Jak wejść na szczyt ?

0

Właśnie tak sobie ogarniam życie i retrospekcje. Pamiętam prezesów i zarząd w niejednym korpo w którym pracowałem. (tak, tak, każdy kiedyś był czyjąś dziwką, albo będzie 🫥) Mam też sporo znajomych którzy prowadzą jakieś tam lokalne biznesy. Jedni lepiej inni gorzej.

Życie nie chce by czynić mu zadość, w pewnym lokalnym biznesie meblowym, który prowadzi moja znajoma sprzedają sofy, łóżka stoliki i inne pierdoły. Maja wyznaczone cele i każdy ma prowizje więc zależy im na kliencie żeby sie do niego przykleić. Jedna z pracownic dorwała klienta ktory był przy kasie i myslala ze tego dnia on cos kupi. Powiedziala w przyplywie radosci swojej kolezance (ładniejszej) innej pracownicy o tym, że się cieszy bo odkryla zyle "złota" hehe

Niestety klient tego dnia nie kupil ale powiedzial ze wroci do niej. Gdy tylko worcil kolejnego dnia ta ladniejsza dorwala go i zamiast przekazac swojej kolezance, sama ubila z nim interes, prawdopodobnie lekko go kokietujac. Tamta poskarzyla sie szefowej a szefowa powiedziala, ze trzeba bylo nie mowic nikomu, ze popelnila blad i teraz ma nauczke.

Inne podejscie ma moj znajomy ktory przy podobnej sytuacji wezwal na dywanik swoich ludzi i badal sprawe, ze jeden podpierdzielil komus pomysl i zrobil jako swoj, potem wyjsaniali, badali sprawe kto faktycznie byl pierwszy itd.

Roznica jest taka ze ta laska z pierwszego przykladu zarabia krocie, a koles z drugiego ledwo wiaze koniec z koncem. Wniosek taki ze aby wejsc na szczyt musisz byc:

  • chamski

  • obojetny

  • patrzec tylko na cele swojej firmy

    Jesli wykazujesz empatie to od razu tracisz w oczach i pracownicy cie nie szanuja.

0

Jedna z pracownic dorwała klienta ktory był przy kasie i myslala ze tego dnia on cos kupi (...) Niestety klient tego dnia nie kupil ale powiedzial ze wroci do niej.

Pracownica chciała osiągnąć cel, ale nie udało się jej do końca.

Gdy tylko worcil kolejnego dnia ta ladniejsza (...) ubila z nim interes, prawdopodobnie lekko go kokietujac.

Druga pracownica (może skuteczniejsza w sprzedaży) pomogła osiągnąć cel do końca i dzięki temu firma zyskała klienta.

Tamta poskarzyla sie szefowej a szefowa powiedziala, ze trzeba bylo nie mowic nikomu, ze popelnila blad i teraz ma nauczke.

Czyli szefowa powiedziała mniej więcej tyle, co "nie współpracuj z innymi, działaj na własną korzyść, nawet jeśli będzie to na szkodę firmy" (bo jeśliby nie powiedziała o tamtym gościu i sama by chciała go urobić, to możliwe, że jej by się również nie udało).

Kurczę, przecież wystarczy zmienić branżę na IT albo jakąkolwiek inną, gdzie promowana jest praca zespołowa (a nie tak jak tutaj, odradzana), żeby nie mieć takich cyrków.

każdy ma prowizje

Być może w tym jest problem. To trochę jakby programiści mieli płacone od wyrobionych storypointów. Wtedy też pewnie wyrywaliby sobie taski.

A może lepszym pomysłem byłaby jakaś zbiorowa prowizja? Czyli prowizje szłyby do wspólnej puli i potem byłyby rozdzielane między wszystkich? To by motywowało do pracy zespołowej (wtedy obie laski mogłyby wspólnie urabiać jednego faceta. Swoją drogą nie wiedziałem, że w branży meblowej się sprzedaje za pomocą kokietowania. Ale skoro tak piszesz...)

10

Temat: "jak wejść na szczyt?"
Post: historyjki (zapewne wymyślone) o tym, co się zdarzyło na dole drabiny korporacyjnej

0

To nie jest wymyslona hostoria tylko autentyczna i nie korpo, w korpo ja widzialem podobne zagrywki miedzy szefami i ale nie bylo takich jak opisalem.
@LukeJL: problem ze zbiorwa odpowiedzialnoscia byl taki ze jak wszyscy i tak dzialali wspolnie to nikomu sie nie chcialo angazowac. dlatego ten system o ktorym mowisz sie nie sprawdzil

1

Skupiłeś się na najmniej istotnym szczególe, a całkowicie olałeś całą treść. Twoje opowiastki, które według ciebie opisują jak należy się zachowywać na dnie korporacji nie zbliżają nikogo do odpowiedzi na pytanie "jak zostać głównym CTO w którymś FAANGu?".

