Studia to nie szkola zawodowa? A po co sie idzie na studia?
Rozrywka. Poznawanie ludzi. Rozwój horyzontów.
No i też się zgadzam, że studia powinny być modularne, żeby każdy mógł sobie wybrać czego się chce uczyć.
Ale jeśli chodzi o takie typowo programistyczne kwestie, to wg mnie takie idealne studia programistyczne powinny uczyć nie tylko "klepania", ale również strony bardziej projektowej czy biznesowej.
Projektowej, czyli jak projektować aplikacje. Zajęcia, w których studenci np. wymyślają aplikacje na sucho i nie myślą o technikaliach, ale np. o UX. No i robią jakiś prototyp apki w programie do prototypowania, zamiast ją kodować (bo wtedy zamiast myśleć o tym, "jak się deklarowało zmienną?" nauczą się myśleć bardziej pod kątem wartości, jaką niesie apka dla użytkownika).
Albo rysowanie diagramów architektury kodu na papierze, czy dyskusje o wybranych technologiach czy algorytmach i wykładowca potem by mówił np. "dobra, okej, ale co jeśli apka przekroczy milion użytkowników? Twoja piękna architektura będzie zamulać, a ten algorytm jest niewydajny" " (tylko to, żeby wypaliło, nie mogło być na ocenę, tylko raczej na zaliczenie/niezaliczenie, bez oceny. Po prostu "propozycja studenta" --> "feedback wykładowcy". I człowiek się uczy. Tak jak na rozmowie o pracę, też można się czegoś nauczyć tą metodą.)
Albo biznesowej, czyli studenci wymyślają własny startup, i potem szukają inwestora (i szkoła im w tym pomaga, służy jako taki inkubator przedsiębiorczości).
No i też zajęcia z psychologii, coaching dla programistów, praca w zespole.
Innymi słowy studia programistyczne jako taka symulacja rzeczywistości, gdzie nie wystarczy naklepać kod, ale ktoś musi pomyśleć, jak go zaprojektować, ktoś musi też myśleć o kwestiach biznesowych (niekoniecznie będzie to ta sama osoba, ale przecież jest wiele firm, które zostały założone przez programistów), i też trzeba umieć pracować z ludźmi.