Jako że ostatnio mam mega nędzną passę w trafianiu do zespołów, to trochę rozumiem.
Ja się zaczynam rozglądać powoli za nowym miejscem, bo widzę że w obecnym zespole patolka (jestem po pierwszym sprincie)
Nie mam nic przeciwko bliskiej współpracy z biznesem, czy estymacji zadań, ale to co się dzieje, to mnie rozsierdzia.
Więc tak
- taski wyceniają w dniach
- wycena z d**y
- brak dokumentacji technicznej, masa bibliotek wewnętrznych do których repo nie masz dostępu, oczywiście komentarze niepotrzebne nad sygnaturkami metod, dobry kod sam się komentuje, zwłaszcza taki, co robi za zapytanie, a pod spodem mutuje stan xD
- słaby opis ticketa od strony biznesowej
- od strony technicznej opis ticketa nie istnieje
- brak sensownego wdrożenia dla nowych osób
- oczywiście komentarze gości pracujących tam milion lat - "serio uważacie że to zejdzie X dni? Ja to bym zrobił maks w Y dni". No ta, tylko ja dłużej będę analizował istniejące spaghetti, zanim załapie niż taki twórca spaghetti doklepie coś nowego. A czemu bede tyle analizowal? A no, bo sam musze, bo tworcy nie maja czasu na calla na 20 minut :)
Potem na retro wypisują "zła estymacja taska XYZ" i wałkują kwadrans, że z wyceny wychodziło, że ktoś skończy powiedzmy w piątek, a skończył w poniedziałek po południu, czy we wtorek rano.
Takie podejście jest dla mnie mega toksyczne, bo nic nie wnosi. Wycena nigdy nie będzie dokładna, chyba że zespół - głównie korpolider zadba o sensowny opis techniczny historyjki.
A nie że dostajesz na twarz story od biznesu i sam sobie rozpisuj na taski po rozpoczęciu sprintu i jeszcze proś innych o wytłumaczenie pewnych bezsensownych reguł w kodzie.
A myślałem że w korpo jest luz.
No ale to nie wina też korpo pewnie, tylko "zespołu" - czyli kilku gości co siedzi w tym projekcie od początku i sami rzucają innym kłody pod nogi.
Podsumowując, ewakuacja