Wątek zablokowany 2012-08-27 13:59 przez Demonical Monk.

Jak programista ma poznać dziewczynę?

0

user image

Jeśli chodzi o pracę to trzeba się rozejrzeć za firmą, która nie jest typowo informatyczna. Tam masz szansę spotkać kobiety z marketingu i jakichś kierunków humanistycznych :D

Jakieś portale randkowe/biura matrymonialne odpadają w przedbiegach - lepiej samemu podejść i zagadać, przynajmniej widzisz w co celujesz :D GIMPa, czy nawet Photoshopa kobieta nie założy na swą twarz i figurę ;) A gdzie można zagadać... najlepiej tam gdzie rozmowa wydaje się nie zbyt sztuczna, na jakichś kursach, szkoleniach itp., jeśli nie jesteś imprezowym typem. Ewentualnie urodziny/wesela znajomych, tam też ludzie się zbierają i gadają o wszystkim ;)

0

Siema, nie zmieniaj pracy tylko dlatego, żeby wyrwać, bo to żałosne. Mam dobrą opcję. Zapisz się na jakiś kurs tańca czy coś w tym stylu. Wszyscy na takich kursach są wyluzowani, zawsze można się pośmiać. Od razu masz bliski kontakt z człowiekiem. Tylko zero spiny i nachalności.
Albo tak:

Powodzenia

1

Najprościej w klubach, tam wszyscy przychodzą z nastawieniem na poznawanie nowych ludzi i masz duży wybór w jednym miejscu :) Jeśli w klubie jest kilkadziesiąt dziewczyn to jeśli jesteś w miarę ogarnięty ciężko wyjść bez numeru bądź innych rzeczy.

Pomine fakt ze dziewczyny możesz poznawać wszędzie, przez znajomych, w pubach, na ulicy, w centrum handlowym, w autobusie(najłatwiej nocnym) itd. Nie trzeba zapisywać się na jakieś tańce czy inne kółka tylko po to by poznać jakieś dziewczyny :P

Dla informatyków może jeszcze facebook :D

7
Coldpeer napisał(a):

Nie trzeba zapisywać się na jakieś tańce czy inne kółka tylko po to by poznać jakieś dziewczyny :P

Z tańcem wyskoczyłem nie bez powodu... Kumpel się ostatnio zapisał :P I jedna laska zdała mu relację z rozmów w szatni, większość dziewczyn zapisała się tylko po to żeby faceta znaleźć. Także napisałem o tym, bo uważam, że to jest konkretna rada :) .

6

Nie słuchaj tych, którzy mówią, aby iść do klubu.
Kluby i dyskoteki to NAJGORSZE miejsce, żeby spotkać odpowiednią kobietę życia. W tego typu miejscach jest bardzo głośno ergo nie da się pogadać. No chyba, że swojej przyszłej narzeczonej (:) ) chcesz krzyczeć do ucha przyczyniając się do jej rychłej głuchoty.
Poza tym zależy jakim jesteś człowiekiem. Mi nigdy nie odpowiadały panienki z klubów bo już w nie jednym byłem i dużo widziałem. Aczkolwiek trzeba przyznać, że ja mam specyficzny gust i mimo, że mam 22 lata to znalazłem ( tak tak ) kobietę, która mi odpowiada - nie pali, nie pije, studiuje pedagogikę, jest miła, wesoła a jej rodzina mnie uwielbia. Gdzie taką wspaniałość znalazłem? Na portalu randkowym :)
NIESTETY UWAGA!
Przyznaję całkowicie szczerze, że jest na tego typu portalach jest MASA ludzi liczących albo na szybki numerek, albo są to wieśniaki / wieśniaczki bez kultury, wychowania i ogłady. Aby znaleźć perełkę... cóż tak jak w życiu trzeba kopać kopać i szukać i szukać. Ja nie brałem byle czego przez całe swoje życie i w końcu trafiłem idealnie :)

Jeśli jesteś naprawdę zdesperowany ( :D ) poczytaj może pewne książki o NLS. Uważam tego typu książki za obrazoburcze i w ogóle bzdurne / nieprawdziwe, ale mają one swoich "wyznawców". Przyznaję, iż czytałem np książkę Andrzeja Batko - nie dotrwałem do końca bo to co pisał ten autor kompletnie mnie przeraziło. Zarówno jego poziomem kultury, jak i prostackim językiem. Na dodatek wszystko sprawdza się do tego co wszyscy wiedzą - "mów to co ludzie chcą usłyszeć".

Tak naprawdę NIC nie pomoże Ci w znalezieniu dziewczyny, jeśli jesteś "dupa wołowa" i nie potrafisz pogadać z dziewczyną. Co z tego, że raz byś się przełamał umówił się z nią drugi raz? Przecież za każdym razem musiałbyś z nią o czymś rozmawiać i czymś ją zainteresować.
A właśnie przy okazji nieprawdą jest, że programiści nie imponują kobietom, aczkolwiek faktem jest, że mają one "dziwny" obraz informatyka. Np moja dziewczyna przyznała, że dopóki mnie nie poznała to twierdziła: "Byle nie informatyk".

Pamiętaj - musisz po prostu być NORMALNY. Podejść do dziewczyny i pogadać, niestety znam mnóstwo osób, które peszą się na sam widok kobiety. Zdarzało mi się być świadkiem przezabawnych scenek gdzie dziewczyna sama podeszłą do chłopaka, a ten zawstydzona patrzył na nią "spod byka" i tylko wybąkiwał pojedyncze słowa. Któż chciałby umówić się z kimś takim?
Poza tym postaw się na miejscu dziewczyny, albo wyobraź sobie siebie w takiej sytuacji jak ta dziewczyna. Podchodzisz do ładnej dziewczyny, a ta cała wystraszona jakby ktoś do niej przyszedł po haracz bąka tylko pojedyncze (na dodatek mało zrozumiałe) słowa.
Chciałbyś z kimś takim być? Jeśli tak to jesteś doprawdy kamikadze.

