Webdeveloper freelancer - poszukiwacz frajerów?

0

Ładnych parę lat temu pewien znajomy, dorabiający jako freelancer, webdeveloper, przechwalał mi się, jak to w konia nie robi swoich klientów, którzy grubą kasę płacą mu za rozwiązania, które mogliby mieć za darmo i to dużo lepszej jakości (gotowce), gdyby tylko choć trochę poszukali. Pomijając etyczną stronę takiego myślenia, na ile jest to prawda? Czy rzeczywiście wiele komercyjnych projektów webdeveloperów to de facto wyważanie otwartych drzwi? Przede wszystkim mam na myśli te mniejsze, mniej skomplikowane.

0

Jeżeli grubą kasą jest dla niego równowartość butelki ballantines'a, to może i owszem.

0

W liczbach bezwzględnych nie były to duże kwoty (100,200,300 zł), ale względem pracy, którą musiał wykonać (kilka godzin, z nietechnicznymi obowiązkami licząc), aby ją uzyskać, to całkiem spore.

1

Faktycznie gruba forsa, nie ma co.

2
Wybitny Pomidor napisał(a):

W liczbach bezwzględnych nie były to duże kwoty (100,200,300 zł), ale względem pracy, którą musiał wykonać (kilka godzin, z nietechnicznymi obowiązkami licząc), aby ją uzyskać, to całkiem spore.

200 zł za pare godzin roboty, to kolega faktycznie niezły biznes robi. Ciekawe ile by zarabiał, gdyby tak nie przycinał (strasznie nieetyczne) na klientach. 8 zł na godzinę? To chyba byłaby uczciwa stawka!

0

Ta ironia jest na prawdę nikomu nie potrzebna ;).

Jak na doświadczonych programistów stawka kilku stów za kilka godzin roboty może nie jest oszałamiająca, ale mając na uwadze fakt, że oferował na prawdę skromne rozwiązania, które w dodatku można było zastąpić w kilkadziesiąt minut jednym, czy drugim gotowcem, z często lepszym efektem no to imho pytanie nadal pozostaje. Tym bardziej, że klientami krezusi raczej nie byli. Dla jakiegoś gospodarstwa agroturystycznego czy fryzjerki stówa w lewo, czy w prawo przy załatwianiu takiej usługi ma znaczenie ;).

4
Wybitny Pomidor napisał(a):

Ładnych parę lat temu pewien znajomy, dorabiający jako freelancer, webdeveloper, przechwalał mi się, jak to w konia nie robi swoich klientów, którzy grubą kasę płacą mu za rozwiązania, które mogliby mieć za darmo i to dużo lepszej jakości (gotowce), gdyby tylko choć trochę poszukali.

No, ale jak za darmo, skoro musieliby na to przeznaczyć czas? Czas to nie mirabelki Niesiołowskiego, nie rośnie na bezpłatnych i ogólnodostępnych drzewach.

Wybitny Młot napisał(a):

Tym bardziej, że klientami krezusi raczej nie byli. Dla jakiegoś gospodarstwa agroturystycznego czy fryzjerki stówa w lewo, czy w prawo przy załatwianiu takiej usługi ma znaczenie ;).

I ten rolnik czy fryzjerka, zwykli użytkownicy komputerów, ludzie którzy często nie odróżniają pulpitu od dysku, a przeglądarki od internetu, mają nagle poznać się na robieniu stron WWW, domenach, hostingach, CMSach, i zrozumieć czemu MySQL nie odróżnia pustego stringa od NULL? Tego ostatniego to nawet ludzie z 10 latami doświadczenia w IT pojąć nie potrafią...

Gość, który twierdzi, że jego klienci są frajerami, bo zamiast zrobić coś, czego nie potrafią, korzystają z jego umiejętności, to po prostu baran, który sam nie rozumie na czym zarabia...

