Polski tytuł drugiej części Avatara

0

Avatar: The Way of Water

przetłumaczono jako

Avatar: Istota wody


Jeśli o mnie chodzi, to pierwsze skojarzenie po przeczytaniu polskiego tytułu jest takie, że chodzi o jakąś postać, która będzie wodną istotą.
Niefortunnie słowa "istota wody" występują po słowie "avatar", więc to chyba nie jest dziwne, że ktoś może pomyśleć, że istota wody to będzie właśnie ten avatar...

Fakt, że w filmie występuje wodna odmiana avatarów. Ale oryginalny tytuł ma na myśli kodeks postępowania, wierzenia itp.

Analogicznie do np. nazwy piosenki The Way of the Warrior:

Czy naprawdę nie dało się lepiej przetłumaczyć tytułu filmu, na który wydano ~2mld USD?

5

To twoje skojarzenie. Być może osoby z większym zasobem leksykalnym mają inne.
Ja miałem inne.
Tym bardziej, że gdyby chodziło o postać, to byłoby raczej "Avatar: istota wodna"

0

@opiszon: w Star Wars byli np. ludzie pustyni, ang. sand people - ludzie piasku. Więc "istota wody" analogicznie można rozumieć jako "człowiek wody".

3

Może i można, ale prędzej w zestawieniu "ludzie wody" jako plemię, a nie sam jeden człowiek.

Zresztą analogia tłumaczenia istota i człowiek jest niedokładna, ponieważ słowo istota ma kilka odmiennych znaczeń a słowo człowiek zasadniczo tylko jedno. Jak dodasz do tego zdolność wnioskowania z kontekstu plus użytą formę to moim zdaniem nie ma mowy o pomyłce.
Po prostu wyrażenie istota wody w żaden sposób nie kojarzy mi się z wodnikiem szuwarkiem, właśnie dlatego że wg mojego kontaktu z językiem polskim prawidłową formą byłoby istota wodna i dlatego automatycznie zakładam użycie innego znaczenia słowa istota.

Ale tak jak pisałem - to jest kwestia wnioskowania kontekstowego. Wyrażenia czytam w całości, a nie słowo-po-słowie. To tak samo jak z tłumaczeniem z obcego języka.

5
opiszon napisał(a):

Tym bardziej że gdyby chodziło o postać, to byłoby raczej "Avatar: istota wodna"

A nawet "wodna istota".

Słowo "istota" nie zawsze oznacza osobę/stworzenie, tak jak i zamek, to nie zawsze budowla obronna.

0

@somekind: Ale film, który jest kierowany do mas powinien mieć jednoznaczny, prosty tytuł.

Dlaczego do mas?
Bo za bilet w multikinie na Avatara 2 płacisz tyle samo co za "Kot w butach: Ostatnie życzenie", a jednak budżet produkcji wielokrotnie wyższy.
Więc żeby produkcja się zwróciła, to muszą też przyciągnąć wielokrotnie większą widownię...

My sobie możemy sprawdzić o co chodzi chociażby po angielskim tytule. Ale wielu Polaków nawet nie zna angielskiego w takim stopniu.

2

Bawisz się w "skoro mi się tak kojarzy, to kojarzy się tak innym".
Np. kiedy to ja zobaczyłem polskie tłumaczenie jakiś czas temu to pomyślałem, że fajnie to ogarnęli bo alternatywą byłaby (dla mnie) ohydna "Ścieżka/droga wody" czy coś w tym stylu. W ogóle to mi zwrot "istota czegoś" bardziej kojarzy się z rozumieniem w sensie "istoty rzeczy", a nie z personifikacją.

0
wartek01 napisał(a):

Bawisz się w "skoro mi się tak kojarzy, to kojarzy się tak innym".

Nie tylko ja ;)

@opiszon napisał w komentarzu:

nic nie musimy sprawdzać, "istota wody" nie powinna się osobie władającej językiem polskim kojarzyć z "człowiekiem wody", no sorry

Możliwe, że trochę za bardzo bronię swojej interpretacji. Ale inni nie pozostają dłużni nie dając jej żadnych szans.

