(de) Bill Gatest :0

0

Pan Gates

Bill Clinton, Bill Gates i Al Gore (przywódca "zielonych" - przyp. red.) giną w wypadku lotniczym.
Zjawiają się w Niebie przed obliczem Boskim. Bóg pyta Gore'a w co wierzy ten odpowiada:

  • "Wierzę w to, że silnik spalinowy jest całym złem na Ziemi i że gdyby użyto jeszcze trochę freonu
    nasz świat zostałby zniszczony". Bóg odpowiada:
  • "Dobrze, choć i siądź po mej lewicy." Potem Bóg pyta Clintona w co on wierzy.
  • "No, więc", mówi Clinton,
  • "Wierzę we władzę ludu. Myśle, że ludzie powinni móc dokonywać własnych wyborów i nikt nie
    powinien mówić drugiemu człowiekowi co ma robić." "Choć i usiądź po mej prawicy."
    Następnie Bóg pyta,
  • "Billu Gatesie, w co ty wierzysz?"
  • "Wierzę", mówi Gates, "że siedzisz na moim miejscu!"

3 Dni Do Końca Świata (I)

Pewnego dnia Bóg podziwiał dzieło stworzenia i doszedł do wniosku, że dalsza egzystencja ludzka
nie ma sensu. Wezwał więc trzech najpotężniejszych ludzi świata: Billa Clintona, Borysa Jelcyna i Billa
Gatesa do siebie by oznajmić im te nowiny. Powiedział im, że Jego eksperymenty z człowiekim się nie
udały i kazał im poinformować swoich poddanych o tym, że za trzy dni skończy się świat.
Borys Jelcyn przemówił w rosyjskiej Dumie:

  • "Towarzysze, mam złe wieści i jeszcze gorsze. Po pierwsze, istnieje Bóg. Po drugie, wszystko o co
    walczyliśmy od czasów rewolucji zostanie zniszczone za trzy dni."
    Bill Clinton w swoim wystąpieniu telewizyjnym powiedział:
    -"Mam dobre i złe wieści. Te pierwsze to takie, że instnieje Bóg. Te druge mówią, że wszystko o co
    walczyliśmy od czasów wojny o niepodległość zostanie zniszczone za trzy dni."
    Bill Gates wystąpił przed pracownikami Microsoftu:
  • "Drodzy przyjaciele, mam dobre wieści i jeszcze lepsze. Po pierwsze istnieje Bóg i przemówił do
    mnie osobiście, po drugie za trzy dni IBM przestanie istnieć."
0

Bill G. zszedł z tego padołu, jako się każdemu zdaży. Stanął on przed obliczem swego Stwórcy, aby Ten mógł zdecydować co z duszą uczynić... Pan się długo namyslał, aż w końcu rzekł...
-Billu, tyś uczynił wiele, ale nie wim, czy złego, czy dobrego, przeto sam wybierz piekło, czy niebo.
Bill rozgląda się... Niebo... Wszyscy święci... Modlą się, chwalą Pana... Spokojna muzyka... Ogólnie nuda. Spojrzał na piekło... Ciągła impreza, wieczny heavy metal, trunki leją się non stop, używki, o jakich człowiek nawet nie marzył. Bill rzecze...

  • Panie, zdecydowałem. Idę do piekła.
    I jako rzekł tak się też stało...
    I minął jakiś czas i Pan zstąpił do piekiel (po drodze Mu było). I ujrzał on Billa... Ten przykuty, łancuchy u każdej z kończyn, umęczony, torturowwany, szaleństwo w oczach. I zapytał Pan...
  • I jak tam Billu?
    Bill na to...
  • Panie to nie tak wyglądało z góry.
    A Wszechmocny...
  • Wiem, ale to była wersja demo.
0

Billu nasz, któryś jest w Redmond,
śmiej się imię Twoje, przyjdź bankructwo Twoje,
bądź niedola Twoja, jako u lamerów, tak i u programistów,
Windowsa naszego niestabilnego daj nam dzisiaj,
i nie wódź nas na Pingwina, jako i my bluźnimy na windoze,
ale nas zbaw od lamerstwa. ENTER.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1