Za i przeciw Euro w Polsce w kontekście programistów

0

Euro ma swoje plusy:

  • potania zaciąganie kredytów i obsługę długu publicznego całego kraju
  • ułatwia wymianę handlową z krajami strefy Euro przez eliminowanie ryzyka kursowego
  • zwiększa odrobinę rangę Polskich polityków w UE (bo mogą też brać udział w spotkaniach tylko krajów Eurozone)
  • zwiększa odrobinę bezpieczeństwo militarne Polski
  • zwiększa odporność Polski na kryzysy światowe, bo kursy walut małych krajów podczas kryzysów wariują

Ale ma też minusy:

  • odbiera krajowi możliwość regulowania stóp procentowych, a za niskie stopy mogą prowadzić do baniek np. na rynku nieruchomości
  • odbiera możliwość krajowi automatycznej dewaluacji waluty w przypadku problemów gospodarczych lub po prostu zbyt szybkiego wzrostu płac

No i właśnie Tok.Fm mówi, że w przypadku Euro pozytywy przeważają nad negatywami, ponieważ Polska jest bardzo połączona z gospodarką Niemiecką za pomocą wymiany handlowej. Przez to cykle koniunkturalne są w Polsce są podobne do Niemieckich. Zakładając że Eurozone ustala stopy procentowe pod Niemcy, będzie to też niejako pod nas. Że niby pod tym względem Polska jest lepszym kandydatem do wspólnej waluty niż kraje południa, które mają bardziej zdywersyfikowaną wymianę handlową i inne cykle koniunkturalne niż północ.

Przyjęcie Euro powinno potanić wymianę handlową, przez to ustabilizować, potencjalnie zwiększyć Polski eksport i być może przyciągnąć więcej inwestorów, dla których istotne jest, że kraj ma Euro.

Forsal publikuje dziś artykuł o naukowcach, którzy wywnioskowali, że Euro sprowadza ceny w sklepach do poziomu Niemieckiego:
http://forsal.pl/artykuly/827169,wyniki-amerykanskich-badan-euro-wyrownuje-ceny-i-przyspiesza-handel.html

Obecnie Polska jest zdaje się najtańszym krajem w UE zaraz po Bułgarii jeśli chodzi o ceny w sklepach. W takim wypadku można założyć na podstawie tego artykułu, że po przyjęciu Euro ceny w Polskich sklepach wzrosną. Prawdopodobnie pensje też, ale zgaduję, że w mniejszym stopniu (jak było to na Słowacji? )

I w związku z tym stawiam tezę, że z punktu widzenia programisty przyjęcie Euro przez Polskę byłoby negatywne.

Programiści w całej europie wschodniej (razem z Ukrainą i Białorusią) zarabiają mniej więcej podobnie, bo ich pensje kształtuje biznes oursorcingowy. Lokalny rynek ma niewielki wpływ na pensje programistów w tych krajach.

W związku z tym uważam, że przyjęcie Euro przez Polskę nie zwiększyłoby zarobków Polskich programistów, za to zwiększyłoby ceny w sklepach.

Zgadzacie się?

1

Bzdury totalne! Po co dołączać do sztucznie wykreowanej waluty która jest tak naprawde nic nie warta? I co nagle chciałbyś zarabiać 400euro na papierze? jak myślisz.. ludzie nie zbuntowali by się ? Jak byś nie wiedział to już raz nawet była propozycja zmiany na euro w stosunku 1:1 i nie przyjęli, czaisz jaki dług byśmy wtedy mieli? Nie widze sensu wiązania się z upadającą gospodarką UE bo i nasza nie jest w dobrym stanie.

5

Co za stek bzdur..
Nie znam się, to się wypowiem. [w sensie: ja ;)]

Darck napisał(a):

Euro ma swoje plusy:

  • potania zaciąganie kredytów i obsługę długu publicznego całego kraju
    To ma być plus?! Kredyty to największa krzywda nowoczesnego świata. To życie ponad stan, generowanie problemów i nabijanie sztucznej kasy bankom, które tworząc przez to nieistniejący pieniądz może działać na rynku podbijając ceny. A kto się sprzeciwi (vide Kaddafi i złoty dinar) - zostanie zgładzony. Kredyty powinny być zakazane i karane gorzej niż rozboje.
Darck napisał(a):
  • zwiększa odrobinę bezpieczeństwo militarne Polski
    W jaki sposób? Na pochyłe drzewo i Salomon nie naleje.
Darck napisał(a):
  • zwiększa odporność Polski na kryzysy światowe, bo kursy walut małych krajów podczas kryzysów wariują
    Hmm.. czy to nie Polska jako jedyna zachowała oficjalnie na plus wskaźniki podczas ostatniego wielkiego kryzysu?
Darck napisał(a):

