Rekrutacyjne WTF jakie Was spotkały

33

Zainspirowany tematem Pomyłka przy zmianie pracy - jak tego unikacie? oraz tematem Programistyczne WTF jakie Was spotkały otwieram posiedzenie. Chyba każdy z nas spotkał się nie raz ze ścianą lub betonem na rekrutacji, którego ani przeskoczyć ani obejść, a walenie głową to żadna przyjemność.
- Na potrzeby opisów możecie zmienić dane wejściowe żeby (w razie czego) nikt was nie rozpoznał.
- Dla zachowania porządku fajnie jeżeli będziesz komentował/a post zamiast pisać odpowiedź. Dzięki.

Wrzucam w Offtopic ale jak ktoś uzna, że Kariera będzie bardziej odpowiednia to proszę o przeniesienie

Etap 1: Wstęp
Historia miała miejsce w tamtym roku. Firma pośrednik z miasta gdzieś na Śląsku. Ogłoszenie w miarę kompletne ale bez widełek. Jednak opis, i technologie w kręgu moich mocnych zainteresowań – Java, Docker, Kubernetes. Postanawiam wysłać CV na wieczór. Następnego dnia dzwoni do mnie jakaś Pani:

  • Dzień dobry czy rozmawiam z Panem axde?
  • Tak, a o co chodzi?
  • Dzwonię z firmy pośredniak123 z pytaniem czy aplikował Pan na nasze ogłoszenie superhiper programator 456
  • Tak, aplikowałem.
  • O! To świetnie się składa gdyż pańskie CV idealnie pasuje do oczekiwań naszego klienta.
  • (…)

Umawiamy się po 20 minutach pogawędki na godzinną wideo rozmowę już z koleżanką Pani, która do mnie dzwoniła. Jednocześnie mam dostać wszelkie informacje odnośnie następnego etapu mailem (mamy piątek, rozmowa w poniedziałek o 10).
Do niedzieli wieczór skrzynka jest pusta więc uznaję, że Pani rekruterka poleciała w kulki – coś jej nie pasowało podczas rozmowy ze mną.
Jest poniedziałek godzina 10:15 dzwoni mój telefon. Nie mogę odebrać. Oddzwaniam po 15, i słyszę taki zasmucony głos Pani od pierwszego kontaktu, że przecież się z nią umawiałem na rozmowę poniedziałkową. Wyjaśniam, że miałem dostać mail z potwierdzeniem – nie dostałem więc uznałem, że nieaktualne, i prowadziłem swój zaplanowany tryb życia dalej.
Dziwne tłumaczenia odnośnie wiadomości, że to najwidoczniej jakiś problem techniczny ale może jednak umówimy się na następny dzień w takim razie – umawiamy.

**Etap 2: Wideo rozmowa **
Jestem pod wrażeniem. Przez 45 minut rozmawiamy o tym samym o czym rozmawiałem przez telefon z inną rekruterką przez 10-15. To się nazywa umiejętność rozwlekania tego samego. Pewnie dlatego Pani od drugiego etapu ma wyższe stanowisko – soft skills na najwyższym poziomie.
Tutaj wychodzą pierwsze dziwactwa w postaci różnic w ogłoszeniu, a różnic w rzeczywistości.
Dostaję kilka pytań o rzeczy, których w ogłoszeniu nie było:

  • A czy pracował Pan bądź zna X?
  • A czy pracował Pan bądź zna Y?
  • A czy pracował Pan bądź zna Z?

Na sam koniec dowiaduję się, że ciężko im kogoś znaleźć, bo te okropne technologie jakieś takie niszowe. Jak już ktoś się w takich specjalizuje to zwykle siedzi w Warszawie, chce dużo pieniędzy, i za tyle samo ile ma na miejscu w stolicy nie przeniesie się na Śląsk – nie dziwi mnie to. Kto normalny chciałby oddychać węglem?
Dochodzimy do widełek, których nadal nie znam, i nie poznaję do końca. Wychodzę jednak z prostego założenia, że mówię swoje, a co oni z tym zrobią to już nie moja sprawa. Zaczyna się namawianie mnie na B2B chociaż w ogłoszeniu widnieje UOP/B2B. Dla własnego spokoju obiecuję się zastanowić chociaż nie mam ochoty na B2B w tym momencie (przyczyny osobiste). Dostaję wspaniały Excel z wyliczeniami, i dokument na 8 stron z mową motywacyjną jakie to B2B jest wspaniałe, i co zyskuję. Umawiamy się na rozmowę techniczną, a po drugim etapie dowiaduję się tego samego co po pierwszym 0 zmarnowane 1.5h.

Edit:
Zapomniałem o najważniejszym. Pani umiejętnie manewrowała w dyskusji ze mną, i ładnie podkoloryzowała CV. Musiałem uzupełnić jakiś dokument, i wpisać tam projekty, a oni już ładnie się zajęli żeby to wyglądało piękniej niż mogłoby. Ciekawe cp by było na miejscu gdybym miał rozmawiać z klientem końcowym zadającym dziwne pytania?

Etap 3: Rozmowa techniczna
Dostaję informację, że dnia X, o godzinie Y zadzwoni do mnie ktoś kto sprawdzi moją wiedzę. Dziwi mnie to mocno, bo jak to tak? Będziemy pisać coś przez telefon?
O godzinie 15 dostaję sms od technicznego, że nie da rady pogadać o 16 ale może moglibyśmy o 21? A jeśli nie to jutro o 8 rano. Wtf? Żadna z tych godzin mi nie pasuje ale chcąc mieć z głowy te głupoty zgadzam się na 21. O 21:15 dostaję sms, że zadzwoni za 5 minut. Dzwoni o 22:15. Ględzimy o głupotach zupełnie jak z HR. Ma jednak dla mnie dwa pytania*(!)* - wow! Myślę sobie spoko chociaż nadal jest mi całkiem dziwnie.

  • Powiedz mi axde jakie znasz pakiety w Javie?
  • title
    Przez chwilę nie wiem czy ktoś to później wrzuci na youtube, i zostanę gwiazdą internetów? Po dłuższej chwili wyrzucam z siebie kilka odpowiedzi.

