Świąteczne "promocje" w sklepach

0

Czemu w sklepach na święta jest tak drogo ?
za granicami bywają realne promocje o połowę taniej, a u nas polega to na podwyżce cen miesiąc przed świętami, a potem łaskawej obniżce do cen normalnych,czy wynika to z pazerności rodzimych januszy ? złego zarządzania ?
nawet jakieś wyprzedaże z outletu to raptem z 10% mniej od standardowych cen, rozumiem zwyżkę dolara, ale to chyba nie tłumaczy wszystkiego ...

2

uwielbiam ten pusty frazez "za granicami"

Promocje wielkie... to sa tylko w USA na black friday. Przed swietami w kazdym kraju sie zwieksza cene a pozniej robi sie z tego promocje. PO swietach jak produkty zostaja to wtedy sa calkiem ok przeceny.

To jest powszechny chwyt marketingowy. Po prostu trzeba wiedziec kiedy nie kupowac ;)

7

Dzieje się tak ze względu na to, że Polska to "kondominium rosyjsko-niemieckie pod żydowskim zarządem powierniczym" jak mówi Braun albo "państwo teoretyczne" jak mówi Sienkiewicz albo "Polska w runie" jak mówią... w sumie nie wiadomo kto tak mówi. Kiedyś na takie kraje jak nasz mówiło się również "republika bananowa" albo "kolonia".

Nasz kraj to raj dla zachodnich korporacji, które sprzedają w Polsce produkty gorszej jakości, za większe pieniądze niż na Zachodzie, a do tego wyprowadzają stąd kapitał bez płacenia podatków. Na Zachodzie w większości sklepów można oddać zakupione produkty praktycznie bez podawania przyczyny, w Polsce wciąż w wielu sklepach wiszą kartki "nie przyjmujemy zwrotów". Firmy nie respektują podstawowych praw konsumentów, uciekają od odpowiedzialności, odmawiają uznania reklamacji. Dodatkowo w Polsce wciąż pokutuje przysłowie "zastaw się, a postaw się" przez co wiele osób nie potrafi sobie odmówić luksusu, pomimo tego, że ich nie stać. Wszystko tylko po to, żeby pokazać otoczeniu swoje rzekome "bogactwo" i wyjątkowość. Firmy o tym wiedzą i z premedytacją to wykorzystują nie stosując żadnych znaczących obniżek cen, ponieważ nie muszą. Polak nawet jak by miał się zapożyczyć, to i tak kupi, zamiast odmówić sobie czegoś na co go nie stać. Polacy podobnymi przesłankami kierują się przy organizacji wszelkich uroczystości rodzinnych w szczególności wesel, komunii, urodzin dziecka czy świąt. Bez szumu i blichtru się nie obędzie. Uroczystość rodzinna musi być droga, wystawna i na pokaz, a jak nas nie stać, to trzeba wziąć kredyt. Polak musi pokazać otoczeniu, że ma większy samochód, większą choinkę, droższe buty, albo był na bardziej egzotycznych wakacjach.

0

@Haskell jakies dowody na twoje teorie spiskowe? troche jezdze po swiecie i w polsce jest (poza malymi wyjatkami) bardzo tanio. w szmateksach, jarmarkach czy sklepach pani hani na calym swiecie raczej nie praktykuje sie zwrotow, w sieciowkach jest to zwykle ujednolicone globalnie. jesli wybiera sie opcje 'po kosztach' to wypadaloby sie liczyc z tym ze jakosc moze nie byc najwyzsza. to co zauwazam (nie tylko w polsce) ze ludzie chca nacwaniakowac ile sie da, a potem leca teksty 'oszukali mnie, co za chinszczyzna' :) z tym 'pokazywaniem sie' to nie jest cecha uzalezniona od narodowosci.

1
katelx napisał(a):

w szmateksach, jarmarkach

Ups rzeczywiście zapomniałem o szmateksach, moja teoria spiskowa legła w gruzach. Może dlatego, że pisząc o "zachodnich korporacjach" nie pisałem o szmateksach...

1

Nasz kraj to raj dla zachodnich korporacji, które sprzedają w Polsce produkty gorszej jakości, za większe pieniądze niż na Zachodzie.

