Myślisz o przebranżowieniu na zawód programisty? Warto to wiedzieć!

0

Sprawdziłem, czy człowiek co całe życie nie żył w społeczeństwie mógł znaleźć pracę, nie znajdzie, to programista to praca społeczna, mimo że się myśli, że mało jest kontaktu z ludźmi, ale jednak czasem zwykły uśmiech może sprawić, że tą pracę dostaniesz mimo normalnych umiejętności, jak wymiatasz w programowaniu to czasem pewne rzeczy uważasz za tricki, a nie za jakąś super wiedzę.

Jedni znajdą inni nie znajdą, ci trzeci nie znajdą w ogóle.
może są jeszcze inni, sam myślałem, że świat jest prosty jednak nie jest, jest trudniejszy niż zwykłe programowanie.

Jak zjeb*** popsułeś po całości wszystko, to o ja jpd, dotąd dopiero dochodzę i nie mam rad.

0
BluzaWczolg napisał(a):
blank2 napisał(a):

Odnoszę wrażenie że macie strasznie niski poziom jak tak się boicie o te swoje stołki przy klepaniu stron internetowych.
Gdybyś był zainteresowany tematem, to wiedziałbyś, że brakuje pozycji juniorskich. Pojawia się po kilka ofert na miesiąc w top miastach.

Nigdy nie chcą Juniorów z oczywistych względów. Zawsze chcą Seniora mającego 3 letnie doświadczenie w czymś co powstało 3 lata temu i nawet otworzą dziurę w czasoprzestrzeni że takowe znaleźć mimo że nie istnieją. I proponują stawkę nie do zaakceptowania dla takowego seniora. "Top miastach" jakich ku**a top ??? Warszawa i Kraków to jedyne miejscowości gdzie faktycznie pojawiają się oferty na juniorów ale pewnie w takim PHP czy JS bo jakikolwiek inny język i z miejsca chcą kogoś z 5 letnim doświadczeniem.

1

Ale wiesz Junior to jest osoba zdolna do "w większości samodzielnej pracy". Wiele osób myli juniora ze stażystą. Junior powinien już trochę umieć. Ja jak szedłem na juniora w PHP do porządnej firmy to umiałem na dość przyzwoitym poziomie: PHP, Symfony, Mysql, Dockery, LAMP, Git, obsługa IDE, znałem teorię OOP, wzorce itp (ale nie umiałem stosować w praktyce jak się okazało). Miałem trochę projektów w portfolio. Z takim stackiem dostałem pracę bez problemu w kilka dni.
Ludzie niestety pozycję juniora utożsamiają z "nic nie umiem" i to jest problem, bo firma to nie jest bootcamp. Po roku pracy komercyjnej nadal możesz być juniorem.

Teraz w projektach prywatnych wziąłem osobę do "przyszkolenia" na frontendowca. Taki typowy chłopak co by aplikował na juniora i wszędzie by go odrzucali, bo niby potrafi coś tam na froncie, ale duże braki w wielu podstawach typu git, organizacja pracy, dockery itp. Do pracy w firmie by się nie nadawał, ale jest ambitny, chce się uczyć, ja mu trochę tłumaczę, trochę pomagam, tłumacze co jest ważne/czego się musi douczyć i jak dobrze pójdzie za ~3 miesiące będzie na poziomie Juniora i pracę mu załatwię bez problemu.

Ogólnie praca dla juniorów jest, tylko junior nadal musi mieć całkiem dobrze ogarnięte podstawy pracy komercyjnej.

0
hadwao napisał(a):

Ogólnie praca dla juniorów jest, tylko junior nadal musi mieć całkiem dobrze ogarnięte podstawy pracy komercyjnej.

Skąd ma mieć podstawy pracy komercyjnej programisty jeśli nigdzie "praktykanta" nie chcą zatrudnić. Najlepsze jeśli taki jak ja co nawet studiów nie ma :D

1

Praktykę komercyjną można zdobyć na wiele sposobów:

  • staż w firmie (szukają najczęściej studentów informatyki)
  • udział w projektach OS
  • możesz poszukać kogoś takiego jak ja, co jeśli "jakoś rokujesz", jesteś ambitny, samodzielny to Cie podszkoli trochę w prywatnych projektach w zamian za to, że będziesz ogarniał prostsze tematy. Ja na przykład nienawidzę frontu, a w moich projektach jest to raczej prosty temat, więc z chęcią sobie taką osobę znalazłem.
  • możesz zebrać listę umiejętności komercyjnych i postarać się je ogarnąć samodzielnie

Ja akurat poszedłem tym ostatnim tropem. Śledziłem co się pojawia w ogłoszeniach, porozmawiałem z kolegami z IT itp i tyle ile mogłem nauczyłem się sam robiąc własne projekty. Wystarczyło, ale oczywiście nie trwało to 3 miesiące i nie startowałem od zera - byłem na prawdę mocnym amatorem bo wcześniej przez wiele lat to było moje hobby.

