Strajk nauczycieli, protesty grup społecznych

2

Ja popieram nauczycieli w ich strajku, a TY?

4
gg napisał(a):

Ja popieram nauczycieli w ich strajku, a TY?

Pomijając kwestie tego czy i jak uprywatyzować częściowo edukacje, uważam że pensje sektora publicznego powinny być uzależnione (częśćiowo a częściowo w postaci bonusów za osiągi) od średniej krajowej. Nie byłoby wtedy podstaw do protestowania. A dawanie jednej kwoty i dziwienie się że ludziom się nie podoba po np. 15 latach inflacji to śmiech na sali. KOMUNIŚCI WYWOŁALI ZAMIESZKI, ZOBACZ JAK DZIECI NIE ZDAJĄ I POWTARZAJĄ ROK

Do strajku mam neutralny stosunek. Tłumaczenie chęci dobrobytu jakąś akcją polityczną wydaje mi się absurdalne, co już praktycznie potwierdziły tutaj posty byłych nauczycieli/ludzi znających branże.(po prostu jest to pensja często minimalna po studiach/kursach) Argument żeby wszyscy się przebranżowili na programistów również do mnie nie trafia. Z drugiej strony potrzebna jest gruntowna reforma szkolnictwa, kto co dostaje i za co.

1

Widzę, ze kilka osób źle zrozumiało mój poprzedni post. Ja nie jestem przeciwko strajkowi, jestem tylko za tym aby uczciwie powiedzieć jak obecnie jest i zastanowić się jak tą sytuację poprawić, bo nie jest ona fajna.

Na początek porozmawiajmy o pieniądzach nauczycieli - znam 5 przypadki, które wiem że są prawdziwe bo albo dotyczą mojej rodziny albo znajomego:

  • przypadek 1 - osoba z najwyższym stopniem, pracująca 18h/tydzień, wychowawstwo klasy + różne dodatki. Wkład pracy w domu blisku zero. Zarabia +3500zł/rękę. Nauczyciel IT, ale z "przymusowego" przekwalifikowania z innego przedmiotu w którym w tej szkole zabrakło etatu. Uczciwie przyznaje, że co lepsi uczniowie regularnie potrafią zagiąć.
  • przypadek 2 - stopień (nie pamiętam, ale gdzieś po śrordku) - pracuje na prawie 2 etaty (ciągle sporo poniżej 40h) - zarobki w granicach 5000k na rękę. Wkład pracy w domu bliski 0 - oprócz pracy w szkole jest jeszcze radnym w gminie.
  • przypadek 3 - etat w szkole ze stopniem drugim od góry - z dodatkami ~3000 na rękę za 18h. Pracy w domu blisko 0. Dodatkowo własna działalność.
  • przypadek 4 - nauczyciel przedmiotów zawodowych (it). Przyzwoite doświadczenie zawodowe, może nie komercyjne, ale mocno wyprzedzające typowego nauczyciela informatyki. Pensja ~2000 na rękę bo brak stopni zawodowych i uwaga 22h pracy (bo nauczyciele przedmiotów zawodowych mają więcej godzin), a od przyszłego roku ma być 27h.
  • przypadek 5 - osoba ucząca na obszarach wiejskich. Obecnie 1 etat robi w 2 szkołach. Zarabia totalne grosze (choć trochę na własne życzenie, bo nie chciało jej się robić stopni mianowania, bo mąż dobrze zarabiał). Nie wiem ile dokładnie zarabia ale w okolicach 2500, ale praca zajmuje jej sporo przez dojazdy + koszty dojazdów pokrywa z własnej kieszeni.

