Szkolenia miękkie w korporacjach

10

Pracuję w korporacjach już ładnych parę lat i nie jedno miękkie szkolenie przeszedłem ale po ostatnim czuję się, jakby ktoś próbował duszę wyssać.

Jak ktoś jeszcze nie był na takim szkoleniu, to mogę powiedzieć, że takie szkolenia przebiegają według podobnego schematu. Pierwszy punkt, trzeba przedstawić się i opowiedzieć o sobie. Czasami wystarczy imię i stanowisko i mniej więcej co się robi. Bardziej gorliwi szkoleniowcy wymagają o opowieści o zainteresowaniach czy innych bardziej prywatnych sprawach. Ponieważ większych własnych zainteresowań nie mam, zazwyczaj muszę kłamać coś w ten deseń „dobry film, dobra książka i …”. Tym razem, na szczęście nie musiałem tłumaczyć się z bycia no-lifem, uff przeszło. Drugi punkt - teoria. Niektórzy w tym momencie zaczynają przysypiać, ukradkowo lub nie wyciągają telefony, ogólnie rozluźnienie i postawa "ucz mnie, zobaczymy czy Ci się uda...". Może nie takie perfidne, ale można to było odczuć. Po 10 minutach laska-szkoleniowiec widzi co się dzieje i zamiast udawać, że wszytko jest ok, wyjeżdża z tekstem, że jeśli ktoś chce już zakończyć szkolenie, to może iść do domu i że ona to teraz wychodzi na 5 minut i my (czyli uczestnicy) mamy przedyskutować czy dalej. Noż kur.., aż mi odzywać się nie chciało, klasyczny szantaż emocjonalny, ale na których podziałało, szczególnie na laski. I zaczęły piać, żeby się odzywać, aktywnie uczestniczyć, i takie tam pierdoły. Nawet się nie odzywałem, że to tylko taki trik, bo bym został tam uznany za wroga publicznego numer 1, którym koniec końców zostałem, ale o tym za chwilę. Oczywiste pieprzenie, że można iść do domu pomijam, bo nikt nie wyszedł a w ekstremalnym przypadku mogłoby się skończyć dyscyplinarny zwolnieniem, w lżejszym co najmniej notatką do przełożonego. Wiem, bo takie notatki kiedyś przypadkowo widziałem. Trzeci punkt - na podstawie teorii i własnych doświadczeń wywnętrz się i odpowiedź, co w życiu albo lepiej - w pracy, spieprzyłeś i jak to można byłoby naprawić mając w posiadaniu nabytą już teorię. Praca w dwójkach, grupach, wszyscy razem, rożnie, zależny chyba od plam na słońcu. Laska-szkoleniowiec oczywiście mówi, że wszystko co się mówi w sali, zostaje w sali. I oczywiście jest bzdura, tu już mało kto to łyka, ale zdarzają się wyjątki, przynajmniej będzie do notatki. Czwarty punkt - warsztaty. Trzeba zrobić coś pojebanego, ale żeby nie było za łatwo, to z przeszkodami. Piąty punkt – omówienie, dlaczego zjeb**. No i się zaczęło. Dwie laski z grupy przyjebały się, że to przeze mnie. Nie ważne że same nic nie robiły tylko krytykowały, że źle. I mimo że nie pozwalały mi nic zrobić, wydaje mi się, że zrobiłem najwięcej ze wszystkich. Chciej dobrze a i tak się do ciebie się przepierzy. Moja cała energia w tym momencie gdzieś wyparowała i chodziłem zdechły do końca dnia. Dla ciekawych, szkolenia mają jeszcze jeden żelazny punkt - ostatni - co sądzę o szkoleniu i co z niego wyniosłem. Najlepiej przed całą grupą. Aż przypominają się tematy wypracowań z czasów PRL-u "Kto jest moim bohaterem i dlaczego Stalin?". I choćbyś chciał powiedzieć, że to wszystko potrzebne ci jak piąte koło u wozu, to kiedy 10 osób przed tobą biło peany na temat szkolenia, to wiesz, że się nie wyłamiesz. Przynajmniej nie będziesz w notatce. Swoją drogą ostatni punkt jest jedną z metod "prania mózgu". Podobne stosowano m.in. w Wietnamie na żołnierzach amerykańskich. Kazano im pisać listy do bliskich, ale list musiał zawierać informację ustrój Wietnamu jest najlepszy na świecie, że USA napadły na Wietnam, że toczą niesprawiedliwą wojnę, że ich niewolą jest karą za postępowanie USA, że w niewoli są dobrze traktowani itp. Mimo że byli tam głodzeniu, bici, mordowani. Z tego popamiętam, miesiącami musieli codziennie pisać takie listy, za odmowę bicie i inne kary. Cześć żołnierzy nie ulegała presji i tym metodom, ale pewna część im ulegała stając się przeciwnikami interwencji wojskowej USA w Wietnamie.

Ale wracając do tematu, dawno nie czułem się tak dobity, 8 godziny sztucznych uśmiechów, wymuszania wywnętrzania się o sobie i swoich problemach, z czego nienawidzę, służbistki z HR, która myśli, że zbawia świat szkoląc randomowych ludzi i okłamywania z jednej jak i z drugiej strony. Laski, które były ze mną w grupie były tak śmiertelnie obrażone, że nawet nie odpowiedziały mi cześć na pożegnanie.

