Tak jak w tytule, którą formę byś preferował i dlaczego? Przyjmijmy że ta zmiana nie miała by wpływu na twoje obecne wynagrodzenie. Generalnie redukcja do 80% czasu
W przypadku skróconego codziennego czasu pracy zaczynając dajmy na to o 8:00, kończysz o 14:00-15:00. Dostajesz w zamian mniejsze zmęczenie + więcej czasu które razem mogło by kompletnie zmienić podejście do typowego dnia. Poza tym na pewno lepsza produktywność podczas skróconego wymiaru niż w drugim przypadku.
Z drugiej jednak strony wolny dzień ekstra każdego tygodnia pozwala co chwila na 4 dniowe wakacje (wolne w piątek + poniedziałek), lub np rozwijanie własnego biznesu na boku.
Wydaje mi się że "szefostwo" chętniej by przystało na pierwszą opcję.
Ze swojej strony myślę jednak że wybrał bym wariant drugi.
Pomysł 2. fajny ale ktoś by musiał brać wolne we wtorki, środy i czwartki, bo tak to każdy chciałby piątek i poniedziałek więc firma działa od wtorku do czwartku.
zależy czy praca częściowo zdalnie czy codziennie trzeba iść do biura
za granicą chyba dosyć często pracuje się na 80% etatu - widziałem takie oferty w Holandii i Szwajcarii i ludzie w teamach też tak pracowali. Ja bym wolał 1 dodatkowy dzień wolny, nawet nie musiałby to być poniedziałek / piątek, gdybym mieszkał w ciekawym miejscu.
Wersja 2. z wolną środą pośrodku do ogarniania życia.
Korges napisał(a):
Wydaje mi się że "szefostwo" chętniej by przystało na pierwszą opcję.
Jeszcze nie słyszałem o kimś żeby pracował 6 i pół godziny dziennie (za wyjątkiem jednego niepełnosprawnego co ma normalny etat skrócony do 7h). Za to 4 dni w tygodniu (dla studentów) widziałem parę razy.
raz tylko (dawno temu) byłem w firmie gdzie w ramach kryzysu (przestoju) wszyscy mieli przejść na pół etatu i przyjeżdzać na 4h do pracy
Pracujecie po 8h? U mnie to zwykle na etacie jest po 5-6h dziennie, jak czasem trzeba dobije do 8, ale raczej to rzadkość
Zależy. Jak z dojazdem do biura, to opcja 4 dni + 1 off wydaje się atrakcyjna (bo 1 dzień dojazdów odpada).
Jak zdalnie, to opcja "5 dni w mniejszym wymiarze godzin 6-7h" wydaje się ciekawsza.
Zależy też czy praca w trybie produktywnym, czy żeby się opieprzać. Produktywnie to mało kto chyba umie być produktywny ciurkiem przez 8 godzin (szczególnie biorąc też czynniki zewnętrzne, gdzie praca jest zależna od działań innych ludzi), więc tajemnicą poliszynela jest to, że praca na 8h to w dużej mierze opieprzanie się (ale to jest okej, programista jest od tego, żeby programować, a nie żeby optymalizować procesy zarządzania w firmie. Jeśli pracodawca płaci za opieprzanie się, to jego strata).
Więc dla produktywności lepiej krócej pracować jednego dnia, a częściej. I może 6 dni w tygodniu, bo zbyt długi weekend to potem stracony cały poniedziałek na ponownym wdrażaniu się w rytm pracy.
3x12h
1x40h, potem odespać 20h i reszta tygodnia wolna.