Witam miłośników kodu.
Jakby znalazł się na forum jakiś miłośnik prawa byłbym bardzo wdzięczny.
Otóż z racji tego, że czasem mi się nudzi i nie mam zakazu konkurencji, a prowadzę JDG, to czasem wieczorami zrobię sobie mały projekt strony, sklepu czy małej apki.
Końcem listopada wystawiłem fakturę na realizacje strony internetowej autorskiego layout kodowaną przeze mnie od 0 wraz z pozycjonowaniem.
Faktura była wysłana w grudniu przez jednego ze wspólników spółki dla której realizowałem zlecenie do księgowego również z tej samej spółki, potem w styczniu wysłana raz jeszcze + kilka telefonów.
PAN X który czasem zleca mi drobne projekty i który był wspólnikiem tej firmy z końcem roku zrezygnował ze współpracy i bycia wspólnikiem w tej spółce, a od niego wyszło zlecenie.
W styczniu chyba 10.01. 2023 zdecydowałem się napisać sam do księgowego, że w przypadku braku zapłaty za fakturę sprawa zostanie skierowana do sądu. Dodam, że spółka wiedziała od początku jaką będzie miała kwotę do zapłaty - chociaż nie tu leży problem, bo spółka obraca rocznie milionami i równie dobrze taką kwotą prezes tej spółki może sobie tyłek podcierać jakby mu papieru zabrakło.
Była to już druga sytuacja z problemem zapłaty ponieważ kiedyś odwirusowywałem im serwer na którym mieli postawionych kilka stron i czekałem na zapłatę 3 miesiące, tłumacząc się, że faktura nie została opłacona, bo zawierała błąd w nazwie firmy zamiast NAZWAFIRMY Sp. z.o.o było sama NAZWAFIRMY....
Pieniądze dotarły bo wielu prośbach chociaż już je olałem, bo to była mała kwota.
Następnie wspólnik PAN X chciał żebym wykonał im projekt strony przyjąłem zlecenie, bo jak mówię mam od niego czasem projekty i jeżeli są faktury wystawiane na jego osobną działalność nie mam problemów z płatnościami
Niestety "Kłamczuszek", bo tak nazywam księgowego odpisał mi, że faktura nie została do niego dostarczona i zostanie uregulowana jak zaakceptuje ją zarząd. Panu kłamczuszkowi odpisałem, żeby nie kłamał, bo nosek mu rośnie i że dysponuje screenami że faktury były do niego dostarczane poza tym można również z logów z serwera pocztowego wyciągnąć, że maile przechodziły.
Po ponad tygodniu czekania pieniędzy jak nie było tak nie ma i żadnego feedbacku.
Z racji tego, wysłałem do ich menadżerki informację, że wyłączyłem stronę i umieściłem informację w stylu:
"Przepraszamy strona jest chwilowo niedostępna.
Strona będzie do Państwa dyspozycji jeżeli spółka NAZAFRMY zapłaci wykonawcy fakturę za listopad dotyczącą realizacji zlecenia
Za utrudnienia przepraszamy"
O dziwo odzew był w przeciągu 15min od samego prezesa firmy - niestety zamiast zadzwonić z przeprosinami, że np.księgowy miał gorszy okres i popełnił "fakap" i obieca, że księgowy nie będzie więcej kłamczuszkiem to cwaniaczek zaczął straszyć mnie sądem, że naruszam jego dobre imię firmy.
Serwer był ich - na który miałem jeszcze dostęp. Jak to widzicie w świetle prawa? Mogłem coś takiego zrobić czy średnio?
Jak mogłem to dla zasady przyje** im pozew o łamiecie Art. 79. ustawy o prawie autorskim i pokrewnym, że przez 1.5 miesiąca wykorzystywali mój kod i layout który jest inny niż Open-Source żeby nauczyć polskich biznesmenków dobrego wychowania.