0

No wlasnie tak sie zastanawiam czy zeby sie tam dostac to trzeba byc tylcko chamskim? na to mi wyglada i nie mowie o CTO tylko o przedsiebiorcy bardziej

0

No twój post nie wygląda, jakbyś się zastanawiał, tylko znalazł odpowiedź. I w dodatku nie jest o przedsiębiorcach, tylko o pracownikach - więc cały post jest nietrafiony.

Jeśli chodzi o odpowiedź to jeśli pracujesz nad swoim biznesem to dużo zależy od branży przecież. Czym innym jest prowadzenie start-upu, a czym innym prowadzenie knajpy. Na pewno musisz być bardziej zorientowany na cel niż w przypadku normalnych pracowników, natomiast też sposób w jaki te cele realizujesz też są bardzo ważne. Wiadomo, że jako handlarz aut gdzie człowiek człowiekowi wilkiem musisz stosować różne sztuczki polepszające odbiór aut. Natomiast jeśli prowadzisz software house to traktując klientów tak samo szybko cię rynek zweryfikuje. Podobnie z pracownikami - są branże, gdzie da się pracowników wyzyskiwać (choć wbrew pozorom nie ma ich tak dużo), i są branże gdzie takie akcje to krótka droga do upadku.

2

Żeby wejść na sam szczyt nie wystarczy być najlepszym, trzeba też mieć... szczęście.

Zobaczcie ilu jest świetnych programistów, którzy są na samym dole. Albo ilu jest sportowców, którzy szorują dno. A spójrzcie też jaki jest scenariusz bycia najlepszym. Masz idealną ścieżkę kariery i przeskakujesz z projektu na projekt, aż jesteś na szczycie. Z drugiej strony, jeżeli w którymś momencie coś się nie powiedzie to zostajesz odrzutkiem i musisz walczyć z taką łatką.

Najlepsi sportowcy i biznesmani mieli starannie zaprojektowane kariery przez coachów i osoby ze swojego otoczenia. Znajdźcie mi kogoś kto nie wpasowuje się w ten schemat. Drabina korporacyjna jest piramidą i im wyżej jesteś tym więcej ludzi pod sobą musiałeś pokonać w bezpośredniej bądź pośredniej rywalizacji, a na samym szczycie rywalizujesz już sam ze sobą. Masz rodziców alkoholików [1] albo jesteś ze wsi i nie wyrobiłeś sobie pleców w danym środowisku w bardzo wczesnym okresie? Wciąż możesz osiągnąć bardzo dużo, ale zapomnij, że zostaniesz CEO Microsoftu albo dostaniesz Złotą Piłkę [1].

Wszyscy poszukujemy na siłę romantycznych historii o piłkarzu, który trenował na plaży w Rio de Janeiro i dostrzegł go skaut, a później miał autostradę na finał Ligi Mistrzów na Santiago Bernabeu, ale to są bajki. Jeżeli taka historia się przytrafi to tylko potwierdza regułę, że żeby wejść na szczyt musisz przejść przez akademię i przez wszystkie szczeble piłki juniorskiej oraz pokonać wszystkich na swojej drodze, a także mieć szczęście. Tak samo jest z programistami. Jeżeli nie skończyłeś prestiżowej uczelni na której nie wyrobiłeś sobie dobrych znajomości to zapomnij.

I nie ma tu takiego dużego znaczenia czy jesteś miły dla ludzi czy nie. Jeżeli jesteś niemiły to inne osoby mogą Cię nawet pociągnąć ze sobą na dno z czystej złośliwości więc lepiej być miłym. Ale najlepiej to w ogóle unikać konfliktowych sytuacji. Często widząc jakiegoś szefa można sobie zadać pytanie skąd ten człowiek znalazł się tak wysoko skoro nigdy nie miał poważnego problemu do rozwiązania? I właśnie to jest powód dla którego jest tak wysoko. Nikt go nigdy dobrze nie zweryfikował. Lub też inaczej, wszystkie problemy, które dostawał do rozwiązania były samograjem i tylko upewniały jego szefa/klienta w czymś w czym i tak ten szef przekonany, że ta osoba nadaje się na awans lub żeby dostać następny kontrakt.

[1] Ojciec Ronaldo był alkoholikiem.

0

1

No niestety tak to działa w biznesie.

Ludzie np. po to idą pracować w software house.
Bo tam ich przebiegły pracodawca negocjuje z kontrahentami stawkę, o której pracownik by nawet nie pomyślał (a i tak dostanie tylko część z tego :D ).
Ktoś kto nie ma "gadanego" korzysta ze wsparcia ludzi, którzy mają.

0

@twoj_stary_pijany:

Najlepsi sportowcy i biznesmani mieli starannie zaprojektowane kariery przez coachów i osoby ze swojego otoczenia. Znajdźcie mi kogoś kto nie wpasowuje się w ten schemat.

esportowcy? xd

Zobaczcie ilu jest świetnych programistów, którzy są na samym dole.

tzn?

0

Chcesz zajść wysoko, zacznij robić na siebie a nie na kogoś. Kombinuj z różnymi pomysłami, aż w końcu wypali.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1