Tylko czyja to wina? Uważasz, że jest to działanie niemoralne, że Państwo powinno regulować to jakimiś przepisami? Firmy przecież inwestowały w Polsce po to by zarobić i widocznie taki mają model biznesowy. Zresztą zagraniczne sieci sklepów przecież też konkurują między sobą obniżając ceny, czy podnosząc jakość produktów.

a do tego wyprowadzają stąd kapitał bez płacenia podatków

Ale przecież nie tylko zagraniczne firmy tak robią - ostatni głośny przykład - Reserved. Nic też nie szkodzi na przeszkodzie, by kupować tylko w polskich sklepach - wydaje mi się, że już w każdej branży można znaleźć polski "odpowiednik" (ok - sieci hipermarketów nie mamy).

Na Zachodzie w większości sklepów można oddać zakupione produkty praktycznie bez podawania przyczyny, w Polsce wciąż w wielu sklepach wiszą kartki "nie przyjmujemy zwrotów".

O ile mi wiadomo, w Polsce możliwość zwrotu mamy tylko w przypadku zakupów przez Internet, w stacjonarnym sklepie - jest to tylko dobra wola sprzedawcy/polityki firmy. Nie wiem - ale coraz rzadziej spotykam się z tym, że kupionego towaru nie można zwrócić (znasz przykład?) - obecnie na rynku jest taka konkurencja, że można po prostu w takim sklepie nie kupować i tyle. Chcesz by było to regulowane przepisami?

Firmy nie respektują podstawowych praw konsumentów, uciekają od odpowiedzialności, odmawiają uznania reklamacji.

Jakieś dane/statystyki? Ile firm z zagranicznym kapitałem odmawia reklamacji w porównaniu z polskimi?

0

Firmy nie respektują podstawowych praw konsumentów, uciekają od odpowiedzialności, odmawiają uznania reklamacji.

Jakieś dane/statystyki? Ile firm z zagranicznym kapitałem odmawia reklamacji w porównaniu z polskimi?</quote>

np. w sprzęcie bardzo często u nas producent odmawia gwarancji bez paragonu (lub ją skraca) w zagranicznych oddziałach natomiast w magiczny sposób otrzymujesz numer RMA bez płaczu i wyczerpującą pomoc helpdesku
dochodzi do kuriozalnych sytuacji, że szybciej załatwisz przez oddział w Holandii niż w polandii ;)

1

Na stronie UOKiK są sprawozdania roczne z ich działalności. To bardzo dobre źródło informacji co do skali naruszeń praw konsumentów. Niestety nie dowiemy się z niego ile milionów osób zostało pokrzywdzonych (tak oszukanych można liczyć w milionach), ponieważ ten urząd nie zajmuje się każdym pokrzywdzonym Kowalskim, którego oszukano w sklepie w galerii handlowej. Na celowniku mają przede wszystkim firmy, które masowo stosują praktyki łamiące zbiorowe interesy konsumentów i są masowo zgłaszane przez klientów.

Ostatnio głośno było o klientach pokrzywdzonych przez Canal+, którym jednostronnie zmieniono umowy. Około 2,5 miliona osób po połączeniu Cyfra+ i n dostało gorszą ofertę (mniej kanałów) za większe pieniądze i nie mogli z tego zrezygnować, ponieważ operator upierał się przy interpretacji, że pomimo drastycznej zmiany warunków, umowy nadal obowiązują. Klientów, którzy chcieli zrezygnować bezprawnie obciążano opłatami. UOKiK nałożyło na nich karę około 3,5 miliona złotych, ale to wcale nie była największa kara nałożona przez urząd.

