No więc tak...
Zaczęło się dość ciekawie... Mianowicie w pewnym momencie komp się wyłączył, a po włączeniu okazało się że po kilku sekundach siada ekran. Okazało się, że brak obrazu przydarza się przy każdorazowym ponownym uruchomieniu komputera (po kilku sekundach). Zgroza.
Po dwóch dniach komputer trafił do serwisu (był na gwarancji). W serwisie stwierdzili, że ktoś musiał grzebać w biosie, stąd ten problem, zrobili reset biosu i zagwarantowali że wszystko będzie dobrze. Po powrocie do domu i po 45 minutach pracy inny brecht: nagle kursor myszy znika, komputer się resetuje a po ponownym uruchomieniu (uwaga...) system nie widzi myszki. Kolejne resety nic nie dają :(
Nie wiem co się dzieje - na mój rozum to chyba awaria płyty głównej powodowana przypadkowymi zwarciami, ale ekspertem nie jestem więc jednoznacznej diagnozy wydać nie mogę. Dodam jeszcze, że nie jest to mój komp tylko koleżanki (nawet go nie widziałem) więc żadnych dodatkowych szczegółów podać nie potrafię.
hilfe...