Od wielu lat, wszystkie skrzynki pocztowe w domyślnej konfiguracji mają folder "spam" i jakiś algorytm wydzielający spam. Żeby było jeszcze ciekawiej, są tacy dostawcy usług e-mail, w których nie ma możliwości tego wyłączyć, np. WP.pl.
Ja, już dawno temu, całkowicie wyłączyłem ten automat, a stosuję sztywne reguły, które w sposób skuteczny i niezawodny odrzuca część spamu. Każda reguła jest taka, że wszystkie maile z konkretnym adresem nadawcy lub konkretnym ciągiem znaków w temacie mają być automatycznie przenoszone do kosza i to działa. Jak zacznie się regularnie pojawiać spam z konkretnego adresu e-mail, to dopisuję kolejną regułę. Co prawda, w ten sposób nie wszystkie śmieci same zniknął, ale, co ważne, żaden ważny mail nie umknie, a o to chodziło.
Automatyczny filtr spamu myli się w obie strony, czyli zarówno nie każdy śmieć przeniesie do "spam", jak i od czasu do czasu przeniesie do "spam". Konieczność zaglądania do folderu "spam", bo czasem może tam trafić ważny mail sprawia, że całe to filtrowanie przestaje mieć sens, bo i tak obserwuję dwa foldery. To żadna różnica, czy dodatkowy folder nazywa się "spam", czy "odebrane2".
Jednego dnia dostaję ok. 5 śmieci, góra 10 poza regułami przekierowania. Nie wiem i nie interesuje mnie, ile oprócz tego dostaję śmieci automatycznie przechodzących do kosza dzięki ręcznie ustawionym regułom regułom. Już po temacie i adresie nadawcy widać, że to śmieć, a zaznaczenie i wyrzucenie do kosza trwa kilka sekund.
Pytanie jest proste: Jaki ma sens "inteligentny" filtr spamu, skoro i tak trzeba zaglądać do folderu "spam" i własnymi oczami "filtrować" spam i zaznaczać śmieci, żeby kliknąć przycisk "usuń"? Jeżeli robię to sam, to co za różnica, czy robię to w folderze "odebrane", czy w folderze "spam"? Skąd taka popularność tych automatów pomimo ryzyka przegapienia czegoś ważnego? Tym bardziej, że śmieci otrzymywane z określonego adresu lub zawierające charakterystyczne słowa, można wyciąć w sposób prosty i niezawodny.
Działanie automatu można porównać do następującej czynności domowej: Mam jakiś przedmiot, który na pierwszy rzut oka wydaje się być niepotrzebny, więc wyrzucam go do kosza na śmieci, mimo, że nie mam pewności, że nie przyda się i mogę wyrzucić. Przed wyniesieniem śmieci do śmietnika przeglądam zawartość kosza, bo może jednak w koszu jest jakiś przedmiot, który mi się przyda. Czy taki sposób postępowania ma sens? Ja do kosza wyrzuca tylko to, co na pewno nie jest potrzebne i nigdy się nie przyda, a przy wynoszeniu do śmietnika nie sprawdzam zawartości kosza.