Największe przewały robią jednak banki i towarzystwa ubezpieczeniowe, które zawierają umowy wprowadzając klientów w błąd oraz jednostronnie zmieniając umowy. W zeszłym roku w aferze dotyczącej bardzo znanego towarzystwa ubezpieczeniowego oraz dwóch banków i jednej instytucji finansowej UOKiK nałożył na te cztery firmy kary w wysokości w sumie ponad 50 milionów złotych. Ludzie byli masowo oszukiwani, firmy oferowały klientom polisy na życie przedstawiając je jako standardowe lokaty, nie informując o ryzyku finansowym oraz o wysokich kosztach rezygnacji przed końcem umowy, nie uznawano również praw klientów do rezygnacji w ciągu 30 dni od daty zawarcia umowy gdy już Kowalski przeczytał umowę i zorientował się, że został oszukany. UOKiK stwierdził, że firmy łamały prawa konsumentów na każdym etapie: przedkontraktowym, podpisywania umowy i wykonywania umowy. W końcu sprawą zainteresował się sąd i nakazał tym firmom umożliwienie klientom rezygnacji bez obciążania opłatą likwidacyjną. Pomimo wyroku sądu klienci byli bezprawnie obciążani opłatą likwidacyjną i w przypadku rezygnacji w pierwszym lub drugim roku trwania umowy tracili wszystkie wpłacone oszczędności! Skala tego oszustwa przeraża...

1
katelx napisał(a):

@Haskell jakies dowody na twoje teorie spiskowe? troche jezdze po swiecie i w polsce jest (poza malymi wyjatkami) bardzo tanio. w szmateksach, jarmarkach czy sklepach pani hani na calym swiecie raczej nie praktykuje sie zwrotow, w sieciowkach jest to zwykle ujednolicone globalnie. jesli wybiera sie opcje 'po kosztach' to wypadaloby sie liczyc z tym ze jakosc moze nie byc najwyzsza. to co zauwazam (nie tylko w polsce) ze ludzie chca nacwaniakowac ile sie da, a potem leca teksty 'oszukali mnie, co za chinszczyzna' :) z tym 'pokazywaniem sie' to nie jest cecha uzalezniona od narodowosci.

To nie są teorie spiskowe, lecz fakty, do których sieci same się przyznają. Tak, na rynki wschodniej i środkowej Europy zawsze trafiają gorsze produkty, bo rzekomo tutaj konsumenci są "mniej wymagający". Przeczytaj: http://natemat.pl/85183,bbc-do-polskich-supermarketow-trafiaja-produkty-drugiej-kategorii

A najśmieszniejsze jest tłumaczenie rzecznika polskiego oddziału Tesco, że przecież wszystko jest ok bo to że tam jabłka wyglądają gorzej to nie znaczy że są gorsze, smakują tak samo jak te ładne sprzedawane na zachodzie.

2

wszedzie robi sie w konia promocjami, szczegolnie w czasie wzmozonego zainteresowania zakupami, czy jest to fair to juz inna sprawa, zwlaszcza gdy porownamy punkt widzenia konsumenta i producenta ;)

czysteskarpety napisał(a):

np. w sprzęcie bardzo często u nas producent odmawia gwarancji bez paragonu (lub ją skraca) w zagranicznych oddziałach natomiast w magiczny sposób otrzymujesz numer RMA bez płaczu i wyczerpującą pomoc helpdesku
ok, ale pewnie jednak czesciej kupujesz w kraju (i tym samym czesciej reklamujesz). naprawde nie widze drastycznej roznicy w jakosci serwisu w polsce vs za granica, jestem w sumie sklonna stwierdzic ze helpdesk jest durniejszy na zachodzie, jak scenariusz jest niestandardowy to zwykle jest 'eeee' i koniec dyskusji :) no ale to tylko moje wrazenie

Mały Krawiec napisał(a):

To nie są teorie spiskowe, lecz fakty, do których sieci same się przyznają. Przeczytaj: http://natemat.pl/85183,bbc-do-polskich-supermarketow-trafiaja-produkty-drugiej-kategorii
widze ze tak jak forumowy flame-kocur masz problem z czytaniem ze zrozumieniem, nie wnikam w to czy hipermakretowe owoce sa smaczne tak samo w londynie jak i w warszawie, chcialam jakis dowodow na to ze polacy sa tak dymani jak w cytacie sprzedają w Polsce produkty gorszej jakości, za większe pieniądze niż na Zachodzie. to jest wg ciebie fakt? podany link nie udowadnia tego. rownie dobrze mozna powiedziec ze zagraniczne koncerny robia polsce dobrze bo dostosowuja sie pod rynek.