0
hadwao napisał(a):

Praktykę komercyjną można zdobyć na wiele sposobów:

  • staż w firmie (szukają najczęściej studentów informatyki)
  • udział w projektach OS
  • możesz poszukać kogoś takiego jak ja, co jeśli "jakoś rokujesz", jesteś ambitny, samodzielny to Cie podszkoli trochę w prywatnych projektach w zamian za to, że będziesz ogarniał prostsze tematy. Ja na przykład nienawidzę frontu, a w moich projektach jest to raczej prosty temat, więc z chęcią sobie taką osobę znalazłem.
  • możesz zebrać listę umiejętności komercyjnych i postarać się je ogarnąć samodzielnie

Ja akurat poszedłem tym ostatnim tropem. Śledziłem co się pojawia w ogłoszeniach, porozmawiałem z kolegami z IT itp i tyle ile mogłem nauczyłem się sam robiąc własne projekty. Wystarczyło, ale oczywiście nie trwało to 3 miesiące i nie startowałem od zera - byłem na prawdę mocnym amatorem bo wcześniej przez wiele lat to było moje hobby.

To musiałbym pracować gdzieś na max 1/2 etatu żeby mieć czas na taką naukę. A pracować trzeba.
@down chyba bardziej takie 2 albo 3 lata. Po jednym roku ja nie rozumiałem do czego służy return w Lua ale może mam autyzm

0

No właśnie, a co według was "ogarnięty" junior powinien umieć? Spytałam ostatnio kolegów i wymienili mi:

  • doskonale znać główny język
  • bardzo dobrze odnajdować się w bazach sql (sql, normalizacja, administracja bazą)
  • mieć w małym palcu książkę MIT od algorytmów (chociaż to bardziej pod kątem testów kwalifikacyjnych)
  • znać i umieć zastosować wzorce projektowe, DDD, SOLID, Clean Code itp.
  • znać git (jakby wdrożenie w git zajmowało dużo czasu)
  • znać dobrze HTML, CSS, JS i conajmniej jeden framework jeśli pracuje cokolwiek webowo
  • znać się na UX
  • znać Docker i Kubernetes
  • znać się na administracji serwerów
  • znać AWS i/lub Azure (bo oczywiście każdego stać na subskrypcję, żeby się nauczyć)
  • znać się na projektowaniu systemów, w szczególności systemów dystrybowanych
  • doskonale orientować się w tym co w świecie programowania piszczy (żeby wiedzieć kiedy sięgnąć po ML itp.)

I to są wymagania na początek właściwie😐
Do tego dochodzą umiejętności organizacji pracy, które nawet nie wiem jak można tak naprawdę zdobyć w pełni na własną rękę.

2

No jak dla mnie to jest lista na dwóch-trzech prawdziwych seniorów, ale jeśli Twoi koledzy juniorom płacą 40-50k, to też może być.

Ja od ogarniętego juniora wymagałbym:

  • znajomość języka i podstawowe biblioteki - to nie może być osoba, której trzeba tłumaczyć jak napisać pętlę, deserializować JSON, wczytać plik, czym się różni double od decimal, itd.
  • znajomości przynajmniej teoretycznej wzorców - niech się nie boi, gdy zobaczy w kodzie łańcuch odpowiedzialności albo strategię, ale umie ją rozszerzyć do nowego przypadku użycia.
  • starać się pisać małe metody i klasy.
0

"JS i conajmniej jeden framework jeśli pracuje cokolwiek webowo"
"Docker i Kubernetes" "znać się na administracji serwerów"
"znać AWS i/lub Azure" "znać się na projektowaniu systemów, w szczególności systemów dystrybUowanych"
"doskonale orientować się w tym co w świecie programowania piszczy (żeby wiedzieć kiedy sięgnąć po ML itp."
Takiej wiedzy często nawet od seniorów się nie wymaga. A twoi koledzy jaja sobie robią bo wiadomo. Szef płaci szef wymaga...
bluebee chyba odstrasza tych samouków php którzy chcą iść w kierunku poważnej pracy
"czym się różni double od decimal" Ja nie wiem ...

Mój wpis podsumuję innym komentarzem:
** @bluebee bo można coś umieć i można "umieć" ;) - Shalom**

1

co to znaczy "znajomosc aws"? Jak zostawilam program uruchomiony na aws ec2 to znam aws? Jak zdeployowalam apke na aws ec2 z pomoca nginxa, i skierowalam A record do wlasnej domeny to znam aws? Jak zdeployowalam apke na azure poprzez wcisniecie jednego przycisku (azure app service w VS) to znaczy ze znam azure?