Ale ma też minusy:

  • odbiera krajowi możliwość regulowania stóp procentowych, a za niskie stopy mogą prowadzić do baniek np. na rynku nieruchomości
    Ale przecież w Polsce mamy bańkę na rynku nieruchomości. Mieszkania kosztują znacznie powyżej ich realnej ceny.
Darck napisał(a):

No i właśnie Tok.Fm mówi, że w przypadku Euro pozytywy przeważają nad negatywami, ponieważ Polska jest bardzo połączona z gospodarką Niemiecką za pomocą wymiany handlowej.
Polska jest bardzo połączona?! Tylko Polska? A który kraj w Europie nie jest zależny od Niemiec? -> https://www.facebook.com/kartografiaekstremalna/photos/pb.153690641483461.-2207520000.1412767980./298345670351290/

Darck napisał(a):

Przyjęcie Euro powinno potanić wymianę handlową, przez to ustabilizować, potencjalnie zwiększyć Polski eksport i być może przyciągnąć więcej inwestorów, dla których istotne jest, że kraj ma Euro.
"Powinno", "potencjalnie", "być może" - mało przekonujące.

Darck napisał(a):

Forsal publikuje dziś artykuł o naukowcach, którzy wywnioskowali, że Euro sprowadza ceny w sklepach do poziomu Niemieckiego
Co roku jeździłem w marcu na narty do Włoch albo Austrii i rok w rok w drodze powrotnej w pewnym konkretnym sporym markecie na południu Niemiec robiliśmy większe zakupy. Większość produktów się powtarzała. Najpierw płaciliśmy w markach, potem pamiętam jak wisiały tabliczki z podwójnymi cenami - w markach i euro. Potem już tylko w euro. Na przestrzeni 2 lat niektóre produkty (nie wiem dlaczego w głowie utkwił mi słoik ogórków - pewnie z powodu śmiesznej dla mnie nazwy "gurken") podrożały dwukrotnie. Zmiana waluty to idealny moment, by podnieść ceny, bo ludzie nie zauważą, bo ich głowy nie umieją na szybko przeliczyć kursów. Co innego jak widzisz, że ogórki z 3 marek podrożały do 6 (liczby dla przykładu z kosmosu), a co innego jak widzisz zmianę z 3 marek na 2 euro - nie czujesz tej różnicy. Nie wiesz, czy to duża zmiana czy nie. Sprzedawcy doskonale o tym wiedzą.

Darck napisał(a):

Obecnie Polska jest zdaje się najtańszym krajem w UE zaraz po Bułgarii jeśli chodzi o ceny w sklepach.
?!?!?!?!?!?!?!??!??!??!?! O jakich sklepach mówimy?!?!
Pozwolę sobie skopiować mój komentarz z tego postu Czy piractwo to kradzież?

Marooned napisał(a)

Przykład pierwszy. Premiera Pentax K10D na świecie. W przeliczeniu na złotówki koszt puszki: USA ~2700, Szwajcaria ~2800, Polska ~4500. Byliśmy drugim na świecie krajem pod względem ceny. * Inny przykład: Mój Dell Inspiron E1505 u Dell Polska (w tamtym czasie) ~10000PLN, identyczny w Dell USA kupiłem za ~4500PLN. * Przykład banalny: moje ukochane słuchawki Sony MDR-ED21LP w USA kosztowały ~$35 co dawało ~100PLN. W Polsce kosztowały ~100PLN. Jest, jest, jest! Udało się znaleźć coś, co u nas nie jest droższe. Ale wg Ciebie powinny kosztować $100..

Chyba tylko w żywności jesteśmy tańsi. Tak, za małą pizzę i 2 cole w Pizza Hut w Sztokholmie skasowali mnie 120zł.

0

<skasowano> :D

A przepraszam, miała być w sumie odpowiedź na pytanie "W związku z tym uważam, że przyjęcie Euro przez Polskę nie zwiększyłoby zarobków Polskich programistów, za to zwiększyłoby ceny w sklepach. Zgadzacie się?"
No tak, tu się mogę zgodzić :)

0

To ma być plus?! Kredyty to największa krzywda nowoczesnego świata.