Co zrobić aby umówić się z dziewczyną?

  • Tak jak wspomniałem wyżej warto zapisać się na portal randkowy, ale bądź przygotowany na masę niewypałów i tylko pojedyncze perełki, które będą szybko zajmowane.
  • Podejdź do dziewczyny i zaproś ją na kawę.

Ja gdy uczyłem się być bardziej śmiały (chociaż nigdy mi specjalnie śmiałości nie brakowało. Zazwyczaj byłem pewny siebie) podchodziłem do jakiejś dziewczyny (byle była sama, NIE Z KOLEŻANKĄ) i zagadywałem. Np łatwym celem są dziewczyny z ulotkami. Jakie było moje zdziwienie, gdy owa dziewczyna chętnie pogadała. Byłą nieco zaskoczona, ale po minucie zdecydowanie załapała ze mną kontakt. Poprosiłem o numer i... go nie dostałem :) Ale to nic taka porażka tylko mnie przekonała, że odmowa wcale nie musi być zła. Wręcz przeciwnie pośmieliśmy się i bardzo fajnie pogadaliśmy.
A mój skill:
"Pewność siebie" dostał kopa na wyższy lvl.

Od tamtego czasu, gdy zagadywałem zawsze widziałem, że dziewczyny chętnie poznają nowych chłopaków. Chcą Cię poznać tylko musisz im na to pozwolić. Jak będziesz stał i tylko się gapił to je odstraszysz.

Jeszcze jednym dobrym sposobem jest, aby do każdej napotkanej dziewczyny uśmiechnąć się całkowicie szczerze. I ten uśmiech nie ma być jakby po wizycie u dentysty, ale całkowicie szczery i promienny. Każdy lubi, jak człowiek się do niego uśmiechnie. W ten sposób nie umówisz się co prawda z nikim (a jak), ale gdy zobaczysz, iż dziewczyny odwzajemniają uśmiech Twoja pewność siebie wzrośnie. To pozwoli ci później nie tylko się uśmiechać, ale też pogadać.

Jak rozmawiać? Tego Ci nie powiem bo każdy jest inny. Bądź po prostu sobą. Jeśli Twoja osobowość jest do kitu to poznasz także do kitu dziewczynę.

// sk: poprawiłem odmianę

1

Widać co interesuje informatyków, 4 strony w jedną noc, a ile rad (nigdy tyle w temacie związanych z programowaniem nie widziałem). Wniosek? Tu są normalnie sami wyrywacze i chyba trzeba zmienić adres forum na 4dobre_materiały_na_męża :D

Czytając ten temat można się całkiem głośno pośmiać :)

6

Takie moje 3 grosze na ten temat( wiem że można mieć z tym na początku problem wiec post na poważnie :) ale Panowie ten początek powinien mieć miejsce jak się 13-14 lat miało ):

Ja nigdy nie miałem z tym problemu bo wychowywały mnie same kobiety i pewnie dlatego bardzo łatwo mi się z płcią piękną kontakty nawiązuje, zawsze znałem więcej kobiet niż facetów.

Na początek parę faktów :

fakt 1 - kobiety nie są ładne żeby być niedostępnymi tylko są ładne żeby przyciągać facetów( z czym każda przedstawicielka płci pięknej na tym forum się na pewno zgodzi ) i gdyby nie durne ograniczenia kulturowe nakazujące rozpoczynać znajomość przez mężczyzn jako pierwszych to pewnie każdy z facetów "samotnych" był by poderwany kilkanaście razy w drodze do pracy. Najlepiej to widać po latach , adonisem to ja nie jestem przypakowany też nie a przez ostatnie lata dowiaduję się ile dziewczyn się we mnie w szkole średniej kochało to się wierzyć nie chce, każdy z was ma taką sytuację sytuacje i stawiam na to miesięczne dochody hehe. To świadomość tego jakieś 10 lat temu nakręciła mnie do nie przepuszczania żadnej okazji ( przynajmniej do rozmowy, tak poznałem też swoją obecną Panią ;) która nieustannie przypomina mi że za dużo przy kompie siedzę :) ) bo gdybym wtedy wiedział ze taka jedna Edyta była we mnie zakochana to pewnie miał bym już 3 dzieci :D.
Jeśli mi nie wierzycie to proponuje Naszą Klasę , wyszukać jakąś starą koleżankę ze szkoły , podstawówka/średnia/studia , taką która ma już rodzinę i luźno do tego tematu podchodzi i z nią sobie porozmawiać o starych miłościach ( z góry ostrzegam , możecie się dowiedzieć znacznie więcej niż byście chcieli i rzeczy o których woleli byście na pewno nie wiedzieć )

fakt 2 - Nie wiem jak w kraju gdzie kobiet jest o 1/3 więcej niż mężczyzn można być samotnym, ja od kiedy skończyłem lat 15 i hormony zaczęły już na dobre robić swoje to do dzisiaj "sam" byłem tylko przez 3 miesiące z powodu takiej jednej Kamili co to wyszła z mojego życia jak z kibla jakiegoś a samotność po tym to był tylko mój własny wybór.
Jak już mi przeszło to zachciało mi się orientu ..... ale żeby o tym pisać to musiał bym mieć ze 2 promile we krwi :D.

