Wątek przeniesiony 2020-06-22 01:27 z Nietuzinkowe tematy przez somekind.

Jakość aplikacji rządowych - wszelkiego rodzaju gov itp

1

Dzień dobry,
Czy zgadzacie się z powszechnie przyjętą opinią, że rządowe / państwowe aplikacje takie jak ePUAP, cepik , ePIT czy wszelkiego rodzaju gov są niskiej jakości i do tego bardzo awaryjne? Ostatnio natrafiłem na kilka takich artykułów i opinii na niebezpieczniku i lekko mnie to zaciekawiło.
Jeżeli tak to myślicie, że w czym leży problem? Zarobki jakie oferują instytucje rządowe? Niechęć dobrych programistów do pracy w takich projektach? Jestem ciekawy waszych opinii?

2

Problem jest w testach - nikt tego nie testuje. Drugim problem jest taki, że robią jakieś takie kobyły zaprojektowane przez urzędników i inżynierów nijak niezrozumiałe przez zwykłego (normalnego :))człowieka.

0

Z drugiej strony widziałem też artykuły pełnomocników rządu, którzy wypowiadali się o tych projektach w superlatywach - jakie to zaawansowane algorytmy są tam wykorzystane. Propaganda sukcesu?

2

Problem nie jest w aplikacjach tylko w tym, że za rządową kase firmy robią buble a biorą 2x więcej niż za taki sam produkt ale dla innego podmiotu :)

2

Po prostu korupcja wynikając ze skali.
Rząd ma ogromną skalę, więc dużo korupcji.

Zapewne jeszcze zlecają zlecenia dużym Janusz-korporacjom*, które też z powodu swojej skali są zepsute od środka i mają podejście, że lepiej zatrudnić taniej ileś studentów i stażystów, którzy zrobią chłam tanio, niż wydać kasę na specjalistów. Mniejsze firmy muszą bardziej przykładać uwagę do poziomu i do tego, kogo zatrudniają.

Korupcja wynikająca ze słabej etyki, braku pewnych standardów.

Np. strona PKP Prawdopodobnie nikt tego nawet nie testował pod kątem użyteczności, jest to niewygodne w użyciu (czyli kładzenie lachę na użytkownika), poza tym w kodzie mamy spaghetti i teksty po polsku o psach. Generalnie niski poziom profesjonalizmu.

Albo korupcja wynikająca z entropii i zbierająca się przez lata, np. USOS, serwis, który ma już z 20 lat, więc jest to totalny syf, trochę jak takie wysypisko śmieci, do którego się dorzuca rzeczy w randomowych miejscach. Nikt nie pomyśli, żeby uprościć interfejs, nawet nie wiadomo, czy się jeszcze da. Poza tym USOS może w randomowych godzinach przejść w tryb przerwy technicznej na kilka godzin.

**swoją drogą pracowałem kiedyś przy projekcie rządowym w małej firmie (kilkuosobowy team, kilkadziesiąt osób w całej firmie) i staraliśmy się o to, żeby robić zgodnie z dobrymi praktykami software. Ale korupcja rządowa i tak się wdarła, bo po oddaniu projektu dopiero po jakimś roku czy dwóch latach instytucja rządowa wrzuciła go do internetu :D Nie wiem, co oni robili przez ten czas. *

5

To wygląda tak. Startuje sobie firma do przetargu na taką aplikację, zwykle po znajomości, bo ma kontakty i wie jakie są obecnie przetargi w rządowym sektorze IT, ma wszystkie referencje, zna zakres cenowy, wszystko wygląda ok na papierze, ale np. nie ma doświadczenia w tej dziedzinie, za to ma parcie na łatwą kasę. Bierze za to przykładowo pół miliona złotych. A potem idzie i szuka jakiegoś jelenia, który wykona całość za 10k PLN. Skąd to wiem? Bo próbowano mi wciskać kilkukrotnie takie projekty, lista wymagań ogromna, wieczysty support najlepiej do tego robić w przeciągu 7 dni od zgłoszenia (oczywiście w cenie tych jednorazowych 10k). Łatwo zweryfikować ile faktycznie firma dostała za taki przetarg pieniędzy bo to publiczne informacje. Często nawet nie będziesz się mógł pochwalić, że coś dobrze (czy źle) zrobiłeś bo Ci dadzą umowę NDA zabraniającą mówić o tym projekcie (żeby ukryć fakt, że to nie firma, która wygrała przetarg faktycznie to sama robiła) ;)

1

Mnie to zawsze zaskakuje jak w takich ogromnych organizacjach jak rząd czy np. hbo przechodzą takie buble. Wczoraj ogladalem hbo go i oni przez pol roku nie naprawili tego podstawowego buga, ze wznawia ci ogladanie serialu od zlego momentu (np. wznawia od odcinka 6, mimo ze skonczyles juz ogladac 7). Tak samo z aplikacjami rzadowymi. Korzystaja z tego miliony ludzi, a oni nie umieja zrobic czasem prostych rzeczy. I to sa na prawde podstawowe rzeczy, przeciez to hbo go to praktycznie CRUD, tak samo rozne appki rzadowe. Zawsze mnie zastanawia czy tam siedza jacys debile, czy nie wiem, oni nie umieja zrobic podstawowych testow tzn. wziac 10 randomowych Januszy i spytac sie po prostu czy dziala czy nie. Jakis dramat.