Być może nasz nowoczesny świat dlatego tak nowoczesny jest właśnie ze względu na kredyty. To, że finansiści, bankierzy za dużo na tym zarabiają, to tylko wynik braku podatku od obrotów finansowych. Nie można przez to negować sensu pożyczek inwestycyjnych. Poza tym wspomniane przez ciebie banki będą pobierać niższe odsetki od starych kredytów po przejściu na euro.

" - zwiększa odrobinę bezpieczeństwo militarne Polski"
W jaki sposób? Na pochyłe drzewo i Salomon nie naleje.

Chyba wiesz o czym myślałem. Atak na kraj strefy euro to atak na pewną organizację. Wiem, że to nie jest tak istotna organizacja jak NATO, ale nie sądzę, że jest to bezwartościowe.

Hmm.. czy to nie Polska jako jedyna zachowała oficjalnie na plus wskaźniki podczas ostatniego wielkiego kryzysu?

W tym wypadku tak było, w innym może być inaczej. Poza tym Słowacja, która przyjęła Euro w 2009 nie wyszła z kryzysu gorzej od nas.

Ale przecież w Polsce mamy bańkę na rynku nieruchomości. Mieszkania kosztują znacznie powyżej ich realnej ceny.

Przespałeś ostatnie lata, czy co? Mamy już 7 rok wychodzenia z tej banki. (Głównie przez inflację)
http://4.bp.blogspot.com/-GbOpmpK7I6g/UqNPA_FdxEI/AAAAAAAAAcQ/j4j1r7hxP5U/s1600/wykres+-+polska.PNG

Polska jest bardzo połączona?! Tylko Polska? A który kraj w Europie nie jest zależny od Niemiec

Przyjrzyj się lepiej statystykom i nie patrz tylko na głównych partnerów handlowych, ale też na poziomy tego handlu z Niemcami. Pomogę:
Polska: 26% eksport, 27% import
Hiszpania: 10% i 12%
Grecja: 6% i 9%
Portugalia: 12% i 11%
Włochy: 13% i 16%

Widzisz różnicę ??? Nie chciałem powiedzieć, że Polska jest bardziej połączona z Niemcami niż jakikolwiek inny kraj, tylko bardziej niż kraje południa, które obecnie mają kryzys między innymi z racji posiadania gospodarki niezsynchronizowanej z Niemiecką.

Sprzedawcy doskonale o tym wiedzą.

Słowacja wprowadziła Euro w 2009 i nie miała dużej inflacji. To na ile sprzedawcy wykorzystają sytuację zależy od konkurencyjności handlu w Polsce. Myślę, że jest bardzo konkurencyjny i w Polsce będzie tak samo jak na Słowacji czy w państwach bałtyckich. Czyli ceny wzrosną, ale nie tak bardzo jak sobie to wyobrażasz. Uwierz, ale ceny potrafią nawet spadać - patrze Grecja 2008 i 2014.

!?!?!?!?!?!?!??!??!??!?! O jakich sklepach mówimy?!?!

O cenach koszyka, który Polak wg GUSU kupuje.

W przeliczeniu na złotówki koszt puszki: USA ~2700, Szwajcaria ~2800, Polska ~4500.

A wziąłeś pod uwagę, że w USA jest sales tax okolo 6%, w Szwajcarii VAT 8%, a w Polsce 23%? Poza tym nie ma w tym nic dziwnego, że mniej popularne sprzęty będą w Polsce droższe. Porównuj raczej urządzenia które sprzedają się w Polsce w dużych ilościach z podobnymi w innych krajach.

Poza tym Elektronikę możesz zamawiać online z Niemiec jak za drogo.

Nie znam się, to się wypowiem.

Ty też się nie znasz, a jak widać raczyłeś skomentować :)

0
Darck napisał(a):

Poza tym Elektronikę możesz zamawiać online z Niemiec jak za drogo.
No z K10D tak zrobiłem. Z wieżą też tak pewnie zrobię:
PL: 2800 PLN
DE: ~1800 PLN
Za ten sam sprzęt... no ale przecież jesteśmy bogatym krajem, którego stać na wprowadzenie Euro ;-)

0

wlasna waluta to wlasna gospodarka i odwrotnie

raczej polska by nie zyskala na integracji gospodarczej takiej silnej jak kraje europy zachodniej maja

polacy za bardzo kombinuja

w gospodarce zachodniej jakbysmy byli bylo by zalamanie gospodarcze i zebractwo

0
Darck napisał(a):

Chyba wiesz o czym myślałem. Atak na kraj strefy euro to atak na pewną organizację. Wiem, że to nie jest tak istotna organizacja jak NATO, ale nie sądzę, że jest to bezwartościowe.

