Prośba o wsparcie psychiczne i rady, zmiana pracy po roku czasu

1

Opiszę moją ostatnie rozterki i historię dlaczego proszę o pomoc i rady.

Ogólnie mam już epizod za sobą że w jednej Polskiej firmie, która wygrywa przetargi/projekty i potem je realizuje. Zatrudniłem się i trafiłem tam na bardzo toksyczne środowisko pracy. Programiści pracowali za darmo po godzinach, bo projekt był "fixed price" i zbliżał się koniec oddawania projektu, a wciąż było pełno prac i bugów. Kadra zarządzająca zaczęła zrzucać winę na programistów, tak samo na błędy. Scrum Master zaczął uprawiać micromanagement, Team Leader zaczynał być agresywny.

Ja wtedy pierwszy raz tak jakby doznałem szoku w moim życiu i stresu, którego nigdy wcześniej nie miałem. Mimo wszystko wtedy jakoś postanowiłem dać szansę temu projektowi. Jednak ta cała atmosfera i presja zaczynały mimowolnie wpływać na moją psychikę. Zaczęło się od pocenia rąk podczas pracy (przez całe życie tego nie miałem), podwyższonego ciśnienia w ciągu dnia 145/95 i także przez nadgodziny zacząłem gorzej jeść i nie dbać o zdrowie. Miałem jeszcze tak, że nad ranem o 4:30 się wybudzałem i myślałem o pracy.

Jestem wychowany w normalnej rodzinie, gdzie raczej podejście do życia mam takie normalne, staram się spokojnie podchodzić do życia i do wszystkiego, robić sumiennie swoją pracę, być takim prawilnym gościem.

No ale taką presję mi zgotowali, że trafiłem do psychiatry i zacząłem brać leki uspokajające. Po 6 miesiącach i za namową żony i psychiatry zwolniłem się wtedy. Zeszło mi wtedy, że potem 2 miesiące byłem na totalnej przerwie od pracy by dość do siebie i wrócić do normalności. Przestałem także wtedy brać leki.

Aplikowałem z powrotem do normalnej pracy na Umowę o pracę i tam już miałem po prostu nirwanę, spokój w pracy, spokój do tego stopnia że robiłem certyfikaty z Clouda w czasie pracy (zrobiłem 6 certyfikatów z AWS w trakcie pracy bo firma płaciła i miałem czas w pracy na naukę). W zespole nas było 5 Developerów i pracowaliśmy wszyscy normalnie w Scrumie bez żadnej spiny. Przez 2.5 roku dowoziliśmy wszystko co trzeba i klient był zadowolony.

Niestety firma straciła klienta i mnie zwolniono z umowy UoP, dostałem wypowiedzenie i odprawę i tyle.

To było w tamtym roku. Niestety rynek jest jaki jest i aplikowałem do kolejnej pracy do korporacji finansowej - we wrześniu. Praca miała mi się wydawać spokojna, niestety trochę okłamano mnie na rozmowie i już opiszę problem.

Trafiłem do zespołu gdzie jestem sam Developerem Backendowym i jest na mnie bardzo duża odpowiedzialność.

Np. sytuacja z wczoraj. Dostałem emaila na zaproszenie na rozmowę by przedstawić mi nowy temat. Product Owner podczas spotkania powiedział mi, że do połowy maja muszą pilnie zrealizować dany temat i na 15 maja jest termin. Bez żadnych konsultacji ze mną. To już zdarzyło się drugi raz. Podano mi jakie taski muszę zrealizować, nawet dobrze nie wprowadzono w temat i "radź sobie". Od września jestem sam w zespole, a moja wiedza jaką zdobywam w tej korporacji to jedynie zaczepianie innych developerów i proszenie ich o pomoc, wytłumaczenie czegoś. Sporo też siedzę sam i analizuję temat na Confluence oraz w kodzie.

Koniec końców i tak dowożę zadania, ale to wszystko bardzo obarcza mnie psychicznie. W styczniu miałem też deadline i bardzo mnie to stresowało. Mam analityka w zespole, ale on słabo ogarnia i bardzo "umywa ręce". Tak naprawdę nie czuję żadnego wsparcia od niego czy jakiejś pomocy. Rozmawiałem z kierownikiem w pracy, który całkowicie to co powiedziałem olał i powiedział mi, że tak jest i muszę się "uodpornić".