Teraz godziny pracy. Etat większości nauczycieli to 18h. Uwzględniając standardowy rok szkolny (czyli wakacje, dodatkowe dni wolne itp). Daje to średnio 13,5h pracy tygodniowo przy tablicy. Dla porównania przeciętna osoba na etacie po uwzględnieniu dni wolnych i urlopów pracuje średnio 35h/tydzień.
Oczywiście jest to trochę przekłamany przelicznik, bo nauczyciele pracują też po godzinach (wywiadówki, sprawdzanie prac itp), 90% nauczycieli tej pracy ma na prawdę minimalną ilość. Sam kiedyś pracowałem w edukacji i wiem jak to wygląda - mityczne sprawdzanie prac odbywa się w czasie gdy kolejne klasy piszą sprawdzian itp. Są okienka, ale można wtedy załatwić swoje sprawy, które normalnie załatwia się po pracy itd. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość, że jest kilka grup, które nie mają lekko:

  • przedszkolanki maja etat 25h i sporo pracy w domu, której nie mogą zrobić w czasie zajęć
  • niedługo nauczyciele przedmiotów zawodowych będą mieli sporo godzin
  • w żłobkach (ale to już nie MEN) etat standardowe 40h
  • poloniści - za moich czasów mieli koszmarne ilości tekstu do przeczytania w domu bo wypracowania pisało się na wiele stron

Jakie dla mnie płyną z tego wnioski.

  • mając wysługę lat można minimalnym nakładem pracy mieć pensję w okolicach średniej.
  • nauczyciele pracują na tyle mało, że są spokojnie w stanie zarobić całkiem sensowne pieniądze biorąc nadgodziny/zlecenia/korki itp. Choć "nadgodziny" brzmią groźnie, to jednak nauczyciel z nadgodzinami czy 1,5 etatu nadal pracuje mniej (nawet wliczając tą mityczną pracę w domu) niż przeciętny etatowicz, a pieniądze wtedy ma znacznie powyżej średniej krajowej.
  • pensję w zawodzie są strasznie zróżnicowane i zróżnicowanie to nie jest nijak związane z jakością pracy (to jest główny problem).
  • występuje sporo niezrozumiałych sytuacji typu wf-ista z czasem pracy 18h vs przedszkolanka z czasem 25h i sporą ilością pracy w domu.
  • jest wiele szkół, które nie pracują w oparciu o kartę nauczyciela i etat tam jest sporo wyższy niż 18h. Średnia z innych krajów europejskich też jest sporo wyższa.

Moja opinia w temacie jest prosta. System jest zupełnie źle zorganizowany. Nauczyciele zarabiają całkiem przyzwoite pieniądze, tylko po prostu pracują w większości bardzo krótko. Jestem za podwyżkami dla tej grupy, ale podwyżka powinna uwzględniać zwiększenie pensum. Do jakiej wielkości? Nie mam pojęcia, ale dla każdego przedmiotu i szczebla powinna to być inna ilość godzin. Tak jak pisałem inną ilość godzin jest racjonalna dla nauczycieli WF (tutaj spokojnie nawet i 40h by mogli pracować, bo raczej pracy do domu nie zabierają), a inna na przykład dla polonistów. Karta nauczyciela powinna zniknąć. W ogóle uważam, że powinien funkcjonować bon edukacyjny + premie za wyniki, tak aby dyrektor miał realną motywację pozyskiwania najlepszych nauczycieli. Pensja powinna być negocjowana tak jak w każdym innym zawodzie. Teraz mamy absurd, gdzie nauczyciel pracuje bardzo mało, dostaje mało, uczniowie kupują korki, nauczyciele traktują szkołę jako bezpieczną podstawę itd. Jest niż demograficzny, idealny moment aby przeprowadzić reformę i dać młodzieży dobre wykształcenia, a nauczycielom satysfakcję z zawodu. Wiem, że reforma nie będzie łatwa, bo dla części nauczycieli będzie oznaczała de facto obniżenie dochodów - bo gdy nauczyciel będzie na pracę musiał poświęcać faktycznie ~40h I dostanie za to 4-5k to w takim przypadku dla dużej części nauczycieli z mojej listy faktycznie będzie to zmiana na gorsze. Oni po prostu na tym patologicznym systemie świetnie żerują - przetrwali okres kiepskich zarobków, a teraz korzystają z tego, że szkołę muszą tylko "odpękać", a potem mają jeszcze sporo czasu wolnego lub na dorobienie. Dla dużej części nauczycieli będzie to jednak zmiana na plus, bo nie będzie sytuacji, gdzie ktoś trafia do zawodu, ma pasję i chęci a dostaje 1800zł.