<lewacka_logika>Stwórzmy 100 innych organizacji międzynarodowych i zatrudnimy w każdej po 100tyś biurw, to będziemy bezpieczniejsi, a oprócz tego będziemy mieli 10 milionową armię... urzędników.</lewacka_logika>

Darck napisał(a):
  • zwiększa odrobinę rangę Polskich polityków w UE (bo mogą też brać udział w spotkaniach tylko krajów Eurozone)

Przecież Tusku brał już udział wielokrotnie udział w spotkaniach Eurozone, a nawet wsparł bankrutującą Eurozone kwotą bagatela 24 miliardy złotych z naszych podatków! Teraz Aniela Merkelowa odwdzięczyła się stołkiem dla Tusku za tę hojność. Czy ranga polskich polityków może być jeszcze wyższa? Pewnie tak, tylko proszę k*** nie za moje pieniądze!!!

0
Krzywy Kot napisał(a):

<lewacka_logika>Stwórzmy 100 innych organizacji międzynarodowych i zatrudnimy w każdej po 100tyś biurw, to będziemy bezpieczniejsi, a oprócz tego będziemy mieli 10 milionową armię... urzędników.</lewacka_logika>

Czyli bezpieczeństwo bycia w strefie Euro polega na tym, że UE zatrudnia urzędników? Prezentujesz ciekawy tok myślenia.

0
somekind napisał(a):

Czyli bezpieczeństwo bycia w strefie Euro polega na tym, że UE zatrudnia urzędników? Prezentujesz ciekawy tok myślenia.

Po pierwsze są kraje w UE, które nie przyjęły Euro przykład: Wielka Brytania, Szwecja, Dania. Czy te kraje są mniej lub bardziej narażone na obcą agresję, przez to, że nie przyjęły Euro? Nie, nie są, ponieważ przyjęły traktaty definiujące wspólną politykę bezpieczeństwa UE, a jedynie nie zgodziły się na wprowadzenie wspólnej waluty. Zatem kraje UE mają takie same zobowiązania dotyczące kwestii wspólnej samoobrony wobec Niemiec jak i wobec Wielkiej Brytanii, a wspólna waluta nie ma nic do rzeczy. Autor wątku założył, że wprowadzenie wspólnej waluty zwiększa bezpieczeństwo militarne, ale w żaden sposób tego nie uzasadnił zupełnie jakby uczestnictwo w jakiejś organizacji auto-magicznie zapewniało jakieś bezpieczeństwo.

Po drugie Polska powinna wyciągnąć lekcję z historii i zadbać o bezpieczeństwo we własnym zakresie, ponieważ żaden sojusz czy traktat nie daje gwarancji, że uczestniczące w nim strony się z niego wywiążą. Wiele krajów UE nie jest w stanie podjąć żadnej ofensywy i nie posiada sił zdolnych do odparcia żadnej agresji nawet na własne terytorium. Mówię tu głównie o Litwie, Łotwie i Estonii oraz Szwecji, Finlandii czy Austrii. Stan wojska innych krajów będących w UE również pozostawia wiele do życzenia. W związku z tym wspólna polityka bezpieczeństwa w UE istnieje przede wszystkim na papierze i jej realizacja w rzeczywistości jest mało prawdopodobna.

0
Krzywy Kot napisał(a):

Autor wątku założył, że wprowadzenie wspólnej waluty zwiększa bezpieczeństwo militarne, ale w żaden sposób tego nie uzasadnił zupełnie jakby uczestnictwo w jakiejś organizacji auto-magicznie zapewniało jakieś bezpieczeństwo.

Waluta napadanego kraju traci na wartości, co bije w gospodarkę wszystkich państw używających tej waluty. Pozostałe kraje mają wtedy większą motywację, żeby pomóc napadanemu niż jakieś umowy. Ale Twoja logika z urzędnikami to też niezły pomysł.

Po drugie Polska powinna wyciągnąć lekcję z historii i zadbać o bezpieczeństwo we własnym zakresie, ponieważ żaden sojusz czy traktat nie daje gwarancji, że uczestniczące w nim strony się z niego wywiążą.

