prawa autorskie do kodu

0

Jestem póki co na testach w pewnej firmie, mam napisać stronkę, która ma być wykorzystana dla klienta, ale prezes firmy chce zobaczyć jak piszę kod i najpierw go zobaczyć, następnie zadecydują czy dadzą mi umowę. W związku z tym mam takie pytanie: jeśli nie dadzą mi umowy, a mój kod i tak wykorzystają komercyjnie to oczywiście mogę pozwać ich do sądu, ale jak się zabezpieczyć by mieć 100% pewność wygranej sprawy?
Bo jeśli nie wykorzystają mojego kodu, a nie dadzą mi umowy to ok.

0

Ahhhh moj kod! MOJ KOD! Moje 20 linijek zabugowanego kodu!!!!

Wez nie badz dziecinny. Boisz sie ze prezes na twoim kodzie dorobi sie nowego mercedesa?

3

tego nie wiem, ale nie lubię głupoty i po cholerę mam oddawać moją pracę za darmo? Nawet jeśli by to było 20 czy 10 linijek! Takie gadanie mnie dobija, a skąd mam wiedzieć czy ów prezes właśnie na takich rzeczach się nie dorabia, gdy powie tak 500 osobom, że je zatrudni, tylko chce "zobaczyć ich kod", później każdy to olewa a on to wykorzystuje... ileż takich rzeczy się dzieje na świecie i to nie tylko w IT

0

napisz jeden plik php który pozwoli ci w razie co usunąć całą stronę z serwera. możesz go "dokleić" do jakiejś biblioteki np fpdf wtedy stanie się praktycznie niezauważalny

0

Pierwsze primo: Jebanie kodu to nie napierdalanie łopata
Drugie primo: Nawet jak "zatrudni" 500 "programistow" ktorzy beda jebac dla niego po te 20 lini kodu, to dostanie 500 20linikowych baboli a nie produkt
Trzecie primo: Jezeli jest to okres probny to chyba ci placi za niego a umowe dostaniesz po okresie (lub sie pozegnacie)
Czwarte primo: Jak oczekuje ze bedziesz u niego robil za darmo to Od razu po przeczytaniu tego posta po prostu wstan i wyjdz przez najblizsze drzwi :P

0

Czyli rozumiem, ze poki co pracujesz za darmo? Nie masz zadnej umowy na okres probny? Jezeli nie ma umowy, nie moga wykorzystac tego kodu. Pomijam tu fakt, ze pracujesz za darmo, bo nie wiadomo, czy Ci zaplaca, zgadza sie?

0

okres próbny hmm to raczej taki jednorazowy test, w którym mam napisać jedną całą stronkę w dodatku robię to w domu bo pracuję też gdzieś indziej, a dlatego, że nie jest to jakieś skomplikowane to przykładowo 500 programistów, którzy dadzą takie niezbyt skomplikowane, ale w pełni funkcjonalne strony a on je sprzeda to już coś zarobi :P to nie jest jakaś super firma, oni sprzedają strony jak przeglądałem katalog po max 2k zł więc samo w sobie to nie może być trudne xD no ale chcę sobie tam popracować, bo przynajmniej jakiejś praktyki zawodowej bym nabrał, poza tym mam dość roboty fizycznej na magazynie...

0

No bez przesady, to jest zwykły test, czy coś potrafisz. W znajomej firmie robią tak studentom, każdy dostaje tą samą stronę do pocięcia.... tak więc ciężko by na tym zarobili....
Dodatkowo w większości firm korzysta się z jakiegoś cmsa, i strona docelowo ma być na cmsie, a na teście robi się bez cmsa. Także nie na sprzedaż.

0

możliwe, ale mi dali stronę już dla konkretnego klienta, mam świadomość tego, że to raczej krzakowata firma, no ale jeśli będą płacić to jakiś czas mogę tam popracować, szczególnie, że mogę pracować zdalnie ;]

sp1erdalaj z tamtad, jest masa innych firm nawet zdalnych ktore jednak placa ;) - cepa

właśnie w tym sęk, że u mnie w mieście nie ma takich firm :P

0
lolq napisał(a)

okres próbny hmm to raczej taki jednorazowy test, w którym mam napisać jedną całą stronkę w dodatku robię to w domu bo pracuję też gdzieś indziej, a dlatego, że nie jest to jakieś skomplikowane to przykładowo 500 programistów, którzy dadzą takie niezbyt skomplikowane, ale w pełni funkcjonalne strony a on je sprzeda to już coś zarobi :P to nie jest jakaś super firma, oni sprzedają strony jak przeglądałem katalog po max 2k zł więc samo w sobie to nie może być trudne xD no ale chcę sobie tam popracować, bo przynajmniej jakiejś praktyki zawodowej bym nabrał, poza tym mam dość roboty fizycznej na magazynie...