A jeszcze tak prywatnie od siebie dodam, że gdy pisałem o roszczeniowości i demoralizacji zawodu nauczyciela to to, co się dzieje teraz jest najlepszym przykładem. Ja rozumiem, że każdy ma prawo do strajku, ale postawienie swoich uczniów w takiej sytuacji jak teraz robią to nauczyciele jest poniżej jakiejkolwiek krytyki. Trochę jakby opiekunka dziecka przyłożyła mu lufę do głowy negocjując podwyżkę. Uczniowie w tej sytuacji nie są niczemu winni, a nauczyciele traktują ich jak żywe tarcze. W jednej ze szkół wiem, że nie dość że nauczyciele odmówili udziału w egzaminach, to jeszcze lżyli osoby przychodzące do pracy w komisji gdy wchodziły do szkoły... Czyli jednak nie jest tak jak twierdzą oficjalnie, że nie traktują egzaminów jako karty przetargowej. Gdy to usłyszałem straciłem resztki sympatii do tego strajku. Chciałbym aby kiedyś wreszcie znalazł się rząd z dużymi cojones i wprowadził prawdziwą reformę. Może i byłyby duże protesty, ale w długim horyzoncie skorzystali by na tym zarówno uczniowie jak i nauczyciele, a straciły tylko osoby exploitujące obecną patologię.

0

Jest ostro :]

3

@hadwao: To co piszesz o pracy nauczycieli to widać , że nie masz bladego pojecia tylko coś tam usłyszałes. Nauczyciel ma 40h pracy. Rady, przygotowanie do lekcji, konsultacje , poprawy sprawdzianów, wywiadówki . Nauczyciel matematyki polskiego i pewnie kilku innych przedmiotów nie może mieć 40 h lekcji w tyg. musi się przygotować sprawdzić sprawdziany , ułożyć zadania inne dla zdolnego inne dla słabego. Wypelniac dokumentację realizacji podstawy programowej i jeszcze kilka innych zadań. Moja żona : uczy w szkole położonej na wsi . 10 lat pracy , mianowanie (czyli przed ostatni stopien) i dostaje na konto 2050 zł + 200 na koniec miesiąca za pracę w szkole wiejskiej. Rok temu miała niższy stopień awansu i zarabiala tyle samo bo miała wychowawstwo. Czyli odeszło wychowawstwo a otrzymała mianowanie i pensja stoi w miejscu. Ale zgadzam się , że cały ten system powinien być zaorany razem z komunistami ze związku. Bo nauczyciele nie są tu winni. Zostali napuszczeni przez czerwoną hołote. A co do stopni nauczycielskich to policz sobie ile lat trzeba żeby mieć najwyższy stopień? Tak na oko około 12 lat

3

Zdradzę wam tajemnicę, życie nie jest sprawiedliwe, jeden programmer robi u janusza za 3k, drugi w wa-wie jako junior w korpo za 9k, jeden rodzi się biedny, drugi bogaty, jeden nauczyciel ma inne dodatki i robi w super szkole, drugi ma gorsze i walczy z patusami.
Po prostu cała państwówka nie jest w stanie tego zrozumieć, bo nie ma do czynienia z problemami szarych ludzi, którzy nie mają ustawowo regulowanych pensji, aby nie być biednymi.

0
czysteskarpety napisał(a):

Zdradzę wam tajemnicę, życie nie jest sprawiedliwe, jeden programmer robi u janusza za 3k, drugi w wa-wie jako junior w korpo za 9k, jeden rodzi się biedny, drugi bogaty, jeden nauczyciel ma inne dodatki i robi w super szkole, drugi ma gorsze i walczy z patusami.
Po prostu cała państwówka nie jest w stanie tego zrozumieć, bo nie ma do czynienia z problemami szarych ludzi, którzy nie mają ustawowo regulowanych pensji, aby nie być biednymi.