2

@lambdadziara dla mnie to znaczy ze:

  • znasz i umiesz korzystać z dostępnych zabawek (typu S3, SQS, Kinesis, Athena...)
  • umiesz poustawiać jakieś podstawowe rzeczy (typu DNSy, Security Groupy, Autoscaling)
  • wiesz gdzie sprawdzić logi i metryki twoich instancji
6

Junior

  • umie wyrecytować gramatykę języka programowania w środku nocy; a kompilator stworzył na zaliczenie pracy dyplomowej
  • zna wzorce projektowe i umie je stosować a nawet narysować na tablicy lub kartce papieru
  • zna wszystkie algorytmy i umie tworzyć nowe, w końcu miał to niedawno na algorytmice
  • jest specjalistą od UI i UX, w końcu jak się na dało projektu na uczelni zrobić dobrze, to trzeba było zrobić przynajmniej aby wyglądało dobrze

Mid (Regular)

  • umie czytać kod napisany przez juniora, aby zrozumieć jak działa
  • jak ma sam coś zaprogramować, to jakoś sobie poradzi - w końcu IDE podpowiada składnię
  • jak program się wywali, to wie jak wpisać komunikat z błędem w wyszukiwarkę Google lub zapytać na Stack Overflow
  • wyznaje zasadę, że każdy interfejs da się ogarnąć konsolą, GUI jest dla dzieci...
  • zna biblioteki z podstawowymi algorytmami

Senior

  • do każdego problemu umie znaleźć mida
  • wie gdzie na Github są guziki "Accept / Request changes"
  • to on wymyśla te zadania algorytmiczne na rekrutację, choć nie umiałby ich rozwiązać, bo "to już dawno było"
1

Jak czytam wasze wypociny to mi się śmiać chce. Studia żeby zostać programistą to teraz lepiej wyjechać w Bieszczady na te kilka lat, firmy tylko teoretycznie szukają ludzi po studiach bardziej liczą na osobę ambitną i pełną zapału chęci rozwoju bo to się teraz liczy a tego nie ma 90% absolwentów i tak ogólnie z ostatnich 3 juniorów zatrudnionych u mnie w firmie 2 to samouki a jedna osoba się przekwalifikowała z mechanika w rok. Programista który się przekwalifikuje w wieku 25 lat do 30 będzie lepszy od większości mid i części senior którzy będą już po 40, wieku nie oszukasz. 5 lat zajmie mu to co Ty i ja robiliśmy całe życie ale taka branża, w USA to rozumieją u nas przez tchórzy takich jak wy ludzie z możliwymi predyspozycjami nigdy nie poświęca czasu na to żeby pchnąć to do przodu.

1
zeus5208 napisał(a):

u nas przez tchórzy takich jak wy ludzie z możliwymi predyspozycjami nigdy nie poświęca czasu na to żeby pchnąć to do przodu.

Tak nie bardzo Ci z przecinkami wyszło w życiu, ale je sobie tak wirtualnie dodałem, żeby jakoś sparsować to zdanie, i nie mogę się oprzeć jego mądrości.

No bo jeśli ktoś mimo predyspozycji nie poświęci czasu na przebranżowienie, to kim niby jest, jeśli nie tchórzem?

0

Ja zazwyczaj nie dodaje przecinków polonistą nie jestem. Radzę odpiąć to coś co jest dopięte na starcie, jeśli ta osoba ma pod sobą ludzi to im nie zazdroszczę. Wyliczanie straty pieniędzy na starcie? To chyba z PRL wyszło. Ciasnota umysłowa jakich widziałem dużo, godziny co to ma do rzeczy możesz przepracować sam solidnie na początku 1000 h i już ogarniasz lepiej od magistra i nie musisz mieć talentu, ważne jak to zrobisz i to powinno być miejsce dla ludzi, żeby poznali 2 strony tą gorszą związaną z tym że łatwo nie będzie ale i otrzymać pomoc.

3
zeus5208 napisał(a):

Ja zazwyczaj nie dodaje przecinków polonistą nie jestem.

Nie musisz być, to jest umiejętność nabywana w procesie edukacji podstawowej.

Wyliczanie straty pieniędzy na starcie? To chyba z PRL wyszło.

Bardzo ciekawe stwierdzenie, bo generalnie analizowanie potencjalnych zysków i strat to normalna rzecz w jakimkolwiek biznesie od setek lat.

Ciasnota umysłowa

Owszem! :)

0

Poprawcie mnie, jeśli nie mam racji, ale mi to się wydaje, że do bycia programistą trzeba mieć przede wszystkim predyspozycje intelektualne i osobowościowe. Nazwijmy to talentem.
Uważam, że każdy w 21 wieku kto nie chce być analfabetą powinien umieć programować na poziomie 7 - 8 poziomu z codewars. Niech każdy nauczy się podstaw, a ci którzy odkryją w sobie talent niech idą dalej.

4

Poprawię cię: Z uwagi na badania które sugerują mocną nadreprezentację osób ze spektrum autyzmu wśród programerki (oraz prawdopodobieństwo dla takiej nadreprezentacji dla innych zaburzeń neurologicznych) stawiam mocną hipotezę że nie chodzi o talent ale o pewien stopień upośledzenia umysłowego.

Uzasadnienie: mózg jest ewolucyjnie przystosowany do przetwarzania w czasie rzeczywistym setek tysięcy bodźców pochodzących z środowiska zarówno zewnętrznego jak i wewnętrznego. Zakres tych bodźców oraz ich charakter jest skrajnie zróżnicowany (-> mechanizm śledząco nastawczy oczu). Ewolucyjnie układ nerwowy nie toleruje przyjmowania bodźców o ograniczonym charakterze lub powtarzającym się wzorcu przez dłuższy okres czasu (-> odruch sakadowy, mikrosakadowy oczu, stan deprywacji sensorycznej).

