Duże różnice w zarobkach w związku - jak podchodzicie do wydatków?

1

Hej,

Jak w tytule - jak podchodzicie do dużych dysproporcji zarobkowych w związkach?

Jak wiadomo, wiele osób w branży IT zarabia kilkukrotność średniej krajowej i powiedzmy, że netto mają 15k+.

Z tym, że to są wyjątki, a nie reguła. Sama branża jest również wyjątkiem.

Natomiast partnerka/partner może pracować w "zwykłym" zawodzie i zarabiać 4k netto. Często bez możliwości osiągnięcia nastu tys.

Jak zarządzacie budżetem?
Co w przypadku większego zakupu i różnicy zdań?
Co z kosztami typu czynsz, rata kredytu, media etc.?
Co z wakacjami?
Co z wydatkami osobistymi?
Jak z emocjami w związku?

6

Mamy jeden wspólny budżet.

2

Dziwne pytania, troche jakbys pytal jak powinna wygladac randka miedzy dwojem ludzi. No tak jak obydwie osoby sobie zycza. W moim przypadku jest lekka dysproporcja, ale obydwoje zarabiamy dobrze, wiec tak sobie radzimy:

Jak zarządzacie budżetem?

Konto wspolne + prywatne. Co miesiac kazdy robi przelew na konto wspolne. Ja robie troszke wiekszy, ale zarabiam wiecej. Koniec koncow na "prywatnym" koncie mam wiekszy dochod netto i dla nas jest to sprawiedliwy uklad.

Co w przypadku większego zakupu i różnicy zdań?

Konto wspolne, odpowiedzialem na to wyzej

Co z kosztami typu czynsz, rata kredytu, media etc.?

j/w

Co z wakacjami?

j/w

Co z wydatkami osobistymi?

j/w

Jak z emocjami w związku?

Nie rozumiem tego pytania. Jezeli kogos ma bolec to, ze partner duzo/malo zarabia to najlepiej zakonczyc ten zwiazek jak najszybciej.

3

Może rozwinę swoją oryginalną odpowiedź.
Komórka rodzinną 2+2+2 koty, domek z ogródkiem, różnica zarobków aktualnie ok 4x z tendencją mocno zwyżkową (zmiana pracy w toku).

Jak zarządzacie budżetem?

Pilnujemy tego co i ile kupujemy. Nie kupujemy impulsywnie/kompulsywnie.
Odkładamy na początku miesiąca ustaloną sumę na wakacje, fundusz emerytalny, wydatki bieżące ze wspólnego konta, to co zostanie na koniec miesiąca idzie na wspólne oszczędności

Co w przypadku większego zakupu i różnicy zdań?

Każdy większy zakup konsultujemy ze sobą. Mamy po 1 głosie na walnym zgromadzeniu udziałowców rodziny więc wymagany jest konsensus. Na pewno nie głosujemy stosunkiem udziałów bo to byłoby idiotyczne przy sporej różnicy dochodów.

Co z kosztami typu czynsz, rata kredytu, media etc.?

Opłacamy ze wspólnego rachunku na ktory wpływają nasze wynagrodzenia.

Co z wakacjami?

Jak wyżej. Z drobną uwagą że dzieciom które nie mają dochodu fundujemy ten wyjazd ze wspólnych środków. Dzieci osiągających dochód nie posiadamy.

Co z wydatkami osobistymi?

Ze wspólnego rachunku. Np ciuchy zazwyczaj ja kupuję sam, żona kupuje sobie i dzieciom. Od reguły są wyjątki dla pewnych części garderoby kupowanych naprzemiennie. Tu rzeczywiście wspólny budżet może być problemem bo nie da się ukryć niespodzianki.

Jak z emocjami w związku?

Bardzo dobrze. Dzisiaj akurat 14 rocznica ślubu, wspólny budżet prowadzimy gdzieś od 17 lat.
Oczywiście wolałbym żeby proporcje zarobków były w okolicach 50/50 (suma mogłaby zostać nawet taka sama jak teraz, czyli mógłbym zarabiać prawie połowę mniej) Ale nie dotyczy to jakichś złych emocji związanych z nierównością dochodów, tylko moją obawą o płynność budżetu domowego w przypadku gdybym trwale utracił zdolność zarobkowania lub mojej śmierci.
Ubezpieczam się na wysoką sumę, ale to jest jednorazowe świadczenie więc nie rozwiązuje problemu długofalowo.
Z tego powodu np ograniczamy ryzyko ekspozycji na kredyty. (Aktualnie mam jakieś drobne bo lubię kupowac sprzęt na raty jak są w opcji 0%).