fakt 3 - kobiety się nie podrywa - kobietę się zdobywa , subtelna ale znacząca różnica, jeżeli zależy nam na konkretnej osobie to można się zakręcić , poznać jej koleżanki kolegów , dowiedzieć się co lubi itd. i na tej podstawie kupić ulubionego kwiatka , zaprosić na ulubioną danie , w ulubione miejsce itd itp. Przez określenie zdobywa mam tu na myśli poszerzanie własnych horyzontów , skoro ona lubi nie wiem ... wspinaczkę górską ( od razu Monika mi się przypomina , to od niej nauczyłem się jak w niecałe pół minuty przebrać całą pościel ;) ) to dlaczego ty masz unikać tego tematu weź się za to , ja przez Monikę do tej pory się wspinam bo mi się spodobało :) to samo tyczy się wszystkich zainteresowań i przyzwyczajeń a przede wszystkim takie poznawanie drugiej osoby jest DOSKONAŁYM FILTREM ZŁYCH KOBIET prędzej czy później kobieta zacznie cię ciągnąć do rzeczy które ona lubi i zacznie to robić z coraz większa intensywnością a wtedy na chol*** ci związek który jest tylko męczarnią dla ciebie i dla niej ( oj Ela, szkoda tylko że taka ładna była :) ).

fakt 4 - porozmawiać można zawsze i to mam na myśli "ZAWSZE" często jeździłem kiedyś na osi Poznań-Warszawa i tam zwyczajnie w przedziale siedziała sobie ładna Pani wiec zaczęło się od pytania która godzina i komplementu jaki ładny zegarek :P ( bardzo ładna była :D, nie godzina ;), Tylko Pani Ania, od ktorej po 30 minutach rozmowy dostałem maila, nr. gg i telefon ) Jeśli kobiecie się w jakiś sposób podobasz to temat rozmowy nie ma znaczenia bo liczyć się będzie zwrócenie swojej uwagi na nią.
Jest taki dowcip w którym facet żali się Bogu dlaczego nigdy nie wygrał na loterii a Bóg mu odpowiada "kup w końcu ten los". I z tego co widzę to problem u Panów samotnych polega na tym że zwyczajnie nie próbujecie i tyle. Nic tutaj nie tracisz nigdy , od mojej przyszłej małżonki na dzień dobry 1 zdaniem jakie usłyszałem była taka wiązanka że uszy by uschły bo miała zły dzień a potem wszystko się zupełnie inaczej potoczyło ;).
Nie wiesz o czym pogadać to jest zasada znana już od czasów średniowiecza, zacznij rozmawiać o pogodzie dalej już się samo potoczy :). Ale jeśli naprawdę masz z tym problemy to jest masa książek na temat sztuki konwersacji ( i tu wracamy do faktu 3 , poszerzanie horyzontów , proszę jak ten świat jest logicznie poukładany ;) ).

fakt 5 - nigdy NIGDY nie słuchaj się kobiet w sprawach podrywu NAPRAWDĘ NIGDY ( rozwijał nie będę , to po prostu fakt , posłuchaj i zastosuj parę rad kobiety na ten temat to się przekonasz że to żelazna zasada )

fakt 6 - czy się na tym wszystkim przejedziesz ? gwarantuje ci że się przejedziesz :D i to niezliczoną ilość razy do tego kupę kasy stracisz na początku zanim nauczysz się to robić przedsiębiorczo :)

fakt 7 - ktoś sugerował kobietę z firmy w której się pracuje, masochistą polecam takie rozwiązanie jak najbardziej , ostatnią kobietą przed moją przyszłą małżonką była niejaka Mariola , testerka z firmy w której pracowałem , fajnie nam się rozmawiało , nawet interesowała się informatyką na poziomie wyższym niż facebook gg i nasza klasa , pojechaliśmy razem w delegacje no i echem samo wyszło , nawet się to rozwinęło ja nie mógłbym bez dalszych zobowiązań tylko numerek zaliczyć , było fajnie przez jakies 4 miesiące i tu wkracza ale. Jeśli pracuje się z daną osobą to granica prywatnego życia zaciera się zbyt szybko i taki związek jest zbyt męczący , miłość miłością ale nawet kochając bezgranicznie pizze nie można jej jeść i patrzeć na nią cały dzień , dzień po dniu , tydzień po tygodniu w nieskończoność, ma się po prostu dosyć to 1 problem.
2 problem jest taki że kiedy się już wszystko rozsypie a rozsypie się prawie na pewno to albo któreś będzie musiało zmienić pracę albo będziecie się musieli widywać codziennie a pewnie nawet rozmawiać ze sobą a jest to bardzo "niezręczna" i wnerwiająca sytuacja dla obu stron. Wiec zastanowił bym się 100 razy nad takim romansem biurowym. Chyba że obie strony lubią szybkie numerki i nikomu to nie będzie potem przeszkadzać ( jak by nie patrzeć jesteśmy do jasnej ciasnej dorośli i co kto lubi ).