90% programowania wpisuje w zakres bodźców o ograniczonym charakterze. Innymi słowy - koderka ogłupia. Tak samo jak większości normalnych dorosłych ludzi nie jarają gry komputerowe z uwagi na uproszczenia i powtarzalność godną szympansa tak samo nie może ich jarać pisanie kolejnego klienta do backendu czy też backendu pobierającego dane z bazy danych. Dowód - bardzo niewiele jest programistów którzy po latach aktywnie kodują.

To w pewnym sensie nie dotyczy ludzi upośledzonych (czy to ze względu na autyzm czy też inne defekty intelektu) gdyż ich deficyty powodują że ograniczone bodźce (jak programowanie) nie są tak szkodliwe dla normalnego funkcjonwania OUN jak u zdrowych ludzi. Co prowadzi do statystycznie istotnej nadreprezentacji takich ludzi w tej branży

Pytania?

5

upośledzenia umysłowego.
koderka ogłupia

To zależy od przyjętej definicji normalności i upośledzenia oraz głupoty. Większość koderów (i raczej ogólnie ludzi w STEM) ma dużo lepiej rozwinięte myślenie analityczne i potrafią rozwiązywać problemy dużo bardziej złożone niż przeciętny człowiek. Możliwe, że kosztem obniżonej biegłości w innych sferach życia. Pytanie tylko czy to upośledzenie czy jednak adaptacja. Użycie słowa upośledzenie czy głupota sugeruje automatycznie, że te różnice są negatywne, a to niekoniecznie takie oczywiste.

5

Jak dobrze, ze ja nie czytalem tego tematu przed swoim przebranzowieniem sie, bo bym chyba predzej wyskoczyl przez okno z 10 pietra niz sie przebranzowil.
Podziele sie swoja historia, moze komus to pomoze w podjeciu decyzji.
Szybki wstep - mieszkam od 8 lat w Londynie, studiow zadnych nie konczylem, technik informatyk z zawodu.

Oczywiscie wszystko zaczelo sie od niecheci do swojej pracy (klimaty gastronomiczno-kawiarniane) i wizyty u kumpla w biurze we Wroclawiu (pracuje jako senior front end dev). Pierwsze co to opad szczeny ze ktos moze miec takie mega warunki w pracy, do tego dobre zarobki nie przemeczajac sie fizycznie i sie wysypiajac - to byl moj punk zapalny.
Zaczelo sie od przerobienia paru kursow na codecademy, zeby wybadac teren czy mi to w ogole podejdzie i czy sie nadaje. Sprawialo mi to frajde, wiec wykupilem sobie platny bootcamp na codecademy (bylo to jakies 10 tygodni z tego co pamietam), w miedzy czasie klepnelem pare jakis prostych stronek, z jakims RWD i jQuery). Niestety, po zrobieniu bootcampu braknelo systematycznosci, nawal pracy, zmeczenie etc. Na jakis rok odpuscilem temat. Po roku stwierdzilem ze albo to zrobie teraz albo nigdy.
Nadszedl czas na podjecie jednej z najlepszych decyzji w zyciu - rzucilem swoja robote w cholere (serio, przez ta prace zaczelem nienawidziec ludzi), spakowalem walizke i wrocilem do Polski zrobic stacjonarny 2 miesieczny bootcamp (JS + React, tak tak, wiem, jestem frajerem bo wydalem 10k na kurs, a wszystko jest za free w necie).
I tutaj wtrace swoje przemyslenie odnosnie tego typu bootcampu - jakbym byl totalnie zielony to byloby ciezko taki ogrom materialu przyswoic tak szybko - ja mialem dosc dobrze ogarniete HTML, CSS i SASS + podstawy podstaw JS.
W bootcampie nie chodzi o sam nauczany material, ale o to ze jest ktos kto zagania do roboty i pogania batem jak trzeba, przy tym wszystko jest sprawdzane przez kogos kto zna sie na rzeczy i jest w stanie udzielic natychmiastowej pomocy jak sie na czym zblokujesz, zamiast szukac rozwiazania w necie przez pol dnia (wiem, umiejetnosc googlowania tez jest wazna ;)).
Oczywiscie sam okres bootcampu przepracowalem na max (0 zycia towarzyskiego) i pelne skupienie na kursie ale zdawalem sobie sprawe ze sam material z bootcampu moze nie wystarczec na zalapanie sie na juniora.
CV zaczelem wysylac na potege juz tydzien przed koncem bootcampu (CV wysylalem do firm w Londynie, od razu po kursie wrocilem do Londynu). Bootcamp sie skonczyl na na poczatku listopada, ja sie uczylem nadal we wlasnym zakresie (glownie Udemy), spamowalem CV gdzie sie tylko dalo, nawet do firm ktore nie mialy ogloszen z pozycjami juniorskimi) i tym sposobem po wyslaniu okolo 400 CV i dwoch rozmowach o prace dostalem swoja pierwsza prace na normalny kontrakt, z kasa na start wieksza jaka mialem w poprzedniej robocie po 6 latach doswiadczenia.
Dzis pracuje juz w innej firmie, idzie mi calkiem dobrze, ucze sie nadal duzo podczas samej pracy, mam niecale 1.5 roku doswiadczenia i kase zarabiam dobra, taka ktorej nigdy bym w poprzedniej branzy nie zarobil.