0

Nigdy nie miałem miękkiego szkolenia, ale chętnie uczestniczyłbym w takim jak dla managerów, by można było zobaczyć jaka machina psychologiczna stoi za zarządzeniem zespołem ;)

0
slavert napisał(a):

Nigdy nie miałem miękkiego szkolenia, ale chętnie uczestniczyłbym w takim jak dla managerów, by można było zobaczyć jaka machina psychologiczna stoi za zarządzeniem zespołem ;)

Poczytaj kilka książek np.: "Człowiek - istota społeczna" Elliot Aronson albo zainteresuj się psychologią ewolucyjną. Szkolenia w korporacjach mają na celu wyduszenie czy to z managera czy pracownika jak największy na zysk dla firmy. Kwestia rzeczywistego szkolenia z psychologii jest drugorzędna.

4

Problemy Pierwszego Korpo-Świata

Obyśmy w życiu tylko takie problemy mieli

BTW, gdyby cała grupa spełniła życzenie (niby obrażonego) prowadzącego i zgodnie wyszła do domu w trakcie tych 5 minut to byłoby coś i super zintegrowany zespół :-p

3

Bo te wszystkie soft-skille należy włożyć do jednej szuflady z pozostałymi korpo-bełkotami, jest to jedynie ściema, pole do popisu dla ludzi z HR (którzy nie tylko rozpieprzają rekrutacje, ale także mieszają w codziennym życiu firmy), źródełko niezłej kasy dla różnej maści około-psychologicznych-szamanów a także okazja do wykazania się dla porządnych, postępowych i troszczących się o swój zespół szefów.

Miałem kilka razy okazje uczestniczyć w różnych tego typu zjawiskach i zasadniczo ich przebieg był podobny do opisanego przez @Adsda. Jedyna różnica, że wprawdzie byłem tam wysłany przez firmę, ale nie "za karę", tylko sam chciałem (człowiek był młody, głupi i myślał, że takie pogadanki mają sens i mogą coś dać), więc nie miałem oporów przed przedstawianiem swojej opinii :D I najbardziej mnie przeraziło, że była tam część zabetonowanych jełopów, którzy nie widzieli tego, co się odpieprza. I to do tego stopnia, że po jakimś czasie zaczęli mnie uciszać tekstami w stylu "jak Ci się nie podoba, to wyjdź. Ja zapłaciłem kilka stów za szkolenie i chce z niego wynieść jak najwięcej". Przerażające. To trochę logika w stylu "widzę, że w basenie pływa kupa, ale że wykupiłem bilet na 2h i nie chcę go zmarnować, to będę pływać do końca" ;)

1

Byłem może raz albo dwa na szkoleniu tego typu. Zazwyczaj są to głupoty i tego typu sprawy, o których piszesz, chociaż ze wszystkiego zawsze staram się wyciągać jakieś lekcje, wnioski, informacje itp. Myślę, że w Twoim przypadku problemem nie jest szkolenie samo w sobie, tylko ludzie, z którymi brałeś udział w tym szkoleniu, a także laska-szkoleniowiec i jej dziecinne zachowanie, a także Twoje nastawienie i to, że za bardzo się tym wszystkim przejmujesz. Polecam więcej luzu, dystansu i humoru. ;-)

1
Adsda napisał(a):

Pracuję w korporacjach już ładnych parę lat i nie jedno miękkie szkolenie przeszedłem ale po ostatnim czuję się, jakby ktoś próbował duszę wyssać.

Jak ktoś jeszcze nie był na takim szkoleniu, to mogę powiedzieć, że takie szkolenia przebiegają według podobnego schematu. >

Ale o czym było to szkolenie? Bo z tego co widzę, to forma ci nie odpowiadała, ale nie napisałeś, jaki był temat szkolenia, jakich konkretnych umiejętności cię tam mieli nauczyć w założeniach i czy się to udało, czy nie.

1

Ale o czym było to szkolenie? Bo z tego co widzę, to forma ci nie odpowiadała, ale nie napisałeś, jaki był temat szkolenia, jakich konkretnych umiejętności cię tam mieli nauczyć w założeniach i czy się to udało, czy nie.

Najśmieszniejsze, że temat szkolenia nie ma prawie znaczenia. Szkolenia właściwie zawsze dotyczą współpracy w grupie i tego, żeby była ona jak najlepsza. Problemem jest to, że jest to okraszone korporacyjną nowomową, sztuczkami psychologicznymi, pustymi frazesami, które wszyscy mają gdzieś i sztucznymi uśmiechami. I nie o to chodzi, że te szkolenie było złe. Bylem w kilku rożnych firmach, które są w rożnych branżach i wszystkie szkolenia miękkie, na których byłem są naprawdę do siebie podobne.

1

Kwestia jak do tego podejdziesz. Ja zawsze czuję zażenowanie podczas takich szkoleń i mimo, że uważam je za żałosne to nie przeszkadza mi to w braniu udziału na koniec np w zabawie przypinania uczestnikom karteczek na plecach z miłymi słowami dla nich P

0

Trochę poboczny temat, ale jak wg szkoleń należało by rozmawiać z podwładnym, gdyby jego praca była nieefektywna?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1