2

Ładnych parę lat temu pewien znajomy, dorabiający jako freelancer, webdeveloper, przechwalał mi się, jak to w konia nie robi swoich klientów, którzy grubą kasę płacą mu za rozwiązania, które mogliby mieć za darmo i to dużo lepszej jakości (gotowce), gdyby tylko choć trochę poszukali. Pomijając etyczną stronę takiego myślenia, na ile jest to prawda? Czy rzeczywiście wiele komercyjnych projektów webdeveloperów to de facto wyważanie otwartych drzwi? Przede wszystkim mam na myśli te mniejsze, mniej skomplikowane.

wiele osób albo nie umie szukać, albo im się nie chce, czy po prostu nie mogą tracić czasu (poszukiwanie gotowca, jak ktoś nie wie, gdzie szukać to czasem kilka godzin czy nawet długie dni roboty, uwzględniając to, że wiele gotowców jest źle zrobionych, i czasem trzeba z jednego gotowca zrezygnować, poszukać drugiego itp.)

zauważ więc, że ten twój znajomy nie sprzedaje tylko gotowych rozwiązań, ale także swoją wiedzę na temat, gdzie takich rozwiązań należy szukać. Zwalnia klientów z konieczności myślenia i szukania, więc to jest to jego wartość dodana, a nie to, że użył gotowca. To też trzeba umieć.

Po drugie:

W liczbach bezwzględnych nie były to duże kwoty (100,200,300 zł), ale względem pracy, którą musiał wykonać (kilka godzin, z nietechnicznymi obowiązkami licząc), aby ją uzyskać, to całkiem spore.

nie są to wcale duże pieniądze jak na kilkugodzinną pracę freelancera (chyba, że się dopiero zaczyna w tym temacie), szczególnie, że do pracy kilkugodzinnej i tak trzeba dodać ukryte koszty czasowe (chociażby wymienianie meili z klientem, rozmowy telefoniczne, nanoszenie poprawek etc. samo to może kilka godzin zająć, jeśli nie więcej).

Gość, który twierdzi, że jego klienci są frajerami, bo zamiast zrobić coś, czego nie potrafią, korzystają z jego umiejętności, to po prostu baran, który sam nie rozumie na czym zarabia...

To jest smutne. Obserwując wiele takich freelancerków w necie ("takich", tj. takich po których widać, że uważają to wszystko za jedno wielkie nabieranie klienta) odnoszę wrażenie, że:

  1. tacy ludzie się nie rozwijają. Wchodzę na portfolio takiego freelancera, a tam jest napisane, że koleś ma 5 lat doświadczenia (abstrahując od tego, czy to prawda), a strona wygląda jak g*wno na patyku, i rzeczy w portfolio też wyglądają jak niewypały.

  2. mimo obecności na rynku muszą mieć spore trudności z dopływem zleceń i utrzymaniem stałych klientów - wnioskuję to po tym, że ich strony/portfolia to w istocie wielkie reklamy, gdzie się rozpisują na długie akapity (zwykle nie dbając nawet o poprawienie literówek) jacy to oni profesjonalni i jak bardzo warto z ich usług korzystać (czyli: muszą się usilnie reklamować/zachęcać, żeby ktokolwiek korzystał z ich usług)

  3. ale nie mają pojęcia o temacie (o czym można się przekonać patrząc choćby w kod HTML ich stron, który często woła o pomstę do nieba), albo jadą tylko na gotowcach i nic innego nie umieją poza wyszukiwaniem i wgrywaniem gotowców. Nie to, żeby to było złe, bo to też jest potrzebne. Są potrzebni ludzie, którzy ściągną gotowego CMSa, wgrają go na serwer i zmienią skórkę. Problem się zaczyna tylko, kiedy ludzie ci biorą się za rzeczy, które ich przerastają. Widzę czym się kończy. A kończy się zwykle na tym, że ktoś chce zrobić np. prostą animację na stronie, a ponieważ nie zna dobrze ani CSS ani JS, to wgrywa tuzin pluginów do jQuery na stronę, i strona albo działa jak syf, albo w ogóle nie działa (często na forach o programowaniu pojawiają się tematy sfrustrowanych freelancerów typu "wgrałem wtyczkę X, nie działa mi, ślęczę nad tym drugi tydzień".