Czy warto sie przebranzowic? Jezeli nie lubisz swojej pracy, sprawdziles/as czy programowanie ci odpowiada i przynosi Tobie frajde - wchodz w to. Tylko trzeba naprawde szczerze sie przylozyc do tego co robisz i wkladac w to 100%. Ja nie zalowalem decyzji ani przez sekunde :)

2

Najpierw piszesz tak jakby ten temat to były brednie, a potem piszesz to co było tutaj powiedziane już dawno.

MariuszUK napisał(a):

Czy warto sie przebranzowic? Jezeli nie lubisz swojej pracy, sprawdziles/as czy programowanie ci odpowiada i przynosi Tobie frajde - wchodz w to. Tylko trzeba naprawde szczerze sie przylozyc do tego co robisz i wkladac w to 100%. Ja nie zalowalem decyzji ani przez sekunde :)

O to się własnie rozchodzi. Ludzie myślą, że 10 tygodniowo bootcamp odbębnią i zostaną programistami 15k. Wielu brakuje tego co powiedziałeś, zawzięcia.
Tobie się udało 10 innym osobom się nie uda bez zmiany myślenia i większego wkładu własnego.

3

Skończyłem studia informatyczne(inż. + mgr) , uważam że bardzo dużo mi dały. Ale nie uważam że są niezbędne do pracy programisty. W swojej karierze pracowałem już z byłymi historykami, polonistami, ekonomistami, ogrodnikami oraz osobami z ogólnym wykształceniem. Którzy jako programiści w niczym się nie różną od osób po informatyce. Ponadto niektórzy mają większą wrażliowość i chętniej udzielają pomocy. Nie wiem z czego to wynika.

Jeśli chodzi o zawód programisty to polecam tym którzy lubią gonić króliczka* i analizować bez końca. Ponadto przydaje się też odporność na stres, ciągle zmiany, odpowiedzialność, umiejętność przyznania się do błędów i niewiedzy ("Wiem, że nic nie wiem"). A także samodyscyplina, odporność na głupotę i dystans żeby nie zwariować i/lub wypalić się.

*Uczysz się spędzasz godziny po pracy, żeby stać się lepszym, poznajesz nowy framework który jest na czasie. Przestudiowałeś dokumentację, myślisz że Jesteś już ekspertem. Później musisz zająć się czymś innym na przykład utrzymaniem aplikacji, starym trudnym kodem. Po kilku miesiącach, roku, dwóch wracasz do tematu. Nowa wersja freameworka który tak dobrze znałeś wygląda jak zupełnie nowy framework. Twoja wiedza jest już nieaktualna i znowu gonisz króliczka.

0

Takie pytanie mam. W którymś z wcześniejszych postów wypytywałem się czy warto się przekwalifikować. Podjąłem decyzję, że będę próbował to może mi się poszczęści. Jednak najważniejsze dla mnie pytanie jest z czym warto zapoznać się aby startować w ogóle na juniora ? Na chwilę obecną uczę się (nauka wieczorami w domu z YT + google) Pythona. Na chwilę obecną robiłem takie rzeczy:

  • łączenie się z bazą SQLlite, odczytanie danych, zapisywanie danych, tworzenie samych tabel robiłem z poziomu programu "SQLlite studio" ale kod też byłbym w stanie napisać do tego
  • to co wyżej tylko dotyczące Postgres, tutaj jeszcze z poziomu programu Dbeaver tworzyłem sobie tabele relacyjne
  • tkinter (tworzenie okien aplikacji z przyciskami, listami, polami do wpisywania)
  • łączenie się z serwisami SOUP (ale co tak naprawdę serwis robił sprawdzałem w programie SoupUI a dopiero później w Pythonie wysyłałem dane i je otrzymywałem)
  • trochę liznąłem jak używa się GIT-a (kontrola wersji)
  • teraz planuję trochę zapoznać się z Django

Czego powinienem się uczyć ?

