Wątek przeniesiony 2017-04-05 06:21 z Szkolenia i konferencje przez Adam Boduch.

Szkolenia/bootcampy od zera do junior dev. - poważna wątpliwość

0

Dzień dobry, kłaniam się nisko. Jest to mój pierwszy post dlatego najpierw się przywitam i przedstawię.
Mocno dobiegam trzydziestki, i chyba stąd rewizja swoich dokonań i oczekiwań. Long story short, podjąłem decyzje o całkowitym przebranżowieniu. Chcę robić coś twórczego, rozwijącego. Zainteresowany od jakiegoś (istotnie długiego) czasu jestem branżą IT a dokładniej developerką. Nie trudno znaleźć oferty kursów, szkoleń od totalnego laika do junior developera. Kosztują 6-10k PLN i obiecują zatrudnienie. Jako produkt biznesowy, super. Kilka grup po kilkanaście osób, kilka edycji nawet przy kosztach na poziomie 50% pozwala szybko zarobić pierwszy milion ;). Nie oceniam, raczej podziwiam. Ale jako konsument, mam wątpliwości. Pojawia się pytanie czy ma to sens? A że na co dzień jestem związany ze sprzedażą i finansami, czepialstwo i wnikliwość są mi bliskie. Wiem, że na forum i w sieci jest masa wątków na ten temat, ale w moim odczuciu daleko im do wyczerpania tematu.
Jedyne co można znaleźć to: "Moim zdaniem to za mało...", "według mnie nie da się w tak krótkim czasie..." - nie takiej odpowiedzi szukam, ludzi którzy nie byli, nie widzieli a sądzą. Opinie pochlebne wyglądają jak marketing afiliacyjny - też je odrzucam.

Brakuje mi opini ludzi którzy skończyli taki kurs i odnaleźli się na rynku lub nie.
Kogoś kto pracował z absolwentem bootcampu czy też był/jest jego pracodawcą. Czy taki pracownik jest atrakcyjny?

Proszę o pomoc i może rozwinięcie problemu: czy warto?

Pozdrawiam serdecznie!

2

ja bym 6-10k PLN to tak rozplanował

lapek 14 cali używka z wygodną cichą klawką i touchpadem do leniwego klepania na pół leżąco - 1-2k
jakieś książki, ebooki (było pisane jakie wcześniej) - max 500zł
skrzyneczka piwka wedle uznania (warunek konieczny) - 200zł
reszta na jakieś wakacje, wyjazd, w niektórych wolnych chwilach z lapkiem na hamaku też fajny klimat (przydaje się jasna matowa matryca)
odrobina chęci (jest za darmo)
:)

0

Lapka mam :)
Co do książek i samodyscypliny - to wole zastąpić ekwiwalentem wyrażonym w pln - znam swoje słabości.
Poza tym na snowboardzie uczyłem się jeździć sam, z sukcesem ale okupiłem to wieloma niepowodzeniami. Jazdy samochodem, motocyklem, żeglugi, szybownictwa uczyłem się ze wsparciem 'mentora' i efekty były lepsze. I o coś podobnego mi chodzi.

PS. piwko to dobry pomysł, ale nie sprzyja koncentracji ;)

0
Wojciech Witek napisał(a):

PS. piwko to dobry pomysł, ale nie sprzyja koncentracji ;)

oj, programista musi działać w każdej sytuacji, nawet ekstremalnej, bez piwka to chyba jednak się nie nadajesz...

:)

0

Z tego wynika, że obsolwenci tego typu kursów nie występują w prawdziwym świecie...?

1

taki kurs nie zastąpi wkładu własnego, a jak masz problemy z dyscypliną i samodzielną pracą to tak będzie ciężko, nawet po kursie

0

To wszytko racja, dziękuje za odpowiedzi. Ale wciąż nie udało się znaleźć kogoś kto zna kogoś kto taki kurs ukończył...

1

Wystarczy poszukać nawet na tym forum -> Tu <- masz opinię jednego uczestnika takiego kursu

0

Jest całkiem prawdopodobne, że nie zostaniesz od razu zatrudniony ale niewątpliwie jeśli trafisz na taki kurs dobrej jakości to przybliży Cię do celu.