Teraz mam ten deadline do połowy maja i znowu zaczyna mnie to stresować, wracają mi symptomy nerwicy które opisałem na samym początku tego posta. Aktualnie jestem w sytuacji, że każdy "Sprint" dla mnie to nerwówka i tylko czekanie na koniec tego wszystkiego, ciągłe nerwy i popędzanie, bo termin.

W aktualnej pracy mija mi właśnie 8 miesiąc, i myślę dociągnąć do lipca i w lipcu złożyć wypowiedzenie. Wtedy pracowałbym jeszcze w sierpniu i miałbym cały rok pracy w CV. Co Wy o tym myślicie? Ja już tą aktualną firmę skreśliłem niestety, nie mogę tam pracować, zbyt bardzo mnie to obarcza psychicznie i widzę, że to nie jest firma dla ludzi starszych jak ja. Jest wyzysk na młodych programistach i duża presja.

Co Wy o tym wszystkim myślicie? Macie jakieś rady jak sobie poukładać sprawy zawodowe? Chciałbym w końcu żyć spokojnie i bez nerwów, coraz częściej myślę nad zmianą profesji. W zawodzie jestem już 7 lat i powoli się wypalam.

3

Product Owner podczas spotkania powiedział mi, że do połowy maja muszą pilnie zrealizować dany temat i na 15 maja jest termin. Bez żadnych konsultacji ze mną

Piszesz wtedy email do PO i cc na prywatny adres że ten termin jest niemożliwy i dajesz estymatę taką x2 lub x3 kiedy to zrobisz.

Asertywność 101.

Nie ma co się wysilać na rozpisywanie bo pewnie kolejny trollolollo z postCount eq 1.

1

Jak jesteś na UoP to możesz mieć wywalone - najwyżej sami Cię zwolnią. Jeśli to B2B to się bym rozglądał za czymś spokojniejszym.

2

a co się stanie jak nie dowieziesz na wspomniany sztywny termin?

0

Dzięki za odpowiedź i przykro mi się czyta, jak ktoś mówi że jestem trollem, bo nie jestem :/ ciężko nawet taką historię wymyślić.

Jeżeli o to pytanie co się stanie jak nie dowiozę to sam nie wiem, pewnie będzie przesunięty, ale będzie mnie to kosztowało tłumaczenia i stres. Jednak znając już praktykę w tej firmie będą mnie dociskać na maxa teraz bym dowiózł i zaczął robić nadgodziny charytatywnie. Tego nie chcę robić.

Jeżeli chodzi o to drugie to do kogo mam pisać emaila jak to sam ten PO zainicjował i dał mi taki termin? Może napiszę, jak w przyszłym tygodniu dopiero zapoznam się z zadaniami i oszacuję że to nierealne.

W każdym razie mam już powoli dość tego wszystkiego i boli mnie to, po prostu chciałbym normalnie pracować, wykonywać taska za taskiem i kończyć o 16 bez stresu.

Dzięki PaulGilbert za odpowiedź, staram się mieć wywalone, ale ciężko tak. Boję się, że będą mieć problemy znaleźć coś nowego, aczkolwiek mam poduszkę finansową.

1

Każda firma ma inny styl zarządzania. Nie zadowolisz nigdy wszystkich. Też ostatnio trafiłem na firmę, że nie kliknęło. Na rozmowie i po ofercie wyglądało to zupełnie inaczej niż w rzeczywistości - miała być chillowa robota za trochę niższą płacę niż to co zwykle sobie liczę. Jak poinformowałem ich, że nie przedłużam umowy po 3 miesięcznym okresie to byli zdziwieni. Opisałem im na spokojnie co mi się nie podoba, co się nie zgadzało to zaczęli się tłumaczyć, że mają "podwójny" scrum bo z klientem mają osobnego scruma, że estymują kilka miesięcy wcześniej i jak biorą wyestymowany task na sprint to sami już nie pamiętają co mieli zrobić, że klient tak pracuje i tego nie zmieni... Coś tam obiecali poprawić, ale po miesiącu widać było, że to tylko marne próby poprawy i nie podoba im się to, że wywieram jakikolwiek nacisk na ich styl pracy.