5

Hej, kiedyś gdy próbowałam się przebranżowić czytałam podobne wypowiedzi na forach, ale brakowało mi wpisów osób, którym faktycznie się to udało. Dlatego sama teraz taki dodam.
Argument o skończonych studiach informatycznych mnie nie przekonuje (tu bardziej niż do posta odnoszę się do stwierdzenia, ze dobrym programistą można być tylko po studiach informatycznych). Skończyłam inny kierunek techniczny i miałam lepiej prowadzone przedmioty z programowania, logiki i algorytmów niż na studiach podyplomowych z javy na elce z pw, gdzie prowadzący przepisywał kod z tutoriali internetowych i nie umiał poprawić gdy nie działało... Tak wiem że podyplomowka to inna bajka, jednak większość osób kończących studia informatyczne twierdzi, że i tak programować musieli nauczyć się sami. Absolutnie nie twierdzę, że zdobyta wiedza na studiach jest nieprzydatna, jednak studia rządzą się często swoimi prawami i są mocno oderwane od potrzeb rynku.
To teraz o tym jak zaczęłam programować. Na pewno miałam łatwiej, ponieważ tak jak wspomniałam skończyłam inny (niż informatyka) kierunek techniczny i jeszcze w trakcie studiów zaczęłam pracę w branży it, ale w innej roli. Z ciekawości poszłam na studia podyplomowe z javy, na których głównie dowiedziałam się czego powinnam się nauczyć żeby zostać programistą. Wymyśliłam sobie aplikację webową, którą chciałabym stworzyć i zaczęłam. To było bolesne doświadczenie, trwało może ze dwa lata zanim cokolwiek zaczęło mi działać tak jak chciałam 🙂 Nie miałam zbyt dużo czasu ze względu na pracę, ale starałam się każdą chwilę poświęcić na naukę, często nic nie robiłam przez kilka tygodni, ale potem zawsze wracałam. Najwięcej problemów miałam z konfiguracją np. serwera aplikacji, teraz wiem że wybrałam przestarzałą technologię. Tutaj kłaniają się zalety wszelkich kursów i bootcampow, gdzie ktoś skieruje człowieka na właściwe tory. Ja mam za to poczucie, ze poznałam się dobrze z jbossem, kosztem czasu który mogłabym poświęcić na naukę ciekawszych rzeczy.
Wbrew wszelkim poradom czytałam więcej niż pisałam. Przeczytałam między innymi (od deski do deski) Thinking in java, java 8 horstmanna, effektywne programowanie blocha(bardzo polecam), czysty kod i wiele innych. Obejrzałam też wszystkie wyklady venkata subramaniana na yt. Szczerze polecam wykład nt zasad solid. W międzyczasie szukałam też dodatkowych kursów. Byłam w alx na pierwszej lekcji bootcampu, resztę komuś oddałam, ponieważ poziom grupy był dla mnie za niski. Pod koniec nauki wzięłam udział w bootcampie (dokładnie drugiej bardziej zaawansowanej części) coderstrust. Tam nauczyłam się naprawdę wielu rzeczy potrzebnych w pracy. Dodam, ze korzystanie z przeglądarki internetowej do wyszukiwania wiedzy, mimo ze jest nieodłączną częścią nauki, często ma negatywne skutki jesli nie korzystamy ze sprawdzonych źródeł i nie weryfikujemy zdobytej wiedzy np. w ksiazkach.
Etap szukania pracy był raczej trudny (tak jak w poście konkurencja jest ogromna), ale wartościowy. Za to początki pracy w roli programisty bardzo gładkie, bez konieczności nadrabiania wiedzy po godzinach. Całość mojej nauki trwała może ze 4 lata, gdzieś weekendami i po pracy,z dużymi przerwami, ale raczej mi się nie spieszyło. Za to zadowolenie z tej zmiany mam ogromne.

9

W sumie z braku laku i zbyt duzej ilosci wolnego czasu, moze i ja podziele sie swoja historia. Po skonczeniu studiow na orientalnym kierunku (humanistycznym) totalnie nie wiedzialem co chce robic w zyciu + po samym kierunku nie czulem zadnych perspektyw. Ratowaly mnie jedynie jako tako umiejetnosci obslugi PC, ktory byl zawsze obecny w moim domu. Dzieki temu dostalem pierwsza prace w IT jako service desk na 2 linii. Tutaj mialem pierwszy kontakt z bashem + moj owczesny TL a obecnie dobry kumpel, duzo kodzil prywatnie w php - rowniez w pracy. Zainteresowalo mnie to na tyle, ze postanowilem sam tego sprobowac. Padlo jakims trafem na Pythona (czysty przypadek). Na poczatku na bazie poradnika YT napisalem prosta gre typu ping-pong w turtlu i wciagnelo mnie to na tyle, ze w pewnym momencie potrafilem spedzic 10h klepiac kod :) Nie mialem podejscia, ze chce zostac programista. Po prostu kodzenie sprawialo mi frajde, ktora byla potegowana w momencie gdy nauczylem sie czegos nowego albo rozwiazalem jakis problem. W miedzyczasie doszlo pare rzeczy do tego jak selenium, js, vb, troche c++ i tak juz jakos 2 lata to leci :D W pewnym momencie okazalo sie, ze moja wiedza jest wystarczajaca zeby robic to zawodowo and here I am. Fajnie ktos wyzej napisal - programowanie to takie gonienie kroliczka, ktorego nigdy nie zlapiesz. Grunt to pokora i samo dyscyplina w dazeniu do celu.

0

A jakie są wasze prognozy panowie odnośnie chłonności rynku w ujęciu długookresowym? W sensie czy w dłuższej perspektywie czasu te całe rzesze absolwentów informatyki zostaną wchłonięte przez branżę (oraz obszary okołobranżowe), czy też zaczniemy obserwować zjawisko nadpodaży informatyków? Bo przyznam, że zaczynam mieć obawy czy z informatyką nie będzie trochę tak jak z ekonomią, która w zamierzchłych czasach uznawana była za kierunek gwarantujący dobrze płatną pracę (mylnie jak się okazało). Jak sądzę świeża krew zawsze będzie potrzebna w IT ale czy w waszej opinii nie zbliżamy się do sytuacji, w której sensowną pracę znajdować będą jedynie absolwenci elitarnych wydziałów, tak jak ma to miejsce własnie w przypadku wspomnianej ekonomii.

