Kto powinien ponieść koszty naprawy auta w takim przypadku?

1

(gdyby komuś film odtwarzał się od początku, chodzi o sytuację w 24 sekundzie)

Jadę sobie przepisowo, nagle ktoś wjeżdża na mój pas. Żeby uniknąć stłuczki omijam go poboczem. W trakcie manewru przywaliłem w kamień/słup/wpadłem w dziurę/whatever, mechanik wycenił naprawę na 5k pln. Czy mam prawo żądać pokrycia kosztów naprawy od kierowcy, który zmusił mnie do takiego manewru, skoro nie doszło do kontaktu między naszymi autami?

Pytam czysto teoretycznie :)

5

Tak, chociaż w takiej sytuacji to nie po fakcie, tylko od razu się dzwoni po policję, pokazuje film i dojeżdża osobę, która spowodowała zagrożenie i zgłasza do ubezpieczyciela drugiego samochodu. Po fakcie, dopiero przy wycenie mechanika to wg mnie za późno.

2

mimo, że do kontaktu nie doszło to gość i tak jest winny wymuszenia więc albo spisujecie oświadczenie na miejscu albo dzwonisz na policję. W obu przypadkach naprawiasz z OC ale do tego trzeba mieć papiur. Jak nie masz papiura to może być ciężko - zostaje naprawa z AC i regres, który nie zawsze się udaje.

6

Jadę sobie przepisowo, nagle ktoś wjeżdża na mój pas. Żeby uniknąć stłuczki omijam go poboczem

Sytuacja sprzed jakichś 20 lat.
Kumpel sobie jechał przepisowo. Z drugiej strony jechał TIR. Chyba kierowca przysnął, zaczął jechać na czołówkę. Kumpel odbił na pas w przeciwnym kierunku. Kierowca TIRa się obudził, wrócił na swój pas i tam doszło do zderzenia. Jeden kumpel zginął, drugi (kierowca) mocno się potrzaskał. W sądzie zrobili jego winę - bo do zdarzenia doszło na pasie jazdy, na którym kumpla być nie powinno. Fakt, że wtedy nie było kamer - ale byli świadkowie, ustawienie pojazdów i inne poszlaki sugerowały, że przebieg zdarzenia był taki, jak napisałem. Mimo wszystko - sąd uznał, że winny jest kumpel. Powinien dać sie rozwalić na swoim pasie - wtedy, wprawdzie pośmiertnie, ale miałby rację. Przez to, że próbował uniknąć kolizji, uciekł na przeciwny pas, tam się walnęli z TIRem, który wrócił na swoją stronę i przez to z kolegi zrobili winnego. Może, jakby miał siłę się odwoływać, to w kolejnej instancji by udało się zmienić wyrok, ale powiedział mi, że za każdym razem wracanie wspomnieniami do siedzenia pół godziny w rozwalonym samochodzie obok martwego zmasakrowanego kumpla jest ponad jego siły i nie chce się kłócić, wziął wyrok na klatę i starał się żyć dalej.

Druga sytuacja - jest droga, ale na tyle wąska, że nie ma wyznaczonych pasów ruchu. Jadą dwa pojazdy z przeciwnych stron. Ty zjeżdżasz częściowo nawet na pobocze, ale mimo wszystko - drugi kierowca jedzie za szeroko i się pukacie. Czyja wina? Logika nakazuje, że jego. Ale przepisy mówią inaczej - jeśli nie ma wyznaczonych pasów ruchu, to oba poruszające się pojazdy są współwinne. Dlatego w takiej sytuacji, jeśli nie jesteś pewien, czy się zmieścicie - najbezpieczniej jest się zatrzymać. Wtedy tylko on się porusza, więc wina będzie drugiego kierowcy.

0
Saalin napisał(a):

Tak, chociaż w takiej sytuacji to nie po fakcie, tylko od razu się dzwoni po policję, pokazuje film i dojeżdża osobę, która spowodowała zagrożenie i zgłasza do ubezpieczyciela drugiego samochodu. Po fakcie, dopiero przy wycenie mechanika to wg mnie za późno.

To nie jest takie jednoznaczne. Bo może jego reakcja była nadmiarowa i spokojnie mógł przejechać bezpiecznie? Jak była Policja na miejscu to na pewno dużo zależy kogo winę orzekli.

1
S4t napisał(a):

Bo może jego reakcja była nadmiarowa i spokojnie mógł przejechać bezpiecznie? Jak była Policja na miejscu to na pewno dużo zależy kogo winę orzekli.

Co do policji w takich sytuacjach to przypomniała mi się akcja z "Uwaga, pirat" albo "STOP Drogówka". Kobieta jechała swoim pasem, obok kończył się pas, kierowca włączył się do ruchu, ale kobieta w ciąży, zestresowała się, zahamowała i źle się poczuła. Kamer w samochodach brak, monitoringu brak. Policja jedzie do kierowcy, który "wymusił" pierwszeństwo i karze go mandatem za wymuszenie, bo skoro pani się zestresowała to miała powód.