Reasumując, nie ma co marnować swojego czasu. Szukaj po prostu czegoś innego i jak znajdziesz to zmienisz szybciej. Nie znajdziesz to zmienisz po tym mitycznym roku, żeby ładnie wyglądało. A UoP jak widać nie chroni. To tylko typ umowy, na b2b przynajmniej zrobisz sobie większą poduszkę finansową 😉

To samo z nadgodzinami. Było dla mnie to dosyć ciężkie, ale po ostatniej firmie gdzie robiłem 2/3 roboty, a drugi programista 1/3 roboty to w końcu się uodporniłem. Robisz w swoim tempie, jak ktoś Ci mówi, że masz dowieść na dany termin, a masz małą wiedzę na dany temat to ich informujesz, że masz za małą wiedzę obecnie, żeby ocenić czy jesteś wstanie dowieźć na wybrany termin i jak będziesz miał większą wiedzę, będziesz w trakcie prac to zobaczysz czy termin jest realny. Najchętniej bym rzucił stawkę 400-600 zł/h i robił robotę 3 programistów, ale tak świat nie działa. Zawsze zapłacą Ci jak za jedną osobę, nie ważne jak będziesz produktywny. Widzę jak ludzie mało robią i jest wszystko okej, to po prostu zwolniłem tempo mniej więcej do ich tempa i się nie przejmuje.

6

Polecałbym wizytę u psychologa i mówię to całkowicie serio. Po twoich postach domyślam się ze masz problemy ze stawianiem granic, asertywnością i ludzie to wykorzystują

1

Ja się wypaliłem zawodowo już bardzo dawno temu i teraz olewam totalnie presję, a gdyby mnie ciśnięto jak Ciebie to bym mówił przekonującym głosem, że się staram jak tylko mogę.

Zachowuj się jak aktorzy na amerykańskich filmach np. w Piratach z Karaibów "..Sir, perhaps if You gave me an another chance...", to jest życie, trzeba grać żeby swoje ugrać

Zresztą i tak tu zaraz wojna będzie

4

Powiedz im że potrzebujesz dwóch juniorów do pomocy w pracy zrobisz dobry uczynek ludzie dostaną pracę a ty nie będziesz sam programował.

4

jak masz jakąś kasę, która pozwoli Ci przezimować 6 miesięcy to rzuć tę robotę w cholerę i szukaj nowej. A jak nie to L4 z tytułu stresu i szukaj innej pracy

0

Też bym się rozglądał za czymś spokojniejszym. Spróbuj w skandynawskich firmach może. Osobiście dałem sobie jeszcze 2 lata (może rok) jako wyrobnik. Trochę mi jeszcze skila brakuje, do tego z czym chcę wystartować, więc się przemęczę. A potem security consulting i nie zamierzam już wtedy pracować więcej niż 3, 4 h dziennie.

1

Jak byś rzucał robotę daj namiary, zastąpię cię i pomszczę

3

Patrzac na to, w jakim kierunku ta branża zmierza, raczej trudno będzie o jakiś trwalszy spokój. Tam, gdzie się dobrze pracuje, rotacja pracowników jest minimalna (zrozumiałe), a w przypadku tego, co na rynku jest dostępne, zwykle ma miejsce spora ekspozycja na stres (na ogół wynikająca z patologii organizacyjnej, a nie jakichś prawdziwych potrzeb biznesowych) i to nawet widać po sposobie przeprowadzania rekrutacji. Może to kwestia kryzysu i za jakiś czas znowu będzie się dało tutaj w miarę komfortowo pracować, choć wątpię.

0

Co to jest normalna rodzina i normalne podejcie do życia? Wedlug czyich norm? Stres jest częścią życia i wcześniej czy później cię dopadnie.

0
Adin napisał(a):

Co to jest normalna rodzina i normalne podejcie do życia? Wedlug czyich norm? Stres jest częścią życia i wcześniej czy później cię dopadnie.

Byłem wychowywany jak typowy Polak, Komunia, Bierzmowanie, nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe, bądź dobrym człowiekiem. Nie mówię, że jestem teraz katolikiem co tydzień chodzi do kościoła ale staram się być po prostu dobrym. Tak samo w pracy nie oszukuję, bo po prostu źle bym się z tym czuł. Miałem też świadectwa z paskiem i poszedłem na polibudę bo miałem wpajane że po studiach będzie mi lepiej i takie tam.

Jeżeli chodzi o wypowiedzi inne to bardzo dziękuję chłopaki, postaram się po prostu jakoś wyluzować i tak jak pisał ktoś, w najgorszym wypadku mnie zwolnią, na co już jestem przygotowany. Mam oszczędności na około pół roku bimbania, kredytu nie mam więc jakoś spokojniej się czuję.