Przynajmniej będziesz wiedział gdzie szukać i co powtarzać/robić żeby osiągnąć cel.

Odnoszę wrażenie, że Twoje pytanie raczej brzmi: "czy po takim kursie mam stuprocentowe, natychmiastowe zatrudnienie na dobrych warunkach finansowych?". Otóż nie, nie możesz zapłacić nawet 15k za bycie instant developerem z proszku - dodać wody i mamy początek kariery deva.

Jest tu dużo tematów tego typu i są też ludzie, którzy nie szukają zapewnień a raczej rady i robią swoje po czym za 6-12 miesięcy piszą update, że zostali juniorami.

Życie daje jedynie 100% gwarancję na śmierć, wysiłek i podatki nic więcej co nie zmienia faktu, że jeśli się postarasz to masz dobrą szansę odnieść sukces.

0

Rozumiem, i nie oczekuje potwierdzenia że za Xk zł zostanę instant developerem. Jasne jest też, że bez pracy własnej i zaangażowania nic nie da się osiągnąć. Podobnie jak to że na rynku są firmy mniej i bardziej uczciwe. Posłuże się może przykładem, z własnego życia.

Są na rynku dostępne książki pt: "nauka żeglowania w weekend", są też kursy weekendowe oraz 2 tygodniowe turnusy gdzie po 8h dziennie pływa się w 4 osobowych załogach + sternik instruktor. Najtańsza jest książka, weekendowy kurs jest droższy, 2 tygodniowy najdroższy.
Sam zacząłem od 2 tygodniowego kursu po którym zdałem patent żeglarski za pierwszym razem. Nauczyłem się żeglugi na tyle by zająć rok później 2 miejsce w amatorskich regatach. Po takich kursach wielu moich znajomych zaczęło pływać z powodzeniem, czując się pewnie na wodzie (mogę podać nazwiska;)) Paru też nie udało się zaliczyć egzaminu. na pewno istnieją też sternicy którzy nie przkładają się do pracy i jedynie biorą pieniądze i są wożeni przez kursantów po wodzie.

Konkudując, z samej książki trudno nauczyć się pływać, choć bez wątpienia komuś się uda. Książka a później dobry weekendowy kurs, zaryzykuje stwierdzenie że pozwoli co pojętniejszym zaliczyć egzamin ale nie koniecznie czerpać radość z żeglowania. 2 tygodniowy intensywny kurs z 90% skutecznością wykształci nowych żeglarzy...

Szukam potwierdzenia lub zaprzeczenia tej tezy przez coś więcej niż podanie jednej nie rzetelnej firmy (choć ta opinia jest bardzo cenna). I liczę na zrozumienie moich obiekcji..

0

Zamiast jakiś kursów kup sobie dodatkowy monitor do lapka jeśli nie masz i za 300-500 zł kupisz więcej książek które sensownie pokryją temat.

2

Jeśli temat Cię pasjonuje, to nie potrzebujesz kursów ani samodyscypliny tylko siedzisz z wypiekami na twarzy, czy jasno czy ciemno i działasz, próbujesz, kombinujesz. Ja tak zaczynałem, a Internet był tylko w bibliotece. Więc teraz masz trochę łatwiej. Nie potrzebujesz mentora bo przy programowaniu się nie zabijesz tak jak przy nauce jazdy czy wspinaczki. Jak coś nie wychodzi, nie poddawaj się, szukaj na stackoverflow albo pytaj tu.
A jeśli chcesz się nauczyć programowania z wyrachowania to idź na kurs.
Powodzenia!

2

To może ja coś szybko napiszę na przykładzie kursu CL.

  • uczysz się przez pół roku, coś tam dziabiesz w HTML/PHP i pewnego dnia stwierdzasz, że czas na coś więcej. Decyzja: zapiszę się na kurs CL.
  • czekają cię 2 testy: z języka angielskiego i z logicznego myślenia. Później rozmowa potwierdzająca twoją motywację.
  • jeśli zdasz i dobrze wypadniesz na rozmowie jesteś prawie przyjęty na kurs. Prawie, to znaczy, że dostajesz materiały do przerobienia w domu + zadania, które musisz oddać zrobione jeśli chcesz wystartować.