0
S4t napisał(a):
Saalin napisał(a):

Tak, chociaż w takiej sytuacji to nie po fakcie, tylko od razu się dzwoni po policję, pokazuje film i dojeżdża osobę, która spowodowała zagrożenie i zgłasza do ubezpieczyciela drugiego samochodu. Po fakcie, dopiero przy wycenie mechanika to wg mnie za późno.

To nie jest takie jednoznaczne. Bo może jego reakcja była nadmiarowa i spokojnie mógł przejechać bezpiecznie? Jak była Policja na miejscu to na pewno dużo zależy kogo winę orzekli.

O, właśnie o to mi chodzi. Co jak druga strona albo ubezpieczyciel powie, że za późno zacząłem hamować, albo za daleko zjechałem i mogłem przejechać bliżej omijanego auta, wtedy bym nie zahaczył o kamień czy dziurę i szkody by nie było, albo powinienem wdepnąć hamulec i zamknąć oczy, bo wtedy mimo, że doszłoby do wypadku, to szkody by były mniejsze?

1

Powinien zapłacić ten, co slalom uprawiał. Będzie wiedział następnym razem, że trzeba kulturalnie przywalić, a nie cudować poboczem. Mógł jakieś dziecko zabić, które by tamtędy szło do przedszkola w przyszłości.

0

Dlatego w takich sytuacjach lepiej nie odpuścić i się zderzyć z wymuszaczem. Co jeśli byś miał tam zamiast krawężnika inne auto?

0

ja bym rąbnął, niech ginie.

1

Ja bym od razu dzwonił na pały i się nie patyczkował. Zrobiłeś gościowi przysługę bo powinieneś hamować, iść na dzwon i skasowanie obu samochodów. Tam był przystanek, takim manewrem ryzykowałeś potrącenie pieszego.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni byłem świadkiem dwa razy wyprzedzenia kilku samochodów na raz z czołówką w zabudowanym, które o włos by się zakończyły tragedią. Dziwnym trafem zawsze są to jakieś gówna w gruzie. Jak ktoś nie jest pewien manewru wyprzedzania i nie ma mocy to niech czeka, a nie ryzykuje życiem innych bo mu się spieszy otworzyć harnasia i pobić żonę 5 minut wcześniej.

1
ehhhhh napisał(a):

Dlatego w takich sytuacjach lepiej nie odpuścić i się zderzyć z wymuszaczem. Co jeśli byś miał tam zamiast krawężnika inne auto?

Bo człowiek działa instynktownie i podświadomie obliczył, że ominięcie poszkodowanego najprawdopodobniej zarówno jemu jak i poszkodowanemu przyniesie najmniej uszczerbku na zdrowiu. Poza tym nie jesteś w stanie jakkolwiek przewidzieć co stanie się z samochodem podczas uderzenia z prędkością 20km/h. Może stłuczona szyba przebije Ci oko? Może będziesz miał lekkie, mszczące się 10 lat później, uszkodzenie kręgosłupa?

Poza tym - gdybyś regularnie powstrzymywał instynkt samozachowawczy - za którymś razem wybrałbyś zderzenie z łosiem zamiast ominięcie go.

0

Analogicznie nie jesteś w stanie przewidzieć czy będziesz dachował i nie zabijesz kogoś na poboczu. Pamiętaj, że samochody są tak zbudowane, żeby jednak strefa zgniotu chroniła kierowcę. Uderzając w kogoś centralnie, maska i silnik przyjmują większość impetu. Jeżeli robisz slalom to wystawiasz się drzwiami na uderzenie. A w drzwiach strefy zgniotu nie masz.

Analogicznie jadąc z rodziną wyobraź sobie, że wykonując slalom w prawo, odbijając i wracając na jezdnię z zablokowanymi kołami możesz obrócić samochód tak, że pasażer będzie wystawiony na uderzenie.

Nie ma czegoś takiego jak instynkt kierowcy jeżeli nie trenowałeś wychodzenia z poślizgu na torze. A nawet jeżeli trenowałeś to driftowanie z rodziną na pokładzie może nie być najlepszym pomysłem. Podczas jazdy samochodowej może zadziałać Twój gadzi móżdżek małpy i podświadomie będziesz chronił swoją stronę samochodu.

0

@froziu: nie nie froziu to tak nie działa. Taki odruch to odruch przeciętnego kierowcy. Kierowcy lepsi wiedzą ile i czy w ogóle mogą uciec. Na drodze trzeba być zorientowanym co jest w okoł ciebie ale do tego potrzeba praktyki.

1

Panowie, ale o jakiej sytuacji Wy rozmawiacie?