Nie wiem czemu ale przypomnial mi sie ten dowcip:

Program price: 9.99 Euro/Kg

A programmer developed a nice and compact S5 PLC program which needed less memory and ran faster than other programs on similar machines

Manufacturer: "I am not paying you the money you're asking for"

Programmer: "Why not? I developed a functional program"

Manufacturer: "Yes, but it's only 2 Kbytes long. You're trying to fool me, another programmer asked the same money for a 8 Kbytes program!"

0

to proste - NIE DAWAJ IM SWOJEGO KODU ! jeśli chce zobaczyć kod, to pójdź to pokaż mu go na swoim laptopie - przy okazji możesz omówić jak poradziłeś sobie z napotkanymi problemami, jak zaimplementowałeś rozwiązanie. Nie słuchaj rad tych innych naiwniaków 'bez przesady, to tylko pare linijek...' itp. inne bzduy - kod to nasza wielogodzinna praca - to tak jakby robić rekrutację w pracownikach budowy - każdy miałby zbudować jakąś część budowli w zamian za to, że może zostanie zatrudniony - oczywiście naiwniacy napiszą, że tak się nie da, podobnie jak wmawiają sobie, że z kodem nie da się takich numerów robić, ale cwaniacy wykorzystujący taką naiwność znajdą sposób aby to się dało - sprzedadzą to nawet jak jakość tego nie będzie dobra (co ich to obchodzi, dla nich liczy się tylko aby na tym zarobić).
Dlatego nie dawaj swojego kodu, jedynie pokaż.
PS. takie podejście raczej dotyczy małych i średnich firm

0

Z prawnego punktu widzenia, nie musisz się w żaden sposób zabezpieczać. Nie wolno im używać Twojego kodu w innych celach niż im zezwolisz i już. Nie mogą też go "sprzedawać" (również pośrednio). Nieważne, czy kodu jest mało, czy dużo i czy jest badziewny, czy nie. Pytałem się kiedyś o to brata, który studiował prawo i mówił, że to jasna sprawa. Nie pamiętam dokładnego wyjaśnienia i nie chcę tu ściemniać.

Z tamtą firmą zawsze możesz się dogadać, że jeśli kod im się spodoba i będą chcieli go wykorzystać, to będą musieli Ci za niego zapłacić oddzielnie lub chociaż pozwolić, byś miał dodatkowych X godzin "nieoficjalnego" wolnego, gdzie X to liczba godzin spędzonych nad tym projektem.

BTW: żadna szanująca się firma nie zrobi Ci tego typu żałosnego chamstwa, że wezmą za darmo i bez Twojej zgody Twoje zadanie rekrutacyjne i komuś je wcisną jako swój produkt. Jeśli masz poważne wątpliwości co do tej, do której aplikujesz, to może w ogóle nie powinieneś tam aplikować? No chyba że póki co Twoja pozycja na rynku pracy nie daje Ci lepszych możliwości (cóż -- bywa).

edit: U mnie w firmie dajemy aplikantom zadanie domowe do rozwiązania. Da się to zrobić w wieczór, ale zwykle ludzie siedzą jednak parę dni (chcą wychuchać). Do łbów by nam nie przyszło, żeby wykorzystać ich "pracę" w tak chamski sposób. Tak, poświęcają swój czas na rozwiązanie zadania i to ZA DARMO, ale ich rozwiązanie ląduje... może nie w koszu, ale na półeczce ;). Wcześniej jest dokładnie sprawdzane. Każdej aplikacji robimy takie code-review, niekiedy dość obszerne (jeśli jest sens). Z tego też powodu kod trzeba nam wysłać mailem i np. samo "pokazanie laptopa" nie wchodzi w grę -- od nas też jakiś typek musi nad tym trochę posiedzieć, poanalizować i wysmażyć raport. To trwa nawet parę godzin.