I teraz najważniejsze , pewnie większość samotnych jest nieśmiała ( czyt. wydaje im się że jest nieśmiała ). Mnie wyleczyła z tego inna Kamila akurat tylko przyjaciółka tutaj :) jest na nieśmiałość bardzo proste ćwiczenie. Proponuje pójść w jakieś miejsce publiczne np. dworzec/rynek/plac i jak będzie pełno ludzi co chwilę wykrzyknąć jakąś głupotę ( tylko nic obraźliwego czy coś , można sobie założyć słuchawki i w razie gdyby się ktoś dowalił to "rozmawiam przez telefon" :) teraz dlaczego dworzec ?
1 - najprawdopodobniej nigdy więcej nie spotkasz żadnej z osób które tam są
2 - nawet jeśli jakaś jedna się napatoczy to nie zwróci na ciebie uwagi

Cały dowcip polega na tym że NIKT nie zwróci na ciebie uwagi hehe, naprawdę strasznie ciężko jest przyciągnąć czyjąkolwiek uwagę w takich miejscach.
Kamila ( tutaj ją naprawdę serdecznie pozdrawiam jeśli na ten post kiedyś trafi bo doświadczenia wtedy zebrane wpłynęły na całe moje życie, znowu wracamy do poszerzania horyzontów ;) ) wyleczyła mnie całkowicie z nieśmiałości prostą zabawą , udawaliśmy na dworcu parę która się kłóci :D dzień w dzień jak wracaliśmy ze szkoły ( swoją drogą wstyd bo nikt z ponad 100 osób na stacji nigdy nie zareagował, efekt widza działa ) , hehe

Czemu to ma służyć ? Nieśmiałość wynika ze świadomej lub podświadomej myśli że ktoś pomyśli o tobie coś negatywnego ( tu sad but true , jak idziesz ulicą to co najmniej 50 osób pomyśli o tobie coś negatywnego i wiele z tych osób nigdy cię nie polubi a nawet znienawidzi ) ćwiczenie powoduje ze masz to głęboko w D.... i rozpoczęcie rozmowy nawet na najgłupszy temat nie sprawi żadnego problemu :). Dodatkowo to potem procentuje , na żadnej rozmowie o prace nie byłem zestresowany , na żadnej prezentacji w firmie nie byłem zestresowany. Kobieta bardziej doceni ciebie takiego jakim jesteś na luzie niż udawanego maczo sraczo.

Co do zainteresowań, w końcu trzeba powiedzieć że się informatyką zajmuje ale ja tu używałem zawsze małego kłamstwa że robię to tylko dla kasy :D wtedy fakt zajmowania się informatyką działa tylko i wyłącznie na waszą korzyść ale błagam nie zaczynajcie z kobietami tematów o komputerach NIGDY. Moja siostra mówi że to Mordor :D bo nie można tak po prostu wejść do Mordoru. :D

I teraz coś dla tych co to myślą że są brzydcy , gdyby facet miał być ładny to by się malował ;] , kobieta widzi to w co wierzy nie na odwrót jedyne warunki co do wyglądu jakie musi spełniać facet to higiena i porządne ubranie ( nie markowe , tylko normalne czyste ciuchy ) , facet za dobrze wyglądać nie może bo kobiety będą się bały że zaraz któraś jej go odbije. Zasada co do wyglądu jest taka "ona nie może się ciebie wstydzić przed koleżankami" to wszystko , reszta to bajki.

Oczywiście cały wywód jest dla osób szukających stałego związku bo mam nadzieje ze osobie pytającej o coś takiego chodziło.
Przedstawiłem tutaj swoje doświadczenia bo naprawdę nie wiem jak w Polsce facet może być "samotny".

I na miłość Boską kobieta to też człowiek więc czego wy się boicie.

4

Ja swoją dziewczynę poznałem na fotka.pl w grupie o muzyce metalowej.

0

Co do zainteresowań, w końcu trzeba powiedzieć że się informatyką zajmuje ale ja tu używałem zawsze małego kłamstwa że robię to tylko dla kasy

Z cała powyższa wypowiedzią się zgadzam, za wyjątkiem tego fragmentu. U mnie w związku to jest tak, iż moja kobieta to humanistka, a mimo to potrafi docenić fakt, że moją pasją jest programowanie i robię to dla przyjemności.
Baaa to bardzo dobrze działa na kobiety, gdy zobaczy ona, że facet jest zaradny i połączył swoją największą pasję z pracą.
Ale prawdą jest, aby za dużo nie gadać o programowaniu i komputerach. Po 1 osoby, które nie programują NIC nie zrozumieją z naszych wywodów, a po 2 dla takich osób to... NUDNE.
Co jakiś czas jedynie wspominam mojej dziewczynie, iż teraz robię taki i taki program, a ona często nawet z entuzjazmem mówi: "Ooo a dałbyś mi go jak skończysz?".
A raz nawet pokazałem jej grę "Civlization IV" i do dziś sobie czasami pogramy bo jest nią zafascynowana :D (byle nie za długo - godzinka wystarczy na cały dzień).

Nie należy unikać tematów, sztuka polega na tym by wyczuć czy danej osobie możemy trochę o tym powiedzieć czy może lepiej milczeć. Ja mam to szczęście, że co nieco pogadać mogę (zresztą ona mi też swoje humanistyczne wywody często omawia :P ).

Z kobietami jest chyba jak z rowerem. Nie nauczysz się póki kilka razy nie zaliczysz gleby.

5

fakt 3 - kobiety się nie podrywa - kobietę się zdobywa

No proszę... Brawo dla tego pana! Patrząc po kolegach i niektórych radach w tym topiku - myślałam, że już wszyscy naprawdę uważają, że kolekcjonowanie numerów telefonów w klubie (jak pokemonów) to dobry sposób na znalezienie kobiety...

Wiecie, jakie kobiety szukają faceta w klubie?
user image

I na miłość Boską kobieta to też człowiek więc czego wy się boicie.