Oczywiście. Zdaje się, że nawet obecny rząd zwiększa wydatki na zbrojenia. Gorzej, że aby skutecznie zabezpieczyć się przed np. Rosją musielibyśmy wydać chyba 100% budżetu przez 10 lat.
A z drugiej strony, teraz nikomu nie opłaca się prowadzić konwencjonalnych wojen, więc zbrojenie się w nieskończoność niekoniecznie ma sens.

0

Waluta napadanego kraju traci na wartości, co bije w gospodarkę wszystkich państw używających tej waluty. Pozostałe kraje mają wtedy większą motywację, żeby pomóc napadanemu niż jakieś umowy. Ale Twoja logika z urzędnikami to też niezły pomysł.

Kursy walut nie mają matematycznych podstaw (oprócz tego, że są na tyle zrównoważone, by przeciętny Kowalski nie zarabiał prosto na arbitrażu), nie mają jakiegoś mocnego logicznego uzasadnienia. Nie znam przypadku gdy kraj jakiejś unii został napadany, a reszta na tym cierpiała (tzn chodzi mi o jakiś przykład z historii ludzkości). Nie jest to też dla mnie oczywiste - jeżeli napadnięty zostanie słaby kraj, np taki który pasożytuje na unii, to dlaczego niby miałoby osłabić wspólną walutę bardziej niż w sytuacji bez wspólnej waluty?
Budżety poszczególnych krajów UE i tak są osobne, poszczególne kraje mają osobno liczone zadłużenie, rating, etc

Gdyby UE odcięła się od atakowanego kraju to co mogłoby się stać? Hmm, zostanie sobie kraj, który ma mnóstwo nadrukowanych eurosów. No ale np taka Rosja ma setki miliardów zielonych, Chiny mają je w bilionach. Czy to osłabia dolara? Wręcz przeciwnie - Chiny, przez skupywanie dolarów utrzymują po części USA.

Oczywiście. Zdaje się, że nawet obecny rząd zwiększa wydatki na zbrojenia. Gorzej, że aby skutecznie zabezpieczyć się przed np. Rosją musielibyśmy wydać chyba 100% budżetu przez 10 lat.
A z drugiej strony, teraz nikomu nie opłaca się prowadzić konwencjonalnych wojen, więc zbrojenie się w nieskończoność niekoniecznie ma sens.

Atakować Rosji nie jesteśmy w stanie i w przewidywalnej przyszłości nie będziemy. Ale obrona jest dość realna - są (? jak nie to są możliwe) tarcze antyrakietowe do odpierania ataków jądrowych, można zaminować budynki, drogi, mosty, etc by osłabić wroga po jego wejściu na nasz teren, można zliberalizować dostęp do broni palnej, co umożliwi wojnę szarpaną.

0
Wibowit napisał(a):

Nie znam przypadku gdy kraj jakiejś unii został napadany, a reszta na tym cierpiała (tzn chodzi mi o jakiś przykład z historii ludzkości).

Też nie znam takiego przypadku, bo żaden kraj ze strefy Euro nie został jeszcze napadnięty. To, co napisałem, to tylko teoria, ale bardziej sensowna niż bezmyślny tekst o urzędnikach.

No ale np taka Rosja ma setki miliardów zielonych, Chiny mają je w bilionach. Czy to osłabia dolara?

W Rosji walutą jest rubel, w Chinach jen.

0
somekind napisał(a):

Też nie znam takiego przypadku, bo żaden kraj ze strefy Euro nie został jeszcze napadnięty. To, co napisałem, to tylko teoria, ale bardziej sensowna niż bezmyślny tekst o urzędnikach.

Bezmyslny to ty jestes jezeli wziales ten tekst na serio. To byla oczywista ironia i wysmianie logiki lewakow. Stad tag.

0
Krzywy Kot napisał(a):

lewakow

Oho, znowu.

Przenieście temat do Flame'a, zanim komuś (w tym mnie) stanie się krzywda.

somekind napisał(a):

No ale np taka Rosja ma setki miliardów zielonych, Chiny mają je w bilionach. Czy to osłabia dolara?

W Rosji walutą jest rubel, w Chinach jen.

