Programowanie vs aktywne życie (ruch)

6

Od długiego czasu, szczerze mówiąc to chyba od samego początku pracy komercyjnej jako programista, doskwiera mi nie tyle brak ruchu, co brak ruchliwości, aktywności.
Chodzi mi o to, że normalny człowiek, który pracuje fizycznie, wraca zmęczony (fizycznie) do domu i dla niego, siąść przed tv, pograć na konsoli, poczytać książkę to jest super odskocznia od pracy.
Natomiast w przypadku programisty, czy innego zawodu, gdzie siedzi się przed kompem, te wszystkie rozrywki, do których byłem przyzwyczajony choćby za nim zacząłem na stałe programować przestały działać, po dniówce programowania (6-8) godzin, nie chce mi się za bardzo, ani siedzieć przed tv, ani konsolą, ani czytać książek, chce zrobić coś aktywnego, ale żywcem nie ma co, każdy sport jaki można uprawiać trwa około 1-2h, więc to wypełnia tylko cząstkę czasu po pracy, co potem zrobić z czasem.
Czy macie podobne odczucia, problemy, jak sobie z tym radzicie?

Wiadomo, że są ludzię, co kochają i po 12 h siedzieć przed kompem dzień w dzień, ale to pytanie kieruję do ludzi, którzy jednak coś robią po za kodzeniem.

6

każdy sport jaki można uprawiać trwa około 1-2h, więc to wypełnia tylko cząstkę czasu po pracy

Ta wypowiedź jest bez sensu. Po pierwsze są sporty, których uprawianie trwa dłużej. Po drugie zacznij sobie ćwiczyć/biegać 1 h dziennie i utrzymaj to przez 3 miesiące. Będziesz kozak. Po trzecie możesz sobie przecież uprawiać 5 sportów, które trwają 1-2 h.

P. S. Tak, robię coś poza kodzeniem.

2

Nie ta wypowiedź nie jest bez sensu, chodzi w niej o to, że nie mam zamiaru każdego dnia poświecać na sport 5 godzin, a max 1-2 godziny, np. basen zajmuje z dojazdami i pływaniem 45 min. właśnie około dwóch godzin i to jest najlepszy sport dla mnie, poza tym mam w domu orbitreka, na którym moge biegać maksymalnie 30-40 min, bo później już mnie to nudzi totalnie, więc chodziło mi o to, że mój problem nie leży w braku sportu i może ktoś ma podobnie.
Rower dla mnie to tez maks 2 godziny, a co potem?

1

Znajdź sobie drugą połówkę i z nią spędzaj czas, ewentualnie jakieś hobby.

1

@omenomn2: Podobno inteligentni ludzie się nie nudzą. Wierzę w Ciebie, że coś wymyślisz :) Były też na tym forum tematy o czasie wolnym itp.

6

Problem jest z tobą a nie z brakiem możliwosci aktywnego spędzania czasu.

  • sport, ścianka, bieganie, rower, basen, piłka nożna/siatkówka/koszykówka
  • wyjście ze znajomymi
  • kino
  • koncert
  • wycieczka za miasto

I wiele innych możliwości. Tylko zamiast narzekać, trzeba się zebrać i coś zrobić.

0

Kina nie lubię, na koncerty co tydzień chodził nie będę, odnośnie sportu to pisałem, że uprawiam.
Nie chodzi mi o szukanie jakiejś opcji raz na tydzień, tylko, żeby mieć fajną codzienność.

Dobrze wiedzieć, że nikt nie ma takich problemów ;)

0

każdy sport jaki można uprawiać trwa około 1-2h

nawet bieganie? basen? rower?

9

Znajdź sobie drugą pracę na pół etatu w branży budowlanej

1

Ja przez wiele lat gapienia się zawodowo na literki nie miałem ochoty na czytanie dla przyjemności, po prostu zero (nie licząc prasy), ale gdy już zacząłem i wpadłem w rytm, skończyło się na 50 powieściach rocznie. (Przy czym wbrew pozorom to niewiele, najwyżej godzina dziennie, statystyki na na Lubimyczytac.pl nie kłamią. Byle na czysto, a nie z przerwami na Fejsa, WhatsAppa i YouTube'a). Spróbuj. Skupienia na czytaniu też trzeba się nauczyć albo nauczyć od nowa.

8

Przygarnij jakiegoś psa. Mój każdego dnia wyciąga mnie przynajmniej na jeden 1h spacer. Lepszy taki ruch niż żaden...