A to jest generalnie prawda objawiona niedostępna dla 90% mężczyzn. Większość z was uważa, że kobieta to inny gatunek. Stąd np. zadajecie takie pytania jak: "Jak zagadać do dziewczyny?", "Jak rozmawiać z dziewczyną?"
Jak z człowiekiem, ludzie, proszę was -_-'

4

@aurel: Widać, że nie rozumiesz męskich dylematów :D Zagadać do kobiety, nawet gdy się nie jest informatykiem, wcale nie jest tak łatwo ;p Bo od razu dochodzi ogromny stres dot. tego, jak zostaniemy odebrani, ocenieni, itp. To prawie jak matura :D

1

I jeszcze jedno z mojej strony bo komuś krzywdę jeszcze zrobię , jeśli startujesz do jakiejś kobiety to ona musi od początku wiedzieć jakie masz zamiary.
Broń cie Boże z podejściem na "przyjaciela" bo sami sobie gehenne zgotujecie , nie dość że pewnie nic z tego nie będzie to tracisz masę czasu i energii ( a słuchania potem o tym jak to spała z facetem i z poświęceniem zrobiła mu loda a ten teraz nie oddzwania nie życzę najgorszym wrogom ).

Plus osobiście uważam że jest to nie uczciwe podejście do kobiety, najlepiej kiedy od początku daje się delikatne sygnały do czego wszystko ma zmierzać.

0

@{[losowa nazwa]}, no właśnie nie rozumiem. Dlaczego zagadując do kobiety od razu dochodzi ogromny stres dot. tego, jak zostaniesz odebrany, a zagadując do mężczyzny tego stresu nie masz?
Powiem ci tak - ze wszystkich facetów, którzy kiedykolwiek do mnie "zarywali", na starcie skreślam tych, którzy traktują mnie jak kosmitę...

edit: Muszę dodać komentarz mego mężczyzny do fragmentu:

Coldpeer napisał(a):

Najprościej w klubach, tam wszyscy przychodzą z nastawieniem na poznawanie nowych ludzi i masz duży wybór w jednym miejscu :) Jeśli w klubie jest kilkadziesiąt dziewczyn to jeśli jesteś w miarę ogarnięty ciężko wyjść bez numeru bądź innych rzeczy.

"No, np. z hivem"

1

Stres jest, gdy po raz pierwszy rozmawia się z dziewczyną, która się podoba, ALE TEGO NALEŻY SIĘ WYZBYĆ.
Także takie metody jak podane wyżej z uśmiechaniem, albo ze stacją kolejową są bardzo dobre.
Jeszcze kiedyś słyszałem też, że warto np pierwszą lepszą dziewczynę zaczepić i powiedzieć jej np: "Ooo, przepraszam, pięknie (Pani) wygląda/wyglądasz".
Byle jaka kobieta i jakiś komplement.
Po 1.) Zobaczy się wtedy, że kobieta nie gryzie, a przy tym sprawimy jej radość.
Po 2.) Zwiększymy swoją pewność siebie.
Po 3.) Przestaniemy "bać się" zagadać do kobiet.

I właśnie należy pamiętać, że w mieście dwa razy spotkać tą samą osobę jest bardzo ciężko toteż można śmiało ćwiczyć i zdobywać :)

1

Ktoś (@Demonical Monk nie, nie ten moderator) tu powiedział, żeby zagadać do dziewczyny, która ulotki rozdaje.
No dobra załóżmy, że jest to na rynku. Podchodzimy do takiej i mówimy "Cześć nazywam się Marcin" i przewidywana rekacja jaka? A taka: spojży na owego Marcina krzywo i odejdzie.... i jak ta osoba się czuje?

2

@aurel Faceci są tak skonstruowani, że zależy im na "zdobywaniu samic". Więc generalnie bardzo im zależy, żeby taka "samica" ich wybrała. A w dodatku model kulturowy, w którym żyjemy nakazuje myśleć, że:

  • faceci muszą zdobywać kobiety (co już sugeruje, źe to jest wyzwanie -> patrz: dodatkowy stres)
  • kobiety są wybredne
  • kobiety postępują w nielogiczny sposób, np. mimo, że im zależy na facecie, to pokazują, że nie zależy - żeby ten dłużej o nie zabiegał -> wtedy facet ma mętlik w głowie: mam się jeszcze męczyć, czy też może się narzucam...
    i wiele innych aspektów ;)

Za to Wy macie tak, że oceniacie potencjalnego faceta i albo go odrzucacie, albo nie. Generalnie o wiele rzadziej widzi się kobiety zabiegające o względy mężczyzn. Dlatego uważam, że faceci przeżywają gorszy stres przy próbie nawiązywania kontaktów.

2

model kulturowy, w którym żyjemy nakazuje myśleć

Nie wiem ile osób się przejmuje jakimś "modelem kulturowym", ale na pewno dziewczyny dojrzewają dużo szybciej od chłopaków, tzn jeśli chodzi o lata szkolne. A jak ktoś wolno rósł w szkole to jak mógł mu iść podryw wyrośniętych koleżanek? :P

Nie macie takiego wrażenia, że wysokim lepiej idzie z podrywem (dlatego że są wysocy)?

0

;)
Mały off-top: ! :D

0

Owszem ale zapominasz tutaj o jednej ważnej sprawie: tak samo jak jest materiał na żonę i na dziewczynę tak samo jest materiał na chłopaka i na męża i jeśli mówimy o tym drugim to facet może być napakowanym adonisem i błyszczeć w słońcu ale na męża to go żadna nie weźmie , to samo tyczy super lasek , żadna kobieta i żaden facet nie będzie się martwił że ta druga strona w każdej chwili może go zdradzić. Człowiekiem kierują nie tylko hormony ale i inteligencja i bardzo często stałe związki nie są oparte kompletnie na warunkach fizycznych.