14

Wg mnie jeśli w związku występują problemy wynikające z tego, że jedno zarabia więcej od drugiego to to jest "dupa na kiju" a nie związek. To przejaw niedojrzałości do życia z drugą osobą. Lepiej się rozejść i niech każde żyje na swój rachunek - wtedy nie będzie problemów.

1

U nas jest rozkład następujący:

  • każdy ma swoje oddzielnie konto ROR, nikt nikogo nie rozlicza jak zarządza swoimi pieniędzmi, dopóki nie generuje długów
  • mamy dodatkowo jedno wspólne konto ROR, na które się zrzucamy proporcjonalnie i z niego jest dyspozycja na wydatki związane z domostwem

Oprócz tego każdy ma swoje jakieś sposoby na oszczędzanie, tutaj też jest pełna swoboda.

Do zarządzania budżetem mamy apkę małą, w której przechowujemy sobie wszystkie wydatki, na koniec roku robimy sobie excela z tego, na co ile $$$ poszło i w prymitywny sposób szacujemy przyszły rok. Działamy tak już 2 lata i na razie nikt się nie wyłamał i wspólnie konsekwentnie księgujemy. Teraz planujemy iść dalej i wygospodarować czas na bardziej precyzyjne rozpisywanie paragonów, np. powiedzmy, że aktualnie żona zrobiła zakupy w sklepie i zostawiła tam 100zł, to całość wpada do jednej kategorii wydatków, a teraz tak ma być, że jak zrobiła zakupy i w nich była np. chemia + pampersy, to chemia idzie do osobnej i pampersy do osobnej.

6
BartoSAS napisał(a):

Teraz planujemy iść dalej i wygospodarować czas na bardziej precyzyjne rozpisywanie paragonów, np. powiedzmy, że aktualnie żona zrobiła zakupy w sklepie i zostawiła tam 100zł, to całość wpada do jednej kategorii wydatków, a teraz tak ma być, że jak zrobiła zakupy i w nich była np. chemia + pampersy, to chemia idzie do osobnej i pampersy do osobnej.

Czy będąc programistą w czasie, w którym przepisujesz paragony na 100zł do Excela nie zarobiłbyś więcej niż oszczędził na potencjalnych analizach tych wydatków?
Rozumiem, że można grupować ogólne wydatki żeby mieć ogólny pogląd na domowy budżet (w sumie taki mBank robi to za mnie) ale rozpisywanie paragonów na pozycje uważam za grubą przesadę :-)
Chyba, że na tym jednym paragonie masz jednocześnie TV, Meblościankę, kaszę i 100 puszek mleka dla dziecka...

1

Rozumiem, że można grupować ogólne wydatki żeby mieć ogólny pogląd na domowy budżet (w sumie taki mBank robi to za mnie) ale rozpisywanie paragonów na pozycje uważam za grubą przesadę :-)

Może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Powiedzmy, że masz zrobione zakupy i masz n-przedmiotów, które ogólnie można ująć jako chemia. Suma z tego wychodzi 60zł, to wpisujesz po prostu "Nazwa sklepu / Dom / Chemia ", ale na tym samym paragonie masz pampersy dla bąbelka, to one wpadają do "Nazwa sklepu / Dziecko / Zdrowie i Higiena".