Jeżeli chodzi o asertywność kupiłem sobie książkę o wyznaczaniu granic https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5066561/wyznaczanie-granic-jak-je-stawiac-zeby-czuc-sie-wolnym i będę czytać.

Będę informować co dalej u mnie i dzięki raz jeszcze za wsparcie.

1

Programista. Backend. Samodzielny. Ze sporym (jak na branżę) doświadczeniem. Dowozi projekty na czas. Chłopie ty rozumiesz, że jesteś im tam potrzebny? Bo chyba nie bardzo. To nie z firmą jest problem tylko z tym, że nie umiesz stawiać granic. Zamiast czytać ksiażki z jakimiś pierdołami o samorozwoju, wołasz jutro swojego przełożonego i stawiasz go do pionu. A jak cos stęknie to wołasz przełożonego swojego przełożonego i jego stawiasz do pionu.
Nie obraź sie za styl mojego posta, ale serio dla mnie takie relacje w robocie są nie do pomyślenia, a nie jestem nikim ważnym.
Pozdrawiam

0

To wcale nie jest zarzutka, nie musicie się obawiać. Kadra zarządzająca zaczęła zrzucać winę na programistów, tak samo na błędy. Scrum Master zaczął uprawiać micromanagement, Team Leader zaczynał być agresywny.

Dalej nawet nie czytam :D

1

Ta ostatnia firma którą opisałeś to jakaś niepoważna, jak można mieć jednego człowieka od backendu, a co jeśli ta osoba po prostu odejdzie. Na twoim miejscu będąc na uop robiłbym tylko to co do mnie należy w międzyczasie szukając pracy.
Jeżeli masz sensowne doświadczenie, moim zdaniem idealnie pasowałbyś do jakiegoś finansowego korpo, gdzie po prostu klepie się zmiany w systemie pod kontem regulacji, deadliny są dość odległe, procedury czasochłonne, stresu dość mało.

1
PawelP6 napisał(a):

Trafiłem do zespołu gdzie jestem sam Developerem Backendowym i jest na mnie bardzo duża odpowiedzialność.

Odwróć myślenie - jesteś jedynym backendowym developerem, więc mają Ci dać od razu podwyżkę 50% albo rzucasz papierami. Jeśli tego nie zrobią (a nie zrobią), to przy każdej próbie nacisku powiedz, że nie dostałeś podwyżki i jesteś na wypowiedzeniu. :P

4

Widziałem już masy ludzi wyniszczonych psychicznie przez własną pracę. Niektórzy z boku mówią "taką pracę, to ja bym chciał", a naprawdę bardzo dużo ludzi podupada na zdrowiu, psychice jak ich typ pracy powoli ich wyniszcza. Każdy człowiek ma inny próg odporności na stres, monotonię, brak celu , nadmiar pracy itd. Bywa, że to co jednych motywuje i spręża, innych całkowicie kasuje.

Psychika jest najważniejsza, jak zaczyna się tworzenie depresyjne, takie ogólne osłabienie chęci i motywacji - to zacznie siadać na wszystkim, a nie tylko pracy. Poznałem w życiu bardzo dużo osób, co praca ich wyniszczyła całkowicie, wiele z nich mieli stołki dyrektorskie i kierownicze. Gdzie "ratowali" się często narkotykami - aby dalej pracować na obrotach mimo że bez nich nie mieli motywacji. To był błąd bo robili aby zarobić jak najwięcej na przyszłość.

Jeśli praca wykańcza, to albo trzeba zmienić to co wyniszcza. Głupotą jest tkwienie i stała degradacja zdrowia psychicznego - żadna kasa potem ci nic nie da. W innym temacie na tej stronie kiedyś pisałem - że jak bym mógł cofnąć czas, to bym od razu oddał połowę swojego majątku i już bym nie forsował dla kasy, tylko żył pełnią życia. Warto wziąć po uwagę zmianę pracy na inne projekty, na inne firmy lub zespoły lub całkowicie zmienny na rzecz czegoś zupełnie innego.

Możliwości jest tak wiele, że każdy może po 2 latach działania stać się milionerem, a potem to już efekt kuli śnieżnej. Pawie na wszystkim i we wszystkim można bardzo dobrze zarabiać - tylko trzeba zdać sobie sprawę z jednej rzeczy - nie masz tylko jednego do nadrobienia - własnego czasu życia. Pracując na kogoś to on będzie realizował swoje marzenia, a ty tracił życie na jego wygodne życie za pozostałe resztki.