Pada zatem pytanie numer dwa:

  • Wybierz sobie jakiś pakiet, i go opisz.
  • title
    Wybieram więc pierwszy lepszy, i zarazem ciekawszy, opowiadam.

Dostaję trzecie pytanie:

  • Załóżmy, że masz do obsłużenia jakiś błąd – w jaki sposób możesz go obsłużyć w javie?
    Odpowiadam zatem co jest grane, i w jaki sposób. Rozmawiamy jeszcze dłuższą chwilę o samym języku po czym dostaję od człowieka feedback, że on to na moim miejscu poszukałby pracy w DE/UK. Tutaj zdarzają się oferty ale ludzie na miejscu rzadko kiedy mają jakąś wiedzę na ten temat, a w tamtych krajach jest dużo więcej fajnych ofert – dziękuję za ten protip. Nigdy bym nie pomyślał, że w innych krajach może być lepiej.

Następnego dnia rano dostaję mail od Pani z etapu 2. W treści bezemocjonalny, zimny content mówiący iż po otrzymaniu od Pana technicznego raportu po rozmowie (załącznik) mogą mi zaoferować 1/3 mniejszą stawkę, i tylko na B2b.

  • title
    Otwieram załącznik w którym człowiek techniczny ma przygotowany zestaw pytań na który odpowiada, i odsyła do HR. Czytam więc z zaciekawieniem:
  • Imię nie moje
  • Stan wiedzy: Zna podstawowe zagadnienia języka, jest chętny do dalszego rozwoju, i ciężkiej pracy.
    Uśmiecham się pod nosem. Brzmi to dość ciekawie zwłaszcza, że po godzinach dłubię w tym od 2.5 roku, przeczytałem chyba wszystko co tylko było możliwe, i nie czuję się na początku ścieżki wiedzy.

Etap 4: Mocno zdziwiony HR
Postanawiam grzecznie, i z klasą odpisać Pani co myślę o ich propozycji, i co myślę o ich procesie rozmowy technicznej. Opisuję krok po kroku po czym daję wskazówkę żeby znalazła sobie kogoś w firmie bardziej obytego technicznie kto wytłumaczy jej, że zadawanie takich pytań na stanowisko regulara to delikatnie mówiąc nieporozumienie. Jednocześnie rezygnuję z tej farsy, bo to nie ja mam parcie na to ogłoszenie, a to z kolei wisi do dnia dzisiejszego, i nawet pojawiły się widełki.
Godzinę po odesłaniu maila Pani się dobija wykonując 11 połączeń na mój telefon – olewam z braku chęci dyskutowania z kimkolwiek. I tak zmarnowałem całkiem sporo swojego czasu na ten lekki brak kompetencji.

0

Jeśli chodzi o Etap 1, to poleciałeś w kulki jeszcze bardziej niż pani rekruterka. Skoro się umówiliście na spotkanie, znałeś czas i miejsce, to należało się pojawić co najwyżej wskazując na miejscu, że nie otrzymało się jakichś informacji.

Pytanie: Czy niniejszy wątek służy również do relacjonowania WTFów widzianych z drugiej strony rekrutacyjnego stołu?

25

Wysłałem CV do firmy z psem w logo w sprawie pracy na stanowisku programista Python. Dostałem zaproszenie na rozmowę i o godzinie 15 pojawiłem się w umówionym miejscu. O 15:20 w końcu ktoś się pofatygował i zostałem zaproszony do sali konferencyjnej.

Rekruter: Niestety szef nie wrócił ze Szwecji i nie mamy pańskiego CV.
Ja: Niestety ja też nie wziąłem, ale chętnie opowiem o swoim doświadczeniu.
Rekruter: Ok
Ja: (opowiadam gdzie pracowałem i co robiłem, wymieniam tylko miejsca gdzie pracowałem jako programista)
Rekruter: (spoglądając na zegarek) Nie interesuje mnie to co pan robił. Proszę powiedzieć czy ma pan doświadczenie z Pythonem.
Ja: (nieco zmieszany opowiadam tylko o doświadczeniu związanym z Pythonem)
Rekruter: Czy używał pan technologii X?
Ja: Nie, nie używałem. W ogłoszeniu była mowa o technologii Y i z tego powodu wysłałem tutaj swoje CV.
Rekruter: (spoglądając na zegarek co raz bardziej zniecierpliwiony) My nie używamy Y.
Ja: Aha
Rekruter: Czy używałem pan technologii Z?
Ja: Nie, tego też nie było w ogłoszeniu.
Rekruter: My właśnie używamy Z i tego wymagamy.

Po rozmowie wysłałem maila do tego szefa, którego nie było ze swoimi wrażeniami, m.in. napisałem, że czekałem ponad 20 minut, osoba rekrutująca nie miała mojego CV oraz nie interesowało jej moje doświadczenie zawodowe. Opisałem również jak ogłoszenie rozminęło się z ich rzeczywistymi wymaganiami. Zaproponowałem, że mogliby pisać w ogłoszeniu czego wymagają, wtedy będą mieli większe szanse trafić odpowiedniego kandydata. Nie odpisał.

13

firma 80+ osób

Etap 1. (tydzień 1)
Składam cv i wypełniam sporą ankiete typu gdzie się widzę za x lat.

Etap 2. (tydzień 2)
Rozwiązuje zadanie testowe

Etap 3. (tydzień 3)
Rozmowa audio-video na której strasznie źle się czuje, bo co jakiś czas wyciszają mikro i w tym czasie się śmieją, mam wrażenie jakby się śmiali ze mnie więc zaczyna mi to wjeżdżać na mózg. Kandyduje na regulara, a dostaje pytania takie, że co drugi senior by nie odpowiedział (zadałem je po rozmowie kilku znajomym seniorom). Na kilka pytań nie znałem odpowiedzi (patrz zdanie wcześniej) a na kilka pomimo, że odpowiedziałem dobrze to i tak musieli dopowiedzieć swoje 3 grosze, żeby wyszło, że ja ie nie znam bo za mało powiedziałem i po każdej takiej akcji widać było, że rekruter jest dumny, że mnie zagiął.

