Do Polski weszły globalne korporacje z zachodnimi standardami. Pracuje się w nowoczesnych biurowcach, w zagranicznych projektach, językiem urzędowym jest angielski, jesteśmy komórką w Excelu. Software engineer jak sama nazwa wskazuje w każdym z oddziałów rozrzuconych po świecie ma wyższe wykształcenie. W Polsce jest nas na tyle dużo, że koncerny mają dostateczni duży wybór pracowników spełniających zachodnie standardy. Kasa jest wysoka, wymagania są wysokie.
Nie każdy musi pracować w koncernach, ale każdy kto chce pracować w koncernie musi spełniać korporacyjne standardy.
Ty, tamta Pani, tamten Pan, każda komórka w Excelu u Hansa we Frankfurcie po zsumowaniu daje wykres pracowników w Polskim oddziale, na nim 30% ma doświadczenie komercyjne > 15 lat, 205 > 5 lat, 100% wyższe wykształcenie. Komórki się zgadzają, kadra w Polsce dostaje grubą kasę.
Gdyby na rocznej prezentacji 30% programistów w polskim oddziale miało tylko maturę, to być może soft byłby tej samej jakości, i jeszcze kasa wypłacana koderom byłaby 30% niższa. Hans musiałby się tłumaczyć swoim ober szefom dlaczego odstawia polnische wirtschaft, czy w tym dzikim kraju nad Wisłą nie ma uniwersytetów.
Polski zarząd dla takiej jaką zarania zrobi wszystko żeby Hans był zadowolony, dlatego wyższe wykształcenie jest wymagane. Nie ma uzasadnienia merytorycznego, tak działa system.
Na szczęście polskie firmy, małe firmy, start-upy nie muszą dbać o zadowolenie szczebla wyżej po obejrzeniu statystyk w PowerPoincie.