I potem na koniec roku robisz taktyczny select na kategorii Dom i jak widzimy, że jakoś dużo wyszło w tym miesiącu, to robisz sobie bardziej szczegółowy select z grupowaniem na kategorie i już wiesz, że np. "Aaaa, w tym miesiącu była jakaś impreza i dlatego taki pik wydatków"

(w sumie taki mBank robi to za mnie)

No my mamy rozproszone po kilku bankach + akurat co do monitorowania wydatków, zależy mi, aby było jak najbardziej offline

4

"Specjaliści IT o pieniądzach nie rozmawiają, oni je mają"

1

Na różnych etapach związku z mieliśmy z żoną różny poziom dysproporcji w zarobkach. W pewnym momencie zarobki były na takim samym poziomie, a teraz znowu mamy konkretną różnicę z racji ogromnego wzrostu wynagrodzeń w IT i szerszego dostępu do pracy zdalnej dla firm spoza Polski.
U nas zarządzanie finansami prezentuje się następująco:

  • Jesteśmy małżeństwem, więc mamy świadomość, że prawnie nasze zarobki i tak są wspólne. Jednak każdy z nas prowadzi własne konto i dysponuje swoimi środkami.
  • Prowadzimy wspólne konto na które przelewamy środki według uznania, ale nie mniej niż pewna kwota. Środki z tego konta przeznaczamy na utrzymanie gospodarstwa domowego, spłatę kredytu, wakacje i inne wspólne wydatki.
  • Przed ślubem nie prowadziliśmy wspólnego konta. Jakbym miał wrócić do tamtych czasów, to zdecydowałbym się na założenie takowego jeszcze przed ślubem.
  • Żona ma kredyt na mieszkanie wraz z rodzicami. Ja się do tego kredytu nie dokładam. Ale już do utrzymania mieszkania, w którym jeszcze mieszkamy jak najbardziej się dokładam.
  • Mam wspólny kredyt na dom, do którego lada moment się będziemy przeprowadzać. Spłacamy go ze wspólnego konta.
  • Raczej nie kłócimy się o finanse. Chyba tylko o wysokość kredytu na dom się pokłóciliśmy. Ja chciałem większy kredyt, żona mniejszy. Wzięliśmy mniejszy kredyt i nie żałujemy.
1

Natomiast partnerka/partner

Problemy wynikające z życia na kocią łapę.

1

Mamy osobne konta, dzielimy się wspólnymi wydatkami 50:50. Szczerze mówiąc było to dla nas oczywiste od początku, że oddzielamy relację od pieniędzy i ten temat dla nas nigdy nie istniał. Wszystko po równo od zawsze. Poznaliśmy się, kiedy ja jeszcze nie pracowałem w ogóle, a ona już tak, potem zarabialiśmy podobnie, potem ja przez jakiś czas nic, potem na odwrót, a od dłuższego czasu ja zarabiam dużo więcej.

Jak zarządzacie budżetem?

W przypadku wydatków stałych typu czynsz to po prostu jedna strona płaci, a druga przelewa jej połowę z tego. W przypadku płynnych wydatków, typu żywność, to oboje liczymy ile wydaliśmy na bieżąco. Na koniec miesiąca jest po prostu rozmowa "ej ile wydałeś na żarcie? Ja 1000. Ty 700? To płacisz za kolejne zakupy" i to rozwiązuje sprawę.

Co w przypadku większego zakupu i różnicy zdań?

Jeżeli to większy osobisty wydatek to nie ma nawet rozmowy, bo każda strona w pełni dysponuje swoimi pieniędzmi. Jeżeli jest wspólny to różnica zdań polega co najwyżej na sporze o parametry/rodzaj produktu, a nie o kwotę. Nie ma czegoś takiego, że ktoś chce kupić coś, ale nie ma na pokrycie swojej połowy.

Co z kosztami typu czynsz, rata kredytu, media etc.?

Opisałem wyżej, wszystko na pół, rozliczamy się na bieżąco w momencie dokonywania płatności, co trwa 5s, żeby nie siedzieć później z fakturami itp.

Co z wakacjami?

Jeździmy na takie, na które nas oboje stać. Aktualnie ja zarabiam więcej, więc można powiedzieć, że obniżam wymagania, ale tak naprawdę nigdy nie miałem dużych. Nie czuję potrzeby podróży na inne kontynenty czy coś. Czasem ja jadę sam gdzieś, ale to na krótko i bardziej to wynika z tego, że moje tempo zwiedzania jest z 10x szybsze od dziewczyny i potrzebuje czasem zrobić wypad dostosowany tylko pod siebie.

Co z wydatkami osobistymi?

