Jakiś czas temu pracowałem w miejscu które wrzuciło ofertę pracy na jakiś popularny portal. Oferta na stanowisko juniorskie, staż w sumie niewymagany. Zostaliśmy zarzuceni CV ludzi po bootcampach i po kilku rozmowach wyznaczono miejsce, w którym należy składować takie aplikacje. No niestety nie było za dobrze - mało wiedzy, wszystko kręciło się wokół projektu jaki robili na zajęciach i nikt już nie chciał więcej tracić czasu na rozmowy. Ostatecznie zatrudniono chłopaka, który właśnie miał zacząć studia a już sam sporo umiał.
Dlaczego twoim zdaniem tak się dzieje? Czy chodzi o to, że na bootcampach nie jest przekazywana dobrze wiedza? Czy może za krótko trwają? Czy może sami bootcampowcy mają zje*ane podejście (np. brak samodzielności w nauce)?
Dobre pytanie. Myślę że przyczyn jest co najmniej kilka:
- bootcampy żerują na ludziach, którzy chcą dobrze zarobić i obiecują im kokosy przy minimum wysiłku
- ludzie którzy trafiają na bootcamp często nie mieli wcześniej do czynienia z żadnymi podstawami programowania, nie napisali skryptu itd a często w ogóle nie wiedzą co to jest
- w.w. w większości nie są zainteresowani tym co kupili - odwalić kurs, dostać robotę, yolo
- trwają zbyt krótko
Wydaje mi się, że dla przeciętnego uczestnika taki kurs jest dużym obciążeniem. Niby materiał nie jest bardzo rozbudowany (z naszej perspektywy), ale dla kogoś kto dopiero zaczyna naukę (gdzie jego zainteresowanie informatyką to praktycznie brak zainteresowania) to tego jest już naprawdę sporo. Dodajmy do tego, że ci ludzie najczęściej gdzieś pracują , mają rodziny itd. i okazuje się, że nie mają prawie wcale czasu na naukę po pracy. Zostają im więc tylko zajęcia, ale wiadomo - materiał nie utrwalany wypada z głowy Niektóre bootcampy kiedyś dawały gwarancję pracy to i ludzie się nawet bardzo nie starali bo w końcu zapłacili :fD
Co do zjebanego podejścia i braku samodzielności to na pewno ta kwestia dotyczy co najmniej części tych ludzi. Wiąże się to nierozerwalnie z poziomem intelektualnym, cechami charakteru oraz pracowitością. Jedyną weryfikacją na bootcampie jest wpłata gdzie studia np wymagają co najmniej determinacji i zaliczania przez dłuższy czas różnych przedmiotów (w tym z publicznych uczelni można zwyczajnie wylecieć jak się nie zaliczy). Ktoś, kto się uczy sam ma jeszcze większą przewagę charakterologiczną.
Nie wiem jak wygląda prowadzenie samych zajęć i robienie projektów. Jeśli kursanci są prowadzeni za rękę to tu może tkwić kolejny problem. Brak miejsca na błędy bo nie wychodzimy poza ustalone ramy a przez to brak eksploracji. Oprócz tego, zawsze jest dostępny instruktor co praktycznie niweluje potrzebę szukania rozwiązania problemów na własną rękę.
Ostatecznie zatrudniono chłopaka, który właśnie miał zacząć studia a już sam sporo umiał.
Biedak, domyślam się, że na studia się już nie wybierze.
Poszedł. Nie wiem czy je skończył bo już niedługo po tym zmieniłem pracę i straciliśmy kontakt.
Do dziś nie rozumiem jak to się mogło zdarzyć, że ktoś z tytułem inżyniera informatyki idzie do przyzakładówki na wieczorowy kurs jakiegoś języka w zakresie podstawowym.
Ja jestem w stanie to zrozumieć. Jest pewna (i to spora) grupa ludzi, która nie umie się sama uczyć. Brak motywacji, niska inteligencja, brak wiary w siebie, ciężko powiedzieć. Takich ludzi rozpoznasz po tym, że do wszystkiego chcą kupować kurs. Więc jak ktoś jest takim człowiekiem, to nic dziwnego, że poszedł na studia w nadziei, że go tam nauczą programowania. Potem zobaczył, że tego programowania go nie nauczono, to poszedł na bootcamp w tym samym celu.
Wątpię, żeby tacy ludzie w pracy byli samodzielni, skoro nie potrafili być samodzielni wcześniej.
Przede wszystkim zastanawia mnie to jak taki człowiek może być inżynierem a do tego informatyki. Po kilku latach na uczelni powinien móc umieć wziąć z biblioteki ksiażkę (lub kupić) i się nauczyć. Lub znaleźć inne źródła wiedzy. Poza tym na samej uczelni przecież musiał jakieś projekty oddawać to podstawy dość mocne powinien mieć.
Myślę że masz rację co do opisu charakterologicznego jak i późniejszej samodzielności.
Ja bym jednak nie zdecydował się zatrudnić absolwenta informatyki po bootcampie bo to dla mnie zbyt dziwna kombinacja.