Etap 4 (tydzień 4)
Dostaje kolejne zadanie rekrutacyjne z jakiegoś dziwnego cmsa bazującego na frameworku w który się specjalizuje. Miałem już dość...

2 dni później dostałem ofertę z innej firmy gdzie cały proces trwał jeden dzień a tamtym serdecznie podziękowałem.

8

Duża krakowska firma.
Złożyłem CV na stanowisko Dev/Ops'a.

Etap 1.
Wysyłam CV i wpisuje jaką miałem średnią na studiach... :P

Etap 2.
Test abcd w siedzibie firmy.

Etap 3
Pogadanka z HR i zaproszenie na rozmowę techniczną.

Etap 4.
Rozmowa techniczna. Jest dwóch teamleadów po 15 lat doświadczenia, którzy rekrutują do swoich zespołów i zajmują się np. OpenStackiem.
Pierwszym pytaniem było jak się dodaje stringi w Pythonie, ja odpowiadam, po czym jeden pyta drugiego "co z tego Pythona jeszcze można spytać?", a drugi odpowiada, że nie umie Pythona.
Zadali jeszcze 2 pytania na podobnym poziomie, po czym stwierdzili, że idealnie się nadaje na to stanowisko i zaproponowali współpracę.
Ja grzecznie powiedziałem, że muszę się zastanowić, i następnego dnia napisałem maila, w którym dziękuję za propozycję, ale nie skorzystam. Nie dostałem żadnej odpowiedzi zwrotnej. xD

12

Historia sprzed kilku lat, obecnie pracuję gdzie indziej i nie zajmuję się rekrutacjami.

Szukaliśmy głównie programistów i testerów. Branża w której pracowałem (telekomunikacja) była dość specyficzna, bo od programistów wymagała wyłącznie podstawowej znajomości C++, a od testerów nie oczekiwało się w zasadzie żadnej wiedzy. Od wszystkich natomiast oczekiwano ogólnego ogarnięcia technicznego, umiejętnością rozumienia technicznej dokumentacji czy analitycznego myślenia. Wszystkiego uczyliśmy ich potem sami, ale musieliśmy mieć podatny materiał. Wbrew pozorom rekrutacja na kogoś takiego jest trudna, bo nie polega na sprawdzeniu co człowiek umie, tylko czy umie się uczyć.

Rekrutacja była standardowa dla wszystkich: 5 pytań ocenianych w skali 0-10. Pierwsze pytanie dotyczyło podstawowych umiejętności programistycznych. Mieliśmy autorską aplikację, takie IDE w którym kandydat miał wypełnić ciało funkcji realizującej jakieś dość proste, wylosowane zadanie, mieszczącej się w 20-30 linijkach. IDE miało możliwość kompilowania, puszczenia przygotowanych testów, a jak wszystko kandydatowi przeszło to wysłania nam rozwiązania na maila. Na zadanie miał chyba 30 minut. Można było korzystać z internetu. Ale na początku zawsze takiego kandydata oswajaliśmy z tym narzędziem dając mu mimochodem "test 0", czyli napisanie przy nas najtrywialniejszej możliwej funkcji i sprawdzenie jak działa kompilowanie, puszczanie testów itp. Testem 0 była funkcja, która przyjmuje 2 liczby typu double i zwraca ich sumę. Deklaracja tej funkcji już była, jak się domyślacie należało jedynie napisać:

return a+b;

Zazwyczaj nikt nie miał problemu z tym zadaniem, ale pewien kandydat nas zaskoczył. Patrzy w ten ekran i po chwili mówi:

  • [K:] - Ja bym to zrobił w pętli for.
  • [My:] (WTF!!!) - Ale po co w pętli for? Zresztą, niech pan pisze.
  • [K:] - No właśnie tak średnio pamiętam jej składnię.
  • [My:] - Czy mówi coś panu słówko "return"?
  • [K:] (Ucieszony) - Tak, coś kiedyś słyszałem!

W tym momencie zrezygnowaliśmy z robienia właściwej części zadania 1, i w zasadzie powinniśmy zrezygnować z dalszej rekrutacji. Ale że kandydat przyszedł na testera, a nie chcieliśmy, żeby potem gadał, że go uwaliliśmy na zadaniu programistycznym, to dajemy mu 4 kolejne zadania. Była to jednak całkowita strata czasu. Kandydat w ogóle nawet nie rozumiał pytań, nie był w stanie ruszyć z miejsca z naszą pomocą. O ile dobrzy kandydaci dostawali na naszej rekrutacji tak od 30p w górę na 50, a słabi - kilkanaście punktów (punktowane były rzeczy, z którymi poradziłby sobie inteligentny podstawówkowicz, jak przerysowanie schematu z dokumentacji, sprawdzenie jakiejś wartości w tabelce, itp), ten kandydat dostał 0 ze wszystkich 5 pytań, co wydawało mi się dotąd niemożliwe.

Jeśli jesteście ciekawi jego wykształcenia, to był to student 5 roku informatyki na prywatnej uczelni, któremu chyba do absolutorium brakowało jedno zaliczenie.

3

@GutekSan: No ale w sumie to mnie zainspirowałeś :D Mam wizję na zadanie rekrutacyjne na wyższe i wymagające większego kombinowania stanowisko.