Nie wiem komu zdradzasz tą tajemnicę.
Odwracając logikę, sugerujesz że "państwówka" by zrozumiała, gdyby nie robiła strajków? IMO porównanie nietrafione troszkę, bo jak ktoś ma trochę oleju w głowie to po kilku latach awansuje od Janusza gdzie indziej. W budżetówce to bardziej znajomości i stagnacja... To jest jednak funkcja publiczna i dlatego w ogóle taki temat się pojawia, nie wszystko się kręci wokół prywatnego. Rzucając "budżetówka niech się lepiej uczy od prywatnego hehe" nie widzę jak to zbliża do jakiegoś rozwiązania.

0
BluzaWczolg napisał(a):

bo jak ktoś ma trochę oleju w głowie to po kilku latach awansuje od Janusza gdzie indziej. W budżetówce to bardziej znajomości i stagnacja...

Przecież nie ma obowiązku być nauczycielem, nawet jako policjant, czy żołnierz możesz w zasadzie rzucić służbę z dnia na dzień, jak masz trochę oleju w głowie to sobie poradzisz :)

1
czysteskarpety napisał(a):
BluzaWczolg napisał(a):

bo jak ktoś ma trochę oleju w głowie to po kilku latach awansuje od Janusza gdzie indziej. W budżetówce to bardziej znajomości i stagnacja...

Przecież nie ma obowiązku być nauczycielem, nawet jako policjant, czy żołnierz możesz w zasadzie rzucić służbę z dnia na dzień, jak masz trochę oleju w głowie to sobie poradzisz :)

Przebranżowienie się od zera na pewno wymaga więcej niż "trochę oleju w głowie". Nauczenie się kilku sztuczek będąc u Janusza żeby iść do trochę ambitniejszej firmy to minimum wysiłku.
Jeszcze przed chwilą mówiłeś że może pracować w szkole gdzie więcej zapłacą... Teraz piszesz żeby w ogóle zmienili pracę...
Reformowanie nie polega na tym że się cieszysz że jest bagno tu i ówdzie i najsprawniejsi z niego uciekną więc nie ma problemu. To jest trochę zakładanie hełmu na łeb i powtarzanie mantry "zdolny sobie poradzi, nawet jak kraj w ruinie". Jest w tym racja, ale co z tego...?

0
BluzaWczolg napisał(a):

Przebranżowienie się od zera na pewno wymaga więcej niż "trochę oleju w głowie". Nauczenie się kilku sztuczek będąc u Janusza żeby iść do trochę ambitniejszej firmy to minimum wysiłku.
Jeszcze przed chwilą mówiłeś że może pracować w szkole gdzie więcej zapłacą... Reformowanie nie polega na tym że się cieszysz że jest bagno tu i ówdzie i najpsprawniejsi z niego uciekną więc nie ma problemu.

Owszem wymaga, z tym zmagają się ludzie codziennie, nikt nie protestuje, bo nie może, jak sobie nie poradzi to najwyżej wyląduje na śmietniku, takie jest życie w normalnym świecie.

0
czysteskarpety napisał(a):
BluzaWczolg napisał(a):

Przebranżowienie się od zera na pewno wymaga więcej niż "trochę oleju w głowie". Nauczenie się kilku sztuczek będąc u Janusza żeby iść do trochę ambitniejszej firmy to minimum wysiłku.
Jeszcze przed chwilą mówiłeś że może pracować w szkole gdzie więcej zapłacą... Reformowanie nie polega na tym że się cieszysz że jest bagno tu i ówdzie i najpsprawniejsi z niego uciekną więc nie ma problemu.

Owszem wymaga, z tym zmagają się ludzie codziennie, nikt nie protestuje, bo nie może, jak sobie nie poradzi to najwyżej wyląduje na śmietniku, takie jest życie w normalnym świecie.

OK. To jakie jest meritum? Nie powinni strajkować w publicznym sektorze? Bo ja czy Ty mamy gorzej?

2
BluzaWczolg napisał(a):

OK. To jakie jest meritum?

Zmień pracę, weź kredyt.

1
czysteskarpety napisał(a):
BluzaWczolg napisał(a):

OK. To jakie jest meritum?

Zmień pracę, weź kredyt.

A dlaczego nie może strajkować? To też jest rozwiązanie. Skoro tak łatwo znaleźć nauczycieli, to według wolnego rynku powinno się ich zwolnić i powinni przyjść nowi na ich miejsce.

