Dlaczego kontrola lotów nie jest zautomatyzowana?
A skąd wiesz że nie jest?
Z licznych artykułów prasowych na temat zarobków kontrolerów lotów. Z ich wypowiedzi wynika, że rdzeń tej roboty to wyznaczanie samolotom takich kursów, aby nie doszło do zderzenia. Oczywiście używają do tego komputerów i specjalistycznego oprogramowania, ale czemu ten proces nie mógł być poprowadzony dalej?
Sugerujesz stworzenie programu komputerowego, który rozmawiałby z ludźmi?
@ludwig o_O a ty myślisz że ci kontrolerzy wyznaczają to "ręcznie"? Bez żartów. Może 100 lat temu. Idę o zakład że wszystko robią komputery, a kontrolerzy są tam po to żeby to "sprawdzać" i żeby ewentualnie rozwiązywać problemy których komputer rozwiązać nie będzie umiał.
Ludzie są tam z podobnych powodów dla których wysyłamy w kosmos astronautów a nie tylko roboty i komputery - bo jest wiele sytuacji których nie da się przewidzieć i z którymi komputer sobie nie poradzi. Komputer to jest fajna zabawka do wykonywania w bardzo krotkim czasie pewnych trywialnych, powtarzalnych i deterministycznych/stochastycznych operacji. Ale komputer nie poradzi sobie z problemem do którego nie został "przygotowany". A człowiek tak.
W typowych przypadkach rozmowa wydaje mi się zbędna. Nawet jeśli tak nie jest, to język tej branży jest minimalistyczny (podobnie jak w branżach techniczny) co zdecydowanie ułatwiłoby pracę programom do rozpoznawania mowy.
ludwig napisał(a):
W typowych przypadkach rozmowa wydaje mi się zbędna. Nawet jeśli tak nie jest, to język tej branży jest minimalistyczny (podobnie jak w branżach techniczny) co zdecydowanie ułatwiłoby pracę programom do rozpoznawania mowy.
A nietypowe przypadki niech spadają lub się zderzają, bo nasz soft tego nie obsługuje. :D
Do momentu zapoznania się z treścią wspomnianych artykułów też byłem przekonany, że w procesie liczenia, a nawet jego weryfikowania, człowiek nie uczestniczy. Jednak z pobieżnego opisu ich pracy oraz wymagań stawianych kandydatom wynika, że nie jest tak różowo. Zakładając, że to prawda, a nie pusty frazes, zastanawiające jest to, co w samym liczeniu jest trudne dla softu i tylko tego pytanie dotyczyło. Nie sugerowałem, że komputer poradzi sobie z obsługą porwanego czy uszkodzonego samolotu. Na marginesie dodam, że porównania do lotów kosmicznych czy komunikacji miejskiej są wbrew pozorom nieadekwatne.
Czemu uważasz, że jakieś liczenie jest za trudne dla softu?
Kontrolerzy muszą być w stanie wszystko policzyć sami, bo jak soft zawiedzie, albo komputery padną, samoloty i tak trzeba bezpiecznie sprowadzić na ziemię.
Czemu uważasz, że jakieś liczenie jest za trudne dla softu?
- W opisie swojej pracy oprócz "obsługi wyjątków" mówili o - wydaje się rutynowym - wyznaczaniu trasy samolotu i modyfikowaniu jej w trakcie lotu.
- W wymaganiach stawianych kandydatom na kurs oprócz biegłego angielskiego i odporności na stres wymieniano też (jako nie mniej ważne) sprawność rachunkową i wyobraźnię przestrzenną.
Kontrolerzy muszą być w stanie wszystko policzyć sami, bo jak soft
zawiedzie, albo komputery padną, samoloty i tak trzeba bezpiecznie
sprowadzić na ziemię.
Jak komputery padną, to się z robotą na pewno nie wyrobią, za duży ruch. A jak soft zawiedzie? No właśnie tego dotyczyło pytanie, gdzie konkretnie może zawieść przy obliczaniu trasy?