Każ takiemu midowi czy seniorowi zrobić sumowanie dwóch liczb w pętli i obserwuj, jak kombinuje :D

Tak na szybko, pierwsza myśl (ale jestem przekonany, że da się to znacznie bardziej zagmatwać)

int tablica [2];
tablica [1] = a;
tablica [2] = b;
for i=1 to 2 {
suma = suma + tablica[i]
}
12

mase tego mam z jednej i z drugiej strony, ale moze tym razem wtf kandydatki na low latency deva w bankach w 2018 roku

pytania techniczne:

  • omow zaleznosci miedzy klasami w java.util
  • wymien zmiany miedzy kernelem 2.4 i 2.6
  • omow warstwy OSI
  • wytlumacz zalety scruma

zadania praktyczne:

  • rozkmin na kartce tego dlugiego regexa
  • zaimplementuj algorytm grahama (tak, tu koniec wskazowek, bo kazdy idiota wie ze chodzi o znajdowanie otoczki wypuklej)
  • popraw ten kod (main z ~50 linijkami ktore robia jakies obliczenia ale nie czytaja ani nie zapisuja niczego czyli generalnie mozna bylo wszystko wywalic i efekt ten sam. okazalo sie ze chodzilo o zrobienie tego samego na obiektach...)
  • rozbuduj z palca/pamieci w vimie bez pluginow rzeczy ktore kazdy normalny czlowiek ogarnia w IDE (projekt w javie z paroma klasami)

inne pytania:

  • czy pojdziemy na drinka po rozmowie
  • czy bywam w klubie ZnanaDyskoteka bo tam jest free flow of vodka w happy hour a ja przeciez z polski jestem
  • czy planuje wiecej dzieci
  • czy moj maz jest z polski

sytuacje:

  • po godzinie czekania i przepraszania ze jeszcze nie ma rozmowy i zapewnieniach ze zaraz juz bedzie tlumaczenie ze w systemie sie cos zepsulo i ze zapraszaja jutro
  • zaproszenie do biura, pani zalaczyla wideokonferencje z programistami z innego biura, po godzinie rozmowa automatycznie sie skonczyla w pol zdania rekrutera. nikt nie oddzwonil, ja nie moglam bo trzeba bylo haslo wpisac, gdy wyszlam z sali w firmie juz nikogo nie bylo, poszlam do domu, zero kontaktu od tamtej pory
  • kilkukrotne telefony od rekruterow z firmy w ktorej bylam wlasnie zatrudniona...
  • dzwonienie o 23 (z tej samej lokalizacji, to nie kwestia nie ogarniania stref czasowych) bo tylko wtedy pan zajety manager ma czas :D
4

Z rekrutacji które sam prowadziłem:

  • Gość przez 25 minut pisał silnie. Przez chwile myślałem że moze nie wie co to jest więc mu rozpisałem na kartce co ta funkcja ma robić. Finalnie podołał po tych 25 minutach ale nie było łatwo...

Z rekrutacji w których brałem udział:

  • Pytanie o współbieżność i zapobieganie deadlockom i bottleneckom. Ja się produkuje o immutable i stateless, o compare-and-swap, concurrent data structures, ale niestety wszystko źle. Moi rozmówcy (zaraz po studiach ;]) chcieli usłyszeć o Banker’s Algorithm, bo wiadomo, że powszechnie się tego używa w aplikacjach javowych :D
2

Ten wątek to odpowiednik wątków typu: "moja najgorsza pierwsza randka".
Nawet polaryzacja stron jest podobna.

1

Firma brokerska na X.
Na rozmowie 6 osob naprzeciwko.
Seria pytan o wielowatkowosc na zmiane z C++ i Javy (chociaz mowie wprost, ze nie lubie watkow). Jakies zaginki z low latency.
Z rozmowy wynika ze chca przepisac Jave na C++.
Pomysl moze nie powala, ale staram sie byc powazny, bo pytania dosc szczegolowe.

Na koncu pada pytanie o hobby z CV (sport).
Widze jakies glupie usmieszki.
Przypomina mi sie Monty Python Interview.

3
cerrato napisał(a):

Tak na szybko, pierwsza myśl (ale jestem przekonany, że da się to znacznie bardziej zagmatwać)

int tablica [2];
tablica [1] = a;
tablica [2] = b;
for i=1 to 2 {
suma = suma + tablica[i]
}
class Calc {

    private int[] r;

    int add(int a, int b) {
        r = new int[5];
        r[1] = a;
        r[2] = b;

        while (!i(1, 3)) {
            s(0, r[1]);
            s(3, r[1]);
        }

        while (!i(2, 4)) {
            s(0, r[2]);
            s(4, r[2]);
        }
        return r[0];
    }

    private int sgn(int x) {
        return x >= 0 ? 1 : -1;
    }

    private void s(int... p) {
        if (sgn(p[1]) == 1) {
            ++r[p[0]];
        } else {
            r[p[0]]--;
        }
    }

    private boolean i(int... p) {
        return r[p[1]] == r[p[0]];
    }
}

:P

12

Rekrutacja do agencji ze stroną XXX.
...

  • czy zna pan PHP ?
  • uczę się jestem na etapie operacji na stringach

[ otwierają się drzwi, zagląda pani w mini i kabaretowych, wyraźnie zaskoczona że kogoś rekrutują i widzi miny swoich szefów, więc nieodzywając się szybko czmycha ]

  • my też hehehe...
7

Sytuacja 1
Rozmowa z panią z HR a potem część techniczna. Obie części bardzo fajne: z panią rozmowa była przyjemna a część techniczna to napisanie kawałka kodu na lapku (wszystkie narzędzia, internet i dowolny edytor) i omówienie z technicznym czemu tak a nie inaczej. Za jakiś czas kobieta zadzwoniła do mnie z decyzją, że nie. Czemu? Na rozmowie spytała czy możemy porozmawiać po angielsku. Powiedziałem jej, że nie, i to był powód do wybrania kogoś innego.

Sytuacja 2
Ogłoszenie: Java developer. Wita mnie pani z HR i w pomieszczeniu czeka na nas techniczny. Pani zaczyna rozmowę słowami "Witam na rozmowie na stanowisko Javascript developer". Przez kilka minut miałem nadzieję, że to jakiś żart albo ona tylko nazwę pomyliła. Nie pomyliła, rozmawiałem całą rozmowę o Javascripcie.

Sytuacja 3
"Kto był pana szefem w firmie X" - właściwie kilka razy miałem to pytanie, ale wiem, że czasem tak podpuszczają i chcą zobaczyć reakcję. Jedna sytuacja mnie trochę zirytowała. Gość wypytywał a potem rzucił tekstem "Będę ślizgał się po temacie". No jasne, biegnę po smalec!