0
BluzaWczolg napisał(a):

Skoro tak łatwo znaleźć nauczycieli, to według wolnego rynku powinno się ich zwolnić i powinni przyjść nowi na ich miejsce.

Tu się trochę sam zaorałeś, bo taki był pomysł, aby zwiększyć liczbę godzin i jednocześnie zredukować etaty o 30% oczywiście odmowa i strajk :D

Myślę, że świeżaków po studiach z zapałem jest sporo, którzy przytuliliby te i 3-4k na miesiąc, sam znam kilka osób, mogę polecić.

0
czysteskarpety napisał(a):
BluzaWczolg napisał(a):

Skoro tak łatwo znaleźć nauczycieli, to według wolnego rynku powinno się ich zwolnić i powinni przyjść nowi na ich miejsce.

Tu się trochę sam zaorałeś, bo taki był pomysł, aby zwiększyć liczbę godzin i jednocześnie zredukować etaty o 30% oczywiście odmowa i strajk :D

Myślę, że świeżaków po studiach z zapałem jest sporo, którzy przytuliliby te i 3-4k na miesiąc, sam znam kilka osób, mogę polecić.

Nie wiem czemu twierdzisz że się "zaorałem"(swoją drogą super język...) Postawiłem tylko teoretyczne pytanie.
Samemu bardziej jestem za reformą szkolnictwa które idzie na jakość. Same pensje i etaty mnie nie obchodzą, ale uważam że jak jest umowa społeczna że dany zawód zarabia tyle i tyle siły nabywczej w stosunku do reszty społeczeństwa( w sektorze publicznym), to nie powinno to się zmieniać w życiu pracowników po 30 latach.

Ja widzę problem w tym że nie wiadomo kto wybiera tych nauczycieli. A dyrektorzy ponoć są wybierani politycznie. Znałem jednego dyrektora który odszedł po przetasowaniu. Sprawa z dodatkami jakaś szemrana, posty w tym wątku też to potwierdziły. To są nasze pieniądze podatników, więc powinniśmy wiedzieć kto ile dostaje i za co.

Drugi problem to sam bzdurny materiał. Uczenie się biologii, chemii, i powtórka z historii w liceum, gdy te tematy się już ogarnęło w podstawówce(wcześniej gimnazjum). Wtórne i chyba tylko generujące roboczogodziny. Język polski to chyba zawsze była porażka. Brak obieraków tylko stosunek tych przedmiotów na profilach. Przyszły matematyk znowu musi przerabiać historie od kamienia łupanego i wiersze dziadów, liczy mole i tworzy heksan butanu na papierze. W wielu krajach następuje większa specjalizacja na tym etapie.

2

Niektórzy piszący w tym wątku powinni pójść na spacer, przewietrzyć się, głowy ostudzić i zobaczyć realne życie. Sprzed monitora słabo je widać.
Ilu z Was ma żony/mężów (partnerki/partnerów) pracujących w szkole? Pewnie niewielu ale speców, znawców i wszystkowiedzących faji jest tu bez liku. Dlaczego nie ma Was w polityce, ruchach społecznych tylko marnujecie się przed klawiatuŕą? Od tego "stukania" nie zmieni się nic - marnujecie tylko swój potencjał. No chyba że Wy tak wzorem azorków ujadscie tylko a nie gryziecie ;)?

1

Im to zawsze było mało kiedyś zarabiali 1.35 mln zł i też było mało tu cały materiał szkoda gadać ...

2

Odnośnie tego argumentu o "męczących wywiadówkach w godzinach bliżej wieczora" to zdradzę wam następną tajemnicę:

Nadgodziny na umowę o pracę są obowiązkowe i pracownik zasadniczo nie może ich odmówić jeśli nie naruszają kodeksu pracy (dobowego czasu odpoczynku itp.).