Krótkie podrywy jak najbardziej , bo sex jest fajny , bo można się pokazać itd. ale jak się skończy 20 lat to na takie pierdoły już się raczej nie chce czasu tracić chyba że ktoś chce sam na starość zostać.

4

@{[losowa nazwa]}, stereotypy, stereotypy, stereotypy...
Pewny siebie facet patrzy na laskę i ją odrzuca albo nie. Myślisz, że dziewczęta nie zostają "friendzoned"? Oj zostają. Raz zostaniesz bro, i już nie jesteś "kobietą" w oczach kolegów.

Myślisz, że kobiety nie zdobywają? Co za bzdura. Jak sobie kobita upatrzy jakiś dobry cel, nie odpuści, póki nie będzie jej. Kwestia tylko taka, że kobiety zdobywają trochę subtelniejszymi metodami niż "ej, laska, dasz mi swój numer?"

I uwierz mi, gdy kobieta zagaduje do faceta, który jej się podoba, ma dokładnie ten sam stres...

Bardzo źle jest, jeśli model kulturowy nakazuje ci coś myśleć, i ty tego słuchasz.
Przestań natychmiast. Uwolnij swój umysł. Kobieta też człowiek.

0

@aurel: jak mówiłaś, to stereotypy ;)
Na szczęście nie mam takich problemów - z kobietami mi się raczej zawsze układało ;) I to nie na zasadzie "ej foczka, daj numer" ;)

3
aurel napisał(a):

@{[losowa nazwa]}, no właśnie nie rozumiem. Dlaczego zagadując do kobiety od razu dochodzi ogromny stres dot. tego, jak zostaniesz odebrany, a zagadując do mężczyzny tego stresu nie masz?

Na temat powodów owego "stresu przy zagadywaniu do kobiety" jest kilka teorii. Ale one wyjaśniają tylko, czemu ten stres istnieje -- nie mówią, że w dzisiejszych czasach jest on logiczny. Więcej: mówią, że jest kompletnie nielogiczny, nieprzydatny i negatywny. Ale jednocześnie tłumaczą, skąd się wziął.

Np. teoria ewolucyjna. Kilkadziesiąt tysięcy lat temu, ludzie żyli w niewielkich, około 50-osobowych społecznościach.

Wyobraź sobie, że jesteś facetem i musisz sobie zdobyć "żonę". Do czynienia masz tylko z kobietami z Twojej społeczności; z innymi możesz praktycznie nigdy nie mieć do czynienia. To Ty musisz "zagadać" ;) do jakiejś kobiety, nie ona do Ciebie. Czemu? Bo tak to się w przyrodzie dzieje od milionów lat. Samice nie chcą puszczać się z kim popadnie, bo to one potem są przez długi czas w ciąży i rodzą dzieci. Samce chcą swoje geny rozprzestrzenić. W przypadku ludzi już wtedy było trochę wyjątkowo, bo wiązaliśmy się w monogamiczne związki, jednak pozostałość "chęci rozprzestrzeniania genów" w jakimś stopniu u mężczyzn była wtedy obecna i jest zresztą obecna nadal, bo ewolucyjnie niewiele się przecież zmieniło w ciągu ostatnich parunastu tysięcy lat.

Masz więc swoją 50-osobową grupę i szukasz "żony". Musisz wykonać ruch. 50 osób... około połowa to kobiety. Masz około 19 lat, dodać lub odjąć parę (wtedy średnia długość życia była niższa, btw.). Część z kobiet z Twojej społeczności już dawno ma już dzieci z kimś innym. Część jest już naprawdę stara. Część jest za młoda, bo przecież w społeczności są też dzieci. Część z tych, które mają odpowiedni wiek, jest dla Ciebie mega-turbo-brzydka i w zasadzie też chcesz je z miejsca odrzucić (OT: dzisiaj pewnie większość osób w ten sposób odrzuciłaby np. bardzo grube dziewczyny, a wtedy akurat było odwrotnie i "dobrze wypasione" były w cenie ;-) ). W sumie ile więc dziewczyn zostaje Ci do wyboru? Może z 5?

Przed "zagadaniem" do którejś z tych kilku dziewczyn siłą rzeczy odczuwasz tremę. Cholerny stres. Strach. Bo jak to spieprzysz, to Twoje szanse na posiadanie dzieci w całym życiu -- a to definiowało wtedy życiowy "sukces" -- z miejsca spadają o 20-25%. Zdawać by się mogło, że w całym życiu masz w sumie tylko kilka podejść. Może nawet mniej niż się z początku wydaje. Kobiety będące w tej samej grupie wiekowej często wchodzą ze sobą w społeczne interakcje. Plotkują ;). Jak podejdziesz do jednej i uzna Cię za palanta, to może przekazać to pozostałym i szanse lecą jeszcze bardziej na łeb, na szyję.

A co jeśli na cel weźmiesz kobietę, na którą kły ostrzy sobie jakiś samiec alfa w tej społeczności? Jeśli sam Cię nie zabije, to wyśle swoich koleżków.

No i teoryjka, o której mówię, twierdzi, że przez to wszystko, przez parędziesiąt tysięcy lat, stres związany z zagadywaniem do kobiet, zapisał nam się w mózgu. Jak ktoś się nie bał i podbijał na pałę, bez ładu i składu, do pierwszej lepszej kobiety, to wychodził na palanta i wyrabiał sobie złą opinię u wszystkich kilku odpowiednich kobiet w danej grupie. Żadna go nie chciała, nie miał dzieci, nie przekazał genów. Jak podbił do takiej, do której podbić chciał też ktoś większy, to odnosił albo solidne obrażenia, albo ginął i również nie miał dzieci, więc nie przekazywał genów.