Sytuacja 4
Rozmawiam z dwiema paniami z HR. Tak, dobrze widzicie :D . Właściwie jedna mało się odzywała, ale dalej nie wiem po co tam siedziała. Rozmowa zeszła na trochę luźniejsze tematy i na to jak ludzie się sprawdzają na rozmowach. Powiedziałem, że może być wielu specjalistów, którzy by się sprawdzili, gdyby tylko dano im szansę. A ona na to "Ale jeśli kogoś przyjmiemy a on się nie sprawdzi, to będzie nasza porażka".

Sytuacja 5
To bardziej pozytywna rzecz, bo cała rozmowa była bardzo fajna. Gość dał mi kartkę z zadaniami i dwa tomiszcza - pomoce do zadań. Jedno dokumentacja - ok. Drugie... księga kodów, dosłownie Zadanie polegało na rozpisaniu działania centralki podczas wybierania numerów. Książka zawierała konfiguracje centralek w Polsce. I tak np. dzwoniąc z miasta poza Warszawą, można było wybrać numer lokalny:
4 - czeka na następną cyfrę
5 - czeka na następną cyfrę
6 - czeka na następną cyfrę
7 - koniec, nawiąż połączenie
A tak numer do Warszawy
2 - czeka na następną cyfrę
2 - przekaż sterowanie do centralki nadrzędnej
... dalej w centralce nadrzędnej
2 - przekaż co centralki w Warszawie
i tak dalej.
Ze trzy godziny siedziałem, ale było fajnie :D

12

Na początku kariery miałem rozmowę w januszowej firemce z końcówką -group jakiś wiele się swego czasu namnożyło.
Rozmowę miałem z samym szefem od razu, co mnie ucieszyło, bo bez zbędnego pierdzielenia od razu soczysty content.
O godzinie 11 pukam do drzwi gabinetu, po czym naciskam klamkę i wchodzę.
Zastaję kobietę (sekretarkę?), która klęczy przed mężczyzną (Szefem) i pociera jego krocze - wywaliłem gały po czym wybąkałem przepraszam i zamknąłem drzwi.
Po kilku chwilach wychodzi czerwona sekretarka i mówi, że to nie tak jak wygląda i szef się oblał kawą - do dziś nie wiem czy to prawda (sama rozmowa była raczej dosyć oszczędna-nie odezwali się więcej).

3

Kiedys na rozmowie koleś sie dopytywał mnie czym jest controller w Springu, próbowałem jakoś mu przekazać czym ogólnie jest controller. Pytał sie mnie w czym bym napisał gdyby nie Spring - powiedziałbym że użyłbym jakies innej technologi. Na koniec okazało się że chodzi mu o to że controllery w Springu sa oparte o servlety. Mocno się zdziwił jak powiedziałem mu że nie, jednak servlety nie sa potrzebne w 21 wieku...

@jarekr000000 pozdrawiam :D

4

WTF będzie jak mnie po bootcampie nie zatrudni pierwsza firma do której pójdę za min 15k netto :)

1

Dla mnie WTF było, jak kiedyś przy rekrutacji na .NET dev'a zamiast chociaż jakiegoś głupiego codility czy po prostu treści zadania na maila, dostałem do napisania "test rozumowania liczbowego" i "test rozumowania werbalnego" :D Zrobiłem z ciekawości i podziękowałem za propozycję spotkania po "zadowalających wynikach Pańskiego testu" :D

4
  1. To czego bardzo nie lubie: wylawia mnie gdzies rekruter, prosi o rozmowe telefoniczna i o co pyta na poczatku? O to dlaczego chcialbym pracowac u nich/badz w firmie X.
  2. Wieki temu rekrutacja do jednej z nielicznych firm w Bielsku na Java developera. Przychodze na rozmowe i dostaje do rozwiazania test z C. Pytam czemu tak? - A bo Java jest bardzo podobna do C++, a C++ i C to wlasciwie to samo. Zadania to byly funkcje ktore cos robily i trzeba bylo poprawic/uzupelnic by dzialaly. Ale napisane tak jakby to robil bardzo slaby junior, wiec zrobilem to co bym zrobil w prawdziwym kodzie, wywalil miesko i napisal logike lepiej. Oczywiscie zadnego feedbacku tez nie dostalem.
  3. Przepytywalem goscia na testera, gosciu tak lal wode i odpowiadal tak bardzo nie na temat ze czulem sie jakby mi chcial odkurzacz sprzedac.
  4. Przepytywalem na QA manualny (z szansa na ogarniecie Postmana, przeedytowanie Jsona, moze napisanie prostego skryptu). Gosciu ma w CV pare lat doswiadczenia w korpo, wpisana automatyzacje, Jenkins, testy wydajnosciowe. Mysle - bedzie kolega z podobnym profilem. Aha. Okazalo sie ze znajomosc Jenkinsa polegala na tym ze otwieral joba i naciskal play. Testy wydajnosciowe polegaly na tym ze odpalal jakies firmowe narzedzie, wgrywal test od devow, czekal az sie skonczy i wysylal im wyniki, bez wlasnej interpretacji bo nie wiedzial jak.
  5. Rekrutacja do dwoch roznych korpo. Na HRowym pre checku, pytanie czy znam technologie X (raz to bylo np. Selenium). Mowie ze nie, w CV tez nie wpisywalem, jak cos szybko ogarne. Zwlaszcza ze pisalem scrapery w Pythonie. Rozmowa techniczna przez telefon - potwierdzam to samo. W jednej z firm bylo zadanie do zrobienia. Potem rozmowa na miejscu. A potem feedback ze wszystko super ale nie znam technologi o ktorej mowilem od poczatku ze nie znam.
  6. Rozmowa ktora IMHO poszla calkiem dobrze, zrobilem zadania, nawet udalo sie optymalne rozwiazania wymyslic. I pomimo ze to bylo 4.5 roku temu do dzisiaj nie dostalem zadnego feedbacku.
  7. Jestem umowiony na wstepnego calla z USA. Czekam caly wieczor w domu, nie poszedlem z kumplami na piwo. Telefonu nie ma. Okazalo sie ze dzwonili z zastrzezonego, a ja mam zablokowane takie numery. Wyjasnialem potem mailowo co jest.
38
  • Jaki to klient?
  • Niestety, nie mogę powiedzieć.
  • Wynagrodzenie?
  • Niestety, nie mogę powiedzieć.
  • Lokalizacja?
  • Niestety, nie mogę powiedzieć.
  • To może choć dzielnica?
  • Niestety, nie mogę powiedzieć.
    ...
  • Czy zainteresowała pana nasza oferta? [wyraźnie słyszę zawodowy optymizm i entuzjazm w głosie]
  • Niestety, nie mogę pani tego powiedzieć.
  • [gwałtownie zapadła cisza w słuchawce]
4