Wiem, wiem, w państwówce oburzenie, lecz wiele osób tak pracuje, w święta, niedziele, na zmiany i nie może odmówić, tak jest w prawdziwym życiu robaczki złote ;)

6

Z całym szacunkiem, ale naprawdę tutaj niektórzy na głowę upadli. Obrażanie to jest pisanie, że nauczyciel ma 5k brutto i się domaga nie wiadomo czego. Ludzie serio, obudźcie się, ja trochę stoję z boku tego wszystkiego, bo uszanowałem zdanie mojej mamy (przedszkolanki), która nie protestuje, ale sam się z tym nie zgadzam. Niektórzy tutaj twierdzą, że najlepiej zrobić nauczyciela dyplomowanego i jest kasiora. Ale rzeczywistość nie jest taka kolorowa. Moja mama pracuje nad dyplomowanym, aczkolwiek nawet nie wiecie ile to jest dodatkowego materiału, a jak zapytałem czy uczy się czegoś nowego to niestety - to jest pisanie dla pisania, sterty dokumentów, szkoleń i innych pierdół po godzinach. A wiecie ile jest podwyżki? Ja wiem, 300zł brutto. Czyli przy dobrych wiatrach 150zł na rękę. Czyli dalej bez nadgodzin ciężko o 3k na rękę. Naprawdę.

Mało tego, dorastałem przy nauczycielu i widziałem jak to wpływa na psychikę - tutaj wystarczy jedna chwila nieuwagi, dziecko ma ADHD (stwierdzone lub nie) i rozwala sobie głowę - myślicie, że rodzice to potrafią w jakikolwiek sposób zrozumieć? Mama miała jedną poważną groźbę sądem, za to, że dziecko złamało rękę (a było to na dworze - 5 nauczycieli i całe przedszkole na głowie), pech chciał, że to było dziecko z jej grupy. Co więcej, czasami trafiają się dzieci lekko-autystyczne, z wodogłowiem, z alergiami itp.

Bardzo łatwo o płacz, załamanie, brak chęci ale jeżeli nauczyciel to kocha to nie odejdzie, nie zrobi innych studiów (informatycznych sic!), żeby zarabiać tyle co niektórzy tutaj. Bardzo łatwo mówić o czymś z własnego punktu widzenia. To jest tragedia i dramat, tyle ode mnie, bo jak czytam to serio czasami oczy krwawią.

0
Kondziowsky napisał(a):

A wiecie ile jest podwyżki? Ja wiem, 300zł brutto. Czyli przy dobrych wiatrach 150zł na rękę. Czyli dalej bez nadgodzin ciężko o 3k na rękę.

A wiesz ile ta podwyżka daje w perspektywie np. 30 lat pracy?
108 000 zł!
Dalej mało!?

3

To idźcie robić jako nauczyciele jeżeli uważacie, że mają tak dobrze ;)

2
WeiXiao napisał(a):

To idźcie robić jako nauczyciele jeżeli uważacie, że mają tak dobrze ;)

Akurat mam wiele koleżanek po pedagogice, nauczanie wczesnoszkolne, klasy 1-3, jakieś tam inne i zasadniczo pracy nie ma, wszystko blokują te starsze, na emeryturę pomimo tej wyczerpującej pracy niechętnie, jak już to znajomości, jak to w tym betonie bywa.
Pracują jako przedszkolanki, albo opieka nad niepełnosprawnymi, jakieś zajęcia ruchowe itp. byle tylko coś zarobić.

0

@czysteskarpety:

wszystko blokują te starsze

Bo podobno kiedyś ten zawód był lepszy, a po 10 latach pracy przebranżowienie to raczej nie takie hopsiup, więc zostają do końca ;)

2

jak Ci nauczyciele uczą skoro nie nauczyli polskich elit tego, że edukacja jest dla kraju najważniejsza i trzeba dawać na nią dużo kasy? Czy oni nie są sobie sami winni?