Dlatego jak widzę na tym forum, czy gdzie indziej kogoś co samodzielnie coś robi i planuje - to trzeba ich wspierać i motywować. A nie kłaść kłody pod nogi i piętrzyć im problemy.

2

Twój problem podzielił bym na dwa problemy.

  • po pierwsze musisz popracować nad psychiką. Ja już trochę stresowych sytuacji w życiu przeżyłem i 90% sytuacji zawodowych po mnie spływa jak po kaczce. Jeśli natomiast jesteś w sytuacji, gdzie praca jest dla Ciebie takim poziomem stresu jaki opisujesz to jest spora szansa, że po prostu masz źle ustawiony termostat i musisz trochę wyluzować. Łatwo się pisze, ale zapewne trudniej zrobić. U mnie po prostu mam odniesienie co to znaczy prawdziwy stres, więc tematy w pracy mnie aż tak nie stresują - oczywiście staram się dowozić, ale w granicach normy, tj potrafię przez miesiąc/dwa zasuwać na wysokich obrotach, ale na pewno nie non stop. Myślę, że może praca z psychologiem by tu mogła pomóc, ale szczerze mówiąc nigdy nie korzystałem, więc nie wiem. Postaw sobie jednak pytanie co się stanie jak nie dowieziesz? W standardowym korpo pewnie nic wielkiego - większy stres będzie miał PO niż programista i jak nie dasz na siebie przenieść tego stresu to się szybko nauczy aby następnym razem nie obiecywać gruszek na wierzbie.
  • drugi Twój problem to musisz się nauczyć grać w tą grę. Jak coś się nie spina to od razu podnosić OFICJALNIE flagę ostrzegawczą i od początku informować o zagrożeniach, tj pisać maile, wnioskować od nadgodziny etc. W ten sposób przenosisz odpowiedzialność na PO i ogólnie management, a jak ktoś na koniec dnia przyjdzie i powie, że nie dowiozłeś to pokazujesz maila sprzed miesiąca, że zgłaszałeś uwagę, że nikt z Tobą nie skonsultował rabialności i od razu zgłosiłeś zagrożenie, wykazałeś się odpwoiedzialnością i poprosiłeś o nadgodziny, ale Ci ich nie przyznano. Wspominasz w takich mailach, że już ostatnio robiłeś darmowe nadgodziny i nie chcesz aby to się stało normą, tak aby od razu odbić wszystkie inne argumenty. Raz lub dwa się tak postawisz i już nikt nie będzie Ci wrzucał zadań ponad siły. Ja dokładnie taką taktykę stosuję aby chronić swoje zespoły przed wyzyskiem - robimy dobrą, policzalną robotę, ale jak ktoś chce wrzucić moim ludziom za dużo pracy to proszę o nadgodziny i wtedy magicznie w 90% sytuacji pojawia się słowo MVP i cięcie zakresu.

Ogólnie wszystko sprowadza się do tego aby z jednej strony być solidnym a z drugiej asertywnym. Jeśli te 2 warunki są spełnione to zazwyczaj jesteś szczęśliwym pracownikiem. Życzę powodzenia bo wiem co stres potrafi zrobić z człowiekiem. Nie odbieraj moich rad jako "to Twoja wina" tylko jako rady co możesz zrobić ze swojej strony aby praca nie była toksyczna. Czasami niestety się faktycznie nie da i wtedy lepiej uciekać.

0

Bardzo dziękuję wszystkim za rady, naprawdę mocno podnieśliście mnie na duchu do tego stopnia, że już nie myślę o zwolnieniu. Zapisałem się do psychologa i tą książkę o której pisałem wyżej zaczynam czytać, rady niektórych z Was przeczytam jeszcze po parę razy i przeanalizuję. Dzięki!

0
PawelP6 napisał(a):

Bardzo dziękuję wszystkim za rady, naprawdę mocno podnieśliście mnie na duchu do tego stopnia, że już nie myślę o zwolnieniu. Zapisałem się do psychologa i tą książkę o której pisałem wyżej zaczynam czytać, rady niektórych z Was przeczytam jeszcze po parę razy i przeanalizuję. Dzięki!

Czyli to był fake ;-) a amatorzy z tego portalu klasycznie to łykneli.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1