2

Ta niechęć do wszystkiego nie resetuje ci się po paru godzinach aktywności? Bo jeśli nie to szczerze mówiąc nie wiem czy to nie coś o czym powinieneś porozmawiać z psychologiem.

5

Kup sobie ogrodek dzialkowy i ogarnij, bedziesz mial ruch na powietrzu, mozesz porobic jakies konstrukcje z drewna itp. Albo zaloz rodzine, dzieciaki, zwlaszcza male zagospodaruja wolny czas jaki masz.

11

W przeszłości, przeważnie praktykowałem taktykę skrajności (barbell strategy, jeśli czytałeś Taleba). Zarabiałem pieniądze jako programista, a potem znikałem na dłuższy czas i żyłem jak hipis-włóczęga, nie mając kompa, przez większość czasu bez internetu. Do czasu kiedy skończyły mi się pieniądze, a nawet trochę dłużej. To dobrze działało przez długi czas, z małymi oczekiwaniami co do komfortu i pensją programisty zaczęło to trochę przypominać drift. Ostatnio za 8 miechów pracy hipisowałem 2-2.5 roku. xD
Potem trochę zmieniłem podejście, bo włóczenie się po świecie powoli wyczerpało swoje blaski, 30 na karku, świat już mniej tajemniczy, lepiej poznany, chce się czegoś bardziej znaczącego i ustrukturyzowanego. Poza tym to ostani dzwonek, żeby naprawić swoje CV (%-D). Dlatego wynoszę się na wieś, żeby mieć pod bokiem las i jeziora, to bardzo mi pomaga się oderwać, jak mam ukochany las i jeziorko to mogę po prostu leżeć na słonku, spacerować i pływać, więcej nic nie potrzeba. W tym czasie wykuć sobie plan B, żeby robić coś ciekawszego, bardziej znaczącego i dającego więcej różnorodności. :)

2

Nie myślałeś o jakimś instrumencie dodatkowo? Od siebie polecam gitarę, ale może to być cokolwiek

1

Myślę, że większym problemem niż "co robić" jest "z kim robić".
Jest wiele aktywności, które wykonywane samemu są nieatrakcyjne czy wręcz głupie, natomiast wykonywane z kimś kogo się lubi, stają się bardzo przyjemne. Ktoś tu proponował tzw. drugą połówkę, ale nie byłbym przekonany, że to rozwiązanie. Wystarczy sobie przypomnieć, jak spędzało się czas z chłopakami w czasach szkolnych/studenckich - dużo form spędzania czasu zabawnych dla chłopaków, przez dziewczyny było postrzeganych jak po prostu głupie.

Niby można wypełnić czas sportem, dyscyplinami dającymi się uprawiać w pojedynkę i dającymi jakąś tam satysfakcję. Ale - zakładając, że ktoś nie czuje potrzeby trenowania tyle czasu co wyczynowcy - pozostaje jeszcze dużo czasu, który można by spędzić w jakiś inny sposób niż tylko siedząc i czytając/oglądając. Uważam, że należy w pewnym stopniu powrócić do form aktywności z dzieciństwa, bądź wieku nastoletniego, które wybito nam z głowy hasłami typu "nie jesteś już dzieckiem, aby...", "ile ty masz lat?" itp. Ale tamte formy zazwyczaj mają taką cechę, że bez towarzystwa tracą na atrakcyjności bardzo dużo.

W dorosłym życiu zdobycie nowych kolegów (lub utrzymanie starych, by dało się z nimi spędzać więcej czasu niż tylko symboliczna ilość) jest trudne. Od kilku lat podejmuję ten trud i często nawet tego nie ukrywam i np. mówię ludziom wprost, że uprawiam dany sport nie dlatego, że to moja super pasja i uwielbiam go bardziej niż wszystkie inne - coś tam radości mi daje, ale porównywalną radość daje mi wiele innych dyscyplin - jednak uprawiam tę dlatego, że widzę większe perspektywy nawiązania satysfakcjonujących znajomości, niż uprawiając inne. Na pewno czuję się lepiej, niż w okresie życia, gdy tego nie robiłem. Może i nie mam kolegów na każde zawołanie, że gdy tylko mi się nudzi, jestem w stanie kogoś wywołać na dwór, ale jednak dzięki tym znajomościom z ostatnich kilku lat miewam takie popołudnia, że idziemy sobie w dwóch-trzech bez konkretnego planu, wchodzimy w różne miejsca, przenosimy różne przedmioty, rzucamy czymś itp. Mniejsza intensywność niż typowy sport, więc może trwać dłużej, a różnorodność wykonywanych ruchów duża.