4

@WeiXiao Tu jest inny problem. Jak mi się wypłata nie podoba to mogę się zwolnić, a nie protestować. Zresztą jak przestanę wykonywać swoją robotę to i tak mnie wywalą, nikt nie będzie bawił się w negocjacje. To co robią teraz nauczyciele jest haniebne. Lekarze też mają w ramach protestu przestać leczyć ludzi i czekać aż zaczną umierać, żeby osiągnąć swoje cele? Co do samej pensji to ktoś tu podał fajny pomysł, żeby pensja uzależniona była od średniej, albo w jakikolwiek inny sposób wzrastała (np. wraz z inflacją). Wtedy protesty nie miałyby racji bytu i powinny być karane, bo każdy przed rozpoczęciem pracy wiedziałby na co się pisze. Trzeba przyznać, że aktualnie sytuacja jest nieco patowa. Poza tym zarobki powinny być w jakiś sposób uzależnione od wyników uczniów. Większość moich nauczycieli powinna się cieszyć, że w ogóle ktokolwiek chce im płacić. :D

2

Mi to się z żarciem kojarzy
title

4

Nie wiedziałem że ludzie którzy teoretycznie są elitą wśród społeczeństwa nie potrafią odpowiednio segregować wiadomości, tym bardziej że obraz strajku wykreowany przez WSZYSTKIE media jest zakłamany...
Czy ktoś sobie zadał pytanie dlaczego cały czas się słyszy o ZNP, a nie o nauczycielach? Myślę, że marny procent, bo każdy myśli że to jest protest wystosowany przez nauczycieli. Wcale tak nie było. Oprócz ankiety strajkowej to nauczyciele od tamtej pory nie mają nic do gadania w sprawie strajku, ani postulatów zmian programowych, likwidacji karty nauczyciela (która wg licznej grupy osób daje takie niesamowite dodatki i przywileje, odsyłam do googla o chwile lektury) ani nawet podwyżki. Nauczyciele w zasadzie stwierdzili że skoro ktoś podjął krok to trzeba skorzystać z podejściem „może się uda”.
Jeśli chodzi o same egzaminy gimnazjalne, to nawet strajkujący nauczyciele brali udział w organizacji. Możecie wierzyć lub nie, ale tak było.
Paranoja, za parę lat jak będę miał dzieci to nie chcę żeby było tak, że będą nauczane przed zastraszonych ludzi, których ambicja już dawno znikła. Ja popieram w 100% strajk, mam dwójkę rodziców nauczycieli, niedługo (5 lat do emerytury) a w tej chwili się zastanawiają czy niedługo nie wywalą ich z roboty, bo nie wiadomo co grupa rządząca wymyśli. Przez 19 lat, żyjąc pod jednym dachem, wiem jak wygląda praca rodzica nauczyciela. Co chwil zmiany, jakieś głupie konspekty, programy układanie planów, pilnowanie grupy gnojów, które potrafią coś ukraść na targach (potem trzeba na gnoja czekać aż się wyjaśni).
Można wymieniać w nieskończoność... Ja nie pamietam kiedy moi rodzice pojechali na wakacje, nie tylko dlatego bo nie było ich stać, ale tez dlatego że dorabiali dodatkowo w wolnej chwili (czyt wakacje, które i tak trwają od mniej więcej drugiego tygodnia lipca do drugiego tygodnia sierpnia). Jak dla mnie to jest praca w której czasu pracy nie da się unormować.
Teraz najważniejsze, czyli brak szacunku ludzi w naszym kraju do drugiego człowieka, nie chce prawić wykładu moralnego, ale jak widzę że ktoś komentuje że to są nieroby(tutaj zaskoczenie u nas też są nieroby, nawet sporo - na jakieś 22 osoby z którymi współpracowałem nie za bardzo kryło się z nie robieniem niczego), że to są nieudacznicy, że jak się nie podoba to trzeba zmienić pracę(tu uwaga wypowiedzenie trwa do końca roku szkolnego, wiec szukać pracy można tylko w czerwcu, a poza tym ponad połowa nauczycieli jest w wieku ponad 40 lat, już widzę jak się przebranżawiają), to sobie myślę ile jest jakiegoś głupiego oceniania drugiej osoby na podstawie pokroju „mam brata co ma dziewczynę”. Kogo to interesuje, jak ktoś chce niech zainteresuje się swoją robotą i niech szanuje drugiego człowieka, bo każda praca jest moim zdaniem wartościowa, każdy robi to na co go stać.

3

To co robią teraz nauczyciele jest haniebne. Lekarze też mają w ramach protestu przestać leczyć ludzi i czekać aż zaczną umierać, żeby osiągnąć swoje cele?

