Zakładając, że Nowy Testament powstał pomiędzy rokiem 50, a 120 n.e. to ciężko oczekiwać wzmianek o obchodzeniu Bożego Narodzenia. Warto też dodać, że w tamtych czasach obchodzenie urodzin było niepraktykowane - świętowanie urodzin pojawiło się dopiero w późnych latach Starożytnego Rzymu.
Czyli Boże Narodzenie jest ok, chociaż nie ma o nim nic w Biblii, ale celibat o którym też nic nie ma już nie jest ok?
Sugerujesz, że teraz księża nie uprawiają seksu? Uważasz, że gorszy jest rozwodnik niż ksiądz, który ma nieślubne dziecko?
Nie wiem, nie interesuje mnie życie seksualne innych ludzi, tym bardziej księży. Mogę się tylko domyślać, że są tacy co łamią celibat i uprawiają. Ale to nie jest argument do tego, żeby to "zalegalizować".
Nie mnie oceniać kto jest gorszy a kto lepszy. Katechizm wyraźnie potępia rozwód i nie jestem w stanie sobie wyobrazić, żeby ksiądz-rozwodnik odmawiał sakramentów innym rozwodnikom czy żeby ich pouczał na temat małżeństwa. Albo żeby grzmiał z ambony o grzechu rozpusty jednocześnie samemu tę rozpustę uskuteczniał. To są m.in te konsekwencje zniesienia celibatu. Czy to zwiększy wiarygodność księży? Uważam, że wręcz przeciwnie.
PS. Nie znam przypadków księży mających dzieci. Mógłbyś podrzucić jakiś przykład?
Pewnie masz rację, jednak zniesienie celibatu sprawiłoby, że ksiądz stałby się bardziej "ludzki".
"Ludzki" to znaczy jaki? Znam kilku księży, zarówno proboszczów jak i wikariuszy i nie uważam, żeby byli "mniej ludzcy" od świeckich znajomych. Tak samo jak świeccy, rozmawiają na przeróżne tematy, piją alkohol, opowiadają dowcipy, w razie potrzeby sikają w lesie, etc. Serio.
Nie mówię, że wszyscy, bo sam też trafiłem na "Panów Księży", ale to były bardziej wyjątki od reguły.
Widzę obalasz moje argumenty. Jeden po drugim. Dobry jesteś, tyle tekstu i 0 konkretów.
Przeczytaj jeszcze raz swój post i wskaż mi z łaski swojej chociaż JEDEN argument potwierdzający twoją tezę, że prawdziwy Kościół jest tylko tam gdzie za wiarę grozi śmierć. Byłoby też super gdybyś zdefiniował pojęcie "prawdziwy Kościół". Czym się charakteryzuje i jak odróżnić go od "nieprawdziwego Kościoła".
Wtedy można pogadać.
Ja mam wątpliwości. Pewnie nie tylko ja. To skreśla Twoje "chyba nikt".
chyba - partykuła wyrażająca przypuszczenie mówiącego. Polecam zapoznać się ze słownikiem.
Tak przeczytałem Twoje posty w tym wątku i muszę zapytać: ile Ty masz lat i w której parafii służysz? Bo tylko młodszy ministrant mógłby polecieć takim argumentem, ale nic w tym złego - jest młody i on w to szczerze wierzy.
Domagasz się obalania argumentów, a ich nie używasz i nie rozumiesz znaczenia partykuły "chyba". Ile masz lat?
Na ministranta jestem już za stary, grubo za stary. Urodziłem się jeszcze w PRL.