0

@somekind, ja nie twierdzę, że jego praca jest pozbawiona wartości, ale sprzedając własnego, słabego CMSa, z własnymi, też niezbyt lotnymi szablonami wyważa otwarte drzwi, bo są gotowce. Ich instalacja i obsługa rzeczywiście wymaga pewnej biegłości, ale to już bardziej usługi z kategorii technik informatyk, niż programista. Tam chyba kilkudziesięciu złotych (i to nie 20-30) za godzinę roboty nie ma.

szczególnie, że do pracy kilkugodzinnej i tak trzeba dodać ukryte koszty czasowe (chociażby wymienianie meili z klientem, rozmowy telefoniczne, nanoszenie poprawek etc. samo to może kilka godzin zająć, jeśli nie więcej).

Zaznaczyłem, że te kilka godzin, to razem z zadaniami nietechnicznymi, czyli również konsultacjami. Stricte technicznej roboty miał mniej. Czasem się to wydłużało, przy dziwaczącym kliencie, ale generalnie było jak napisałem.

1
Czarny Kot napisał(a):

@somekind, ja nie twierdzę, że jego praca jest pozbawiona wartości, ale sprzedając własnego, słabego CMSa, z własnymi, też niezbyt lotnymi szablonami wyważa otwarte drzwi, bo są gotowce.

Ale to on jest głupi, że nie korzysta z gotowych szablonów, a nie jego klienci.

0

Czyli większość "autorskich" CMSów do stron wizytówek można z powodzeniem można zastąpić gotowcami, natomiast ich instalację można byłoby kupić wyraźnie taniej, bo to robota nie dla webdevelopera, tylko technika informatyka, albo po prostu, rozgarniętego dzieciaka? Nie dzieje się tak jednak, bo w wyniku "autorskich" i "dopasowanych do klienta" stron pozują na "prawdziwych programistów"?

0
somekind napisał(a):
Czarny Kot napisał(a):

@somekind, ja nie twierdzę, że jego praca jest pozbawiona wartości, ale sprzedając własnego, słabego CMSa, z własnymi, też niezbyt lotnymi szablonami wyważa otwarte drzwi, bo są gotowce.

Ale to on jest głupi, że nie korzysta z gotowych szablonów, a nie jego klienci.

Kolega dostaje 100-300 zł za pare godzin roboty, a powinien uwinąć się z tym w paredziesiąt minut. I jeszcze uważa swoich klientów za jełopów. To chyba podsumowuje temat.

0

Nie widzę w tym wszystkim niczego dziwnego. Na tym właśnie polega praca freelancera. Klient często NIE ZNA się na technologiach webowych, a tych jak wiecie jest sporo, gotowców jest sporo, klient może mieć niezłe zamieszanie.

Można by to porównać do takiej sytuacji kiedy to po jakiego wała płacić za MS Office kiedy to OpenOffice można mieć nie płacąc za to złamanego grosza (czy aby na pewno???), podobnie zresztą można mieć świetnego Linuxa (czy aby na pewno za free??) zamiast Windows tylko co z tego? Jak wiadomo Windows ma się świetnie a i Office się sprzedaje, tak samo jak np. Photoshop się sprzedaje choć alternatywą mogą być jakieś darmowe programy np. GIMP. Łapiecie chyba o co tutaj chodzi? A jeżeli nie to sprawa jest tutaj prosta i oczywista - to że produkty płatne (własnościowe) mają się nadal dobrze pomimo bezpłatnego OS to jest głównie za sprawą rozwiniętego marketingu i wykreowanego wcześniej zapotrzebowania. Linux chyba nie ma aż tak rozwiniętego marketingu, dlaczego nie przebił Windowsa?