1

Jedyne inne sensowne tłumaczenie Avatar: The way of Water jakie przychodzi mi na myśl to Avatar: Styl Wody

5

Avatar: Lanie wody

1

"Istota" oznacza sedno, zgoda?

Poniższe propozycje "popłynęły". Jedne bardziej drugie mniej.
Czy któreś z poniższych Waszym zdaniem mniej odbiega od "The Way of Water"?

  • mądrości wody;
  • wartości wody;
  • etyka wody;
  • słuszność wody;
  • sprawiedliwość wody;
  • moralność wody;
  • cnota wody;
  • honor wody;
  • poglądy wody;
  • przekonania wody;
  • filozofia wody;
  • zwyczaje wody;
0
Spine napisał(a):

Możliwe, że trochę za bardzo bronię swojej interpretacji. Ale inni nie pozostają dłużni nie dając jej żadnych szans.

Zmyślasz sobie rzeczy.
Nie możesz powiedzieć, że ktoś "nie dał żadnej szansy twojej interpretacji" bo nie jesteś w stanie ocenić, czy ktoś skrytykował ją z automatu, czy się nad nią zastanowił i stwierdził, że mu nie podchodzi.

0

W zasadzie nie ma czegoś takiego jak "way of". Jest tylko "by way of". Trzeba by było spytać jakiegoś native speakera z USA jak rozumie te wyrażenie. Wtedy byłoby wiadomo co konkretnie oznacza. Zakładam że zrobiono to tłumacząc tytuł na polski. Moim zadaniem wszelkie interpretacje kogoś, dla kogo angielski nie jest językiem ojczystym są g warte.

0
gajusz800 napisał(a):

Moim zadaniem wszelkie interpretacje kogoś, dla kogo angielski nie jest językiem ojczystym są g warte.

Bez przesady. Nie można się zgodzić z tak drastycznym uogólnieniem.
Bywają native speakerzy, którzy popełniają więcej błędów, niż osoby przyuczające się angielskiego w szkole językowej.
Nie znają czasów, czy gramatyki, tylko instynktownie ich używają - nie zawsze poprawnie.

Osoba, która porządnie nauczyła się języka, swoją wiedzą przerasta niejednego "nativa".

W Polsce też większość ludzi nie zna języka polskiego na poziomie językoznawcy (Jana Miodka itp.).

2
Spine napisał(a):

@somekind: Ale film, który jest kierowany do mas powinien mieć jednoznaczny, prosty tytuł.

Dlaczego do mas?
Bo za bilet w multikinie na Avatara 2 płacisz tyle samo co za "Kot w butach: Ostatnie życzenie", a jednak budżet produkcji wielokrotnie wyższy.
Więc żeby produkcja się zwróciła, to muszą też przyciągnąć wielokrotnie większą widownię...

My sobie możemy sprawdzić o co chodzi chociażby po angielskim tytule. Ale wielu Polaków nawet nie zna angielskiego w takim stopniu.

No tak, to jest film dla mas - i wątpię, aby te masy zastanawiały się, o co chodzi w drugiej części tytułu. Wystarczy im "Avatar", a co jest dalej to bez znaczenia. Ważne, że jest o tych dużych niebieskich ludzikach.

0
Spine napisał(a):
gajusz800 napisał(a):

Moim zadaniem wszelkie interpretacje kogoś, dla kogo angielski nie jest językiem ojczystym są g warte.

Bez przesady. Nie można się zgodzić z tak drastycznym uogólnieniem.
Bywają native speakerzy, którzy popełniają więcej błędów, niż osoby przyuczające się angielskiego w szkole językowej.
Nie znają czasów, czy gramatyki, tylko instynktownie ich używają - nie zawsze poprawnie.

Osoba, która porządnie nauczyła się języka, swoją wiedzą przerasta niejednego "nativa".

W Polsce też większość ludzi nie zna języka polskiego na poziomie językoznawcy (Jana Miodka itp.).