  • tdudzik

Grubo. Strajk jest prawem pracowniczym chyba we wszystkich cywilizowanych krajach. Najczęściej zakazywany jest/był w krajach totalitarnych i komunistycznych. Haniebne to jest płacenie ludziom, którzy wykonują  prawie że najważniejszą robotę dla przyszłości społeczeństwa pieniędzy mniejszych niż można zarobić na kasie w Biedronce. Argument, że jak się nie podoba można iść do tej Biedronki świadczy, że autor takiego argumentu ma potencjał intelektualny zbliżony do wymagań stawianych pracownikom Biedronki.

1
czysteskarpety napisał(a):

Akurat mam wiele koleżanek po pedagogice, nauczanie wczesnoszkolne, klasy 1-3, jakieś tam inne i zasadniczo pracy nie ma, wszystko blokują te starsze, na emeryturę pomimo tej wyczerpującej pracy niechętnie, jak już to znajomości, jak to w tym betonie bywa.
Pracują jako przedszkolanki, albo opieka nad niepełnosprawnymi, jakieś zajęcia ruchowe itp. byle tylko coś zarobić.

To bardziej chwyt retoryczny niż jakikolwiek argument. Ale jeśli już tak rozumować to można dojść do zabawnych wniosków. Bo w prawie każdym zawodzie intelektualnym ludzie nie za bardzo chcą odchodzić na emeryturę. Czyli to znaczy, że praca intelektualna jest lekka? No tak wnioskując możemy dojść do wniosku, że jedyna prawdziwa praca to kopanie rowów, bo tam faktycznie 60-latek nie daje rady.

Otóż przyczyny braku chęci odchodzenia na emeryturę są proste. Ludzie boją się emerytury, bo po pierwsze - mają niższą pensje, a ciężej zejść na niższą pensję, jak jesteś przyzwyczajony do życia na wyższej, a po drugie - boją się utraty kontaktów z ludźmi. Normalnie w pracy spotykasz ludzi i zaspokajasz swoje potrzeby socjalizacji z innymi, na emeryturze (szczególnie jak ktoś jest samotny) to jest znacznie utrudnione, więc nic dziwnego, że u ludzi pojawia się strach przed emeryturą.

Natomiast przyczyną braku miejsc w tym zawodzie nie jest to, że jest to zawód wyjątkowo atrakcyjny. Przyczyną jest to, że przyszedł niż demograficzny i jak w latach 80-90 rodziło się ponad 700 tysięcy dzieci rocznie, tak w połowie lat 90, aż do teraz spadło do około 360 tysięcy, czyli o połowę. Dlatego w ostatnich latach były spore redukcje ilości nauczycieli, więc ciężko, żeby były miejsca dla kogoś po pedagogice, skoro zwolniono masę nauczycieli. Samorządy dostając za mało pieniędzy od rządu znalazły wyjście poprzez nakazy tworzenia klas powyżej 30 osób, żeby zmniejszyć ilość etatów - dzięki czemu tną koszty edukacji. Tylko w ten sposób nie podnosi się poziomu edukacji (a można było wykorzystać niż do tworzenia 15-osobowych klas, co znacznie poprawiłoby jakość i warunki nauki).

Opieranie się o pensje średnią jest nawet bardziej absurdalne niż mówienie o zarobkach w pensji brutto, bo pensja średnia nauczyciela jest totalnie wirtualna. Wylicza się ją w ten sposób, że liczbę wszystkich pieniędzy przeznaczanych na pensje dzieli się przez liczbę nauczycieli. Problem w tym, że do wszystkich wydatków wliczane są bonusy za wysługę lat, bonusy za stanowiska dodatkowe w szkole, nagrody starostwa, dyrektora itd. (które są nagrodą polityczną, więc dostają je tylko działacze partii będącej przy władzy w regionie), odprawy emerytalne, motywacyjne itd. To są pensje, których nikt na oczy nie widzi. Rzeczywistość wygląda tak, że jak nie jesteś kumplem dyrektora i nie masz znajomości w partii, która rządzi to nigdy nagrody dyrektora, czy innych dodatków uznaniowych nie dostaniesz. (tak się kończy upolitycznianie edukacji)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1