Nic. Ja kupuję, ona kupuję i tyle. Dowiadujemy się o nich po prostu w zwykłych codziennych rozmowach i tyle. Czasem pomagamy sobie wzajemnie wybrać najlepszy produkt lub wspólnie szukamy miejsca w mieszkaniu na nową rzecz :D Pieniądze nie są tu tematem, żadne z nas nie ma prawa decydować o wydatkach osobistych drugiej strony, dopóki te wspólne są pokrywane.

Jak z emocjami w związku?

A bardzo dobrze, dziękuję. Nie będę udawał, że byliśmy parą zgraną od pierwszego spotkania, bo zgrzyty po drodze były, ale muszę szczerze przyznać, że o pieniądze nigdy się nie kłóciliśmy.

1

Jak zarządzacie budżetem?
Co w przypadku większego zakupu i różnicy zdań?
Co z kosztami typu czynsz, rata kredytu, media etc.?
Co z wakacjami?
Co z wydatkami osobistymi?
Jak z emocjami w związku?

Żona nie pracuje, więc nie ma co dzielić :D Budżet jest wspólny, zredukowaliśmy liczbę kont do minimum, mamy dwa wspólne rachunki. Kredyt wspólny, wydatki wspólne, wakacje wspólne, dzieci AFAIK też wspólne. Osobiste - to co potrzeba to kupujemy, ale i tak to jest nic w stosunku do tego co wydajemy na budowę, więc nie ma się o co kłócić ani za co kupować jakiś większych rzeczy.

nalik napisał(a):
  • Raczej nie kłócimy się o finanse. Chyba tylko o wysokość kredytu na dom się pokłóciliśmy.

To jest dobre, my kredyt bez problemu i marudzenia, tak samo wszystkie wydatki na dom, a z kłótni to pamiętam tylko o odkurzacz za 200 zł.

1

Kontekst: rodzina 2+3, nie liczyłem, ale różnica w zarobkach kilkukrotna:

Jak zarządzacie budżetem?

Kasa jest wspólna, mamy 2 konta, wspólne. Jedno służy do bieżących wydatków na życie. Bardziej żeby się kontrolować z wydatkami. Na tym koncie wpłacamy nasz tgodniowy budżet i staramy się go nie przekroczyć.

Co w przypadku większego zakupu i różnicy zdań?

Magiczne słowo: kompromis.

Co z kosztami typu czynsz, rata kredytu, media etc.?

Idzie ze wspólnej kasy. Technicznie, jak schodzi wypłata żony to siadam i robię przelewy. Kredyty pobierane są automatycznie z drugiego konta.

Co z wakacjami?

No ustalamy gdzie planujemy ile chcemy wydać i jedziemy.

Co z wydatkami osobistymi?

Jeżeli to nie rower za naście tysięcy to kupuję, jak coś wymaga większych środków to informujemy się nawzajem.

Jak z emocjami w związku?

Jak w życiu raz dobrze raz źle ;)

0
BartoSAS napisał(a):

Może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Powiedzmy, że masz zrobione zakupy i masz n-przedmiotów, które ogólnie można ująć jako chemia. Suma z tego wychodzi 60zł, to wpisujesz po prostu "Nazwa sklepu / Dom / Chemia ", ale na tym samym paragonie masz pampersy dla bąbelka, to one wpadają do "Nazwa sklepu / Dziecko / Zdrowie i Higiena".

I potem na koniec roku robisz taktyczny select na kategorii Dom i jak widzimy, że jakoś dużo wyszło w tym miesiącu, to robisz sobie bardziej szczegółowy select z grupowaniem na kategorie i już wiesz, że np. "Aaaa, w tym miesiącu była jakaś impreza i dlatego taki pik wydatków"

(w sumie taki mBank robi to za mnie)

No my mamy rozproszone po kilku bankach + akurat co do monitorowania wydatków, zależy mi, aby było jak najbardziej offline

Ogólnie rozumiem i powiedzmy, że już masz tego Excela.
Zakładając, że jesteś przeciętnie zarabiającym programistą, mam pytanie.