Tu nie chodzi o zasady gramatyki. Chodzi o to co oznacza konkretnie taki zwrot dla kogoś np z USA. W tym przypadku dobre tłumaczenie na polski będzie wtedy, gdy znajdziesz zwrot, który mniej więcej to samo oznacza dla Polaka. Może być to nawet prosty człowiek i nawet niepiśmienny jeśli chcesz - musiałby wyjaśnić jak rozumie zwrot "way of water" i jakie ma skojarzenia gdy to słyszy. Tego ci nie powie nikt, dla kogo język angielski nie jest językiem ojczystym, bo to nie polega na analizie zasad gramatyki.

3

https://filmcolossus.com/movie-explanations/avatar-2-water/title

Why is the movie called Avatar: The Way of Water?

In Avatar 2, Tsireya, aka Reya, the daughter of the Metkayina chieftain, educates Lo’ak in the teachings of her oceanic people. Part of this education involves a mantra. Reya says: The way of water has no beginning and no end. The sea is around you and in you. The sea is your home, before your birth and after your death. Our hearts beat in the womb of the world. Our breath burns in the shadows of the deep. The sea gives and the sea takes. Water connects all things. Life to death. Darkness to light.

The original Avatar was highly focused on its jungle setting and emphasized the Na’vi connection to everything in the forest. The trees, the plants, the other animals. So a shift in location is a major deal and changes a lot of the dynamic and zeitgeist. The coastal Na’vi maintain an engaged connection to their environment but it’s a different lifestyle. Something the entire Sully family has to learn about. This is the way of water. It’s similar to what they’ve known but still unique.

...

0
gajusz800 napisał(a):

Tu nie chodzi o zasady gramatyki. Chodzi o to co oznacza konkretnie taki zwrot dla kogoś np z USA. W tym przypadku dobre tłumaczenie na polski będzie wtedy, gdy znajdziesz zwrot, który mniej więcej to samo oznacza dla Polaka.

Ale kogo konkretnie z USA znajdziesz? Bo wiesz, USA to taki fajny, i przede wszystkim duży kraj, w którym język nie podlega takiej standaryzacji jak polski. W rezultacie jeśli spytasz o jeden wyraz to usłyszysz dwie różne rzeczy. Np. taki "pop" - dla niektórych to będzie czasownik, a dla niektórych puszka napoju gazowanego. Ja sam byłem w szoku jak się dowiedziałem, że np. "tonic" to dla niektórych ludzi w USA to samo co ja rozumiem przez "soda". Więc taki przeciętny człowiek z USA może mieć różne skojarzenia jak spytasz go ocb z "way of water".

Może być to nawet prosty człowiek i nawet niepiśmienny jeśli chcesz - musiałby wyjaśnić jak rozumie zwrot "way of water" i jakie ma skojarzenia gdy to słyszy. Tego ci nie powie nikt, dla kogo język angielski nie jest językiem ojczystym, bo to nie polega na analizie zasad gramatyki.

To jest po prostu błędne twierdzenie - w dodatku bardzo głupie. I to na trzech płaszczyznach.

  1. Po pierwsze, podtytuł nie brzmi "way of water", tylko "The way of water". Jest to różnica po prostu fundamentalna.
  2. Po drugie - straszną naiwnością jest twierdzić, że losowy Amerykanin musi wiedzieć, skąd wziął się taki podtytuł, a nie inny. To twórcy filmu - bo w tym przypadku podtytuł odnosi się bezpośrednio do tego, co jest w filmie - wiedzą, o co tutaj chodzi i to do nich trzeba się dostroić jeśli mówimy o tłumaczeniu tytułu.
  3. Po trzecie - jeszcze większą naiwnością jest sądzić, że definicję losowego Amerykanina da się przetłumaczyć bezstratnie na język polski. To nie są języki, które da się tłumaczyć na zasadzie jeden do jednego, więc jeśli nawet uzyskasz definicję, to efekt tłumaczenia będzie inaczej "działał" w głowie Polaków. Dlatego dużo lepszym wyborem jest po prostu wybranie specjalisty, który zna się na obu językach i będzie potrafił oddać sens amerykańskiego znaczenia w polskim.
0

Nie wiem w sumie, coście się na Amerykańców uparli - ani tam wszyscy po angielsku nie mówią, ani angielski nie jest tam nawet językiem urzędowym.

0

Może dlatego, że ten film jest amerykański?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1