Gość jedzie 90km/h, wcisnął hamulec do dechy, ABS zadziałał, zmniejszył prędkość do jakiś 20-40km/h, w dalszym ciągu wjechałby w przeszkodę, więc ją ominął. Co prawda zaliczył nie do końca znane pobocze, ale tego uczą na kursach prawa jazdy i do tego służy ABS - by móc skręcać mając wciśnięty hamulec.

Na filmiku poza felgami, może lakierem nikt nie ucierpiał.

Widząc reakcję na hamulec (szybko zaczął hamować) zakładam, że świadomie widział iż ma trochę miejsca.

Gdyby wjechał w przeszkodę (samochód), nawet z niską prędkością do jakiej zwolnił, jak słusznie zauważyliście uderzyłby przodem w przeszkodę i silna zabudowa przodu samochodu pozwoliłaby mu wyjść praktycznie bez szwanku. Z drugiej strony gość wjechałby, ponownie jak słusznie zauważyliście, w bok innego samochodu a tam mogło być dziecko, które być może by zabił (nawet przy 20km/h).

Taki odruch to odruch przeciętnego kierowcy.

Ogólnie jeśli chodzi o tę sytuację, to ciężko ocenić. Gdyby były dwa pasy ruchu, to przeciętny faktycznie nie zmniejszając prędkości próbowałby go ominąć i zrobił jakiś gruby piruet z dachowaniem, o ile w ogóle zdążyłby zareagować (bo ludzie raczej jeżdżą ospale z jedną ręką na kierownicy), tutaj przeciętny raczej wcisnąłby hamulec (nie do końca) do dechy i zamknął oczy, a konkretny gość z filmiku jak wyżej opisałem - wcisnął hamulec do dechy (słychać opony) po czym ominął przeszkodę wychodząc z tego praktycznie bez szwanku.

2
froziu napisał(a):

Gdyby wjechał w przeszkodę (samochód), nawet z niską prędkością do jakiej zwolnił, jak słusznie zauważyliście uderzyłby przodem w przeszkodę i silna zabudowa przodu samochodu pozwoliłaby mu wyjść praktycznie bez szwanku. Z drugiej strony gość wjechałby, ponownie jak słusznie zauważyliście, w bok innego samochodu a tam mogło być dziecko, które być może by zabił (nawet przy 20km/h).

Nie.
To nie gość jadący prosto swoim pasem zabiłby to dziecko tylko ten, który skręcał bez upewnienia się, czy może to zrobić.

0

@froziu: nie, prawidłowo wykonany manewr ominięcia przez doświadczonego kierowce nie powinien owocować uszkodzoną felgą. W tym przypadku kierowca po prostu zareagował nie mysląc o tym ile ma miejsca na ucieczkę. Doświadczony kierowca by miał to w głowie i nie uszkodził felgi zamiast auta sprawcy.

2

Bosze ile tu jest "miszczów" kierownicy na tym forum. Nie wiedziałem, że mamy tu tylko opanowanych ludzi co są w stanie przeanalizować prędkość wiatru i zakrzywienia ziemi przy wykonywaniu manewru wyminięcia samochodu, który na nich wymusił pierwszeństwo przy czasie reakcji grubo poniżej 1 s.

0

Teoretycznie wina jest tego kto wymusił pierwszeństwo, ale jest jeszcze konieczność udowodnienia tej winy. Załóżmy, ze samochód uległ uszkodzeniu, przyjeżdża policja i widzi gościa, który urwał koło na krawężniku - sytuacja jasna. Nawet jak masz kamerę, to jest pytanie, czy np. nie przesadziłeś z reakcją, bo może on i jechał szybko i miał kierunkowskaz, ale "chciał się zatrzymać". No i jeszcze jest kwestia prędkości "niewinnego". Ten, który wymusił, może się skutecznie tłumaczyć, że owszem, wymusił, ale nie był w stanie zrobić inaczej, bo jak rozpoczynał manewr, to cię nie było, a jak już wjechał, to wpakowałeś się w niego z prędkością światła. Jeden plus, że w tym przypadku to on musi udowodnić swoje racje.

2

Jeden plus, że w tym przypadku to on musi udowodnić swoje racje.

Albo opcja najgorsza - policja stwierdza obustronną winę, obaj mają rozwalone samochody i każdy płaci za naprawę swojego ;)

0

@cerrato: nie przyjął bym mandatu

2

@ehhhhh: Możesz nie przyjmować, ale co z tego? Sąd nie będzie miał więcej wiedzy na temat tego co się wydarzyło, nie koniecznie też będzie podzielał twoją perspektywą patrzenia na sprawę. Ostatecznie wejdą do sprawy biegli, a to nie zawsze są wyjątkowo biegłe jednostki.

0

@piotrpo: jak nie potrafisz walczyć o swoje to twoja sprawa, ja wolę wydać na papugę niż zapłacić mandat i dostać punkty.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1