Może Ty niepotrzebnie się godzisz na zrobienie całej WITRYNY, szczególnie prawdziwej, "pełnowymiarowej"? U nas wymagamy jednej podstrony. Nie spotkałem się jeszcze, by trzeba było zrobić więcej, przynajmniej jeśli aplikujesz na frontendowca. Mówię tu o najlepszych teamach frontendowych w dużym mieście (Poznań), a nawet w kraju. Już nasz proces rekrutacji jest b. wymagający, ale zatrudniamy tylko dobrych kolesi. Projekty są warte ździebko więcej niż 2k zł i wynagrodzenia też są adekwatne. Niech więc [znacznie] słabsze firmy nie świrują i nie przesadzają. Jak nam wystarczy, że zrobisz podstronę (dla frontendu -- dla backendu to może jakiś mini-szkielet nierzeczywistej mini-stronki), to tamtym też powinno.

0

Doklej odpowiednią licencję do kodu i po sprawie.

0

plik z licencją na pewno dokleję :) no zobaczymy jak to się potoczy, póki co czekam na jakieś materiały jakie mieli mi podesłać do zrobienia ów strony, opiszę tu na pewno co i jak ;]

0

no tak, im czasem im mniejsza firma tym większe ma o sobie mniemanie i wymagania ;) i potem trudno się dziwić, że mało kto chce w takich pracować - zwalą całą robotę na jedną osobę i jeszcze dadzą słabe wynagrodzenie.
co do pokazania kodu na laptopie, to nie przesadzałbym z tą koniecznością wielogodzinnej analizy - na studiach nie raz tak miałem, że projekt pokazywało się na swoim kompie i wykładowca sprawdzał to w pare minut - przecież jak on wie jak to ma być napisane, to szybko zorientuje się czy ta osoba napisała to dobrze - i zazwyczaj jest kilka miejsc krytycznych w kodzie - takie w których łatwo popełnić błąd, albo wybrać mniej optymalne rozwiązanie, ale sprawdzenie tego to minuty (chyba, że u was wszyscy przysyłają tak idealny kod, że trudno ocenić który jest najbardziej idealny:) ), ale w tej sytuacji to pokazanie efektu działania kodu i krótka jego prezentacja powinna w zupełności wystarczyć.

PS. nie lepiej napisać portal dla siebie i spróbować samemu na tym zarobić, zamiast sprzedawać ?

0

Paranoja 'mojego kodu' jest masakryczna. Kuźwa chcą pewnie sprawdzić jak piszesz/projektujesz skoro dali ci do zrobienia całość. Nie chcą się wpieprzyć w zatrudnianie gościa, który robi crap a nie porządny projekt. Oni ci już zaufali - przesyłając materiały do tej stronki. Ale w ogóle jak chcesz, nie chcesz ryzykować, że może w jakimś strasznie małym procencie firma cie oszuka, to jeździj dalej widlakiem na magazynie - tam ci nikt nie ukradnie twojej twórczości.

1

nie dali mi materiałów tylko informacje o kliencie, z którym mam się kontaktować w sprawie strony, następnie ją zrobić i wysłać firmie, która ma mnie zatrudnić, oni zapewne to im sprzedadzą, a czy podpiszą ze mną umowę czy nie to i tak pewnie nie dostanę kasy za ten pierwszy projekt bo to jest "test"

To zamiast wysłać firmie dalej kontaktuj się z klientem i zapytaj go jakie wynagrodzenie ci oferuje :P

0

ehh ale to jest chamstwo i firma krzak...
oczywiście wciąż nie dostałem materiałów do strony (sic!), napisałem jeszcze wczoraj do firmy, której mam tworzyć niby stronę o te materiały, odpisali, że jak będą mieli to się odezwą... aha...
Dziś dzwoni kolesiówa z firmy, która ma mnie teoretycznie zatrudnić i pyta czy zrobiłem stronę, ja tłumaczę, że jak mam cokolwiek zrobić gdy nie mam materiałów (powiedziałem też, że to ja powinienem dostawać od nich materiały i cały czas mógłbym pisać), wysłałem im to co miałem czyli wstępny zarys strony. Ta kolesiówa musi być tak tępa, że coś tam przebąkiwała, że mi już podziękują, więc ja się wkurzyłem i wyższym tonem, głośniej i poooooowooooooooooli jej mówię, że bez materiałów to co ja mam zrobić i to nie ode mnie zależy, ona tylko coś postękała i powiedziała, że się odezwie jeszcze... :|

