Uszanowanko!
Wiem, że już niejeden podobny temat tutaj powstał, ale chciałbym uzyskać jakąś spersonalizowaną opinię, czy moje wysiłki mają sens.
Kończyłem biologię. Od paru lat pracuję w laboratorium szpitalnym i nie widzę perspektyw rozwoju w tej branży. Chcialbym przejść do IT. Trochę poczytałem forum i zauważyłem, że opinie o samoukach i bootcampowcach są niskie/pogardliwe. Od kilku tygodni uczę się Pythona z kursu na Udemy, uczę się tworzyć funkcje, klasy, piszę proste gierki typu kółko i krzyżyk czy blackjack.
Nie liczę na kokosy. W mojej obecnej branży nie mogę liczyć na więcej niż 3.5k. Staram się samodzielnie rozwiązywać problemy i eksplorować możliwości języka. Wiem, że miesiące i lata pewnie miną zanim coś przydatnego będę potrafił. Generalnie, pisanie kodu sprawia mi frajdę.
Pytanie mam takie: czy osoba taka jak ja jest skazana na radosną grafomanię do szuflady czy, powiedzmy, po roku, dwóch codziennego męczenia kodu miałbym szanse na jakiś staż?
Przepraszam za wałkowanie tego samego tematu po raz kolejny!