  1. Czy jeśli w jakiejś kategorii typu chemia albo bąbelek wyjdzie Ci duża kwota to podejmiesz jakieś działania?
  2. Będziesz kupował dziecku tańsze pieluchy albo używał mniej lub tańszy proszek do prania?
  3. Czy te raporty będą miały jakikolwiek wpływ na Twoje przyzwyczajenia?
  4. Jesteś gotów z czegoś zrezygnować?
  5. Czy może jest za tym jakiś inny cel? Czy może celem jest satysfakcja z posiadania takich informacji (cel szczytny więc rozumiem)?

Chciałbym poznać cel bo różne Excele ludzie prowadzą...
Mój znajomy od ponad 10 lat prowadzi Excela dotyczącego jego życia seksualnego t.j. wszystkie próby zainicjowania stosunku z żoną ze statusem udane/nieudane wszelkie działania "na własną rękę" itp...
Niestety nie chce nam dać wglądu do niego... kiedyś pokazywał tylko wykresy :-)

0

Postaram się po kolei jakoś odpisać:

Czy jeśli w jakiejś kategorii typu chemia albo bąbelek wyjdzie Ci duża kwota to podejmiesz jakieś działania?

Tutaj to standardowe "to zależy", np. stety, albo niestety na bąbelku można próbować zaoszczędzić, bo np. jak Nas wdrażali to dali "markowe" specyfiki do pielęgnacji i możesz podjąć próbę zamienników o ile jego organizm je toleruje.
Co do chemii, to przykład z życia wzięty, standardowo kupowałem sobie Białego Jelenia na Allegro w paczkach z lenistwa, okazało się, że w Rossmanie cenowo wychodzi korzystniej, jeżeli załapiesz się na promocję, więc teraz np. kupuję go w Rossmanie, może nie jest to drastyczna różnica, ale skoro i tak tam ktoś z Nas dwojga zagląda, to przy okazji może się ogarnia.

Będziesz kupował dziecku tańsze pieluchy albo używał mniej lub tańszy proszek do prania?

No to jak wyżej napisałem - możesz podjąć próbę zamienników o ile jego organizm je toleruje.

Czy te raporty będą miały jakikolwiek wpływ na Twoje przyzwyczajenia?

Na razie jedynym przyzwyczajeniem jest poprawa samodyscypliny, ale też udało się Nam np. zredukować "jedzenie na mieście", kiedy wyszło, że za tyle kasy można było ogarnąć coś do domu, bo mamy równolegle budowę.

Jesteś gotów z czegoś zrezygnować?

No lista rzeczy jest mocno ograniczona, ale mam wyłapane punkty, z których mógłbym w razie "w" zrezygnować, najczęściej są to jakieś subskrypcje, ale one są wykupione w abonamencie rocznym, więc mogę ewentualnie zaplanować ile odłożyć, aby w dany miesiącu nie być zaskoczonym, że mi ubyła dana kwota, lub odłożyć na OC ( jak jeszcze nie byłem aż tyle wartym programistą, to mi się to sprawdziło, tylko nie było sformalizowane aplikacjami/excelami).

Czy może jest za tym jakiś inny cel? Czy może celem jest satysfakcja z posiadania takich informacji (cel szczytny więc rozumiem)?

Sam widok tych słupków daje mi jakąś satysfakcję, zwłaszcza, że w krótkim czasie dużo zmian zaszło w moim życiu. Jednak, to nie jest tak, żebym siedział i się nad tym branzlował - po prostu przychodzi taki dzień, patrzymy we dwoje na te wyniki, ewentualnie rozważamy kiedy i na jakie wakacje możemy sobie pozwolić i już. Dopóki nie jesteśmy tak w 100% na swoim, to jakieś ruchy w życiu codziennym, to byłby strzał w stopę i niepotrzebna frustracja.
Jak tak się chwilę dłużej zastanowię, to trochę chcę osiągnąć taki stan, że jakieś jednorazowe wydatki nie będą zaskoczeniem w ciągu roku, tylko można na nie się przygotować odpowiednio w ciągu roku. No i fakt, że można to osiągnąć cały czas podnosząc swoje wynagrodzenie, ale no, nie czuję się na siłach jeszcze na przysłowiowe 15k, więc pozostają Nam jakieś tego typu rozważania.