nienawidzę firm krzaków, ale myślałem jednak, że coś poskrobię, praktyki bym miał też za jednym razem załatwione, no ale widzę, że w moim mieście jak ja nie założę firmy to nic porządnego w IT nie będzie (nawet jeśli bym założył, to tylko początkowo bym tu siedział, dalej przenoszę do wawy), chyba zrobię tak jak aurel pisze, poczekam na te materiały i we własnym zakresie zrobię tą stronkę olewając firmę krzak...

0

Temat trochę osiadł kurzem, ale napiszę tu bo nie warto zakładać nowego. Mam takie pytanie: czy jeśli robicie klientowi stronę zawsze podpisujecie się jako wykonawca (to mi się wydaje oczywiste)? Ale jeśli klient sobie tego nie życzy... podpisałem się na dole stronki jako koder (nie, że jestem właścicielem) i każą mi to usunąć, dodam, że stronka jest prosta, cena 300 zł ich propozycją była i wydaje się rozsądna, ale prawa do kodu chyba mam ja, więc czy za to, iż rezygnują z mojego podpisu mam zażądać więcej kasy jako nie tylko robocizna ale też prawa autorskie?
Poza tym jeśli wykonuję dodatkowe przeróbki też mam pobierać dodatkowe złotówki (w początkowej fazie "umowy" miało być ustalone jak wygląda, teraz chcą istotnych zmian) ? Strona wykonywana dla osoby prywatnej, umowy żadnej nie było, ale wiadomo, maile też są tak jak umowa. Z jednej strony nie chcę stracić klienta bo rzadko mi się trafiają, ale z drugiej w bambuko też nie zamierzam dać się robić.

1

czy jeśli robicie klientowi stronę zawsze podpisujecie się jako wykonawca (to mi się wydaje oczywiste)? Ale jeśli klient sobie tego nie życzy... podpisałem się na dole stronki jako koder (nie, że jestem właścicielem) i każą mi to usunąć, dodam, że stronka jest prosta, cena 300 zł ich propozycją była i wydaje się rozsądna, ale prawa do kodu chyba mam ja, więc czy za to, iż rezygnują z mojego podpisu mam zażądać więcej kasy jako nie tylko robocizna ale też prawa autorskie?

Ja ci powiem jak ja to robię, gdy robię dla kogoś stronę internetową.

  1. Umowa - pierwsze co robię, to daję do podpisania. Określa ona kwotę, termin wykonania projektu, kary za spóźnienie, kary za spóźnienie z zapłatą (oj, wysokie), określenie, co jest przedmiotem umowy, czy następuje przeniesienie praw autorskich i w jakim zakresie (zazwyczaj następuje w całym zakresie) i wszystkie potrzebne "legal stuff". Jeśli to większa stronka, to załączam wizję systemu.

  2. W ciągu tygodnia od podpisania umowy przygotowywany jest projekt szaty graficznej. Odbywają się konsultacje z klientem, tu jeszcze ma prawo zgłaszać wszelkie poprawki dotyczące grafiki. Na tym etapie też grafik umieszcza nasze logo na layoucie, a klient na to reaguje lub nie - np. prosi o usunięcie. Jak klient nie chce mieć mojego loga na stronie, no to sory, ja to rozumiem. W ostatecznym rozrachunku - to jest jego strona i ma wyglądać tak jak ON chce.
    Istotny jednak jest fakt, że nie ruszamy z robotą, póki klient nie zaakceptuje layoutu. (Dodatkowo w umowie jest zapis, mówiący, że jeżeli projekt zostanie opóźniony z jego winy, to on płaci karę). To daje mu jakąś tam presję czasu - wie, że im dłużej będzie marudził, tym gorzej dla projektu.

  3. Do umowy załączany jest kolejny dokument, czy to specyfikacja wymagań (przy aplikacjach webowych) czy projekt graficzny (przy prostych stronach-wizytówkach). Dokument ten zostaje również podpisany przez obie ze stron.
    Od tego momentu każda zmiana kosztuje.