Szanse na sukces mieli między innymi ci ostrożni. Ci, co odczuwali stres. To oni (choć nie tylko oni) przekazywali swoje geny. Zadziałał mechanizm doboru naturalnego. Stres wtedy poniekąd pomagał: skoro w całym życiu można było zagadać tylko do max. 5 kobiet, to lepiej to zrobić ostrożnie. Stres przed zagadywaniem zapisał się w pamięci ROM męskich mózgów ;) ;).

Dzisiaj oczywiście ten stres jest totalnie niepotrzebny i tylko przeszkadza. W większych miastach są dziesiątki tysięcy potencjalnie ODPOWIEDNICH (!) kandydatek. Możesz iść do clubu i zupełnie nie bać się "odrzucenia" (które następuje i tak dużo rzadziej, niż człowiek się boi). Jak nie ta dziewczyna, to inna. Można na luzie zagadać w jakimś okresie do 100 dziewczyn i kompletnie nie przejmować się tym, że mogliśmy sobie je "skreślić" -- ryb w tym oceanie dostatek :).

Ale nasze mózgi skonstruowane są tak, a nie inaczej. Niektórzy mówią, że tego lęku nie da się pozbyć, ale można go poznać i pokonać, a może nawet polubić. Inni mówią, że lęk można przynajmniej przesunąć -- tzn. że jak się zagada po raz n-ty do normalnej, ładnej dziewczyny, to będzie luz, ale jak się podejdzie do "10-tki", to i tak będzie stres.

Opanowanie go jest ważne, bo dzisiaj nic nam już nie daje. A jak się podchodzi do dziewczyny, to wyluzowanie i pewność siebie dają dzisiaj większe szanse na "sukces" (cokolwiek to nie znaczy) niż bycie zestresowanym.

3

Prawda jest taka, że jak się nie spodobasz wizualnie dziewczynie, to ani możesz liczyć, że wykaże inicjatywę w rozmowie, ani że da numer itd. Dotyczy to szczególnie młodszych dziewczyn. W moim (już byłym) LO było tak że sporo dziewczyn podkochiwało się w dwóch wysokich gościach. Gdyby ci podeszli do nich i zagadali, mieli by praktycznie randkę umówioną. Natomiast szaraczkom (czyli przeciętnym facetom) jest trudniej i nie dość że muszą się zebrać na odwagę (bo ich może dziewczyna wyśmieje, albo otoczenie że dostał kosza), to jeszcze muszą tak zainteresować sobą dziewczynę by ta w ogóle raczyła na nich spojrzeć.
Zastanawiam się czy jest sens podchodzić do przypadkowych osób tylko dlatego że spodobają ci się z wyglądu. Jeśli to jest jakaś znajoma znajomej, czy ktoś z kimś w ogóle możemy znaleźć punkt zaczepienia to chyba warto - zawsze można mieć koleżankę. Nie warto w każdym razie zaczynać pytaniem o numer, bo wtedy z tego nawet koleżeństwa nie będzie - wciąż będziesz miał poczucie, że dała ci kosza.
Tak naprawdę większość związków nie jest dlatego, że dwie osoby siebie wybrały - często po prostu tak wyszło. Nie znały nikogo innego, nie znały nikogo innego w takim stopniu, były mało odważne, były zdesperowane by kogoś mieć, by się pochwalić, były zbyt mało atrakcyjne dla kogoś lepszego, cieszyły się że ktoś się nimi zainteresował. Zazwyczaj decyduje przypadek, nie to, że zauważamy że ktoś jest fajnym człowiekiem i chcemy z nim być.

0

A jak dziewczyna chwali się facetowi, że "ona ma chłopaka" ale status na fejsie : "Wolna" to chce wzbudzić zazdrość? Jak na to reagować?

2

@ubuntuuser:
Prawda NIE jest taka jak napisałeś w pierwszym zdaniu :). Fakt, facet o dość dowolnym wyglądzie musi się "nastarać" i zademonstrować wyższą wartość w inny sposób, ale jak najbardziej prowadzi to do tego, że dziewczyna jest (po chwili) prawdziwie zainteresowana, wykazuje inicjatywę i w końcu daje numer. Oczywiście, nie ma co pytać o to na początku. Na samym początku często nawet nie powinno się pytać o imię (!), wbrew temu co wiele kobiet mówi.

Słyszałem takie porównanie, że dla kobiety ładny facet bez szeroko pojętego charakteru (osobowości, inteligencji) to jak dla faceta brzydka dziewczyna z charakterem. Znaczy to, że kobiety szybko zwrócą odpowiednią uwagę na gościa, który wcale za ładny nie jest (ale niechże będzie zadbany etc.), ale demonstruje wysoką wartość poprzez zachowanie. Jasne, kobity też sobie czasami myślą o facetach typowo fizycznie, ale to rozumowanie schodzi na dalszy plan. Może jeszcze nie w LO... choć wg mnie, wtedy już też.

Zastanawiam się czy jest sens podchodzić do przypadkowych osób tylko dlatego że spodobają ci się z wyglądu.

Bo to dobra zabawa. Zagadywanie z różnymi ludźmi może być fajne i zabawne samo z siebie. Choć introwertycy raczej nie myślą o tym w ten sposób. Poza tym, podchodzenie do przypadkowych osób zwiększa szanse na to, że trafisz na kogoś, kto po bliższym poznaniu okaże się fajny. Przecież w końcu musisz z kimś porozmawiać, bo jak nie, to Twoje szanse wynoszą zero.