Może nie WTF, ale była taka sytuacja, gdy w czasie jednej rekrutacji na x osób do niej dopuszczonych byłem jedyną osobą, która znała się coś na programowaniu webowym, miałem jakiś tam projekt, coś tam robiłem jeszcze w Androidzie nawet, zapoznany byłem jeszcze z jakimiś podstawami innych języków, miałem jakieś doświadczenie komercyjne z pracą przy bazach danych, a reszta kandydatów (jak wyszło z rozmowy z nimi) znała co najwyżej podstawy języka typu pętle, sami mi mówili, że im aż głupio porównując się ze mną. Nikt nie sprawdził w żaden sposób naszej wiedzy w ogóle z zakresu IT (i z tego co zrozumiałem z rozmowy z HR to nie było w planach takiego sprawdzenia tej wiedzy). Dostaliśmy test z logicznego myślenia. Uwaliłem. Trochę słabo, nie popisałem się.

Innym razem zdawałem test do fajnego (moim zdaniem, to bardzo subiektywna ocena) korpo prowadzącego płatny bootcamp (w sensie że firma by mi płaciła) przez 3 miesiące, potem potencjalnie przyjęcie do pracy. Nie dostałem się, mimo że byłem przekonany, że poszło mi całkiem ok. Co więcej - dostała się osoba, która wtedy jeszcze ogarniała mniej ode mnie (a że porównywałem się z tą osobą na wielu polach, wyszły moje kompleksy i załapałem drugiego rekrutacyjnego doła ;)). Nie chciało mi się coś w to wierzyć. Powiedziałem o tym kolegom, a kolega pracujący w tej firmie poszedł do swojego kolegi z HR żeby dowiedzieć się jak to było faktycznie, bo sam też nie wierzył. Podobno zdałem ten test, ale dostałem info, że nie (nie było żadnych rozmów personalnych, więc nie usadzono mnie za osobowość). Tak jakoś to wyszło. W zasadzie to była firma, do której zamierzałem się dostać jak kiedy tylko wróciłem do programowania po latach przerwy i był to w zasadzie taki mój mały osobisty cel. Bolało podwójnie.

2

Dla mnie dziwną sytuacją jest to, gdy podczas całej rekrutacji nie muszę nic zakodować

7

Pierwsza historia

Rekrutacja do pewnego polskiego komunikatora internetowego. Smutny gość tylko zadawał pytania, słuchał, potakiwał i strzelał kolejne pytania. Czułem się jak na przesłuchiwaniu i miałem wrażenie, że rekrutujący mnie gość również siedzi tu za karę. No ale chciałem jak najlepiej wypaść, więc jak mnie spytał, co wiem o AJAX, to mu powiedziałem, jak to działa, o protokole HTTP itp. itd. No i produkuję się, produkuję, w końcu już się naprodukowałem...

... a gość do mnie strzela "a czy używał pan tego kiedyś". No nie k... nauczyłem się definicji z wikipedii i powtarzam bez zrozumienia. Myślcie trochę ludzie.

**Druga historia
**
Pośrednik mi załatwił rozmowę w JanuszSofcie. Rekrutacja na frontendowca, ale pytali mnie Pythonowcy, którzy frontend słabo znali. Nawet w kilku pytaniach pokazałem im, że się mylą, albo że to czy inne pytanie nie ma wiele sensu. Ale szli w zaparte, próbowali się kłócić ze mną, mimo, że widać było, że może na Pythonie się znali, ale na frontendzie to kandydat przyszedł i ich przegadał. Więc potem już próbowali się odgryźć i zaczęli mnie atakować już kompletnie z d**y pytaniami, żeby tylko pokazać, że są pytania, na które nie znam odpowiedzi.

Anyway, potem spytali mnie ponownie o wymagania (pośrednik im przekazał, jaką sumę chcę), i wcześniej było ustalone, ale teraz okazało się, że za dużo, ale powiedzieli, że "dostanie pan tyle, ile pan chciał" i zaczęli się głośno naradzać między sobą, skąd wezmą hajs. I podchodzi do mnie gość i pyta "co mi potrzebne do pracy". To mówię, że wystarczy biurko, krzesło i komputer. No to on mówi do nich, że "jeszcze trzeba będzie panu komputer kupić".

A na koniec wracam do domu i dzwoni telefon od pośrednika, który mówi, że firma zgadza się mnie zatrudnić... ale za 1500zł mniej (wtedy nie miałem za bardzo doświadczenia i chciałem 4000zł, to chcieli obniżyć na 2500zł). Mojemu pośrednikowi natomiast nie powiedzieli, że to na komputer, tylko wcisnęli kit, że "moje umiejętności nie są tyle warte". Czyli innymi słowy - oszukali mojego pośrednika .Co prawda pośrednik akurat był przyzwoity i powiedział, że on nie jest w stanie tego ocenić, ale potem jeszcze umówił mnie z inną firmą na rozmowę (bo powiedziałem, że tę odrzucam za taką stawkę. Zresztą nie chcialbym pracować w firmie, w której rekrutacja tak wygląda...).

1
LukeJL napisał(a):

podchodzi do mnie gość i pyta "co mi potrzebne do pracy". To mówię, że wystarczy biurko, krzesło i komputer. No to on mówi do nich, że "jeszcze trzeba będzie panu komputer kupić".

To nie żadne WTF tylko kwintesencja polskiego frontendowego smallbiznesu, niestety.

