milion lat temu webmasterzy (jak się wtedy tytułowało) byli uwrażliwiani, że jeśli strona się nie załaduje w 7 sekund, to user sobie pójdzie w cholerę.

Współcześnie, mam wrażenie, że branża upadła na główkę (mimo że religia dwuwarstwowych aplikacji wypisuje na sztandarach, ze responsywność, zadowolenie, intuicyjność itd).
Jak gdzieś pojawia się filtr danych, każdy check box, zaczyna się przemalowanie, następne kliknięcia lądują w zupełnie inne miejsca, w tym negują intencję użytkownika, otwierają jakieś zbędne strony, cholery można dostać.
Od allegro poczynając po masowe katalogi i sklepy.
Użycie "nowoczesnego" filtra z 3-4 elementów to jest poziom MINUTY - gdy "starego typu", czyli z przyciskiem Submit, dawał użyteczne wyniki po kilkunastu sekundach góra.

Do czego webdesign zmierza? Żaden manago nie ściga zespołu o te "siedem sekund" ?