Wystarczy zrobic prosty user feedback, dodac gdzies w widocznym miejscu w appce "zglos blad". Potem ewentualnie filtr spamu na to, jakby gownazeria z tego zrobila miejsce do toczenia beki.

2

Ja kiedyś robiłem projekt "z dotacji ue" dla jednej z uczelni. Były to moje początki więc wziąłem. Wszystko wyglądało spoko, 2 miesiące na realizacje. Tylko nikt nie powiedział, że grafik da layout tydzień przed końcem terminu realizacji całego projektu :D Ostatecznie straciłem jakieś 3 miesiące życia i nie zarobiłem ani złotówki no bo kara się należy za brak terminu :) Oczywiście był roczny support ale miałem to gdzieś.

2

Tak jak poprzednicy napisali. Problemy przetargów.
Chociaż jest kilka naprawdę moim zdaniem porządnie zrobionych rządowych stron z tych świeższych. Do niektórych projektów są kody online więc można przejrzeć.

Nie rozumiem dlaczego nie ma w województwach odpowiednich jednostek tak jak ma to miejsce w niektórych stanach w USA. Mąż mojej koleżanki były wojskowy pracuje w takim biurze, które zajmuje się całym "webem" dla rządowych instytucji w ich stanie - policja, szpital, straż pożarna etc. Zrobiono jednostkę programistów, sieciowców, adminów i wszystko wychodzi od nich. Kasa nie jest typowo korporacyjna ale dla niektórych ludzi, którzy wolą siedzieć "u siebie" bardzo dobra. I na pewno wychodzi taniej niż przetargi na dziesiątki czy setki milionów jak w tym kraju z kartonu.

3

Dopiero co zrobili wała na przetargu z maseczkami a wy się zastanawiacie dlaczego soft z przetargów to dziura? XD

0

Jakiś rok temu musiałem napisać wtyczkę do jednej strony rządowej i co tam się naoglądałem co nawyczyniali w angularjsie to głowa mała :D

0

bo zatrudnieni są kolesie z klucza partyjnego, potem nie ma nawet komu sensownych warunków tego ustawionego przetargu przygotować. Jak trafi się jakiś prawdziwy fachowiec to go wygryzą

2
Tomek Pycia napisał(a):

Problem jest w testach - nikt tego nie testuje. Drugim problem jest taki, że robią jakieś takie kobyły zaprojektowane przez urzędników i inżynierów nijak niezrozumiałe przez zwykłego (normalnego :))człowieka.

Nie no, testuje. Użytkownik końcowy 🙃

0
Miang napisał(a):

bo zatrudnieni są kolesie z klucza partyjnego

Ale gdzie są zatrudniani? W firmach produkujących oprogramowanie? Czy w państwowych jednostkach badawczych?
Ilu programistów z klucza partyjnego mamy w kraju?

2

Stara prawda
title

1
loza_wykletych napisał(a):

Stara prawda
title

Coś nie stanie się prawdą, jeśli opakujesz to ładną formą albo kreskówką ;D

1

@somekind:

Swoją drogą masz gdzieś dowód na te 90% do prywatnej kieszeni, czy to też wiedza czerpana z memów? Wiesz w ogóle po co się organizuje przetargi?

Odpowiem Ci tutaj, bo w komentarzu brakuje znaków.

Pewności nigdy nie ma. Pracowałem w firmie IT przy przetargach, a konkretniej przy zgłaszaniu ofert. Miasto +200k mieszkańców z konglomeratem IT zrzeszającym wszystkie firmy, które chcą cokolwiek zdziałać na rynku. Mechanizm bardzo prosty. Firma X chcąca wystartować w przetargu startowała jako całe zrzeszenie firm przez co widać było, że to nie firma 5 osobowa tylko 250 osobowa. Do każdego przetargu lokalnego, a tych było całkiem sporo, startowało kilka firm ofrując wcześniej ustalony zakres cenowy zwykle przebijający realny koszt nie o kilkadziesiąt % zarobku, a o kilkaset do nawet 1700%.