*i nie tylko frontendowego
*

13

Największy to rekrutacja do prawdziwego Janusz softu - "agencji reklamowej". Wchodzę do "biura" a tam punkt ksero, drukarnia, porozwalane ulotki i plakaty. No dobra, czekam na szefa by pogadac. Pierwsze moje pytanie czy tu czasem nie jest za głośno by się skupić na pracy. Szefu głębokie westchnienie: "Tak myślałem. Trochę głośno tutaj jak cały dzień drukarki pracują. Postawimy na końcu tego dużego pokoju mebloscianke damy słuchawki i dasz radę". Nie przekonał mnie xD

8

Ostatnio trochę się rozglądałem po dłuższej przerwie, kilka miłych i sensownych rozmów, ale i kilka wartych się podzielenia:
a) HF z słoniem w holu, designerskim biurem
Pytam się rekrutera czy będzie zautomatyzowany odsiew (bo dawno łamigłówek nie robiłem, więc jeśli mają taki etap, potrzebowałbym rozgrzewki): będzie spoko, ludzie są rozsądni, po lekturze CV stwierdzili, że nie będą zawracać głowy. Przychodzę na umówioną godzinę, NDA do podpisania i idziemy do salki zwierzeń. Dostaje taki dotykowy 37" monitor, maleńka klawiaturkę i mikroskopijną myszkę (wireless, lag jakieś .5-1s), no i zadania do zrobienia (fajne nawet, od razu pokryte testami, regexy i inne takie na rozmnażanie neuronów). Robię tak z 70% tam gdzie trzeba przygłówkować, ponieważ wiem, że mi na wszystko czasu nie starczy, a i ten sprzęt z pluszowego hotelu nie pomaga. Po godzinie wchodzi koleś i oświadcza że widzieli mnie w kamerce i na podglądzie ekranu jak tam sobie dłubie, 100% i tak trzeba zrobić, więcej pytań nie mają, powodzenia życzą. ;-)

b) corpo typowe, ale zespół i robota brzmi ciekawie
Po 1.5 miesiąca przebijania się przez rekrutów (zewnętrznych i wewnętrznych) wchodzę na rozmowę, team lead i junior, będą się łączyć z drugą lokacją. 5min, wciąż się łączymy, obwąchujemy się, junior się pyta czy się może odezwać. Mamy połączenie (dźwięk po naszej stronie, obraz po stronie lokacji), junior może się odezwać. Junior oświadcza, że oni właściwie szukają kogoś trochę lepszego, bo, ponieważ team lead właśnie znalazł coś lepszego inszejsz. Właśnie się nam udało rozkminić dźwięk z lokacją, coś mi się wydaje że dla nich to też było nowiną ;-)
Ten sam proces, pytali o false sharing wiec stwierdziłem, że warto zostać. Do zakodowania kawałek kodu, salka spotkań, ekran 55-65", klawiatura wireless, myszę szczury zjadły. Normalnie czuje, że czas przypomnieć sobie że nie mam ciepłych wspomnień z dzieciństwa do przywołania w takiej sytuacji i trzeba się zebrać w sobie i klepać. Klepie, o dziwo działa, team lead (wczoraj miał pożegnalne drinki, w dobrym nastroju) jest nawet przychylny. Zespół w lokacji dał feedback (2 tygodnie później), że załadowałem całe 150MB plików wejściowych do pamięci, a trzeba było sekwencyjnie po async (no takiego low-latency to już dawno nie robiłem ;-) Zająłem się hodowaniem swojej wireless-keyboard-fobii. W sumie nie wyszło źle, corpo od tego czasu zwolniło już 25% ludzików

c) start-up AI, zbawianie świata
Gości z kasą, CTO i koder, spacer w parku, kawy w dłoni, power-walk i pytania strzelają. OpenCV API, coś tam mi się obiło, ale nie znam za dobrze - spoko, TensorFlow znam? (koder podobno kontrybutor, rzeczywiście, sprawdziłem, zgłosił issue, że mu model nie działa tak jak on by chciał żeby działał), no troszku się orientuję, ale nie powiedziałby że już wiem co jest co - spoko, i tak sobie spacerujemy, Jupyter, Keras, PyTorch, kawa stygnie, krok mięknie, deszczyk zaczyna siąpić, idziemy do pubu. CTO wyciąga laptopa, a C# umiem - no co mam nie umieć? To taki mają tu plug-in do Excel'a, gdzie jest błąd, bo nie działa. Patrzę, projekt popularny z GitHub'a + kilka trywialnych zmian, 2 pinty później działa i robi co chcą (prosta regresja w sumie + wydzierganie płaskorzeźby w 3D). Jest zajebiście, kasa nie jest problemem, przygotują umowę, dziękujemy mistrzu, świat będziemy razem zbawiać. No i tyle ich widziałem, ostatnio dostali fundusze na rozwój tego projektu, na konkursie jakimś w Dubaju, ten plugin ciągle im działa ;-)

Po tychże przygodach zdecydowałem się zapuścić korzenie trochę głębiej, wszędzie dobrze, ale w swoim repo najlepiej ;-)

5

Pracuje w branzy automotive, embedded C. Kiedys zadzwonila do mnie Pani rekruterka, ze ma niesamiwita oferte pracy idealnie zgodna z moimi skilami, tez automotive tez embedded C. Pozniej jak przeslala mi opis stanowiska okazalo sie ze to jest stanowisko Objective C :) Pisanie jakiejs tam aplikacji, katalogu motoryzacyjnego :)
Niestety tak wygladaja rekrutacje w Polsce. Headhunterzy nie za bardzo sie orientuja w technologiach.

16

Ja byłem wiele razy na rekrutacji jako przepytujący i kilka razy jako przepytywany.

  1. Siedzę na rozmowie z dwiema paniami z HR, opowiadam jakim zwierzęciem chciałbym być, gdzie się widzę za 5 lat itp. Nagle oświadczono mi, że teraz pytanie techniczne, wyciągnęła zmiętoloną kartkę i przeczytała: "VIM czy Emacs". Odpowiedziałem dobrze i mnie zatrudnili, to była pierwsza praca.
  2. Pan spóźnia się na rozmowę 25 minut, potem problemy ze skype, dostałem zadanie rekrutacyjne, zrobiłem, cisza. Nie odezwali się już więcej, pytałem rekrutera WTF? Odpowiedział, że urwali kontrakt z nim także.