Wut? Przecież jen jest w Japonii. Chińska Republika Ludowa (ChRL, Chiny kontynentalne) mają yuany. 1 yuan to 10 jiao, a 1 jiao to 10 fenów. Z kolei rzadziej uznawana Republika Chińska (ci na Tajwanie) mają nowego dolara tajwańskiego, który równy jest 100 centom.

0

Programiści śpią na pieniądzach, więc pewnie im zależy na wprowadzeniu obcej waluty w Polsce. Bardziej przejmuje mnie los przeciętnego ubogiego Polaka, który straci na wejściu do strefy obcego pieniądza.

1

@Merano niby jak ma na tym stracić? Jestem osobiście za wejściem do Euro. A oto argumenty przeciwko wejścia do Euro, które słyszę najczęściej i które są bzdurą:

  1. Będą nas oszukiwać w sklepach - podobno sprzedawcy masowo będą zamiast "2 zł" pisać "2 euro". Sorry, ale to będzie niezgodne z prawem - od chwili wprowadzenia Euro będzie trwał przez co najmniej 2 lata specjalny czas buforowy, w trakcie którym ceny MUSZĄ być podawane w dwóch walutach. Nie będzie więc można nabrać się na sprzedawcę, który napisze obok siebie "2 zł, 2 euro". Tego rodzaju praktyki będzie można zgłaszać na Policję lub do UOKiK.

  2. Będziemy mieli kryzys i zbiedniejemy jak Grecy/Hiszpanie/[tu wstaw nazwę państwa w Euro] - a słyszał ktoś o takim słowie jak koniunktura? Jest to cykl (a więc powtarzający się) między gospodarczym szczytem a dnem (czyli kryzysem). Sęk w tym, że każde państwo przeżywa koniunkturę. Większość państw kapitalistycznych ma długość koniunktury równą około 2 lata. Państwa takie, jak dawne ZSRR, z gospodarką centralnie planowaną, również miało koniunkturę, i to znacznie dłuższą - mogła trwać nawet 50 lat. 25 lat szczytu, 25 lat kryzysu. To, co działo się kilkanaście miesięcy temu, to był właśnie taki kryzys. Przecież takie coś już mamy, również co mniej-więcej 2 lata. Wspólna waluta sprawi jedynie, że państwa w strefie Euro będą przeżywały koniunkturę "równolegle" ze sobą, co nam pomoże: obroni nas przed próbami wykorzystania naszego kryzysu przez państwa o lepszej sytuacji koniunkturalnej.

0

Kiedyś @EgonOlsen w zupełnie innym temacie (Po trupach do celu?) przywołał argument, który mi się bardzo spodobał:

I bardzo dobrze, ja tez chce euro w Polsce. W koncu zobaczymy czarno na bialym jakimi jestesmy zebrakami w Europie.
;)

0

W Rosji walutą jest rubel, w Chinach jen.

Nie pisałem jakie mają krajowe środki płatnicze, ale ile mają rezerw dolarowych. Gdyby Chińczycy chcieli się nagle pozbyć dolarów i obligacji USA to dolar znacznie by staniał. Jednak USA nie zrezygnują z wciskania dolarów i obligacji innym krajom, bo dzięki temu mogą finansować swoje inwestycje/ zobowiązania. Gdyby USA drukowały dolary i obligacje i nie udawało im się tego nikomu wcisnąć, to zrobiłoby się z nich drugie Zimbabwe.

  1. Będą nas oszukiwać w sklepach - podobno sprzedawcy masowo będą zamiast "2 zł" pisać "2 euro". Sorry, ale to będzie niezgodne z prawem - od chwili wprowadzenia Euro będzie trwał przez co najmniej 2 lata specjalny czas buforowy, w trakcie którym ceny MUSZĄ być podawane w dwóch walutach. Nie będzie więc można nabrać się na sprzedawcę, który napisze obok siebie "2 zł, 2 euro". Tego rodzaju praktyki będzie można zgłaszać na Policję lub do UOKiK.

Bardzo częstą praktyką jest "zaokrąglanie" do kwot postaci X.99. Złotówka daje większą precyzję przy takich zaokrągleniach, a jednocześnie sprzedawcy przedstawiają ceny tak, że ilość złotówek/ eurosów jest dużą liczbą, a ilość groszy/ eurocentów malutką, stąd efekt psychologiczny możliwe że będzie taki, że sprzedawcy będą mogli wyciągnąć więcej kasy "zaokrąglając" eurosy zamiast złotówek (sorry za składnię zdania :P ).

a słyszał ktoś o takim słowie jak koniunktura

Koniunktura (łac. coniunctura) - splot okoliczności wywierający znaczny, głównie pozytywny, wpływ na warunki ekonomiczne.