1
omenomn2 napisał(a):

Nie ta wypowiedź nie jest bez sensu, chodzi w niej o to, że nie mam zamiaru każdego dnia poświecać na sport 5 godzin, a max 1-2 godziny

Powtórzę to, co przedpiśca: wytrenuj się na tyle, żeby 3-4 razy w tygodniu przez godzinę biegać. Będziesz miał ruchu aż na zapas. A resztę możesz sobie wypełnić lajtowym spacerem albo rowerem.

5

jak w żydowskim kawale przyjmij służącą i kup kozę

1

Polecam zająć się czymś rozwijającym jak np taniec, siłownia, sztuki walki itd samo bieganie lub spacerowanie jest bardzo nudne i mocno zniechęcające. U mnie budziło wręcz negatywne odczucia.

2

Dom i działka, tam zawsze znajdzie się coś do roboty po pracy, niezależnie od pory roku.

8

Ja przeważnie spędzam przed kompem 10 - 12h dziennie (raczej 12h niż 10h ;))

Odczuwam skutki tak długiego siedzenia przed kompem. Szczególnie zimą. Plecy na szczęście jeszcze nie bolą ale mam lekką wadę postawy: lordozę. Czyli miednica lekko pochylona do przodu, wystający brzuch. Niestety zbyt słabe mięśnie. Dodatkowo często przed kompem ramiona pochylone są do przodu.

W swoim życiu mam epizody związane z siłownią. Problem jest jedna z motywacją. Nie wytrzymałem dłużej niż rok. Teraz mam kolejny epizod, ćwiczę od września. Niestety jest to dość utrudnione bo siłownie są pozamykane.

W lecie mam więcej ruchu (ogród, wycieczki, spacery) ale zimą to niemal zero. Ćwiczę w domu. Niestety trzeba się pogodzić że przy naszym trybie życia musimy się ostro zabrać za siebie jeżeli nie chcemy mieć problemów zdrowotnych. I tu nie mówię już o wadach postawy, ale o nadciśnieniu, cholesterolu, nadwadze. Po prostu muszę coś ćwiczyć (ruszać się) aby dożyć emerytury ;) Ze wszystkich sportów u mnie jednak wygrywa siłownia.

2
Adam Boduch napisał(a):

Niestety jest to dość utrudnione bo siłownie są pozamykane.

Bez wymówek...
Jaki problem zainwestować trochę we własny sprzęt do ćwiczeń? :]

0

Szkoda mi na to pieniędzy oraz miejsca. Siłownie miały być zamknięte przez 2 tyg tak więc po co kupować sprzęt :P

0

ja chodze z rana 5 km pod auchan ;-)

5
krzychu82a napisał(a):

ja chodze z rana 5 km pod auchan ;-)

Ja też prawie codziennie chodzę do sklepu jakieś 200m po browary. Można powiedzieć, że ten sport to już nie tylko rekreacja, ale wręcz nałóg.

A poważnie to jak tylko zacznę jakiś sport typu siłka, czy bieganie zapału wystarcza mi na 3 miesiące. Do pierwszej kontuzji i konieczności okresowego odstawienia. Konsekwencje to nadwaga i oczywiście okresowy ból pleców.

Do niedawna jeszcze spędzałem trochę czasu przy aucie. Nieraz rozpiąć jakiś wahacz to sporo pracy fizycznej. Teraz niestety coraz mniej czasu na to mam.

10
omenomn2 napisał(a):

każdy sport jaki można uprawiać trwa około 1-2h, więc to wypełnia tylko cząstkę czasu po pracy, co potem zrobić z czasem.