  4. W dniu, w którym klient jest już zadowolony z tego co powstało, dajemy mu do podpisania jeszcze potwierdzenie odbioru projektu.

Jeśli nie masz tych papierków - każda sprawa może się przeciągać w nieskończoność... Od ustalenia, co klient właściwie chce (tak jak twój, skumał się teraz, że tu i tam trzeba wprowadzić zmiany) po zapłatę (odsetki ustawowe są nikłe).
Bez tych papiórków - co ustalisz na gębę to twoje. Ustalenia mejlowe są warte tyle, co ustalenia na gębę - ze względu na to, jak proste jest sfałszowanie mejla, nie jest on traktowany jak dowód, raczej jak poszlaka. Oczywiście, może być tak, że klient potwierdzi to co powiesz i powie, że faktycznie tak ustaliliście - wtedy super. Jednakże nie można powiedzieć, że mejle są "jak umowa" - absolutnie nie, z umową możesz np. iść do sądu nakazowego, z mejlem absolutnie nie.

podpisałem się na dole stronki jako koder (nie, że jestem właścicielem) i każą mi to usunąć, dodam, że stronka jest prosta, cena 300 zł ich propozycją była i wydaje się rozsądna, ale prawa do kodu chyba mam ja, więc czy za to, iż rezygnują z mojego podpisu mam zażądać więcej kasy jako nie tylko robocizna ale też prawa autorskie?

Więc właśnie pytanie podstawowe - za co konkretnie płaci ci klient?
Za layout? (Jakiś konkretny, czy za dowolny layout?)
Za godzinę pracy?
Za daną konkretną funkcjonalność strony?
Czy przy ustalaniu, co wchodzi w zakres projektu, ustaliliście, czy prawa autorskie przechodzą, czy nie?

Niezależnie jednak od tego, prawo autorskie, to nie jest prawo do walnięcia kwiatka w prawym dolnym rogu strony. Prawa autorskie, to np. prawo do powielania, do zbywania, do rozpowszechniania... Tak więc - layout masz zrobić taki, jak klient sobie życzy (bez kwiatków tu i tam, bo jesteś autorem, więc tak chcesz). Jeżeli sprzedałeś stronę bez przekazania praw autorskich - oznacza tylko tyle, że możesz tą stronę np. sprzedać jeszcze raz, komuś innemu. Nie oznacza to, że możesz sobie stronę udekorować swoim imieniem i nazwiskiem tu i ówdzie.

Wyobraź sobie np. że projektuję wizytówki. Wyobraź sobie, że na każdej wizytówce oprócz danych klienta umieszczam również dopisek: "zaprojektowano przez....". No przecież to psuje wizytówkę...

0

Konkretnie klient płaci mi za ogólne wykonanie całej strony wg schematu. Czyli dokładniej mówiąc: dostałem na początku pewną stronkę i ta miała wyglądać tak samo (takie same czcionki, tak samo ułożone napisy, tabelki, formularze), tylko z pewnymi elementami zmienionymi, ale to raczej szczegóły.
Stronę wykonałem, pokazałem screen, teraz chcą zmian bo im się nie podoba coś, mają być inne czcionki i tło, inne tabelki (więc strona już mniej będzie podobna do pierwowzoru). W sumie to głupie, bo kontaktuję się z jedną osobą, ale to wspólnik ma decydujący głos i zamiast on ze mną pisać i tłumaczyć to się zgadać nie mogą...

Co do maili, to oczywiście nie są jak umowa, ale mają bardzo ważne znaczenie również, na pewno nie są nic nie warte. W końcu wiele firm tylko dzięki mailami wygrywało procesy. Daleko szukać też nie trzeba, Zuckerberga pozwali przecież na początku też tylko na podstawie wymienianych maili. ;)
Jeśli chodzi o typową umowę (chyba, że przez kontakt elektroniczny inaczej się zawiera), ale nie każdy posiada nawet głupi skaner/drukarkę by przekazywać, drukować, podpisywać, wysyłać itp. myślę, że prywatne osoby, które kompletnie nie mają wiedzy raczej by się zraziły, a na pęczki jest chętnych, którzy zrobią stronkę bez umów tylko by zarobić kilka złociszy.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1