kategoria nazw, co senior.

0
somekind napisał(a):

A co to jest "kasa seniora"? Dostaje się tyle, ile się wynegocjuje. Mnie nie obchodzi, że koledzy seniorzy zarabiają mniej ode mnie.

Regular ma dobre rozeznanie w kodzie. Senior ma dobre rozeznanie w projekcie i rynku. Twoi koledzy za wcześnie zostali seniorami, są tylko p.o. seniorami.

1
goJavaGo napisał(a):

Ja zostałem seniorem po 6 latach (zbyt szybko!!!) I moje doswiadczenie jest takie, ze czasami nie masz wyboru-zostajesz chcesz czy nie chcesz, po prostu masz doświadczenie, ktoś mlodymi siersciuszkami :) musi zarządzać...

A, czyli senior = niania. Spoczko. Dobrze, że u mnie nie ma juniorów, więc mi nikt stanowiska nie wmusi.

0
somekind napisał(a):
V-2 napisał(a):

Swoją drogą sama wysługa lat to też nieco śmieszny miernik "senioryzacji". Oczywiście doświadczenia nic nie zastąpi, i nie da się pewnych rzeczy przeskoczyć. Ale to, że ktoś koduje od piętnastu lat, nie sprawia, że jest automatycznie lepszym programistą niż ten, który pracuje od siedmiu. "Uczę się angielskiego od dwunastu lat", "o, to musisz świetnie mówić" :)

Nie chodzi o to, że każdy, kto ma 15 lat doświadczenia nadaje się na seniora tylko o to, że nikt kto ma 3 lata seniorem nie jest. Nawet jeśli Pani z HR mu to osobiście wpisała w stopkę w Outlooku.

Przecież nie mogłem mieć czegoś innego na myśli pisząc "oczywiście doświadczenia nic nie zastąpi, i nie da się pewnych rzeczy przeskoczyć"

Padło pojęcie 15+ i zaznaczyłem sceptycyzm.

Oczywiście, że seniorstwo to kategoria względna - wystarczy wylądować w projekcie zajmującym się dziedziną słabo nam znaną, a może nas tam wziąć pod skrzydła ktoś, kto siedzi w branży o połowę krócej, za to cały czas w tym obszarze.

Zjawisko grzybów, którzy tkwią w jednej robocie przez 10 lat, też jest mi dobrze znane. Był taki główny programista i architekt w jednej z firm, w których pracowałem. W życiu nie wychylił z niej nosa: jak przyszedł w zamierzchłych czasach na staż, tak już w swoim fotelu został. Był dla firmy bezcenny ze względu na dogłębną znajomość całego systemu - a burdel panował w tym archeo niezły.

Z drugiej strony gdyby wypłynął kiedyś na szerokie wody rynku pracy, nie wróżyłbym mu szybkich sukcesów; nie na miarę 10 lat w branży. Tak zwany 1 rok doświadczenia powtórzony 10 razy, plus tona specjalistycznej wiedzy domenowej - kompletnie bez wartości poza firmą macierzystą.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1