Mały Krawiec napisał(a):

na rynki wschodniej i środkowej Europy zawsze trafiają gorsze produkty, bo rzekomo tutaj konsumenci są "mniej wymagający". A najśmieszniejsze jest tłumaczenie rzecznika polskiego oddziału Tesco, że przecież wszystko jest ok bo to że tam jabłka wyglądają gorzej to nie znaczy że są gorsze, smakują tak samo jak te ładne sprzedawane na zachodzie.
mysle ze gdyby nie bylo popytu na niskiej jakosci produkty to firmy by ich po prostu nie oferowaly. nie rozumiem w czym tu jest problem, w polsce jest masa sklepow w ktorych mozna kupic produkty dobrej jakosci, nie trzeba kupowac brzydkich jablek w tesco. gdyby rzecznik powiedzial prawde, ze polakow generalnie nie stac zeby tyle placic za zarcie co placa ludzie na zachodzie, wiec dajemy tansze odpowiedniki to by dopiero byl bol d**y

0
katelx napisał(a):

podany link nie udowadnia tego.

0
katelx napisał(a):
czysteskarpety napisał(a):

np. w sprzęcie bardzo często u nas producent odmawia gwarancji bez paragonu (lub ją skraca) w zagranicznych oddziałach natomiast w magiczny sposób otrzymujesz numer RMA bez płaczu i wyczerpującą pomoc helpdesku
ok, ale pewnie jednak czesciej kupujesz w kraju (i tym samym czesciej reklamujesz). naprawde nie widze drastycznej roznicy w jakosci serwisu w polsce vs za granica, jestem w sumie sklonna stwierdzic ze helpdesk jest durniejszy na zachodzie, jak scenariusz jest niestandardowy to zwykle jest 'eeee' i koniec dyskusji :) no ale to tylko moje wrazenie

mi chodzi o długość gwarancji i jakość obsługi, chęć pomocy, prędkość załatwiania sprawy i w ogóle jej załatwienia, a nie traktowania jak potencjalnego złodzieja próbującego naciągnąć "biedną firmę" na nowy sprzęt ;)

1
katelx napisał(a):

mysle ze gdyby nie bylo popytu na niskiej jakosci produkty to firmy by ich po prostu nie oferowaly. nie rozumiem w czym tu jest problem, w polsce jest masa sklepow w ktorych mozna kupic produkty dobrej jakosci, nie trzeba kupowac brzydkich jablek w tesco. gdyby rzecznik powiedzial prawde, ze polakow generalnie nie stac zeby tyle placic za zarcie co placa ludzie na zachodzie, wiec dajemy tansze odpowiedniki to by dopiero byl bol d**y

Myśleniem to ty się raczej nie pasjonujesz i srasz we własne gniazdo jak typowy zakompleksiony polaczek. Kupujesz g**no za droższe pieniądze mniej zarabiając od Niemca czy Anglika i cieszysz się z tego jak małpa w zoo. I jeśli myślisz że to tylko brzydszych jabłek dotyczy to naiwny jesteś jak dziecko.

Chcesz czarno na białym to masz porównanie cen tych samych produktów w tej samej sieci hipermarketów:

http://www.fakt.pl/polityka/nie-dosc-ze-niemcy-zarabiaja-cztery-razy-wiecej-niz-my-to-zycie-za-odra-jest-o-wiele-tansze-,artykuly,524745.html

0
czysteskarpety napisał(a):

mi chodzi o długość gwarancji i jakość obsługi, chęć pomocy, prędkość załatwiania sprawy i w ogóle jej załatwienia, a nie traktowania jak potencjalnego złodzieja próbującego naciągnąć "biedną firmę" na nowy sprzęt ;)
z tym traktowaniem jak potencjalnego zlodzieja to tez sie z tym spotkalam, gdy 100 lat temu pracowalam w sklepie to wlasnie tak to wygladalo, kazdy klient to potencjalny naciagacz (wg szefa ktory sam robil co mogl zeby jak najbardziej ocyganic ;)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1