pie#$%lone usługi online, czyli gorzkie żale dżeka

8

Będą gorzkie żale, ale chyba mi to dobrze zrobi. Moja osobista lista wstydu dla usług online, które istnieją tylko po to, żeby człowiek przypomniał sobie jakie wulgaryzmy zna i jak potrafi je komponować w piękne wiązanki.

Dropbox i EA Origin opisane: tu i tu.

Wiele już miałem problemów z usługami online i brakiem kontaktu, ostatnio opisałem dwie, dziś opiszę kolejną i tego posta będę sobie czasem podbijał o kolejne, a nuż może kogoś uratuję przed leczeniem nerwicy.

Dziś pod nóż trafia firma Microsoft.

To, że MS uprawia jakąś gównianą politykę wszystkiego od jakiegoś czasu to wiadomo. Dziś postanowiłem sobie zainstalować Offica. Kupiłem go w takiej wersji, że mam tylko kartę z serialem, a program mam pobrać od nich. OK. Instrukcja głupio napisana, bo powinny być dwie opcje: Mam preinstalowane w systemie cośtam z Officem, i tam mogę wpisać serial, albo pobieram ze strony MS, więc powinna być karta rozbita na dwie wyraźne sekcje, ale nie jest, trzeba sobie znaleźć w tekście linka. Szczegół. Wchodzę na stronę, strona wygląda jak z ujedzonym stylem CSS (na każdej przeglądarce), ale szczegół, klikam jakiś link, jest formularz, który będę wielokrotnie jeszcze oglądał, wpisuję klucz, robi się jakieś tam sprawdzanie klucza. Czekam. "Nie można wyświetlić strony". Refresh to samo. Cofam się - wczytał się formularz. Znowu wpisuję klucz. "Nie można wyświetlić strony". Okazuje się, że teraz cała ta subdomena, na której ten formularz jest nie działa.
Po 10 minutach czekania odkrywam, że na innej przeglądarce działa. Magia. Wpisuję klucz jeszcze raz, przypadkiem wciskam F5, wpisuję jeszcze raz. Przeszło, pyta o logowanie do konta MS. Klikam "Zarejestruj". Przypominam sobie, że mam jakieś konto na MS, "wróć" - po raz 5 wpisywanie seriala i captchy (tak, captcha też tam jest). Loguję się. Dwa błędy na czerwono - coś o tym, że moje zamówienie zostało zarejestrowane i w ciągu 6-8 godzin powinno być gotowe, dostanę maila. Drugi błąd już nie wiem o czym. Oprócz tego informacja, że jest OK i żeby klikać w przycisk POBIERZ TERAZ. Pod spodem zamówienie. Nie wiem po co w ogóle zamówienie na Office na kwotę 0,00. W dodatku wrzuciło tam moje imię i nazwisko - fałszywe (dwa nicki). Przy Office też krótki błąd na czerwono. Brak przycisku pobierania. W prawym boksie jakieś informacje - częściowo tłumaczone translatorem. Na pewno nie Bing Translatorem, bo on aż tak dobry nie jest, ale i tak tekst wygląda żałośnie. Microsoft nie stać na tłumacza. W dodatku niżej jest jakaś instrukcja w 4 krokach o pobieraniu tego. Punkt 2 jest identyczny z punktem 3.
Zaczynam się zastanawiać czy u nich weryfikacja klucza online działa na zasadzie, że Pani Krysia dostaje mój klucz mailem, a potem przegląda czy ma w zeszycie zapisany taki klucz i czy nie jest zablokowany czy coś. Poklikałem jeszcze po stronie MS (zmieniając dane konta na prawdziwe), znowu jakoś trafiłem do mojego zamówienia (tutaj wyżej wspomniana instrukcja ma różny punkt 2 i 3 - poza tym taka sama), tym razem błędów na nim nie ma - tak samo jak przycisku do pobierania (nawet źródło sprawdzałem, czy może nie siedzi w ukrytej/niewidocznej intencjonalnie albo przez buga warstwie). Wychodzę na grilla, bo mam dość.
Wracam, jest mail z informacją, że (zapewne przy pomocy Pani Krysi i jej zeszytu serialów) moje zamówienie jest potwierdzone. Klik - "Nie można wyświetlić strony" - no tak, z ciekawości restart przeglądarki - po restarcie działa. Przebijam się przez tekst z literówkami i błędami, w którym jest link "pobierz" (nic o wymienionym wyżej POBIERZ TERAZ). Niżej przy liście produktów zamówienia jest link "Pobieranie" (również nie przycisk, tekst się nie zgadza). Klikam jeden z linków - "Nie można wyświetlić strony". Nie, jestem zbyt blisko celu, żeby wyrzucać komputer przez okno... Druga przeglądarka, logowanie od nowa, upragniony link - otwiera się kolejna, prawie identyczna strona, ale teraz jest zapowiadany szumnie przycisk POBIERZ TERAZ. Klikam. "Unfortunately, we are not able to process your request due to U.S. trade restrictions. We are sorry for any inconvenience." JA PIE%^OLE, Microsoft, co wy żeście odj%$#li!? Dla pewności tryb porno, żeby nie było ciasteczek, wpisuje ten zasrany klucz kolejny raz, kolejny raz rozwiązuję captchę (która za pierwszym razem się nie wczytała), loguję się po raz kolejny wpisując moje dosyć skomplikowane hasło, klikam w te cholerne linki i DALEJ TO SAMO.
Kup se oryginała, mówili.
W poniedziałek dzwonię ich zdrowo opier$^ić, potem zadzwonię do EA, do Dropboxa pewnie kontaktu telefonicznego nie będzie. A potem zadzwonię jeszcze do Logiecha (opiszę innym razem). I do wszystkich, przez których łysieję, bo mam do czynienia z ich produktami i usługami. Niech pozamykają te firmy ze wstydu.

Wypowiadać się w temacie nie trzeba, szczególnie z informacjami, że potrzebuję lekarza, bo wiem. Bloga nie prowadzę, mikroblogów na 4p nie ma, to sobie wpisuję tutaj.

PS: Za 'Błędny klucz. Sprawdź ustawienia cookies." Adamowi też się należy opiernicz, bo to też jest lenistwo, żeby tego nie poprawić przez tyle czasu.

Edit: Widzę, że problem trwa od dłuższego czasu, wciąż nienaprawiony, gratulacje MS. Rozwiązaniem jaki podaje MS jest direct link z pominięciem autentykacji, spoko. W dodatku jedna odpowiedź na forumach MS jest niezła "I have the same problem. The digital river / microsoft support team had me disable my firewall, antivirus and .yes..install Firefox." Niedługo pewnie będą odpowiadać "olej to, instaluj linuksa" ;)

1

Hmm klucz masz. Więc może ściągnij sobie Office z torrentów ale zamiast crackować podaj swój oryginalny klucz?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1