Z perspektywy przypytującego:

  1. 15 lat doświadczenia, kubernetes master, nie wie co to pod. Nie potrafi opowiedzieć nic jak się robi deploymenty itp. Zero wiedzy. Wiedza z dockera też zero, problemy z podstawowymi rzeczami. Wymagania finansowe z kosmosu.
  2. FuzzBizz przerosło.
  3. Kandydat się zapytał czy "w firmie pracują jakieś pedały?". Został natychmiast wyproszony. Człowiek jest architektem w wielkim korpo, 20 lat doświadczenia.
  4. Sytuacji, gdzie ktoś po 2 latach doświadczenia chce 25k na UoP posiadając wiedze na poziomie juniora to nie zliczę.
14

W zasadzie to na większości rekrutacji do polskich oddziałów, również w "dużych międzynarodowych korporacjach"

  • uprzedzanie milion razy przed rozmową, że przynajmniej część będzie po angielsku bo muszą sprawdzić znajomość angielskiego
  • rekrutacja od początku do końca przebiega po polsku, a ja się zastanawiam czy miałem się sam o to upomnieć, udawać że nie mówię po polsku czy co

9 na 10 interakcji z rekruterami

  • notoryczne nie-czytanie profilu przed wysłaniem wiadomości na LinkedIn. Mam wypisane czarno na białym, jedno pod drugim, bez lania wody w jakich technologiach pracowałem na poszczególnych stanowiskach, jeśli ktoś rekrutuje w IT dłużej niż pół roku to powinien się orientować z jakich branż są firmy w których pracowałem. Mimo to:
    • zaproszenia do rekrutacji dotyczą stanowisk typu senior .NET developer gdzie z .NET to ja miałem do czynienia przez 3 miesiące w 2016r
    • szukamy osoby z 5-letnim doświadczeniem w branży automotive gdzie z profilu wyraźnie widać że nie mam nic wspólnego z branżą automotive
    • rekruterzy marnują masę czasu na ping-ponga wiadomościami, żeby wypytać czy pracowałem może z tym i tamtym - gdzie wystarczyłoby poświęcić półtorej minuty na przeczytanie tego samego z profilu
  • wysyłanie generycznych wiadomości w stylu "widzę, że masz wieloletnie doświadczenie w Javie" gdzie w Javie wylądowałem jakoś w lipcu
  • po Twoim GH widzę, że masz duże doświadczenie w technologii X - gdzie po moim GH ciężko w ogóle stwierdzić, że miałem z tym kiedykolwiek do czynienia
  • namawianie mnie do udziału w rekrutacjach na stanowiska, na które ewidentnie nie spełniam wymagań, pomimo tego że wprost informuję, że tych wymagań nie spełniam... a potem wysyłanie wiadomości w nadąsanym tonie o treści oznaczającej mniej więcej spadaj smarkaczu, szukaliśmy kogoś z większym doświadczeniem a nie takiego brzdąca, marnujesz mój czas

Mała firma, oddział w Krakowie, super-fancy startupo-software house z biurem w kamienicy

  • aplikuję na stanowisko X
  • na rozmowie technicznej goście (dość sympatyczni zresztą) stwierdzają, że w sumie to pasowałbym na stanowisko Y i pytają czyby mi odpowiadało
  • schodzą gdzieś tak ze 2 etapy rekrutacji technicznej na stanowisko Y, na każdym jestem pytany o stawkę i formę umowy i za każdym razem odpowiadam tak samo
  • dostaję zaproszenie na "przedstawienie oferty"
  • na "przedstawieniu oferty" nie ma żadnej oferty tylko dodatkowe pytania, dostaję info że wszystko cacy i bardzo dobry fit ale przejrzeli CV i nie spełniam wymagań na Y, więc mogą mnie przyjąć na X. Ponadto okazuje się, że chyba jednak nie chcą mi zapłacić tyle a tyle i zaczyna się zbijanie stawki. Ponadto okazuje się, że stwierdzili że jeszcze sobie chcą przepytać paru kandydatów więc jeszcze dadzą odpowiedź. Mam niezły WTF, ale pokiwałem głową ze zrozumieniem, starałem się robić dobrą minę ale już wiedziałem że nie chcę tam pójść
  • po jakimś czasie dostaję informację, że jednak mnie chcą (czyżby nie znalazł się tańszy student?) ale grzecznie podziekowałem

Jakaś tam firma, chyba nie tak duża ale po przejęciu przez duże korpo

  • rekrutacja prowadzona w Polsce przez Hindusów pracujących w Indiach
  • osoba odpowiedzialna za przeprowadzenie rozmowy telefonicznej dzwoniła chyba z pociągu albo pralni. Próbowałem jakoś zakomunikować, że nie jestem w stanie usłyszeć co mówi z powodu huku, ale pani też mnie nie słyszała bo ciągle coś krzyczała do słuchawki
  • mieli mi wysłać link do jakiegoś tam testu online. Zapomnieli. Upomniałem się, odpisali parę dni później z linkiem
  • test miał być wymagający i szczegółowo sprawdzać wiedzę. Był na poziomie kolosa w pierwszym miesiącu studiów
  • cały czas mówili że widełki są sztywno ustawione na X. Jak się okazało, że przyjąłem jakąś kontrofertę gdzie musieliby dać 2X by ją przebić to okazało się, że mogą spokojnie tyle dać. Podziękowałem
12

Aktorzy: [S]zef i [J]a:
S: Na ile znasz język X w skali od 1 do 10?
J: No, tak z 7.
S: Hehe, z twoim doświadczeniem to raczej 4. No dobra, a framework Y?
J: 5?
S: O, już lepiej. No dobra, a byłbyś w stanie samodzielnie zrobić taki projekt, coś na wzór <znany portal>?
J: Tak, zajęłoby mi to dużo czasu, bo nie mam dużo doświadczenia w takich projektach, ale dałbym radę.

Dostałem odpowiedź, że mnie chcą. Pierwsza praca, ja z zerowym doświadczeniem, co zrobić - wziąłem :D po 6 miesiącach "firma" się rozpadła. Ja taktycznie uciekłem po 5.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1