witam, miałem okazję ostatnio troszeczkę (~1 rok) popracować jako freelancer dla zagranicznej firmy w trakcie studiów, stosunek jest dobry tylko brakuje stabilności w pracy - godziny nie są stałe, wynagrodzenie waha się od kursu dolara, dodatkowo mam wrażenie że ostatnio mam taki zastój w pracy pod względem rozwoju umiejętności. postanowiłem więc aplikować na lokalne oferty juniorskie.
i tu pojawia się zagwozdka - wysyłam swoje CV i kandydaturę gdzie tylko widzę chociaż częściowe pokrycie moich obecnych umiejętności (C++, trochę C# i Pythona też się tam znajdzie, grzebałem co nieco w Haskellu i Ruby ale o tym nie mówię; ok. 80~90 aplikacji w ostatnich 2 miesiącach i wysyłam kiedy tylko pojawią się nowe oferty) z drobnymi ewentualnymi zmianami dostosowanymi do firmy.
niby dostaję te odpowiedzi od firm, ale po rozmowach technicznych i z HRem które wydaje mi się idą ok, propozycji stawki która jest myślę dostosowana do moich obecnych umiejętności i lokalnego rynku (5k brutto pełen etat, mniej niż obecnie zarabiałbym na b2b wypracowując 40h/tydzień) to jednak firmy nie decydują się na zatrudnienie.
co mogę robić źle? czy rynek jest obecnie przesycony dla mniej doświadczonych, czy może powinienem szukać za granicą? może rozwój githuba? (którego musiałem ukryć jako że miałem już takich januszy z polski i innych krajów co podp*li mój kod i sprzedawali za pieniądze mimo licencji, chociaż to było jakoś w 2016-2017)
a może ostatecznie zmiana technologii?
załączam cv bez danych osobowych dla wglądu.