Chciałbym się z wami podzielić z wami moją niedawną obserwacją. Dotyczy ona nastawienia forumowiczów względem pewnym bardzo konkretnych tematów.
Też nie chodzi o to żeby tu wskazywać palcami, bo nie jest to przywara kogoś konkretnego, tylko raczej dosyć powszechne zjawisko. Również nie wydaje mi się żeby ten temat mnie nie dotyczył (bo na mnie to pewnie też działa); ale chciałbym żeby być może część z was, pisząc jakiś post, gdzieś z tyłu głowy miała ten temat.
Do rzeczy, wszyscy pewnie się ze mną zgodzą że celem forum jest poszerzanie wiedzy, dzielenie się doświadczeniami, wzajemna pomoc, etc. Na ogół to działa sprawnie (more or less) ale dosyć często (zauważyłem to już kilkanaście-kilkadziesiąt razy) zdarza się coś, co skutecznie blokuje przepływ wiedzy/informacji/pomocy. Mowa tu o takim zjawisku który nazwałem roboczo "samolubne przekonanie". Pojawia się wtedy gdy, np. osoba pyta "do dostania kur**icy lepiej php czy brainfuck?". Powiedzmy że zjawia się dwóch forumowiczów, Janusz oraz Heniek, którzy wypowiadają swoją opinię w temacie. Na początku obaj faktycznie chcą pomóc pytającemu znaleźć najlepsze narzędzie zniszczenia, do czasu kiedy jeden z nich, Janusz, w swojej opinii nie wyrazi jakiegoś pozornie nieszkodliwego szczególiku, który potem zostanie wychwycony przez Heńka. Heniek, jako dobry samarytanin, pisze komentarz z tym co on sam uważa na temat małego szczegółu opinii Janusza. I tu się pojawia problem, bo wtedy Janusz powinien rozpatrzyć to czy Heniek ma rację, i odpowiedzieć tak lub inaczej zgodnie ze swoją opinią którą wygłosił; a nie doczepić się do tego jednego szczegółu i tylko na nim opierać dalszą dyskusję. Może podam przykład:
Pytanie: Lepiej jeździć rowerem czy samochodem?
Janusz: Rower lepszy bo będziesz zdrowszy i zrobisz nogi. // mały szczegół
Heniek: Nie warto jeździć rowerem, bo nogi możesz zrobić na siłce // heniek dyskutuje o dniu nóg, w kontekście poprawności odpowiedzi
Oczywista zmiana tematu i odejście od istoty pytania tutaj są tutaj akurat bardzo widoczne, ale nie są takie w prawdziwej dyskusji. W dyskusji w której ktoś nie zgadza się z Twoją opinią i jeszcze masz wjazd na ambicję. Zrozumiałe jest wtedy to, że każdy chciałbym móc wytłumaczyć swoje zdanie albo chociaż wytłumaczyć komuś czemu masz rację. I to (według mnie) jest naszym problemem - zbyt osobiste podchodzenie do wyrażonych opinii.
Być może komuś może się wydawać, że nie jest to nic strasznego, ale mniej więcej po kilku takich wymianach słownych, Janusz oraz Heniek stają się tak zafiksowani na temat ich zdania, że nie interesuje ich postawione pytanie, tylko dyskusja na temat jej szczegółu, a co gorsza! ich rozmowa w pewnym sensie przestaje być merytoryczna, ponieważ jedyna rzecz która może ją zakończyć to moment w który albo Janusz albo Heniek przyzna drugiemu rację (np. "faktycznie nie warto jeździć rowerem"). Drugą straszną rzeczą jest to, że w trakcie tej niezdrowej rozmowy Janusz oraz Heniek mają problem z docenianiem informacji przeczących ich opinii, i super tendencję do przeceniania informacji które potwierdzają ich opinię. Przez to, mam wrażenie, że jak już ktoś się wkręci w taką komentarzową dyskusję, to nie dyskutuje na temat tego o czym rozmawiali Janusz i Heniek, tylko walczą o to kto może przegadać drugiego, a to chyba nie o to chodzi na forum, prawda? Staje się to bardzo toksyczną rozmową. Bardzo niemiło się czyta coś takiego, i mogę sobie wyobrazić że jeszcze gorzej się uczestniczy w takiej rozmowie; ponieważ trochę smutnym jest fakt, że mimo że starasz się komuś pomóc, to dowolny argument merytoryczny zostanie zakrzyczany, bo podczas takiej "dziwnej" dyskusji już nie ma takiej rzeczy którą mógłbyś powiedzieć żeby osiągnąć z kimś konsensus (dlatego że ktoś broni swojego zdania wypowiedzianego wcześniej, i bardzo ciężko jest temu komuś przyznać że np jeden albo drugi ma rację, zwłaszcza że napisał ~5-7 komentarzy na ten temat). Może się nawet okazać tak, że głęboko w serduszku Januszowi jest w sumie wszystko jedno czy ktoś robi nogi na rowerze czy siłowni, ale w rozmowie z Heńkiem ciągle trzyma swoje stanowisko, odrzucając argumenty merytoryczne.
Nie jestem pewien co to dokładnie wywołuje (wydaje mi się, jak już powiedziałem; że jest to wywołane tym że jeżeli ktoś zarzuci Ci delikatnie brak racji, to masz ochotę jej bronić i angażuje troszeczkę emocje zamiast intelektu), albo nie wiem też czy jest jakiś sposób jak temu przeciwdziałać; ale wydaje mi się że gdyby obie/wszystkie strony rozmowy były świadome tego efektu, to mogłyby mu jakoś razem zaradzić.