6

Zainspirowany postem Julka również zdecydowałem podzielić się swoją historią dostania do branży.
Zaczyna się ona w 2016 roku, gdy poszedłem na studia informatyczne na polibudę (zaoczne). Minął pierwszy rok i byłem załamany, bo miałem poczucie, że nie nauczyłem się nic a oceny dobre. Oprócz mini projekcików na uczelnie w wakacje 2017 stworzyłem pierwszą aplikację konsolową, która była tragiczna i ledwo działała. Trochę mnie to zdemotywowało, bo myślałem, że się do tego kompletnie nie nadaje, a ogólnie nie potrafiłem w życiu robić nic. Czekał mnie w najlepszym razie magazyn, produkcja, albo kasa fiskalna, bo nawet do fizycznej pracy mnie nie chcieli :) *(Nic nie mam do tych zawodów i do ludzi w nich pracujących, szanuję każdego. Dla mnie osobiście praca w takim zawodzie wywołałaby depresję) Byłem dla siebie zbyt surowy, przed podejście "miej szybko tu i teraz" więc się szybko poddałem. Wróciłem do programowania w lutym 2018 gdy trzeba było zrobić większy projekt na studia. Kolejna aplikacja, równie tragiczna, mimo że siedziałem nad nią 4 miesiące i dalej nic nie wiedziałem. Zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę to programowanie nie jest jakieś mega trudne, ale wymaga czasu i cierpliwości co jest trochę odwrotną wartością dzisiejszych czasów. Dzisiaj wszystko jest tu i teraz. Taka dygresja psychologiczna, ale prawdę mówiąc to nie kod był moim największym wyzwaniem, ale moja psychika. Zrozumiałem, że tutaj nie wystarczy tania motywacja kołczów sukcesu "myśl jak człowiek sukcesu, fake it till you make it" i inne slogany w stylu "dlaczego jeszcze nie masz prywatnego odrzutowca, wystarczy się schylić". Tutaj trzeba złapać się za mordę i zmusić regularnej do pracy bez ocieniana siebie i bycia surowym. No i tak do końca wakacji pracowałem w innym zawodzie i kodziłem sobie lekko po 2-3 godzinki, ale widziałem, że taka nauka nic mi nie daje. Prawie 8 miesięcy programowania po 2-3h i nie umiałem nic. A przecież przerobiłem liczbę godzin równą bootcampowi. Miałem kilka tysięcy oszczędności - rzuciłem pracę i cały kolejny rok nauka po 8 godzin dziennie na pełny etat bez wymówek. Na bootcamp nie poszedłem, bo nie miałem aż 10.000 na wydanie. No i w internecie mnóstwo negatywnych opinii, wiec stwierdziłem trudno, idę najtrudniejszą ścieżką. Nauczę się sam.

Było ciężko, na początku prokrastynacja, ale w pewnej książce wyczytałem, że nawyk wyrabia się w 30 dni. Tak więc pierwszy miesiąc dawałem z siebie ile wlezie i siedziałem do oporu od rana do wieczora każdego dnia. 10-12 godzin dziennie byle by wyrobić sobie nawyk regularnego kodowania. Już po tygodniu miałem dość, zbierało mi się rano na wymioty. Ale też miałem determinację wyrobioną na siłowni. Często zmuszałem się do treningów nawet jak miałem lekką gorączkę. Wiec stwierdziłem, że do kodowania tez sam siebie zmuszę. W końcu to tylko miesiąc. Po miesiącu takiej harówki wrzuciłem na luz, stwierdziłem, że mam nawyk więc już gładko pójdzie. Nie poszło, ale zacząłem luzować i stwierdziłem, że odpoczynek też ważny, bo po takiej 12h sesji nauki to mam sieczkę w bani. Nie będę was oszukiwał - nie udało mi się wysiedzieć codziennie te 8 godzin przed komputerem. To znaczy siedziałem 8 godzin, ale w tle facebook, youtube i inne rozpraszacze itd. Tak więc efektywnie może z 6 godzin dziennie się uczyłem albo nawet 4. W weekendy studia. Jeśli chodzi o wiedzę to brałem wszystko co mi wpadło w rękę i było tanie - udemy, pluralsight, książki, ebooki, darmowe kursy, blogi. Ale najwięcej czasu spędziłem na pisaniu kodu. Nie znałem do końca wzorców, zasad, teorii, ale pisałem, pisałem, pisałem. Już wiem, że to był błąd. Teoria jest bardzo ważna. Napisać każdy może. Będzie działało. Ale odpal potem projekt po miesiącu i ogarnij co robi dana funkcja, dlaczego się tak fatalnie nazywa, klasa czy pakiet ... masakra, rzeźnia, przeklinanie. Nie potrafiłem zrozumieć własnego kodu. Miałem też braki teoretyczne więc potem siadałem mocno do teorii. Znowu praktyka, kolejny projekt, słaby kod i tak w kółko. Taka pętla do ... while. Moja ścieżka nie była najefektywniejsza, bo mogłem od razu pisać "dobry" kod gdybym znał teorię. Ale przez moje podejście 'praktyka -> przerwa -> teoria -> wyciągnie wniosków ze słabego kodu -> refactor' sam sobie wydłużałem drogę. Trudno, człowiek uczy się na błędach. Tak kodowałem równy rok - od października 2018 do września 2019. Kolejne 3 miesiące na rekrutacje no i w styczniu dostałem 1 pracę. Czy było ciężko się dostać? Powiem szczerze - wydawało mi się, że szedłem z olbrzymim zasobem wiedzy jak na juniora, więc byłem zbyt arogancki i pewny siebie. W końcu poświęciłem jakieś kilka tysięcy godzin, a ludzie po 300 godzinnym kursie tez się dostawali. W praktyce umiałem ... nic nie umiałem. Setki wysłanych CV i tylko 3 rozmowy o pracę, więc szybko otrzeźwiałem i spadłem jak Ikar na ziemie. Miałem farta, że ktoś na rekrutacji dostrzegł we mnie ambicję i zapał do pracy, bo inteligenty nie jestem. Matematyka mnie przeraża. Algorytmy kułem na blachę, bo nie wiele z tego kumałem :) Zawsze byłem gościem, który uczy się wolniej od grupy. Wiem i zaakceptowałem fakt, że mogę być tylko klepaczem kodu, a nie wielkim panem, inżynierem. No ale i tak lepiej być klepaczem za kilkanaście tysięcy miesięcznie (*po kilku latach) niż pracować całe życie za minimalną.