Mój znajomy od ponad 10 lat prowadzi Excela dotyczącego jego życia seksualnego t.j. wszystkie próby zainicjowania stosunku z

To jeżeli chodzi o tego typu excele, to prowadzę excela wydatków na budowę i tam jest napisane, co ile kosztowało dokładnie, nawet pierdoły typu paca, tarcza diamentowa etc. On ma za zadanie mi pokazać jak mocno rozjechały się plany z rzeczywistością.

0

Też prowadziłem jakiś czas Excela z wydatkami.
Celem było poznanie na co wydaję pieniądze.
O ile opłaty stałe (czynsz, prąd, raty itd) są łatwo policzalne to reszta sie rozmywa. Ja to dzieliłem na grupy: jedzenie, samochód, chemia, ubrania, rozrywka, czynsz, kredyt opłaty, edukacja dzieci, kieszonkowe. Nie spisywałem szczególnie pozycji z paragonów, ale na zasadzie Biedronka= spożywka (tu wyjątek, że w okresie sprawdzania staraliśmy się chemię kupować osobno) itd. w efekcie wyszło że największą pozycja w budżecie to ubrania.
Jak dwie osoby wydają z jednej puli to się to po prostu rozmywa.
Jakie zmiany u mnie to przyniosło: założyliśmy drugie konto na którym trzymamy pieniądze na życie na tydzień na podstawie obliczeń z Excela. I z niego wydajemy. W efekcie lepiej panujemy na co wydajemy pieniądze.

1

Nie wiąż się z osobą o niższym statusie majątkowym. Drugi raz bym tego nie zrobił (w ogole bym sie nie wiazal).

A już zdecydowanie nie bierz ślubu...

W komentarz prośba o argumenty, więc piszę:

  1. Kompleksy drugiej połówki.
  2. Poczucie, ze opiekujesz się nią jak dzieckiem.
  3. Osoba która ma duzo kasy, a jej nie zarobiła, nie docenia tego i robi sie rozpieszczona.
  4. Rozwód z taka osoba moze cie totalnie duzo kosztowac. Jak jestes zonaty z osoba ktora zarabia podobnie, niezaleznie od winy nic nie placisz. Jak chcesz odejsc od osoby biednej, to licz sie z duzymi alimentami DO KONCA ZYCIA.
  5. Taka osoba w oczywisty sposób zajmuje sie domem i spedza wiecej czasu z dzieckiem, przez co ma z dzieckiem silniejszą relację, co takze moze wplywać na sytuacje rozstania/rozwodu.
  6. Oczywista sprawa - koszt. Bedziesz wydawal na taka osobe duza czesc zarobków, zamiast cieszysz sie z kasy, która zarabiasz będziesz placił za botoxy i inne zabiegi.
  7. Ludzie czasem się rozstają - rozstając się z osoba samodzielną masz mniejsze wyrzuty sumienia/nie musisz takiej osoby pozniej utrzymywać.

Chłopie wyjmik kalkulator, albo policz se pod kreską to równanie.

5

Utrzymujemy się z 500+ tak jest uczciwie

0

Dopóki była dość duża dysproporcja to brałem większość wydatków na siebie. Teraz takiej nie ma i rozłożyły się po równo lub prawie równo

3
Azarien napisał(a):

Natomiast partnerka/partner

Problemy wynikające z życia na kocią łapę.

Czyli ślub sprawia, że ludzie lepiej zarabiają?
Muszę o tym powiedzieć znajomym spłacającym kredyty za wesele, bo chyba nie są świadomi.

0

Chwilę nie zaglądałem, ale widzę, że temat się rozkręcił.

A przyszedł mi na myśl, bo z żoną mamy parę znajomych i ich związek wyglądał 'specyficznie'.

Partner jechał na wyjazd w góry (to samo hobby) z grupą znajomych, ona nie, bo nie miała pieniędzy.

Ona cieszy się z kupionego mieszkania, ale nie jest w akcie własności.

Wydawało nam się to trochę dziwne.

1
somekind napisał(a):

Czyli ślub sprawia, że ludzie lepiej zarabiają?

Nie, ale wydają mniej. Na przykład wspólne posiłki, czy wejście w drugi próg podatkowy przy wyższych dochodach. Zakładając, że kasa im nie uderzyła do głowy.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1