Potrzebujesz sportu mocno technicznego a z małą aktywnością fizyczną. Wtedy taki sport można ćwiczyć godzinami. Ze znanych mi to:

  • joga. Joga nie męczy jak powiedziała mi instruktora gdy ściekał ze mnie pot. Widziałem emerytów chodzących na jogę i byli niesamowicie rozciągnięci, ale oni w domu nie mieli co robić więc ćwiczyli ten szpagat żeby zdążyć na swoje 65 urodziny
  • Szermierka, ale gdy ćwiczy się technikę. Jak mieliśmy seminaria (wyjazdowe treningi techniczne) w Aramisie to potrafiliśmy siedzieć 8h na sali. I trenowanie zasłony długiej oraz przeciwtempa
  • Wolne bieganie długodystansowe. Może nie techniczne, ale na pewno zajmuje czas. Znajomy biega w tych biegach 24h godzinnych
  • Można też po polsku zacząć remont mieszkania własnymi siłami. Zajmie to każdy możliwy czas. Znajomy miał nawet taki pomysł żeby kupić mieszkanie do remontu i robić po godzinach a potem sprzedać czy wynajmować
  • Można też zacząć grać w planszówki. Zwłaszcza te duże. Rozgrywka Scythe po przerwie na dwie osoby zajęła mi z żoną 4h jak próbowaliśmy sobie wszystkie zasady przypomnieć.

Zacząłem od spotu skończyłem na planszówkach i remoncie. Dziwnie mi ta wypowiedź ewoluowała XD

0

Lubię zrobić sobie godzinę lub 2 przerwy i w tym czasie wyjść na długi spacer albo pojeździć na rowerze.

2

Czy macie podobne odczucia, problemy, jak sobie z tym radzicie?

Miałem problemy po jakimś czasie od zaczęcia kariery/studiów, że zwyczajnie czułem się gorzej plus niechęć do książek ze względu na wzrok(tv i reszta ok). Nie piszesz jeszcze o zdrowiu, ale dodam jak część przedmówców że zdrowotnie to też daje popalić prędzej czy później.

Jakieś rozwiązania:

  • częstsze przerwy, najczęściej jak się da na ruch, spacer, cokolwiek
  • dojazd do pracy rowerem albo na piechotę
  • robienie zakupów bez auta
  • kupienie jakiegoś sadu, ogródka, działki, po pracy rozwijanie tego
  • zbieranie grzybów
  • znalezienie partnerki/partnera. wiele rzeczy które wydają się nudne np. spacery są milsze/ciekawsze z drugą połówką
  • znalezienie albo przekonanie znajomych do aktywniejszego trybu życia, wypady, spacery. nawet wypad do kina i na planszówki jest bardziej ruchliwy niż siedzenie w domu przed telewizorem
  • założenie rodziny - dzieci to dużo ruchu
  • wyprowadzanie psów ze schroniska charytatywnie, albo wzięcie psa. widziałem nawet jak ktoś wyprowadza kota ;)
  • sporty mniej intensywne, np. joga, sztuki walki gdzie ćwiczy się więcej techniki - można to robić wtedy non-stop
  • remonty albo majsterkowanie
  • robienie różnych rzeczy samemu - kolega z pracy zainteresował się szyciem
  • gotowanie większej ilości posiłków zamiast kanapek czy gotowców. wstać wcześniej i wcześniej iść spać, żeby był na to czas
  • sprzątanie zamiast automatyzacji
  • zainteresowanie się muzyką, granie, ćwiczenie, chodzenie na koncerty
  • robienie czegoś i słuchanie audiobooków
  • zaangażowanie się w jakąś działalność aktywistyczno/polityczną/religijną/światopoglądową
  • gry wideo typu ruchowe w tym taneczne

Problem w tym, że wiele z tych rzeczy nie jest gratyfikowane z punktu widzenia gry w życie. Po cholerę np. zbierać grzyby, jak można kupić.
Problem też może być w innym modelu gratyfikacji. Informacje, gry, czy filmy to szybka przyjemność.

0

Czemu vs? Połącz przyjemne z pożytecznym

Zostań np. programistą Kinecta.

2
KamilAdam napisał(a):
  • Można też zacząć grać w planszówki. Zwłaszcza te duże. Rozgrywka Scythe po przerwie na dwie osoby zajęła mi z żoną 4h jak próbowaliśmy sobie wszystkie zasady przypomnieć.

Ale to tak, żeby mieć planszówki, które wymagają ruchu, to albo Jungle Speed (grozi lekkimi uszkodzeniami ciała) albo Diplomacy (tylko to wymaga co najmniej 4 pomieszczeń w mieszkaniu i sporo łażenia.

BluzaWczolg napisał(a):

wiele rzeczy które wydają się nudne np. spacery są milsze/ciekawsze z drugą połówką

Mi tam na spacer jedna połówka wystarcza. Z drugą, to już by się zamieniło w leżakowanie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1