Eksperyment Calhouna

0

Pomijając trochę propagandy i IMO denny wywiad na tej stronie (albo i nie pomijając, przecież to dział Flame), co o tym myślicie?

http://www.physicsoflife.pl/dict/eksperyment_calhouna.html

0

IMO myszy są jeszcze za głupie.
No i nie wynalazły jakiejś poważniejszej hierarchii, pieniądza, znajdowania nowych terenów do życia no i wojen.

0

@spartanPAGE co do hierarchii to wszystkie zwierzęta stadne ją mają i działa ona w podobny sposób u wszystkich.

@Wizzie niestety historia uczy, że to prawda. Pozbawienie bodźców motywujących powoduje iż dany organizm na dłuższą metę zanika.

1

Brak wyzwań stopniowo pogarsza zachowanie
kolejnych pokoleń populacji.
Ta degeneracja jest nieunikniona
i kończy się wymarciem populacji.

Z powodu braku wyzwań, wyginięcie populacji
jest nieuniknione. Trwa to kilka pokoleń,
ale nieuchronnie prowadzi do wymarcia.

Ale jakich wyzwań? Innego rodzaju wyzwania będzie widziała na swej drodze mysz, a innego rodzaju wyzwania będzie widział człowiek. Mysz po zaspokojeniu potrzeb fizjologicznych, bezpieczeństwa i przynależności będzie czuła się już myszą spełnioną. Człowiek natomiast ma więcej poziomów potrzeb, które, choć przyznam niechętnie, można opisać na piramidzie potrzeb Maslowa, tj. po zaspokojeniu potrzeb przynależności i miłości człowiek dąży do szacunku i uznania, czyli buduje swoją wartość, kompetencje i stara się o poważanie. Następnie, gdy czuje się względnie usatysfakcjonowany życiem dąży do dalszej samorealizacji, tj. zwiększa swój potencjał, poszukuje wrażeń estetycznych i poznawczych, czyli zwraca się w stronę nowej wiedzy, sztuki, podróży, odkrywaniu nieznanego.

Problemem jest jednak to, że choć należymy do jednego gatunku, to każdy z nas może mieć inaczej skonfigurowaną w/w piramidkę. Jednemu wystarczy do szczęścia, aby mieć co przepchnąć przez układ pokarmowy i trwa tak, aż do momentu, gdy ów układ przestanie funkcjonować. Innemu z kolei wystarcza gonitwa za pieniędzmi i obudowywanie się dobrami materialnymi i czyni tak, aż do momentu, gdy mózg zostanie wyłączony przez śmierć. Są jednak ludzie, którzy po zaspokojeniu swoich podstawowych potrzeb w postaci pożywienia, względnie godnego poziomu życia, spełnieniu w relacjach towarzyskich, idą dalej. Są ciekawi otaczającego ich świata. I tacy ludzie, nawet gdy otoczeni i przytłoczeni przez maszynki do pochłaniania i wydalania materii organicznej, zdobędą w przyszłości Marsa i będą budować przyszłość gatunku ludzkiego.

Koncepcja eksperymentu jest ciekawa, ale wśród ludzi zawsze będą jednostki, których potrzeby będą wykraczały poza to, co można kupić. Dzięki rozwojowi układu nerwowego nasze potrzeby często wykraczają poza domenę namacalnego i wkraczają w domenę idei.

0

Ja tam na nauce się nie znam, ale widzę, że bogate kraje mają problemy z przyrostem naturalnym, a te biedne prędzej z przeludnieniem.
Patrząc w mniejszej skali, jak nie ma wojen, głodu, a ludzie mają względnie wszystkiego pod dostatkiem, to już im tak nie śpieszno do wydania potomstwa. A tu imprezy, a tu kariera zawodowa, a tu podróże dokoła świata.

0

Rozwijając trochę bardziej komentarz do postu Gjorniego...

Człowiek natomiast ma więcej poziomów potrzeb, które, choć przyznam niechętnie, można opisać na piramidzie potrzeb Maslowa

Problemem jest jednak to, że choć należymy do jednego gatunku, to każdy z nas może mieć inaczej skonfigurowaną w/w piramidkę. Jednemu wystarczy do szczęścia, aby mieć co przepchnąć przez układ pokarmowy i trwa tak, aż do momentu, gdy ów układ przestanie funkcjonować.

To jak jest wreszcie? Wszyscy mamy jakąś piramidkę, czy jednak znajdzie się ktoś, któremu wystarczy dostęp do internetu i schabowy mamusi lub inne łatwe żarcie? :) Przepychanie byle czego przez układ pokarmowy dla spełnienia samej czynności w żaden sposób nie kwalifikuje się z osobna jako piramidka, prędzej jakaś kupka cegiełek (w istocie, bardzo ważna kupka cegiełek).

Na takich, że są ludzie, którzy pracując w placówkach naukowych godzą się zarabiać psie pieniądze, byle tylko móc mieć kontakt z nauką i nigdy w życiu nie usłyszysz od nich słowa na temat chęci posiadania wypasionego auta, czy domu w Malibu. Wystarcza im tyle, by żyć normalnie i mieć siłę na ich prawdziwą pasję, czyli naukę.

Pamiętaj, że eksperyment dotyczył przetrwania gatunku we wręcz królewskich dla niego warunkach. Myślisz, że naukowiec goniący za teoriami i wynalazkami będzie interesował się samicami?
Okej, sorry, że tak uczepiłem się akurat ciebie, ale twój post mnie jakoś tak zmotywował do wypowiedzi :D

Moim zdaniem eksperyment jak najbardziej trafny w odniesieniu do ludzkości. Ale przecież manna z nieba nam nie spada, więc trudno spełnić jedno z założeń eksperymentu, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu tej manny zabraknie, co w przypadku myszy nie miało miejsca.
Ogólnie widzę dużo podobieństw między obecną sytuacją pośród ludzi a tym doświadczeniem i odpowiedziami profesorka z wywiadu. Masa WM'ów, "strong independent wymyns", życie po linii najmniejszego oporu.
A może to ja po prostu przebywam w tej gorszej części internetu :(
Anyway, jakby tak coś pieprznęło, a na świecie ostała się ino grupka właśnie pięknisiów i 'bezdzietnych samic', to pewnie byłby koniec człowieka :)

0

Nawet profesor Zimbargo, jeśli chodzi o prace domowe, to: 'pomaga żonie' :D

0
Gjorni napisał(a):

Mysz po zaspokojeniu potrzeb fizjologicznych, bezpieczeństwa i przynależności będzie czuła się już myszą spełnioną. Człowiek natomiast ma więcej poziomów potrzeb

Nie uogólniaj. Nawet na tym forum znajdą się osoby będące zaprzeczeniem tego twierdzenia

0

Nawet jeśli ludzie wyginą, to co w tym złego?

0
mad_penguin napisał(a):

Nawet jeśli ludzie wyginą, to co w tym złego?

Żeby było dobrze to muszą wyginąć w sposób politycznie poprawny.

0

Wniosek współpracownika Johna Calhouna:
Im większa populacja, tym matka mniej dba o swoje gniazdo i młode.

  • Zasłabnij podczas spaceru na wsi - zawsze ktoś się zainteresuje.
  • Zasłabnij podczas spaceru w wielkim mieście - obok przejdzie kilka tysięcy ludzi zanim ktoś cokolwiek zrobi.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1