Do dziś pamiętam przetarg (akurat w tym udział brał mój kolega) na drukarki/urządzenia wielofunkcyjne do pewnej publicznej firmy "pilnującej porządku" gdzie za urządzenia warte łącznie 450k PLN firma zgarnęła lekko prawie 2.5 mln PLN. Wszystko legalnie, bo przecież przetarg był tak skonstruowany, że ciężko było firmom spoza regionu w nim w ogóle wystartować ;-)
Regionalne natomiast współdziałały dzieląc się przetargami (ich realizacją) pomiędzy sobą. Jestem przekonany, że skoro w takim mieście dało się to tak sprytnie rozegrać to w wielu innych większych/bogatszych działa to w jeszcze bardziej "wyrafinowany" sposób.

Kolejny przykład to oferowanie konkretnego produktu i supportu. Jak pewien przetarg na stacje robocze z konkretnymi firmami w środku (podzespoły) gdzie znowu firma z okolicy akurat przypadkowo była dobrym partnerem biznesowym tejże wymaganej firmy. Plus wymóg supportu określony w ilości ludzi i znajdujący się w promieniu X km od miejsca realizacji przetargu przez chyba (piszę z pamięci) okres 5 lat. To też fajnie eliminuje firmy znajdujące się w innych lokalizacjach, bo przy takich wymaganiach ciężko im oferować rozsądną cenę przy przetargu (wymóg otworzenia oddziału na 5 lat do ewentualnego supportu sprzętu).

To tylko drobne z przykładów przetargów. Kolejnym może być kupno samochodów dla rządu czy policji gdzie tak dobiera się wymogi, że może zgłosić się tylko jedna marka, bo żadna inna nie oferuje takiej opcji wyposażenia, mocy czy kształtu lusterka albo co najzabawniejsze długości/wysokości/szerokości pojazdu.
Nadal nie uważam, że posiadanie krajowego oddziału informatycznego, który zatrudnia faktycznie specjalistów odpowiadających za wszystkie usługi online to pomysł typowego PRL. Nie jestem za tym aby każda gałąź była kontrolowana przez państwo ale przetargi w IT to jeden wielki rak. Powstało już na ten temat mnóstwo artykułów. O ile auta zmienia się co X lat o tyle przetargi w IT z roku na rok tylko rosną, a nie maleją.

Oczywiście możesz czepiać się, że podałem przykłady dotyczące hardware, a nie software, którego dotyczy ten wątek ale tam to nie wygląda jakoś inaczej niż tu. Różnica jest tylko i wyłącznie w kwotach za które robi się przetarg.
Dlatego nie widzę nic złego w tym aby za informatyzację odpowiadało jakieś ministerstwo powołujące jedną instytucję. Kosztem tego można polikwidować wiele innych instytucji powoływanych przez różne ministerstwa np. powołane ostatnio tylko przez Ministerstwo Kultury (tutaj możesz szukać PRLu):

  • Instytut zajmujący się architekturą i urbanistyką
  • Instytut Pileckiego stworzony przez wyżej wymienione ministerstwo.
  • Centrum wspierania organizacji pozarządowych

Powyższe historie zostały "zmyślone" na potrzeby udzielenia odpowiedzi.

4

Ja po prostu nie widzę żadnej logiki w rozwiązaniu problemów z kulawym państwem poprzez dodawanie więcej kulawego państwa. To jest wręcz antylogiczne zachowanie. A uznanie, że firma zarządzana państwowo będzie działała wydajniej niż prywatna uważam za nadmierny optymizm, bo takie coś generalnie w rzeczywistości się nie udawało.

Nie neguję, że istnieje zjawisko ustawiania przetargów, ale przetarg to jest przynajmniej coś, w czym może zaistnieć jakaś konkurencja, i nawet może wynik zaskarżyć. W przypadku państwowej firmy, w której będzie rządził nadany partyjnie dyrektor, nieprędko się w ogóle dowiemy jak pieniądze będą marnotrawione.

Problem z przetargami jest ten, że wygrywa cena. A w tej sytuacji tylko najtańsze firmy softwarowe mogą wygrać. Najtańsze, czyli te, które najsłabiej płacą, a więc zatrudniają mniej doświadczonych programistów. Ot, i cała tajemnica.

0
somekind napisał(a):

Problem z przetargami jest ten, że wygrywa cena. A w tej sytuacji tylko najtańsze firmy softwarowe mogą wygrać. Najtańsze, czyli te, które najsłabiej płacą, a więc zatrudniają mniej doświadczonych programistów. Ot, i cała tajemnica.

Przecież odkąd nastała dobra zmiana wprowadzono zmiany do prawa przetargowego żeby już cena nie była ostateczną wagą. Co prawda nic to nie zmieniło poza podwyżkami w gospodarce komunalnej ale domyślam się dlaczego ;)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1