Wątek przeniesiony 2017-09-27 22:04 z Nietuzinkowe tematy przez somekind.

Instrukcja warunkowa w oczekiwanym wynagrodzeniu :)

0

Z niewiadomych przyczyn, pytanie o oczekiwania finansowe pojawia się na początku rekrutacji.

Nie wiem, dlaczego już wtedy mam się deklarować na kwotę, jak ja nie znam najczęściej projektu, w którym mam pracować.

W związku z tym - czy myślicie, że można śmiało pisać, że na przykład 'oczekuję conajmniej 10 tysięcy brutto, ale jak mnie rzucicie na ten oddział na drugim końcu miasta a będę musiał używać SVNa zamiast Gita to wzrośnie to do 15k'?

Pytam całkiem serio, bo pracowałem już w projektach, gdzie bym rozważał powrót dopiero od przebicia mojego minimum o te 50%. Na szczęście z wiekiem nauczyłem się dokładnie wypytywać co będę robił, z kim i w czym.

1

Lepiej powiedzieć więcej i w negocjacjach schodzić z wysokiej stopy. Jak powiesz mniej to może być ciężko przenegocjować na większą stawkę.

1

Moja taktyka to rzucić większą kwotę, może nawet poza zasięgiem, ale powiedzieć od razu że tyle byś chciał, ale to niekoniecznie jest największy priorytet i jak projekt jest dobry i ciekawy to możesz spokojnie pracować za mniej, a to jest stawka za utrzymywanie 70 letniego systemu w cobolu.

0
Wybitny Kura napisał(a):

Z niewiadomych przyczyn, pytanie o oczekiwania finansowe pojawia się na początku rekrutacji.

Niewiadomych? Serio?! :)))

Lepiej sobie zaraz na początku odpuścić taką życiową okazję :))

0

Ja tak mowie, chce tyle i tyle dla IDEALNEJ firmy, gornej granicy nie ma.

@Bieber - w idealnym swiecie - widze widelki i okreslam, czy mi pasuja czy nie, a na konkretna kwote sie deklaruje juz po tym, jak poznam firme i oni mnie, albo sie firma zgadza albo nie. A tak to ide do firmy z fajna opinia, mowie ze chce X, ale na miejscu sie okazuje ze to najgorszy projekt w tej firmie, a oni dalej chca mi wcisnac X.

1

Nie ma widełek-> nie ma rozmowy. Widełki 2,5 k - 25 k bo zobaczymy jak pan wypadnie na tle innych kandydatów po skończonej rekrutacji -> nie ma rozmowy.

2
Wybitny Kura napisał(a):

czy myślicie, że można śmiało pisać, że na przykład 'oczekuję conajmniej 10 tysięcy brutto, ale jak mnie rzucicie na ten oddział na drugim końcu miasta a będę musiał używać SVNa zamiast Gita to wzrośnie to do 15k'?

Ujawnianie swojego minimum, czyli "ostatniej linii oporu", to duży błąd negocjacyjny. Po wypowiedzeniu takich słów siedźmy sobie wygodnie i czujmy fizycznie, jak z naszej pozycji właśnie uchodzi siła.

Jeśli już jesteśmy zdeterminowani, by podkreślić elastyczność, to powiedziałbym co najwyżej "chciałbym 15 - do ewentualnego przemyślenia, jeśli jakieś inne czynniki podnosiłyby wyraźnie atrakcyjność współpracy". Ale podłogi nie mają prawa zobaczyć.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1