0
Racja, nowych potencjalnych jest mnóstwo. Uczelnie są obładowane. Ale co z tego?
Pierwszą pracę jako programista załapałem na 2 roku studiów IT(zaoczne i prywatna uczelnia) teraz pracuje tu już drugi rok za 5k netto.
Sęk w tym, że się uczyłem sam z siebie już od technikum.
A ludzie na uczelni? Większość to osoby, które chcą parę tys. zł na rękę a z ręki nie napiszą prostego konwertera między systemami liczbowymi. Ba... Większość nawet nie zmieni tekstu na system heksadecymalny na kartce. Nie mówiąc już o wzorach projektowych, typach danych, reprezentacji zmiennych, bity, bajty i jak działa sieć. Tacy nam nie zagrażają.
Większość ludzi myśli(BO MEDIA TAK TO PRZEDSTAWIAJĄ - "Po tej uczelni zarobisz 10 tys. zł jako programista!"), że uczelnia ich nauczy programować.
Tak też myślałem w technikum informatycznym. Tak nie jest. Nie ma się co łudzić bez siedzenia 8h w robocie lub pracy w domu nie zostaniesz nikim więcej niż klepaczem formatek w WebFormsach w korpo.
Fakt, juniorzy są przytłoczeni tym czego można by się nauczyć. Sam jestem juniorem już z 2 letnim doświadczeniem a lista rzeczy do nauki wciąż rośnie.
Docker, mikroserwisy, load balancer, redis, elastic search, oauth, latex, wzorce, architektura, ci, cd, angielski, matematyka, fizyka, xamarin.
Ale akurat to jest fajne, że zawsze jest się czego uczyć.
Trzeba sobie zadać pytanie czy czujecie się zagrożeni przez klepaczy. Jeśli tak to problem raczej leży w was ;)