Inaczej mówiąc - koniunktura to mierzenie skutków, a nie przyczyn. Ekonomia jest na tyle złożona, że nikt nie ma prawidłowych równań i reguł przewidujących zachowanie się gospodarki, stąd posługiwanie się niewiele wnoszącym pojęciem jakim jest koniunktura.

Koniunktura jest splotem okoliczności, czyli inaczej zbiorem okoliczności. Waluta obowiązująca w kraju jest jedną z takich okoliczności i wpływa na koniunkturę (z samej definicji) i jej wpływ jest zależny od reszty okoliczności. Ciężko wychwycić wpływ samej zmiany waluty, w sensie zmiany wartości banknotu z numerkiem X, ale już np strata możliwości sterowania własną walutą jest mocno odczuwalna. Z drugiej strony UE to wielka machina biurokratyczna: dotacje, regulacje, ulgi dla poszczególnych krajów, itp itd które mogą przeważyć nad tą stratą.

Wspólna waluta sprawi jedynie, że państwa w strefie Euro będą przeżywały koniunkturę "równolegle" ze sobą, co nam pomoże: obroni nas przed próbami wykorzystania naszego kryzysu przez państwa o lepszej sytuacji koniunkturalnej.

Nie będzie żadnej wspólnej koniunktury, ponieważ budżety poszczególnych krajów UE i tak są osobne, inne mamy struktury importu, eksportu, usług, etc

Chiny sztucznie zaniżają juana by bić kolejne rekordy eksportu i wychodzi im to raczej na dobre.

I bardzo dobrze, ja tez chce euro w Polsce. W koncu zobaczymy czarno na bialym jakimi jestesmy zebrakami w Europie.

Przecież to już od dawna widać. Od dawna są publikowane statystyki znormalizowane do jednej waluty, nie ma żadnego problemu by je dostać nawet w wersji polskiej.

1
Krzywy Kot napisał(a):

Bezmyslny to ty jestes jezeli wziales ten tekst na serio. To byla oczywista ironia i wysmianie logiki lewakow. Stad tag.

Nikt poza Tobą o czymś takim nie pisał, więc albo wyśmiałeś swoją własną logikę, albo swoje urojenia.

Merano napisał(a):

Programiści śpią na pieniądzach, więc pewnie im zależy na wprowadzeniu obcej waluty w Polsce. Bardziej przejmuje mnie los przeciętnego ubogiego Polaka, który straci na wejściu do strefy obcego pieniądza.

Jeśli stracą, to stracą wszyscy, czemu zatem bogatym miałoby zależeć na stracie? Gdzie tu logika?

Wibowit napisał(a):

Nie pisałem jakie mają krajowe środki płatnicze, ale ile mają rezerw dolarowych. Gdyby Chińczycy chcieli się nagle pozbyć dolarów i obligacji USA to dolar znacznie by staniał.

Owszem, ale jaki to ma związek? Mowa była o wpływie wojny na kurs, a nie o wpływie sprzedaży rezerw.

Bardzo częstą praktyką jest "zaokrąglanie" do kwot postaci X.99. Złotówka daje większą precyzję przy takich zaokrągleniach, a jednocześnie sprzedawcy przedstawiają ceny tak, że ilość złotówek/ eurosów jest dużą liczbą, a ilość groszy/ eurocentów malutką, stąd efekt psychologiczny możliwe że będzie taki, że sprzedawcy będą mogli wyciągnąć więcej kasy "zaokrąglając" eurosy zamiast złotówek (sorry za składnię zdania :P ).

Ponoć istnieje coś takiego jak konkurencja, więc ceny nie wzrosną, bo ludzie będą kupowali tam, gdzie jest taniej. Czyż nie?

1

Owszem, ale jaki to ma związek? Mowa była o wpływie wojny na kurs, a nie o wpływie sprzedaży rezerw.

Mowa była taka: jeżeli jakiś kraj zostanie napadnięty to jego waluta słabnie. Euro nie jest krajową walutą. Wobec tego nie ma ryzyka, że jakiś kraj będzie sobie drukował eurosy podczas wojny czy jakiegoś kryzysu. Poszczególne kraje można też wydalać z unii (obojętnie czy obecne prawo to przewiduje - wszak wszystko można demokratycznie przegłosować).