Początek kursu: Po 2 godzinach zdajesz sobie sprawę, że wykładów właściwie nie będzie. Kodujesz. Cały czas. Wiedza, którą nabywałeś przez ostatnie pół roku wystarcza na 2 dni. Skracasz czas snu do 6 godzin dziennie.

Kurs trwa 6 tygodni. Tydzień to 8 godzin x5. Nie ma wykładowców teoretyków, to ludzie, którzy pracują zawodowo cały czas. Kiedyś przez pół dnia traciłeś czas na szukanie w necie rozwiązania problemu. Z pomocą wykładowcy rozwiązujesz problem w 5 min. i zaczynasz rozumieć dlaczego.

Żeby nadążyć po dniu kodowania na kursie kodujesz w domu. Żeby nie być w tyle "wolne" weekendy kodujesz. Co 5 dni dostajesz wpie***l. To znaczy egzamin dopuszczający cię do następnych zajęć. Nie zdasz - albo zrezygnujesz, albo wypad. Co mniej-więcej tydzień piszesz stronę. jaką? Np. działający sklep internetowy.

Żeby zaliczyć kurs i otrzymać dyplom trzeba już napisać coś poważniejszego niż sklep internetowy. Po zdaniu i ocenie pracy/projektu końcowego (czystość kodu, techniki, działanie, efektywność) jest dyplom. I teraz wiesz, że dyplom to początek nauki.

Część ludzi rezygnuje na etapie tzw. preworku, czyli pracy do wykonania w domu. Część po pierwszym tygodniu. Niektórzy nie zdają egzaminu. Ewenementem jest jeśli liczba osób na początku kursu == liczbie osób przy rozdaniu dyplomu.

Osoby, które ukończyły podobne kursy przeważnie nie tracą czasu na opisywanie tego na forach tylko... kodują i uczą się dalej, może stąd tak mało opinii.

I pewnego dnia przychodzi ten moment, kiedy uśmiechnięta Pani z HR mówi ci, że wezwała cie na rozmowę bo szukają do Javy a ty masz wpisane w CV JavaScript. Nie strzelasz jej 2x w korpus i 1x w głowę tylko dlatego, że zamiast broni zabrałeś na rozmowę lapka. ;)

1

@Wojciech Witek: po co płacić 6 tysięcy za kurs? Za 3 zrobię z ciebie programistę.

Swoją drogą w sieci jest dużo darmowej i płatnej wiedzy. Jestem pewien, że za 1 tysiąc złotych zdobyłbyś bardziej wartościową wiedzę niż jakieś równo kursy.

0
ccwrc napisał(a):

Początek kursu: Po 2 godzinach zdajesz sobie sprawę, że wykładów właściwie nie będzie. Kodujesz. Cały czas. Wiedza, którą nabywałeś przez ostatnie pół roku wystarcza na 2 dni.

Całość posta napisana tonem, takim żeby Kowalski fantazjujący o byciu programistą doznał wzwodu, raczej tendencyjny.
Coders Lab według Ciebie uczy według ciebie wiedzy mistycznej, o której nikt nigdy nie opisał dobrze.
Ziutek, którego opisujesz przez pół roku nie zajrzał na żadne forum tematyczne i uczył się bo wyklikał pierwszy link w wyszukiwarce i myśląc że dobre.
Uczył się nie znając nawet zarysu tematu.
CL zatrudnia ludzi na gwałt za stówkę, często się ogłaszają, nie ma unikatowej kadry.
Wszystkie takie firmy bazują na tym, że nie publikują swojego planu szkolenia, pomiomo że nie jest unikatiowy, nie stanowi jakiegokolwiek dzieła według praw autorskich.
Chcesz mieć pracę przeglądaj ofery pracy, tam jest napisane co trzeba umieć, pehap jakoś nie jest w grupie najczęstszych ofert.
Zauważcie też przeciętny Koders nie używa słów progarmować, on koduje, po tym ich poznacie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1