A jak już do jakiejś dziewczyny masz zagadać, to czemu nie do takiej, która Ci się podoba? Nie musisz wybierać tych turbo-najładniejszych, bo przeważnie z takimi jest ciężej (pod wieloma względami) i może nawet nie chciałbyś się z taką związać. Ale jakieś ładne -- czemu nie. Ja bym tam nie mógł być z dziewczyną, która by mi się nie podobała. To chyba naturalne.

0

zapisał się w pamięci ROM męskich mózgów

To ma jakiś związek z Assassin's Creed?

Te teorie ewolucyjne są nudne, bo można je dowolnie naginać pod własne teorie.

Update:
Oto jak naukowcy wywnioskowali, że neandertalczycy byli demonami seksu na podstawie długości palca: http://www.sfora.pl/Neandertalczycy-byli-demonami-seksu-a25846

0
Nigdykluby napisał(a):

Nie słuchaj tych, którzy mówią, aby iść do klubu.
Kluby i dyskoteki to NAJGORSZE miejsce, żeby spotkać odpowiednią kobietę życia. W tego typu miejscach jest bardzo głośno ergo nie da się pogadać. No chyba, że swojej przyszłej narzeczonej (:) ) chcesz krzyczeć do ucha przyczyniając się do jej rychłej głuchoty.
Poza tym zależy jakim jesteś człowiekiem. Mi nigdy nie odpowiadały panienki z klubów bo już w nie jednym byłem i dużo widziałem.

Zgodzę się, że wiele klubów pod względem dziewczyn (i ogólnie ludzi) to dno. Ale jest też wiele takich, gdzie można poznać bardziej interesujące dziewczyny. Często są to kluby studenckie.
Przecież nikt nie idzie do klubu z intencją poznania kobiety swojego życia... ale...nigdy nie wiesz jak się dana znajomość może rozwinąć.
Do klubu idziesz, fajnie się bawisz, tańczysz, trochę rozmawiasz. Jak dziewczyna Ci się spodoba możesz wziąć od niej numer i umówić się na randkę i wtedy dopiero ją poznać tak naprawdę. Klub to po prostu często ułatwienie do zagadania/poznania dziewczyn; raczej nie trzeba za dużo mówić i wnioskując po tym, że autor topiku jest nieśmiały może to być dla niego plusem.
Jako zaprzeczenie Twojego pierwszego zdania powiem, że w klubie poznałem wartościową kobietę z którą byłem 2 lata, więc nie generalizuj tak.

Nigdykluby napisał(a):

Jeśli jesteś naprawdę zdesperowany ( :D ) poczytaj może pewne książki o NLS. Uważam tego typu książki za obrazoburcze i w ogóle bzdurne / nieprawdziwe, ale mają one swoich "wyznawców". Przyznaję, iż czytałem np książkę Andrzeja Batko - nie dotrwałem do końca bo to co pisał ten autor kompletnie mnie przeraziło. Zarówno jego poziomem kultury, jak i prostackim językiem. Na dodatek wszystko sprawdza się do tego co wszyscy wiedzą - "mów to co ludzie chcą usłyszeć".

</quote> Ja osobiście nie popieram tych technik. Po co udawać kogoś kim się nie jest i manipulować kobiecymi emocjami? Nie lepiej być sobą i postawić na naturalność, niż uczyć się jakichś neurolingwistycznych historyjek/sztuczek? Zamiast tego proponuję poczytać coś więcej o psychologii relacji i o kobietach.
0

6 stron , to jutro na onecie "wiewiorek z 4programmers nowym menadżerem króliczków playboy'a".

0

Ja osobiście nie popieram tych technik. Po co udawać kogoś kim się nie jest i manipulować kobiecymi emocjami? Nie lepiej być sobą i postawić na naturalność, niż uczyć się jakichś neurolingwistycznych historyjek/sztuczek? Zamiast tego proponuję poczytać coś więcej o psychologii relacji i o kobietach.

Ja się właśnie z Tobą zgadzam. Pisałem negatywnie przecież o wspomnianej książce i technice NLS.
Dużo lepiej człowiek kończy, gdy jest naturalny, a nie "wyuczony" pewnych technik.

Co do klubów to po prostu ja jestem człowiekiem, który za nimi nie przepada i stąd takie moje nastawienie. Kluby studenckie są już dużo bardziej przyjemne od tych takich standardowych, ale jeśli chodzi o mnie to i tak nie dla mnie :)
Toteż właśnie ja znalazłem inny sposób.

Poza tym może warto się zastanowić jakiej partnerki oczekujemy. Może szaloną imprezowiczkę? Wtedy dyskoteki, kluby i domówki byłyby dobrym miejscem.
Może jednak wolimy statyczną dziewczynę, która sporo czasu spędza ucząc się? Wtedy może warto rozejrzeć się w wydziałach na naszych uczelniach.
A może oczekujemy dziewczyny lubiącej wycieczki, ciekawe miejsce oraz sporty ekstremalne? Wtedy dobrym pomysłem jest zajść do klubów wspinaczkowych, albo w czasie podróży zobaczyć kto mieszka w naszym hotelu.

Takich "A może" jest mnóstwo i zawsze warto sobie to przemyśleć. Wszak spokojna, cicha lubiąca czytać osoba nie będzie szukać partnerki w dyskotece. W takim przypadku lepiej np w bibliotece. (tak tak, tam też się da :) ).
No i odwrotnie. Szalona osoba lubiąca dziką zabawę nie znajdzie miłości życia w bibliotece.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1