Największy wpływ na strefę Euro mają Niemcy i jeżeli jakikolwiek kraj ma mieć polepszoną pozycję obronną z powodu należenia do strefy Euro to raczej tylko Niemcy. Turbulencje w Niemczech pogrążyłyby całą strefę Euro. Turbulencje w kraju o niewielkiej wartości gospodarki strefa Euro może przeżyć.

Bez parytetu nic nie ma logicznie określonej wartości. Ceny walut są wynikiem nastrojów inwestorów. Jeżeli zadba się o nastroje inwestorów odpowiednią propagandą, to wartość waluty będzie wysoka. Problem w tym, że nie zawsze propaganda jest skuteczna. Mimo wszystko inwestorzy musieliby mieć jakąś atrakcyjną alternatywę, żeby uciekać od eurosów. Nawet gdyby np Rosja napadła na Polskę (przy założeniu że Polska należy do strefy euro), to czy jakoś mocno zmniejszyłoby to atrakcyjność eurosa w oczach inwestorów z całego świata (w porównaniu do sytuacji gdyby nie była)?

Tak czy siak, należenie do strefy Euro nie ma żadnej znaczącej roli w obronności kraju. Jeśli chcemy być bezpieczni to trzeba budować systemu obronne i tyle. Tarcze antyrakietowe, systemy do zestrzeliwania samolotów, zaminowanie dróg, budynków, mostów, uzbrojenie obywateli i szkolenie ich (np obowiązkowa służba wojskowa) itd

Ponoć istnieje coś takiego jak konkurencja, więc ceny nie wzrosną, bo ludzie będą kupowali tam, gdzie jest taniej. Czyż nie?

Wolny rynek owszem jest lepszy niż centralne sterowanie, ale i tak nie uwalnia ludzi od problemów manipulacji psychologicznej. Żaden system nie uwalnia. Trzeba się mieć na baczności.

Łatwiej się liczy zapominając o końcówkach (tzn groszach/ eurocentach), a przy eurosach końcówki mają większe znaczenie. Jaki to ma wpływ na ceny samo w sobie nie wiem, ale można by prześledzić dynamikę cen w krajach które przyjęły eurosy w momencie przyjmowania eurosów.

0
Wibowit napisał(a):

Mowa była taka: jeżeli jakiś kraj zostanie napadnięty to jego waluta słabnie. Euro nie jest krajową walutą. Wobec tego nie ma ryzyka, że jakiś kraj będzie sobie drukował eurosy podczas wojny czy jakiegoś kryzysu.

Dodruk pieniądza nie jest jedyną przyczyną straty jego wartości. Zresztą, dodruk pieniądza powoduje głównie inflację, a to jest raczej wewnętrzny niż zewnętrzny problem.
Waluty słabną chociażby dlatego, że kraj został napadnięty. Raczej nikt nie myśli o podróżach ani inwestycjach w kraju, w którym panuje wojna.

Tak czy siak, należenie do strefy Euro nie ma żadnej znaczącej roli w obronności kraju.

Darck napisał(a):
  • zwiększa odrobinę bezpieczeństwo militarne Polski

Dla mnie "brak znaczącej roli" i "odrobinka" to synonimy, więc miło, że się wszyscy zgadzamy. :)

Wolny rynek owszem jest lepszy niż centralne sterowanie, ale i tak nie uwalnia ludzi od problemów manipulacji psychologicznej. Żaden system nie uwalnia. Trzeba się mieć na baczności.

To dziwne. Zawsze słyszałem, że wolny rynek cudownie i magicznie rozwiązuje wszystkie problemy.

0

Waluta napadanego kraju słabnie ponieważ jest duże ryzyko (albo już istnieje zjawisko) psucia waluty, by sfinansować wojnę. Polska jednak nie miałaby żadnej możliwości psucia eurosa, więc to czy mamy eurosa czy nie nie powinno specjalnie wpływać na reakcje inwestorów (w kontekście kursu eurosa).

To dziwne. Zawsze słyszałem, że wolny rynek cudownie i magicznie rozwiązuje wszystkie problemy.

O rly? Toż to chyba państwo opiekuńcze ma zapewnić wszystkim spokój i szczęście. W wolnym rynku tracą ignoranci, taka retoryka była chyba od zawsze. A że ignorantów jest sporo, to inny problem. Z tym, że każdy może się w dowolnej chwili opamiętać.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1