Właśnie tak sobie ogarniam życie i retrospekcje. Pamiętam prezesów i zarząd w niejednym korpo w którym pracowałem. (tak, tak, każdy kiedyś był czyjąś dziwką, albo będzie ) Mam też sporo znajomych którzy prowadzą jakieś tam lokalne biznesy. Jedni lepiej inni gorzej.
Życie nie chce by czynić mu zadość, w pewnym lokalnym biznesie meblowym, który prowadzi moja znajoma sprzedają sofy, łóżka stoliki i inne pierdoły. Maja wyznaczone cele i każdy ma prowizje więc zależy im na kliencie żeby sie do niego przykleić. Jedna z pracownic dorwała klienta ktory był przy kasie i myslala ze tego dnia on cos kupi. Powiedziala w przyplywie radosci swojej kolezance (ładniejszej) innej pracownicy o tym, że się cieszy bo odkryla zyle "złota" hehe
Niestety klient tego dnia nie kupil ale powiedzial ze wroci do niej. Gdy tylko worcil kolejnego dnia ta ladniejsza dorwala go i zamiast przekazac swojej kolezance, sama ubila z nim interes, prawdopodobnie lekko go kokietujac. Tamta poskarzyla sie szefowej a szefowa powiedziala, ze trzeba bylo nie mowic nikomu, ze popelnila blad i teraz ma nauczke.
Inne podejscie ma moj znajomy ktory przy podobnej sytuacji wezwal na dywanik swoich ludzi i badal sprawe, ze jeden podpierdzielil komus pomysl i zrobil jako swoj, potem wyjsaniali, badali sprawe kto faktycznie byl pierwszy itd.
Roznica jest taka ze ta laska z pierwszego przykladu zarabia krocie, a koles z drugiego ledwo wiaze koniec z koncem. Wniosek taki ze aby wejsc na szczyt musisz byc:
-
chamski
-
obojetny
-
patrzec tylko na cele swojej firmy
Jesli wykazujesz empatie to od razu tracisz w oczach i pracownicy cie nie szanuja.