Wracając do tematu - wszyscy kumają tylko nie ja, no ale nadrabiam tym, że inni są bardziej leniwi, a ja cisnę do końca i poświęcam 2 x więcej czasu i wysiłku. Obecnie leci 5 miesiąc pracy, nikt mi na szczęście pensji nie redukuje ani nie ucina etatu. Słabo sobie radzę w zawodowej pracy szczerze mówiąc, ale trafiłem na dobry zespół, wyrozumiali ludzie. Klepią mnie po plecach i dodają otuchy. Nikt mnie nie demotywuje, nie głosi morałów, nie narzeka. Ludzie są wyrozumiali i ciągle powtarzają, że potrzebuję jeszcze z 2 lat zanim zacznę naprawdę kumać o co chodzi w tym programowaniu :). Bardziej jestem surowy sam dla siebie niż inni dla mnie. Dlatego własnie kocham tą branżę. W innej branży byłbym wyzywany, za brak efektów, karany finansowo. Tutaj popełniam błędy i ludzie mi tłumaczą co robię źle, co powinien zrobić lepiej i po prostu dziękuję za feedback i daje z siebie 300%, poprawiam babole tak, żeby było dobrze i klient zadowolony. Pomimo krótkiego stażu udało mi się już popsuć kilka kluczowych komponentów, na szczęście nie na produkcji.

Tak więc podsumowując ten długi bełkot - pomimo tragicznego rynku udało się dostać takiej tragicznej osobie jak ja. Na plus był mój status studenta. Na plus spostrzegawczość rekruterów. Na plus, że tylko trochę się zbłaźniłem na rozmowie i akurat padły pytania, na które umiałem odpowiedzieć. Na minus umiejętności i wysokie ego juniora. Więc myślę, że pomimo narzekań ludzi, że niby 300 ludzi na 1 miejsce - dalej da się dostać. Nie wiem czy jest ciężej, szczerze mówiąc nie miałem nic do stracenia więc nie przejmowałem się takim gadaniem, że rynek przesycony itd. Po prostu spróbowałem jak gdyby nie było konkurencji i się udało. Dlatego też radzę wam, nie słuchajcie, że tam 300 osób. Może i jest 300 osób na 1 miejsce, ale skąd wiesz, czy jesteś w top 10 czy top 290? No niestety nie każdy się dostanie do branży, ale próbować do końca warto.

4

Programuje zawodowo już 15 lat. To praca dla kogoś komu to będzie wchodziło do głowy. Jeżeli będzie się ktoś zmuszał bez zainteresowania tematem (znam takiego) to źle skończy. Na siłę się nie da. Ciekawość i zainteresowanie pozwolą wgłębić się i zrozumieć temat. Jak to będzie to można atakować :).

1
biela_ napisał(a):

Programuje zawodowo już 15 lat. To praca dla kogoś komu to będzie wchodziło do głowy. Jeżeli będzie się ktoś zmuszał bez zainteresowania tematem (znam takiego) to źle skończy. Na siłę się nie da. Ciekawość i zainteresowanie pozwolą wgłębić się i zrozumieć temat. Jak to będzie to można atakować :).

Jeśli ciągłe pisanie pętli, warunków i wyobrażanie sobie przepływu danych to coś co musi wchodzić do głowy to jednak w jednym miałem rację - programiści z pasją to ludzie upośledzeni psychicznie (w jakimś stopniu).

1

Już wiem czemu tak mało osób się zgłosiło na ofertę ocieplenia mojego domu. Pewnie ocieplaniem zajmują się tylko pasjonaci, a takich mało na rynku. Inni nie wytrzymali psychicznie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1