Co do freelancingu i stawek bo o to się chyba wszystko rozbiega, należałoby tu jednak rozróżnić dwie zasadnicze rzeczy. Pierwsza to taka, że zupełnie inaczej się to rozpatruje kiedy to freelancing jest głównym źródłem utrzymania i wtedy żeby nie zdechnąć trzeba podjąć odpowiednie kroki a inaczej jak to jest tylko dodatkowe źródło dochodu. Może weźmy pod uwagę to, że stawka 100 czy 200 zł za godzinę pracy nie jest tutaj niczym dziwnym a i są pewnie tacy co biorą więcej. Tylko zastanawiam się na ile to się wiąże z profesjonalizmem programisty www? Bo dla przykładu ile bierze agencja interaktywna a ile dostanie freelancer (podwykonawca)? Niektóre zapewne dają ochłapy, same biorąc dużo, inne pewnie więcej. Albo inaczej. Ile serwis będzie kosztował jakby go zlecić zorganizowanej grupie programistów i grafików a ile jakby zlecić agencji? Po co płacić pośrednikowi jak można by oszczędzić po prostu zlecając to jakiejś zorganizowanej grupie bo i takie są? A no właśnie, agencje chyba mają również swój dobrze rozwinięty marketing i ludzi od tego, kompleksowa obsługa itd.

W tej stawce freelancera nie zawiera się tylko faktyczny czas pracy nad projektem bo to temat tak rozległy, że dużo można by tutaj pisać. W stawkę każdy kto ma trochę oleju w głowie wliczy nie tylko marketing i utrzymanie firmy ale także narzuty związane z niepłaceniem, opóźnieniami w płatnościach, stratach na innych mniej płatnych zleceniach, niestabilnością dochodu a to jest tu największy problem.

Biorąc pod uwagę fakt, że często jednak klient się nie zna w ogóle, lub ma tylko znikomą (pobieżną) wiedzę, jak ktoś jest cwany i ma łeb do biznesu to faktycznie mogą być na tym tle nieporozumienia i naciąganie. Bo z drugiej strony klienci też się boją naciągaczy a ogólnie to jest tak, że najlepszy freelancer to jest ten, co zrobi coś jak najlepiej, jak najszybciej i za jak najmniej. Oczywiście nie ma szans połączyć tych trzech czynników, nie ma jednocześnie tanio, dobrze i szybko, trzeba to mieć na względzie. Niestety wielu chyba tego nie rozumie.

To nie jest tak prosto że coś można wykonać w ciągu godziny czy nawet max czterech bo się może okazać tak, że czas na realizację może być znacznie dłuższy niż by się mogło wydawać i tu sprawa nie jest taka prosta. A gotowce też nie są do wszystkiego.

0

Gotowe cmsy? Może Gotowe skórki i pluginy? tylko częściowo, W wizytówce jeszcze się mi nie zdarzyło, żeby idealnie pasowała dana skórka pod klienta, zawsze a zmieńmy a to a zmieńmy tamto i czas się robi tym bardziej że nie znamy tego kodu i musimy się w niego wdrożyć. Osobiście do momentu gdy sam zdobywałem zlecenia ZAWSZE dostawałem skórkę przygotowaną pod klienta przez grafika i ją wdrażałem sam a i jeszcze zachcianki się pojawiały dodatkowe. Nie 200-300 zł za stronę wizytówkę to zdecydowanie za mało, kwota 500zł to taka kwota gdy wszystko idzie gładko gdzie poświęcasz jeden dzień na wizytówkę i klient zadowolony.

1

A gotowce też nie są do wszystkiego.

Wg mnie gotowce to często mit. To znaczy - jeśli coś od początku do końca jest gotowe, wgrywasz tylko Wordpressa, gotowy szablon i jedziesz, okej. Ale często praca na gotowcach to w rezultacie dostosowywanie tych gotowców(np. szablonów) do swoich potrzeb (co często jest dłuższe niż zrobienie czegoś od zera). Gotowce zwykle są zaledwie półproduktem, z którego dalej trzeba lepić i dalej trzeba w nim rzeźbić...

W zasadzie nawet napisałem na ten temat wpis na blogu: http://13zmiennych.blogspot.com/2015/02/nie-lubie-gotowcow.html (autoreklama, ale co tam) - bo ciągle pojawia się temat gotowców, jak to niby super przyśpieszają pracę, a moim zdaniem to trochę nie tak.

A no właśnie, agencje chyba mają również swój dobrze rozwinięty marketing i ludzi od tego, kompleksowa obsługa itd.

są różni klienci. Wielu klientów nie stać na agencje.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1